niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział Dziewiąty

Głośna melodia jednej z piosenek Davida Guetty dudniła w mych uszach kiedy stojąc w niewyobrażalnie wielkiej kolejce czekałam na błogosławieństwo,którym było dostanie się do ogromnego klubu "Gold Thorn".Różowy,neonowy napis był zbyt duży i utrudniał mi normalne postrzeganie świata,przez co stanie w tłumie spoconych oraz w większości pijanych ludzi było jeszcze bardziej frustrujące.Ciepłe ramię chłopaka osłaniało prawą część mych pleców,miałam wrażenie,że w umyśle Justina włączyła się jedna z tych czerwonych lampeczek oznaczających przymus bronienia niewinnej kobiety,z którą tu przyszedł.Zmienia się w na prawdę niegrzecznego chłopca.Mam nadzieję,że to moja wina.Zaśmiałam się w duchu po czym oblizałam swe zbyt czerwone usta ścierając z nich odrobinę szminki.Granatowa suknia do ziemi zamieniła się w krótką minisukienkę,która teraz zakrywała jedynie połowę moich ud. W przeciwieństwie do Kopciuszka potrzebowałam do tego jedynie kawałka szkła,które sprawnie przecięło drogi materiał,nie prosiłam żadnej podejrzanej staruszki z Dyniowym autem o pomoc. Justin nie wymagał wielu poprawek,jedynie podwinął makiety swej marynarki i rozpiął górne guziki koszuli powodując nagły wzrost prędkości przepływu krwi w mym ciele.Dupek wiedział co na mnie działa.
-Jeszcze jedno słowo,a odetnę ci chuja i zjem go na śniadanie !- głośny,kobiecy głos dotarł do moich uszu,zaś wrodzona ciekawość zmusiła mnie do wychylenia się zza wysokiego dryblasa stojącego przede mną. Moje tęczówki odnalazły właścicielkę ciętego języka i jej wyjątkowo pijanego chłopaka,który teraz opróżniał swój żołądek na jednej z centralnych ulic wyspy.Bleh.
-Jeśli chodzi o uszkadzanie męskich członków wciąż zajmujesz pierwsze miejsce.- jego miękki szept uderzył w moje ucho powodując charakterystyczne skurcze dolnych mięśni podbrzusza.Uspokój się Chlo.
-Oh na prawdę?- próbowałam zachować powagę,nawet jeśli jego żart rozśmieszył mnie.-Jeśli kiedykolwiek spadnę na miejsce drugie sprawię,że twój penis kompletnie straci czucie-uniosłam kąciki swych ust ku górze w dość dziwny,nienaturalny sposób.
-Chloe,Chloe,Chloe-moje imię brzmi perfekcyjnie w jego ustach.- Myślę,że później żałowałabyś tego-ramię chłopaka pojawiło się na mojej talii,niezwykle zaskakujący i przyjemny ruch Bieber. 
-Tak sądzisz?-uniosłam swe brwi do góry obserwując jego wyjątkowo rozluźnioną szczękę i wesołe oczy.Cholerne iskierki tańczyły w czekoladowych tęczówkach Justina przez co moje nogi zamieniły się w pieprzoną galaretkę.Nienawidzę tej roztrzęsionej brei ! 
-Mhm-poczułam jak jego nos ociera się o moje czoło.Malinowe wargi są tak blisko,tak cholernie..STOP.
-Dlaczego miałabym odczuwać jakiekolwiek złe emocje po zranieniu dolnej partii twej nienagannej sylwetki ?- straciłam swą pewność siebie.Cios poniżej pasa.Punkt dla Justina.
-Bo wiesz-jego wargi ospale przesunęły się po moim policzku by kilka sekund później znaleźć się na bocznej części odsłoniętego ucha.- Potrafię być fenomenalny w łóżku gdy odczuwam przyjemność,nie chciałbym stracić tej rozkoszy,szczególnie jeśli miałbym okazję przeżyć ją z tobą.- gdyby jego słowa były ogromnym młotem to teraz byłabym wbita w asfalt pobocza drogi,przy której staliśmy.Cząsteczki tlenu oraz dwutlenku węgla ugrzęzły w mym gardle kompletnie zatrzymując wszelkie procesy utrzymujące mój organizm przy życiu.Jest fenomenalny.Każdy facet tak mówi,prawda? I chce przeżyć ze mną rozkosz,cholera!Rozchyliłam usta próbując odnaleźć w umyśle odpowiednie zdanie,które mogłoby ugasić jego wyjątkowo niegrzeczne myśli.
-Ręka-ręka?!Uniosłam wzrok ku górze gdzie na swojej drodze napotkałam umięśnionego,czarnoskórego mężczyznę ubranego w szary top z logiem klubu.Ręka.Oszołomiona wysunęłam swą drżącą dłoń w jego stronę,sprawnie odwrócił ją  i odbił na wewnętrznej stronie nadgarstka specjalną pieczątkę.Uprawnienie do wejścia do klubu.Onieśmielona spojrzałam na Justina,który teraz uśmiechał się lubieżnie przeżywając osobisty triumf.Dupek. Zbierając resztki swej godności powrzucałam zawstydzenie do worka na śmieci i prostując się dumnie ruszyłam  w stronę głównej sali lokalu.Tłum pijanych oraz spoconych nastolatków ocierał się o siebie wzajemnie do wyjątkowo rytmicznego gwizdania Flo Rida."Whistle" jest jedną z piosenek,które sprawiają,że mam ochotę tańczyć,jednak teraz potrzebowałam porządnego znieczulenia,którym był alkohol.Poczułam jak duża dłoń Justina ponownie odnajduje me plecy i przesuwa się po ich poziomej linii by kompletnie objąć mą drobną sylwetkę.Wkurza mnie i rozpala.Obraża i podrywa.Podnieca i obrzydza.Dlaczego nie może być grubym,łysym czterdziestolatkiem,którego kompletnie nie lubię?! Kiedy po dziesięciu minutach przepychania się odnalazłam dwa wolne miejsca przy barze jego ciepło opuściło mnie.Zajął miejsce tuż obok mnie i seksownym ruchem poprawił swą wciąż idealną fryzurę.Cóż,włosy szatyna są perfekcją nawet gdy śpi.
-Na co masz ochotę?- muzyka utrudniała normalną komunikację,dlatego mężczyzna musiał wrzeszczeć by przekazać mi jakąkolwiek informację.Na ciebie.
-A ty? Chcesz czystą czy coś delikatniejszego ?!- nie powinnam być zdziwiona jeśli rano obudzę się bez jednego zmysłu jakim jest słuch.
-Pierwszy zadałem pytanie- jego dłoń opadła na moje kolano przez co straciłam kompletną kontrolę nad racjonalnym myśleniem.Opanuj się Chloe ! Poddenerwowana zwróciłam wzrok ku ogromnej,podświetlanej tablicy przedstawiającej spis wszelkich trunków oraz napojów.Zacisnęłam wargi w cienką linię studiując menu kiedy nagle jego palce zaczęły powolnie badać skórę mej nogi,jechały w górę by sekundę później osunąć się w dół i wykonać maleńkie,delikatne kółko.Pzestań,przestań,przestań ! Dudnienie mojego serca mogło stać się podkładem do szybkiej piosenki,poważnie. Czy jest na sali kardiolog ?
-Widzisz numer jedenaście?- próbowałam ignorować fakt,że przy dotykaniu jakiejkolwiek części mego ciała wpatrywał się we mnie z ogromną..czcią? Zmusił twarz do zwrotu w prawo i kiwnął głową.Bez zbędnych pytań zamówił owego drinka podwójnie i przysunął się do mnie jeszcze bardziej. Nie będę kłamała,uwielbiłam fakt,że nie był na mnie zły.
-Możesz przestać na mnie patrzeć?!- zaśmiałam się nerwowo podsuwając pod siebie zimny,zamglony kieliszek na wysokiej nóżce.Kolorowy napój poruszył się ścierając z górnej części naczynia cukier,który jak sądzę stanowił część ozdobną.
-Lubię przyglądać się pięknym kobietą.- w tym momencie motyle postanowiły przejąć kontrolę nad moim żołądkiem.Świetnie. Mam atak serca,owady w brzuchu i zbyt przystojnego przyjaciela,który dotyka mnie w miejscach wcześniej dla niego zakazanych. Kto podniósł ten pierdolony szlaban? Owijając usta w okół czerwonej słomki pozwoliłam sporej części alkoholu wpłynął do mojego gardła.On pomoże,zawsze pomaga.
-Jeśli odwrócisz głowę zauważysz setki pięknych lasek kręcących tyłkami-nikt nigdy nie sprawił,że czułam się tak..zażenowana. Moje policzki piekły,skóra na całym ciele swędziała,a serce wypalało bolesną dziurę w reszcie ciała. Dlaczego reaguje na niego w tak głupi sposób? Chryste.
-Zmieniłbym swoją pozycję gdybyś to ty tańczyła w tym tłumie,lecz mój wzrok wciąż utkwiony byłby jedynie w twojej sylwetce. - uśmiech na jego twarzy jedynie upewnił mnie w ogromie komfortu jaki odczuwał w tym momencie. Przestań na niego reagować Chloe.To nie Johnny Deep.Yeah, jest młodszy i nigdy nie był piratem,ale ma tatuaże,plus jest cholernie gorący. Myśl o Deepie,myśl o Deepie.
-Wypiłeś za dużo szampana- pokręciłam głową nerwowo poruszając słomką w swym kieliszku. Ten niewidoczny cukier musi zostać wymieszany.
-Kieliszek.- cóż, nie jest pijany.
- Opary ?-uniosłam brwi do góry spoglądając na niego z rozbawieniem.Wyglądał tak pięknie w tej pozycji.
- Twój zapach?- kurwa.
-Może to ta muzyka?-odchrząknęłam zaskoczona zaciskając plastikową słomkę.
-Zdecydowanie twój głos.-ślina z trudem przeszła przez moje gardło.
-Nadmiar lasek na parkiecie podniósł twój testosteron i kutasa- burknęłam z udawanym opanowaniem nie zabierając wzroku z jego ciała.Zaśmiał się.Najpiękniejszy dźwięk na świecie.
-Ostatnio mój przyjaciel budzi się na widok jednej kobiety.-oh nareszcie,zmiana tematu.
- Na pewno żałujesz,że nie ma jej tu z nami - poczułam nieprzyjemną gorycz w ustach.
-Nie mam czego żałować,siedzi na przeciwko mnie.- byłam jedyną osobą zajmującą miejsce tuż obok niego.Jedyną,na którą patrzył.Tą jedną kobietą,o której mówił.


Potrzebowałam trzech drinków i czterech kieliszków czystej wódki by stracić nad sobą kontrolę i zapomnieć o właściwym zachowaniu,które pielęgnowałam w obecności mych zbyt bogatych "przyjaciół". Chłopak wypił trochę więcej,przez co śmiał się głośno z mych kompletnie nieśmiesznych żartów.Jego dłoń usytuowana była na moim udzie,czerpałam jedynie przyjemność z dotyku jaki mi dawał.Zagryzłam wargę obserwując jego lekko powiększone tęczówki.
-Chryste,jesteś taka piękna.- przesunął jeden z palców po linii mego policzka skąd odgarnął niesforny kosmyk długich,brązowych włosów za ucho.Mruknęłam.
-252- zdziwiony uniósł swe ciemne brwi do góry.-Powiedziałeś to dwieście pięćdziesiąt dwa razy tego wieczoru- nie mogłam zmusić moich ust do powrócenia do normalnego stanu,policzki bolały od nadmiernego uśmiechania się.
-Na prawdę piękna. 253-  nie mogłam nie zachichotać.Idiotka. Fakt,że powtórzył ten komplement więcej niż dwa razy sprawił iż stałam się kompletnie oddana.Wręcz zauroczona.Kiedy do moich uszu dotarła głośna muzyka Timmy Trumpets wrzasnęłam z podekscytowania.
-Uwielbiam to !- piszcząc zeskoczyłam z krzesła i chwytając jego ciepłą dłoń siłą zmusiłam mężczyznę do ruszenia ze mną na parkiet.Tłum tańczących nastolatków nie był tak irytujący kiedy byłam pijana. Bezczelnie przysunęłam się do jego umięśnionego,wysokiego ciała i zarzuciłam swe chude dłonie na wyjątkowo gorącą szyję brązowookiego Boga Seksu.Oh,zdecydowanie przesadziłam z ilością alkoholu.Nasze ciała odbiły się od siebie,lecz ostatecznie zastygliśmy w wyjątkowo dwuznacznej i bliskiej pozycji. Dosłownie ocierałam się o jego wyrzeźbiony tors,który pomimo białej,miękkiej koszuli ozdabiającej chłopaka był dla mnie wyczuwalny.Każda kostka apetycznego kaloryfera odznaczyła się na moim brzuchu kiedy niczym Kobieta Kot uwodziłam go ruchami.Koliste ruchy bioder,zagryzanie wargi i oczy,które wpatrywały się jedynie w jego cudownie brązowe tęczówki.Tonęłam w nich. Moje palce przesunęły się w górę tak by ich opuszki zatopiły się w miękkich,teraz lekko mokrych włosach mężczyzny.Był czarujący,niezwykły.Upajał mnie obecnością,oddechem,dotykiem,wyglądem,głosem..istna ..perfekcja. Pomimo wstępnego upojenia alkoholowego miałam pewność iż następnego dnia będę żałowała niektórych ruchów,a nawet przemyśleń.Byłam specyficzną jednostką,Obwiniałam się za myślenie,które należało do sfery osobistej,strefy,która nigdy nie wydostanie się na zewnątrz. Nie teraz Chloe.Nie czas na myślenie. Jego czarujący uśmiech przerwał natłok męczącym myśli,obsunął dłoń w dół zatrzymując rękę kilka centymetrów nad miejsce gdzie zaczynały się moje pośladki.Miałam ochotę jęknąć,poważnie. Piosenka zmieniła się,Flo Rida,znowu ? Przysunął mnie do siebie,bezczelnie zaciągnęłam się jego zapachem.Drogie perfumy,żel,z którego korzystałam podczas prysznica w jego pokoju i on.Chryste,pachniał po prostu sobą.Otulona wspaniałym aromatem nacisnęłam na dolną część karku bruneta przez co pochylił się nade mną. Ponownie był blisko,jedynie kilka centymetrów, Zakręciłam biodrami.Westchnął przymykając swe powieki.Działam na niego!Widocznie zadowolona wbiłam swe białe zęby w idealnie pulchną,dolną wargę,która dzisiejszego wieczoru przyjmowała wyjątkowo ostre tortury z mojej strony.Ku mojemu zdziwieniu chłopak zatrzymał się,przesunął palce w górę,po moim karku, szyi,a później brodzie. Sprawnie wysunął ściśniętą część ust ze śmiertelnego uścisku i przesunął po niej swym gładkim kciukiem.Przez rozchylone usta uciekały me głośne,gorące,nieregularne oddechy.Zapomniałam o dobrej muzyce i ludziach,którzy dosłownie oszaleli na punkcie nowego bitu.Jak w transie obserwowałam ruch jego tęczówek,które niczym badacz przechadzały się po mojej twarzy skupiając największą uwagę na wargach.Czułam jak mnie pieką,jak swędzą,a dreszcze przeszywają każdy kawałek mojego niemoralnie spragnionego ciała.Jego paznokieć przypadkowo uderzył w górne zęby,a po chwili opuszek przesunął się po drugiej części ust.Oh no dalej.
-Nie tym razem. - po tych słowach owinął ręką całą mą talię i silnie docisnął mnie do siebie.Byliśmy zlepieni,wpatrzeni w siebie i niezwykle skupieni.-Teraz nie uciekniesz-w jednej chwili jego palce zniknęły z moich ust,a on pochylił się i obdarzył mnie alkoholowo-miętowym,gorącym oddechem,który niczym mgiełka otulił mą rozgrzaną twarz.Był blisko,czułam go.Chce tego.NIE.Chce.To alkohol. Jezu,on pachnie tak dobrze.CHLOE! Wewnętrzna ja uciszyły denerwujące głosy pozostawiając decyzję sercu.Wynik był oczywisty. -Piękna- i po 254 razie jego usta przykryły moje.Fala mistycznych iskierek rozbiła się na moich wargach by następnie spłynąć na resztę ciała.Całował mnie.Ten arogancki,kompletnie słodki,bezczelny i perfekcyjny dupek właśnie mnie całował. Jego wolna dłoń ospale przesunęła się po mojej szyi i osiadła na moim policzku,gdzie kciuk chłopaka masował mą skórę.To zbyt wiele,tak wiele..oh. Niepewnie naparłam na jego usta tak jakby chcąc upewnić się,że ta chwila nie jest snem.Nie.On tu był.Na moment rozchylił wargi i zassał moją dolną,to takie miłe i seksowne uczucie, Nie chciałam czekać,przyciągnęłam go do siebie i wpiłam się w jego wargi i wtedy zaczęliśmy się całować.Na prawdę całować.Miałam wrażenie,że istnienie całego świata zależy od tego jak dobra będzie ta chwila.I nie mogłaby być lepsza,nawet jeśli otaczają nas spocone dzieci,a podłoga pod nami jest kompletnie brudna. Poczułam jego język przesuwający się po moim podniebieniu i nie panując nad sobą jęknęłam.Nie mam pojęcia jak długo trwaliśmy w tej pozycji,zatraciłam się w nim,straciłam grunt pod nogami i wzleciałam aż do nieba dotykając błogich chmur.Kiedy moje płuca zaczęły błagać o tlen niechętnie odlepiłam się od niego i zaczerpnęłam powietrza.Oparł czoło o czubek mej głowy i rozchylił powieki dając mi najpiękniejszy widok na świecie,jego tęczówki były niezwykle jasne,wręcz szczęśliwe.Nie mogłam zwalić tej przypadłości na alkohol. Uśmiechnęłam się głupkowato czując jak motyle w moim brzuchu urządziły imprezę.
-Wiedziałem,że smakujesz nieziemsko - wargi chłopaka wykrzywiły się w niewiarygodnie seksowny uśmiech zaś wypowiedziane przez niego słowa odbiły się w najbardziej czułym miejscu mojego ciała.Tak,właśnie tak.-I jesteś piękna-255.
-Oh przestań to mówić-jęknęłam nieco rozbawiona powstrzymując swoje zęby przed wbiciem się w dolną wargę.
-Od dzisiaj to moje ulubione słowo-trącił nosem mój nos.Nie mogłam uwierzyć w fakt,że pomimo przepełnienia sali i tłumu ludzi potrafiliśmy stworzyć dla siebie minimalną bańkę prywatności.
-Dlaczego ?- obawiałam się,że mogłabym słyszeć słowo na p częściej.
-Bo po nim pierwszy raz cię pocałowałem i był to najlepszy pocałunek w całym życiu- w tym momencie moje nogi zamieniły się w owocową breję zwaną galaretką.Dosłownie rozpłynęłam się pod nim,a mój uśmiech praktycznie rozerwał policzki.


Jeśli ciało miałoby opcję samozapłonu moje stopy z pewnością byłyby teraz popiołem.Po trzech godzinach tańca (ocierania się o siebie ) i całowania (ta bardziej przyjemna część) byłam padnięta. Walczyłam z własnym organizmem o utrzymanie właściwej postawy,widok jego szczęśliwej,lekko pijanej twarzy sprawiał,że miałam faktyczną ochotę na dalszy podbój parkietu.Nie ważne jak wysokie były moje buty,sprawiały,że moje nogi wyglądały na prawdę dobrze,a w tym momencie zrobiłabym wszystko by wyglądać cholernie seksownie.Dla niego.Trzymał mnie blisko siebie i zabijał wzrokiem każdego kolesia,który próbował zbliżyć się do mojej ledwo osłoniętej sylwetki.Nawet alkohol nie zabił jego przypadłości do chronienia mnie. Chyba to uwielbiam.Kiedy jego usta ponownie odbiły się od moich warg zachichotałam,wykonywał krótkie cmoknięcia co minutę,tak jakby miał jedną noc na wykorzystanie wszystkich bilecików na całowanie.Kto wie jak będziemy zachowywali się jutro ?
-Jestem poważnie głodny-zgrzeszyłabym mówiąc,że mój brzuch nie błagał o jedzenie.Dochodziła czwarta nad ranem,byliśmy pijani,spoceni,spragnieni i zdecydowanie głodni.Hałasowanie w domu nie było najlepszym pomysłem,dlatego postanowiłam zaproponować mu pierwszą lepszą restaurację,którą napotkamy w drodze powrotnej.Na pewno znajdziemy całodobowy bar,czy coś.Kiedy przedstawiłam mu swój plan on jedynie cmoknął me usta(ponownie),a potem chwycił mą dłoń i pociągnął mnie w stronę wysokiego wyjścia,które teraz świeciło się na kolor niebieski.Obrzydliwie błękitny.Kiedy wydostaliśmy się na zewnątrz chłodna bryza uderzyła w me ciało,na jego marynarkę czekałam zaledwie kilka sekund.
-Dziękuje-wybełkotałam nieśmiało wsuwając ręce w zbyt długie rękawy czarnej części garderoby.
-Przyjemność po mojej stronie- czule objął mnie ramieniem dociskając kompletnie zmasakrowane ciało do swojego boku.Świat wirował a lampki stawały się jednolitą papką,byłam nieźle podpita.
-Fajnie,że się pogodziliśmy-odezwałam się nieśmiało próbując stawiając eleganckie kroki.Moje stopy płoną.Płoną płoną płoną.
-Myślę,że zrobiliśmy o wiele więcej niż zwykłe pogodzenie się-jego śmiech był nieco pijacki,jednak nie mogłam powiedzieć,że nie był tak samo urzekający jak ten gdy chłopak jest trzeźwy.W końcu pękłam i zatrzymując się zdjęłam ze swoich stóp szpilki.Byłam na tyle pijana by kręcić przy nim swym tyłkiem,chodzenie boso jest błahostką.
-Nie lubię jak jesteś na mnie zły.- szczerość. Dziękuje szósty kieliszku likieru !
-Przepraszam- jego głos był niczym kruchy tost łamiący się nad moją duszą.Oh,ale jestem głodna.Złożył delikatny pocałunek na mym nosie,a po chwili powtórzył ten gest na czole.Dlaczego czułam się tak dobrze?Płonęłam od środka ale nie było to spowodowane alkoholem.Nigdy nie czułam się przy chłopaku tak swobodnie.
-Tam jest jakiś bar,na plaży,widzisz?Chyba sprzedają tam hamburgery,uwielbiam hamburgery-jęknęłam wygłodniałą i potykając się o niewidzialny głaz wskazałam mężczyźnie dużą,podświetloną budkę.
-Nie jestem pewien czy jedzenie w takich miejscach jest wystarczająco dobre.-witaj marudny Justinie.
-Oh Kotku-sposób w jaki zareagował na moje zdrobnienie był..rozkoszny.-Proszę,jestem taka głodna,Jeśli poczujesz się źle będę masowała twój brzuch przez cały dzień-wyskomlałam słodko wiedząc,że takim sposobem osiągnę swój cel.Uśmiechnął się i kręcąc głową ruszył w stronę plaży.Tak!Kiedy chłodny piasek dotknął mych stópek poczułam ulgę,z trudem pokonaliśmy pustynną drogę,aż w końcu Justin niechętnie złożył zamówienie na dwa hamburgery oraz herbatę dla mnie.Nie byłam pewna czy wciąż jestem schlana czy moje zachowanie wobec niego staje się naturalnie szczere.Cóż,pod wpływem alkoholu ludzie zazwyczaj robią rzeczy,których nie odważyliby się zrobić przy trzeźwym umyślę.
-To będzie pierwszy raz kiedy jem hamburgera w "restauracji"- wykonał krzywy cudzysłów z palców.-bez gwiazdek-dokończył po chwili przesuwając metalowe krzesło bliżej mnie. Sięgnął po moją wciśniętą w rękaw dłoń i zakrył ja swoimi palcami.Nie protestowała.To było dobre.
-Jesteś takim typowym bogaczem-burknęłam urażona wykonując oczami perfekcyjny przekręt.
-Wcale nie!- zaśmiałam się przez jego pisk i uspokajająco pocałowałam jego brodę.Zaczynam wariować.
-W skali od jeden do dziesięciu,jak bardzo wściekli będą?-spytałam z zaciekawieniem odwracając głowę w jego stronę.Nie odwrócił ode mnie wzroku,nawet na minutę.
-Ana będzie zmartwiona,Cornelia znudzona,chłopcy zignorują sprawę,natomiast Natalie..- tutaj wsunął palce we włosy drapiąc skórę głowy.
-Będzie wściekła.-dokończyłam z zadowoleniem uśmiechając się.
-Myślę,że przedstawiłaś spokojną wersję jej reakcji- cóż,miał rację.Rozkoszowałam się myślą,że jest zazdrosna.Bo jest,prawda?Ta dziwka poczuje ból.Karma.Moje przemyślenia przerwał dzwoneczek mikrofali. Mężczyzna w podeszłym wieku przyniósł do naszego stolika zamówione potrawy i przedstawił nam słodką historię miejsca,w którym pracował.Uznał nas za parę i życzył wszystkiego najlepszego i pomimo faktu iż wiedziałam,że Justin jest moim..przyjacielem,nie zaprzeczyłam za żadnym razem gdy nieznajomy użył słowa"zakochani".Głupia kaczka.
-Chryste to jest przepyszne!- wyglądał jak dziecko,ubrudzony keczupem i sosem.Zachichotałam próbując jeść swoją kanapkę z większą ostrożnością.
-Mówiłam ci,takie miejsca mogą być lepsze od pięciogwiazdkowych restauracji- chusteczką otarłam połowę brudnego policzka chłopaka. Moje nogi swobodnie ułożone były na jego nogach kiedy jedząc niezdrowe hamburgery oglądaliśmy wschód słońca.Najdziwniejszy i najlepszy wieczór mojego życia.Poważnie.
-O czym myślisz?- jego ciekawość wpędzi nas do grobu.
-O niczym- moje myśli zostaną tajemnicą.Na zawsze. Uśmiechnął się tajemniczo i kończąc posiłek dopił moją colę.Nie miałam nic przeciwko,była zbyt zimna.
-To była na prawdę dobra noc,co ?-jego pytanie nawiązywało do mych przemyśleń przez co uśmiechnęłam się.
-Mhm-kiwnęłam głową wpatrując się w cudowny pejzaż oceanu tuż przed nami.
- Myślisz,że będzie tak codziennie?-codziennie.
-O czym mówisz?-udając głupią zmarszczyłam brwi,w jednej chwili przytulił mnie do siebie.Ze zmęczeniem położyłam swą głowę na jego umięśnionym ramieniu.
-Boje się.- czy on wpadł w jakąś biegunowość?Nagła zmiana tematów? Wolniej chłopaku.
-Czego?- jego ciało było gorące,nawet jeśli siedział jedynie w cienkiej koszuli i spodniach.
-Tego,że kiedy się obudzimy  nie będziesz nic pamiętała, lub to ja będę miał dziurę w pamięci.- oh,.
- Dlaczego jest to dla ciebie tak straszne?-zdziwiona zmarszczyłam brwi.
- Nie chcę zapominać o tej nocy.Jesteś taka piękna wiesz? -256- Co jeśli jedno z nas będzie pamiętało? Chryste Chloe, nie chce zapominać smaku twoich ust rozumiesz? Wiem,że cię denerwuje i..- nie mogłam wprowadzić nas w okropny nastrój dlatego położyłam swój paluszek na jego wargach przez co momentalnie ucichł.
-Nie przejmuj się sprawami,na które nie masz wpływu-moje zmarznięte dłonie swobodnie przesunęły się po linii brody chłopaka. -Nie zmienimy niczego.Nie cofniemy czasu,nie pobiegniemy na płukanie żołądka.Jeśli będziemy pamiętać to wspaniale,jeśli nie..skoro los złączył nasze wargi raz z pewnością zrobi to ponownie.- uśmiechnęłam się delikatnie podziwiając perfekcyjne linie szyi chłopaka.Rysy jego szczęki,kolor skóry.
-Jesteś cholernie perfekcyjna i taka p,,
- Tak,tak.Wiem-chichocząc zatkałam jego usta swoimi umożliwiając mu powtórzenie tego słowa po raz 257.


-Tylko bądź cicho - przez ostatnią godzinę próbowaliśmy odnaleźć drogę do domu,w końcu natrafiliśmy na taksówkę,której kierowca znał adres.Bezpiecznie dotarliśmy pod willę,a teraz skradaliśmy się niczym dwójka włamywaczy,tak jakbyśmy nie mieli prawa wchodzić do tej rezydencji.Gdy mężczyzna gestem pokazał mi zasunięcie swych ust nieśmiało kiwnęłam głową,a następnie nacisnęłam złotą klamkę przymocowaną do białych drzwi,które po chwili odchyliły się wpuszczając nas do środka.Lekko się kołysałam,z trudem łapałam powietrze i kilkukrotnie uciszałam chichot mężczyzny kiedy wchodziliśmy na górę.Byłam cholernie zmęczona,powolnie zapominałam jak brzmi moje imię.Chloe.Tak,zdecydowanie Chloe. Kiedy znaleźliśmy się na górnym piętrze domu odsapnęłam z ulgą.Schody były najgorszą częścią drogi jaką musieliśmy pokonać,teraz krótka droga do naszych sypialni i sen.
-Odprowadzić cię do pokoju ?- alkohol już dawno odpłynął z naszych żył,byłam pewna,że zmęczenie przejęło kontrolę nad naszymi myślami,działaniami i racjonalnymi decyzjami,dlatego wolałam upewnić się,że chłopak dotrze do swojego pokoju bezpiecznie.
-Mhm- miałam wrażenie,że to krótkie mruknięcie było szczytem jego możliwości na ten moment.Poruszona chwyciłam jego dłoń i uważając na każdą skrzypiącą deskę dotarłam pod drzwi sypialni Justina.Precyzyjnie otworzyłam wejście,a następnie zamknęłam je tuż za moimi plecami.Zaskakująco szybko chłopak zdobył siły i oparł mnie o drewniany prostokąt układając dłonie na obu stronach mej twarzy.
-Zostaniesz ze mną ? - ta propozycja była spełnieniem oczekiwań całego wieczoru,lecz teraz analiza oraz myślenie zajęło mi kilka minut.Martini,wróć,chce być znowu tak spontaniczna.
-Mhm - uśmiechnęłam się nieśmiało trącając nosem jego gładką brodę.Mruknął z zadowoleniem i osadził swe dłonie na mych biodrach,jego palce powolnie zaczęły podciągać moją sukienkę do góry.
-Będziemy spali i obudzisz mnie tym samym gestem,który podarujemy sobie przed zaśnięciem,okej?-nasze szepty były niezwykle ciche.Czułam się jak agentka na specjalnej misji.
-Okej- moja sukienka była na wysokości mojego pępka,badał nagie kawałki skóry tak jakby były czymś niewiarygodnie niesamowitym.
-Mój kutas na pewno stałby teraz gdyby nie fakt,że sam ledwo stoję na nogach,-idealny moment Justin! Prosimy o brawa na stojąco.
-Bywasz taki romantyczny- widocznie zawiedziona przekręciłam oczami,lecz ostatecznie pozwoliłam mu ściągnąć z siebie sukienkę.Ciepłe powietrze wypełniające pokój musnęło mą odkrytą skórę przez co poczułam się jeszcze bardziej zmęczona.Przesunął dłonie na moje plecy chcąc rozpiąć stanik.Panicznie szybko go zatrzymałam.
-Chcesz spać w staniku ?-zmarszczył swe brwi zerkając na mnie z widocznym niezadowoleniem.
-Nie- odparłam pewnie.-Nie chce żebyś go ze mnie zdejmował,myślę,że widziałeś wystarczająco dużo-czule cmoknęłam jego nos nie chcąc doprowadzić do kolejnej kłótni.
-Widziałem już kobiece piersi-czy on się chwali ?
-Tak ja też,a nie rozbieram swoich koleżanek-odparłam sprytnie opierając dłoń na biodrze.
-A całujesz je?-całowanie Kate?Nie chciałabym zginąć.Pokręciłam głową.-No właśnie,więc nie jesteśmy przyjaciółmi -zadowolony ze swojego twierdzenia ponownie sięgnął do zapięcia.Uderzyłam w jego ręce.
-Justin- mój głos był ostry.-Czy mógłbyś dać mi jakąś koszulkę czy mam wrócić do swojej sypialni- jego wybór był oczywisty.Po kilku minutach w moich dłoniach widniała jego biała koszulka i bokserki.Pomyślał,że chciałabym zmienić bieliznę.Po przebraniu się w łazience i związaniu włosów powróciłam do kompletnie ciemnego pokoju,Justin zdążył zasłonić żaluzję.Widocznie zadowolona wsunęłam się pod kołdrę tuż obok niego i tym razem nie próbowałam wydzielać połówek.Po prostu przysunęłam się do niego,natomiast mężczyzna objął mnie ramieniem i docisnął do swojej sylwetki.Nie miałam siły na jakiekolwiek rozmowy,lub w naszym przypadku sprzeczki.
-Jeszcze nie,jeszcze buziak,chce żebyś wiedziała jak masz mnie obudzić.- kolejny całus.Zrobiliśmy się na prawdę całuśni.Pijani pijani pijani.Odchylając głowę do tyłu obdarzyłam go jeszcze jednym długim pocałunkiem,a następnie wcisnęłam swoją głowę w jego ciało i uśmiechając się jak głupek usnęłam otulona wspaniałym ciepłem.



-Chloe!-byłam pod wodą,ktoś stał nad taflą krzycząc moje imię.To była kobieta.Byłam tego pewna.Tkwiłam w jednym miejscu dryfując w podwodnym świecie,nie potrzebowałam tlenu,moje usta były rozchylone.Może umarłam?Ta woda była gorąca,cholernie gorąca.I twarda.Oplatała mnie.-Chloe do cholery !- nagle poczułam ostre uderzenie w policzek,zerwałam się do pozycji siedzącej uderzając czubkiem głowy w czyjeś czoło.Moja głowa pękała,nie było to spowodowane wypadkiem.Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam..Cornelię?Zaraz,co?
-Natychmiast,wstawaj-jednym ruchem zdarła ze mnie kołdrę i chwytając dłoń siłą zmusiła mnie do powstania.Głowa ponownie zabolała.Ał.Bal. Ucieczka. Alkohol. Taniec. Jego usta.Jego usta.Jego usta.KURWA! Obejrzałam się do tyłu by zauważyć jak szatyn sennie podnosi się.
-Co do choler..- ma chrypę rano,uwielbiam gdy chłopak..
-Zamknij się!- o co jej chodzi ? Cholera,ma na prawdę mocny uścisk. Usłyszałam kroki,zdecydowanie odgłos odbijania obcasów od posadzki.Ktoś był wściekły.
-Kurwa,powinnaś obudzić się szybciej- dziwne zachowanie dziewczyny stało się jeszcze bardziej tajemnicze gdy wepchnęła moje ubrania pod jego łóżko,a następnie wypchnęła mnie z sypialni Justina by sekundę później wepchnąć me dość nieporadne ciało do swojego pokoju.Trzasnęła drzwiami,przyparła mnie do drzwi,a kiedy chciałam wrzasnąć zakryła dłonią me usta.
-Jeśli chcesz mieć życie to się zamknij- nigdy nie widziałam jej tak..wściekłej.Co do cholery ?


~*~
Przepraszam
przepraszam 
przepraszam.
Dzisiaj jedna z czytelniczek napisała do mnie kiedy następny rozdział,odpisałam jej,że już nigdy może się nie pojawić, siedziałam i zaczęłam słuchać na prawdę starych piosenek i BAM.Napisałam rozdział,poważnie,w jeden wieczór.Wróciłam z Kazimierza i napisałam.jestem zdziwiona i zadowolona.Załamana moim zachowaniem,ale zachwycona Chloe i Justinem.Jeśli myślicie,że się nimi nie jaram to się mylicie.Przepraszam za nieobecność,wiem co obiecywałam i wiem,że nie chce zostawić tego opowiadania,na prawdę je lubię i uważam,że jest,..inne. Postaram się jak cholera,zrobię wszystko żeby dodawać rozdziały...dodawać jakkolwiek szybko.Może odrobinę zmieniłam swój punkt,przestałam przejmować się perfekcją i skupiłam się na akcji.Przecież każdy popełnia błędy i nawet jeśli jakaś idealna osóbka wypomni mi głupią pomyłkę to trudno,najważniejsza jest historia bo to ja ją stworzyłam i nie popełniłam błedu :)
Nie ma sensu bym tłumaczyła się z nieobecności,jestem jedynie człowiekiem.
ALE KOCHAM WAS
KOCHAM CHLOE
KOCHAM JUSTINA
i nie zostawię tego opowiadania :)


Jesteście ciekawi co będzie dalej ?
Czy będzie tak jak poprzedniej nocy ?
Dlaczego Cornelia tak zareagowała?
Oh brr dreszczyk.
Dobrej nocy xx
 P.S Pisałam to dla was do 2,wstaje o 7,nie jestem taka zła :*

11 komentarzy:

  1. CUDOWNY!!! kocham cie tak jak to opowiadanie .. Jak dobrze ze nie zostawilas tego opowiadania.. Mam nadzieje ze oboje beda wszystko pamietac i beda szczesliwi... Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem co mam powiedzieć :o Boskie ♡Najlepsi ♥♥♥♥♥
    Mam nadzieje , że ta "kłótnia" między Chloe a Cornelia nie wpłyną na relacje między Jussem , a Chloe ;/ Nie schrzań tego -_- Oni są tacy słodcy w tym rozdziale ♡♥♡♥¤♥¤♡ Mam nadzieje ,że niedługo ze sobą będę ^-^
    Kiedy można się spodziewać następnego rozdziału ?
    #Jednozmoichulubionychopowiadań'-'♡
    KCKCKCKCKCKCKCKC ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. I jakbyś zostawiła to opowiadanie to bym Cię znalazła i udusiła ;* Nawet nie próbuj zostawić tego opowiadania -_▪ A jak spróbujesz to znajdę Cię i dopilnuje żebyś napisała to przy mnie :) "Wiem gdzie mieszkasz" XD Taka mała groźba ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zobaczyłam że jest rozdział to moje serce zabiło 100 razy szybciej! Kocham te opowiadanie!
    Do następnego xo
    @PALVMCCAN

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja myślę, że Cornelia to zrobiła, żeby Natalie nie dowiedziała się o Chloe i Justinie, chociaż napewno coś już podejrzewa i będzie drama czy coś w tym stylu;)
    Co do Twojej nieobecności to się nie przejmuj i jak potrzebujesz przerwy to ją rób, tylko nie zapomnij o nas i daj czasem jakąś wskazówkę, że nie zostawisz bloga, a cieszę się że nie zostawiasz BARDZO ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. O boże pocałowali się ale slodkooo :* Kocham ich czekam nb

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże ,doszłam z kilma razy i popłakałam się ze szczęscia kiedy sie pocałowali !!!
    Jesteś cudowna ,że zostajesz i dalej piszezz to jest najbardziej niesamowite ,wciągające i frustrująco pobudzające opowiadanie jakie kiedykolwiek czytałam ,a uwież mi sporoich było ! Tak trzymaj ,kocham Cię !

    OdpowiedzUsuń
  8. Codziennie sprawdzam czy nie dodałaś rozdziału.Czytam już 2 twoje opowiadanie. Masz ogromny talent! Uwielbiam Cię ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. TAK ! NARESZCIE ! Jejku, jakie cudowne opowiadanie <3 Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń