Strony

niedziela, 22 marca 2015

Rozdział Dwunasty

Czy całowanie się jest grzechem ? Znaczy, mam na myśli moment  gdy robię to z mężczyzną, który oficjalnie nie należy do mnie, a nasza relacja jest niebywale skomplikowana. Łącząc nasze usta w jedność popełniam błąd czy jedynie oddaje się niewinnej przyjemności?

Kate była jedyną zaufaną osobą, do której mogłam zwrócić się w najgorszych i najbardziej pokręconych momentach swego życia. Nie sądziłam, że znajomość z Bieber'em zmusi mnie do przemyśleń dotyczących czynów złych i dobrych. Bóg, bez względu na to czy istniał był jednostką uwielbiającą niszczyć me szczęście, jednak zwróciłam uwagę na pojęcie grzechu. Mój palec swobodnie uderzył w długi, biały guzik umożliwiający wysłanie krótkiej wiadomości przez komunikator.

Sądziłam, że powrócisz z tej wyspy opalona, a tymczasem ty zamieniasz się w zagorzałą katoliczkę analizującą swe czyny na podstawie dziesięciu przykazań i niedorzecznie grubej księgi ? Kim jest ten chłopak Chloe ?
Zagryzłam wargę czując się zażenowana faktem, że poznałam tu kogokolwiek.
Jest przyjacielem Natalie.
Po udanym śniadaniu Justin poprosił o godzinę swobodnego przygotowania, oznajmił iż dzisiejszy dzień spędzimy w miłej atmosferze, jedynie we dwójkę. Dziwił mnie fakt, że nie chciał zostać w domu, ale podekscytowanie związane z możliwością lepszego poznania go z łatwością odpędzało od mego umysłu wszelkie niedorzeczne myśli.
Mam nadzieję, że nie jest męskim odpowiednikiem jej parszywego charakteru. Lubisz go? Jest przystojny ? To nie pierwszy chłopak, który spróbował twych warg. Dlaczego przejmujesz się tym tak mocno?
Czy go lubię? To pytanie jest niedorzeczne.

Kate, tu nie chodzi o darzenie go jakimkolwiek uczuciem. Wiesz jak łatwe jest moje serce, to tania dziwka w przypadku czarujących mężczyzn - niestety on należy do tej grupy. Mam na myśli to , że z NAS niczego nie będzie, wiesz, że Natalie kazała mi kłamać, nasza relacja opiera się na nieszczerej wiedzy co oznacza, że wszelkie uczucia także będą fałszywe. Wpadłam w ogromny kwas.

Blask słońca swobodnie przebił się przez czystą szybę tworzącą jedną ze ścian salonu, w którym siedziałam i opadł na moje ciało sprawiając, że zauważyłam iż odcień mej skóry zmienił barwę. Nie byłam tak przerażająco blada. Cichy dźwięk oznajmił przyjście kolejnej wiadomości.
Nie wierzę w to, że Henderson będzie kolejnym powodem, dla którego stracisz swoje serce Chloe. Przestań analizować, jeśli ten facet jest tego warty- zaryzykuj. Nie miałaś wyjścia, zmusiła cię do przyjęcia nowej tożsamości, lecz prawdziwa ty nie jest gorsza od wizerunku bogatej kuzynki z Florydy. Nie wmawiasz mu niczego tragicznego Kochanie, po prostu wyluzuj, kiedy będziesz pewna wyznasz mu prawdę, a jeśli Bóg będzie dobry pomoże ci rozwiązać tę sytuacje w najłagodniejszy sposób.
Zagryzłam wargę wczytując się w kolejne linijki notki przedstawiającej punkt widzenia przyjaciółki. Wiedziałam, że mogę jej ufać, nigdy nie działała na moją niekorzyść. Żyjąc na Brooklynie nie musiałam przejmować się dokładnym wybieraniem znajomych, tam nie liczyły się pieniądze i zawód rodziców. Wszyscy byli tak samo biedni, nie sądziłam, że kiedykolwiek będę przerażona faktem iż moje serce może zostać złamane przez fakt iż liczba cyfr na moim, koncie jest zbyt mała.
Boję się.
Jesteś odważna Chloe, jeśli ta suka ponownie zniszczy twoje życie jestem w stanie wyrwać implanty z jej cycków. Musze iść do pracy, pamiętaj, że cię kocham. Tęsknimy.

Odgłos przesuwania stóp po panelach zmusił mnie do zamknięcia cienkiego laptopa firmy Apple i odłożenia sprzętu na szklany stolik ustawiony w centralnej części obszernego pomieszczenia. Odruchowo zwróciłam wzrok ku korytarzowi dostrzegając uśmiechniętą twarz szatyna. Jego dolna partia ciała pokryta była jasnymi jeansami z kilkoma dziurami w okolicach kolan, a tors zasłonił zwykłą koszulką na ramiączka, która idealnie podkreślała jego idealnie twarde mięśnie. Skłamałabym mówiąc, że moja kobiecość nie zareagowała na ten widok. Przestań być dziwką. Na jego ramieniu wisiał luźny, skórzany plecak, a w jednej z dłoni tkwił wiklinowy, duży kosz specyficzny dla tych, które zabiera się na pikniki. Mężczyzna odstawił ciążące na nim przedmioty i wsunął się do salony wypełniając go słodkim zapachem swych perfum. Miałam ochotę go polizać, wiem jak niedorzecznie do brzmi ale ey, nie oceniajcie mnie. On jest zbyt gorący.
- Gotowa? - usytuował swe  łokcie na twardym oparciu sofy za moimi plecami, a jego oddech odbił się od moich policzków spływając na szyję i resztę sylwetki. Onieśmielona zassałam dolną wargę i wciągnęłam nosem gorące powietrze wypełniające przestrzeń jasnego pomieszczenia.
-Nie mogę potwierdzić swojego przygotowania jeśli nie powiedziałeś mi dokąd jedziemy. - odparłam sprytnie zwracając swe ciało w jego stronę . Na twarzy chłopaka ukazał się cwaniacki, wręcz słodki uśmiech. Halo ? Czy dodzwoniłam się do zakładu pogrzebowego ? Pilnie potrzebuje wygodnego miejsca na cmentarzu bo ten chłopak sprawia, że umieram w każdej sekundzie.
-Jeśli sądziłaś, że swoją odpowiedzią zmusisz mnie do wyjawienia ci planów to byłaś w błędzie Kwiatuszku. - zachichotał wesoło odgarniając jeden z kosmyków mych jasnych włosów za ucho.
-Jesteś okrutny. - jęknęłam urażona próbując sprawić by moja twarz wyglądała na obrażoną lub chociażby pochmurną.
- Wiem, że mnie uwielbiasz. - złożył szybki pocałunek na mym ciele i wyprostował się powracając do kuchni. Westchnęłam i z niechęcią podniosłam się do góry opuszczając jedno z wygodniejszych miejsc w tym domu.
- Czy mam założyć na siebie coś wygodnego ?!- nie podobała mi się myśl kolejnej zmiany stroju, lecz nie mogłam odrzucić od siebie podejrzenia iż szatyn wymyślił coś ekstremalnie trudnego, a moje ciasne spodnie nie będą odpowiednim ubiorem do wykonywania tej czynności.
-Nie.- powrócił do przedpokoju wyciągając z jasnej, drewnianej półki parę białych Vans'ów. -Wyglądasz wspaniale. - rzucił mi jeden z tych męskich uśmiechów po czym wrócił do wsuwania obuwia na swoje stopy. Oczarowana powróciłam do sypialni skąd zabrałam ozdobne balerinki, które już po chwili stały się ozdobą dla moich okrytych granatowymi spodniami nóg. Odpuściłam sobie poprawianie fryzury, kok był wystarczająco wygodny bym mogła znieść jego niezbyt elegancki wygląd. Kompletnie gotowa pokonałam marmurowe schody i w towarzystwie nazbyt wesołego szatyna opuściłam luksusową willę. Trzykrotnie sprawdziłam czy główne drzwi są odpowiednio zamknięte, a kiedy potwierdziłam ich wytrzymałość ze spokojem udałam się w stronę czarnego kabrioletu o dość klasycznym wyglądzie.
-Nie wiedziałam, że masz tu samochód- mruknęłam nieśmiało wsuwając swą szczupłą sylwetkę na skórzany fotel pasażera. Starannie zapięłam pasy nasuwając na nos duże okulary ciekawego kształtu.
- Nie wiesz o mnie tak wielu rzeczy.- odparł pewnie odpalając auto, gładkim ruchem opuściliśmy podjazd rezydencji włączając się do ruchu. Sunęliśmy po gładkich ulicach wyspy przyjmując ciepły powiew wiatru, który swobodnie wysuwał kolejne kosmyki jasnych włosów tkwiących po gumką.
- Teraz powiedz mi gdzie jedziemy.- sapnęłam błagalnie zwracając twarz w jego stronę. Dostrzegłam jak seksownie wygląda prowadząc samochód. ciemne okulary sprawnie zakrywały perfekcyjne oczy mężczyzny, a palce zaciskały się na drewnianej kierownicy sprawiając, że mięśnie jego ręki były napięte. To wyglądało.. niesamowicie.
-Nie.- rozbawiony pokręcił głowa.
-A jeśli zgadnę? - z podekscytowaniem wbiłam białe zęby w pulchną, dolną wargę.
-Próbuj. - jego pewny siebie ton sprawił , że straciłam nadmiar pewności siebie i uwierzyłam, iż nigdy nie uda mi się domyślić co przygotował.
-Spędzimy czas na świeżym powietrzu? - potwierdził tę myśl krótkim skinieniem. Przybiłam sobie wewnętrzną piątkę ciesząc się z minimalnego zwycięstwa. - Okej, na plaży ?
-Nie.- zatrzymał wóz spoglądając na mnie przelotnie. Jego uśmiech był jaśniejszy od słońca, poważnie.
-Hmmm, pójdziemy na spacer?
-Tak jakby ?
-Tak jakby ? - zdziwiona zmarszczyłam brwi. - Można iść lub nie iść, twoja odpowiedź jest niedorzeczna Justin.- burknęłam obrażona lecz on jedynie wzruszył ramionami ukazując mi swoją obojętność. Dupek.
- Czy to co będziemy robili jest legalne?- poruszona oparłam dłoń na jego osłoniętym udzie co spowodowało bezwarunkowy odruch wyrażony słodkim. Widocznie zadowolony zakrył palcami mą drobną rękę.
-Tak Kochanie, to legalne. - parsknął rozbawiony.
- Czy ma związek z wodą?
- Nie.
-Zwierzętami?
-Nie.
-Czy chcesz mnie zgwałcić?- to pytanie wypadło z moich ust niepostrzeżenie.
-Tak.- spanikowana uniosłam brwi do góry, a jego palce mocniej ścisnęły mą dłoń chcąc uniemożliwić jej ucieczkę.- Ale nie dzisiaj. - zadowolony ze swojego żartu zachichotał czym zasłużył na mocne uderzenie w ramię. Jestem praktycznie pewna, że nie odczuł nawet szczypty bólu.
-Gwałty są nielegalne Justin, a oboje wiemy jak święty potrafisz być. - wyprostowałam sylwetkę zakańczając przesłuchanie. Czułam, że podróż nie będzie na tyle długa by ciekawość była w stanie zabić me nerwy i zszargać osobowość.
- Chce mieć cię w swoim łóżku Chloe i wiem, że ty też chcesz w nim być. - jego pewność siebie była mocno irytująca, ale skłamałabym mówiąc, że nie miał racji. Ten dupek zrobił kurs dla wróżek czy to ja jestem banalnie przewidywalną suką ?
- Jeśli chciałabym uprawiać z tobą seks teraz nie siedziałabym na fotelu pasażera lecz na twoim kutasie. - moja wypowiedź była chęcią zemsty, nie mogłam pozwolić by wygrywał za każdym razem. Zrobiłam się niedorzecznie miękka. Niegrzeczne słowa znaczącą wpłynęły na samopoczucie mężczyzny i poczułam to poprzez mocny uścisk na mej drobnej dłoni.
-Dzień jest na prawdę długi Skarbie, zdążymy wykonać wszelkie podpunkty Listy Rozkoszy. - jego głos był seksownie zachrypiały co sprawiło, że słodki dreszcz przepłynął przez moje ciało.
- Listy Rozkoszy ? Masz coś takiego ?- uniosłam brwi do góry prychając.
-Tak. Twoje imię jest jedynym podpunktem owego rejestru. - ponownie sprawił, że moje ciało zamieniło się w zlepek galaretowatej substancji drżącej na każde jego słowo i gest. Zakładzie pogrzebowy miejsce na cmentarzu będzie potrzebne o wiele szybciej niż podejrzewaliśmy.

Głośny śpiew ptaków dotarł do moich uszu kiedy stawiając małe, ostrożne kroki pokonywałam kolejne metry piaskowej dróżki wyznaczającej kierunek poruszania się po lesie. Moja dłoń tkwiła w delikatnym uścisku mężczyzny, a na ramionach wisiał jego luźny plecak, o który stoczyłam niewielką wojnę. Nie mogłam pozwolić by niósł wszystko, proponowałam zabranie koszyka, lecz on uparł się iż moje dłonie są zbyt bezsilne bym mogła unieść coś cięższego od małego kotka. Ten dupek chyba zapomniał jak mocno potrafię uderzyć kijem do golfa. Jeśli nie, mogę sprawić, że jego jądra ponownie zamienią się w dwie sine kuleczki. Nasz spacer trwał piętnaście minut, wiedziałam jedynie to iż dzisiejszy obiad zjemy na świeżym powietrzu co oznaczało, że moje podejrzenia dotyczące pikniku były właściwe.  Po upływie kolejnego odcinka czasu znaleźliśmy się na ogromnej polanie usytuowanej na wysokim wzgórzu. Zielona trawa pokrywała całą powierzchnię wzniesienia prowadząc do załamanie skąd można było dostrzec całą wyspę kończącą się w błękicie oceanu. To miejsce było wprost zjawiskowe, pragnęłam paść przed nim na kolana  w geście podziękowania za podarowanie mi czegoś tak wyjątkowego  jak możliwość spędzenia kilku godzin w miejscu tak idealnym jak to. Widocznie zauroczona ustawiłam stopy w bezpiecznej odległość od linii załamania, moje tęczówki powolnie przepłynęły przez długi krajobraz naturalnego piękna, aż w końcu opadło na silne dłonie, które niezauważalnie owinęły się wokół mojej talii. Jednym ruchem sprawił, że moje ciało było złączone z jego sylwetką, a intensywny zapach perfum mężczyzny przepłynął przez poszczególne komórki mego ciała pieszcząc ich receptory przyjemności. Westchnęłam pozwalając swojej głowie opaść na jego ramię.
-Nie spodziewałam się czegoś tak romantycznego. - wyznałam szeptem układając palce na jego gorących rękach.
- Pomyślałem, że to idealne miejsce do spokojnej rozmowy i relaksu. Wycieczka do SPA nie wydaje się już tak atrakcyjnym wypadem, co ? - nosem trącił mą szyję, a jego słowa spowodowały cichutki chichot pochodzący z mych ust.
-Nie. - przyznałam zachwycona nie mogąc oderwać swego wzroku od magicznego pejzażu przede mną. Wszelkie wątpliwości przytłaczające mój umysł stały się teraz błahymi sprawami, które powolnie opadały w otchłań masy wody znikając na wieki. Justin nie był typowym bogatym dzieciakiem, nie obchodził go mój stan majątkowy, praca moich rodziców ani ilość metek Channel znajdujących się w mojej zbyt ogromnej szafie. Zależało mu na moim zadowoleniu, szczęściu i zachwycie niezwykłym widokiem. Czułam jak mocne więzi zabójczego uczucia powolnie wnikają do mojego umysłu przejmując najważniejsze stanowiska odpowiedzialne za racjonalne myślenie i podejmowanie właściwych decyzji. Porzucenie analizowania swych czynów byłoby idealnym wyjściem z niezręcznej sytuacji, mogłabym posłuchać swego serca i zapominając o konsekwencjach zatopić swe ciało w jego ramionach już na zawsze. Ale to nigdy nie było tak proste i wiem, że nigdy nie będzie.

Słodka woń egzotycznych owoców dotarła do moich nozdrzy sprawiając, że stałam się na prawdę głodna, a mój żołądek ścisnął się niewiarygodnie mocno. Ciepłe ciało chłopaka przylgnęło do mojego boku gdy z widocznym zadowoleniem usunęłam niebieskie wieczko pudełka umożliwiając plastikowemu widelczykowi wbicie się w soczystą strukturę ananasa. Justin przysunął się do mnie znacząco składając czuły pocałunek na odsłoniętej skroni.
-Jesteś na prawdę zjawiskową kobietą Chloe.- mruknął szczęśliwie podnosząc się do góry. Zmusił mą sylwetkę do zwrócenia się w stronę błogiego widoku miasta i usiadł za mną otaczając me drobne ciało nogami. Poczucie bezpieczeństwa i bliskości jakie mi podarował było najlepszym co mogłabym kiedykolwiek poczuć. W domu nigdy nie odczułam równowagi, musiałam pogodzić się z faktem, że ojciec pije, a alkohol sprawia, że zachowuje się niedorzecznie i agresywnie, nie pamiętam dnia, w którym nie użyłby wulgaryzmu wobec mnie lub matki. Harry traktował go jak śmiecia i podziwiałam brata za chłodny stosunek wobec człowieka, który kilkanaście lat temu był jego mentorem, wzorem. Ja byłam zbyt miękka, pragnęłam stabilizacji, spokoju i pewnego rodzaju pewności, że moje życie nie skończy się w jednej sekundzie poprzez zawalenie zbyt starego domu, w którym mieszkaliśmy. Pomimo słabego początku znajomości czułam, że Justin ofiarował mi maleńką część swojego życia, szczęścia i nastawił mój umysł na nieco bardziej pozytywne myślenie. Nie dopuszczałam do siebie mężczyzn od czasu gdy Charlie skończył w łóżku z parszywą dziwką Natalie. Tak jakby jej brudna pizda była lepsza ode mnie.  Wtuliłam się w jego ciało chcąc rozluźnić zaskakująco napięte mięśnie. Wbiłam sztuciec w jasne mango i podsunęłam kawałek owocu pod pełne usta mężczyzny, które teraz lśniły poprzez wcześniejsze zwilżenie ich ciepłym językiem szatyna. Chciałabym zrobić to za niego, tylko mówię. Jego zęby ściągnęły mały kawałeczek posiłku dzięki czemu widelec pozostał pusty, a ja mogłam wykorzystać go do dostarczenia kolejnej porcji smakowitej słodyczy do żołądka.
- Myślę, że jesteś bipolarny.- wyznałam po chwili ssąc czerwoną truskawkę. - Czasami nazywasz mnie napaloną ciotką, a później twierdzisz i jestem zjawiskowa. Znam dobrego psychologa Kotku. - kłamałam, w naszej dzielnicy nie było lekarzy o tak ekskluzywnej specjalizacji. Mało kto zapadał na choroby umysłowe, jeśli człowiek był inny z łatwością znikał z powierzchni świata. To takie proste.
- Wiesz, że kręci mnie myśl, że możesz mnie pociągać, zawsze otrzymujesz ode mnie komplementy. - odparł wesoło cmokając tył mej głowy. - Kiedy zobaczyłem cię po raz pierwszy puls w moim kutasie zwiększył się dwukrotnie. - trzymany w dłoni przedmiot dosłownie wypadł na koc zmuszając mnie do przerwania dalszej konsumpcji.
-Dlaczego nie mogłeś powiedzieć, że zrobiło ci się gorąco, lub ,że twoje serce zabiło mocniej? Bywasz kompletnie nieromantyczny !- pisnęłam oburzona sięgając po kolejny owoc palcami. Sprytnie odebrał wybraną cząstkę kokosa zasysając go wraz z moimi paluszkami.
- Chciałem być szczery. - czułam jak mocniej dociska me plecy do swojej klatki piersiowej, a przyjemne ciepło dosłownie otuliło me ciało.
-W tym momencie preferowałabym kłamstwo.- burknęłam pozwalając mojej głowie na przechylenie się w bok, tak by moja szyja była dla niego kompletnie dostępna. Po upływie sekundy poczułam na niej delikatny pocałunek i dotyk jego zębów. Mruknęłam.
- Zabrałem cię tutaj bo chciałem porozmawiać o nas. - zastygłam w miejscu przerażona jego zaskakującym oznajmieniem. Nie byłam gotowa na żadną poważną rozmowę, szczególnie dlatego iż nie sądziłam, że kiedykolwiek powstanie takie coś jak "My". Zassałam dolną wargę chcąc dać mu do zrozumienia, że mój umysł nie jest w stanie ułożyć sensownych zdań. - Musimy się poznać, nasze stosunki będą wtedy łatwiejsze i może przestaniesz nazywać mnie Dupkiem. - słodki chichot opuścił moje gardło.
-Nie, zawsze nim będziesz. -wyprostowałam nogi dotykając stopami jego stóp. Pozbyliśmy się butów twierdząc, że jedynie pobrudzą jasny koc.
-W takim razie nigdy nie zrezygnuje ze swoich mało romantycznych powiedzonek. - ton jaki przybrał był na tyle wesoły by kąciki ust dosłownie wbiły się w pulchną powierzchnię lekko czerwonych policzków.
- Nasza przyszłość będzie trudna. - szepnęłam gładko układając dłonie na jego okrytych jeansami udach. Uwielbiałam to jak wyglądał, sprawiał, że moje serce praktycznie rozrywało lewą pierś chcąc go polizać. Okej, to brzmi okropnie.
- Właśnie dlatego powinniśmy wiedzieć o sobie o wiele, wiele więcej. - tak Justin, już wiemy, że jesteś błyskotliwym kutasem. - Chciałbym się dowiedzieć dlaczego tak bardzo boisz się pływania? - drobny sztylecik rozdarł moją dłoń i wpił się w nerw odpowiedzialny za uruchomienie w umyśle odczucia jakim jest stres i przerażenie. Zagryzłam wargę przytłumiona tym pytaniem. Po prostu nie miałam pieniędzy na chodzenie na basen okej?
-Myślę, że woda jest bardzo nieobliczalnym żywiołem, pochłonęła wiele żyć, a ja nie chciałabym być kolejnym nazwiskiem na długiej liście zatonięć. - odparłam szybko zaciskając palce na jego skórze. Kojąco musnął miejsce za mym lewym uchem przez co gorące powietrze odruchowo opuściło me płonące płuca.- Przyjechałeś tu z własnej woli ?
-Moi rodzice są dobrymi przyjaciółmi rodziny Natalie, poznałem ją mając jakieś 10 lat, uważają, że przyjaźnie z ogromnymi, bogatymi rodami są czymś naturalnym, a ja powinienem lubić Natalie tak mocno jak oni lubią jej rodziców. - wyjaśnił krótko unikając szczegółowej odpowiedzi. - Preferowałem wakacje w Kanadzie, ale ojciec kategorycznie zabronił mi powracania do starych nawyków, obawiał się, że jeśli pojadę z kimś innym niż stała paczka znajomych wpadnę w złe towarzystwo. No wiesz, tak jakby Natalie i reszta byli święci. - prychnął z niezadowoleniem uświadamiając mnie w myśli iż jego życie, pomimo, że zamożne nie jest tak proste jak podejrzewałam.
- Twój tata jest apodyktyczny ? - ciekawa przymknęłam powieki chcąc skupić się na jego głosie i dotyku, który dawał mi największą przyjemność.
-Uwielbia mieć nad wszystkim kontrolę, nasze życie zmieniło się z miesiąca na miesiąc, nigdy nie sądził, że może mieć tak wiele pieniędzy, myślę, że teraz boi się utraty swojej fortuny. W firmie podejmuje wszelkie decyzje, kieruje ludźmi niczym pionkami na ogromnej planszy do grze w chińczyka. Mało kto dociera pionkiem do domku, no wiesz, jego umysł przepełniony jest kalkulacjami dobra i zła. Ludzie, których przyjmuje sądzą, że zajdą na prawdę wysoko, to chore. - moje serce dosłownie wstrzymało swą pracę w chwili gdy chłopak wyznał mi jak podły charakter ma jego ojciec. To nie tak, że mój był kimś lepszym, ale ey , Pan Bieber był przykładem typowego, bogatego kolesia z Manhatanu.
-To będziesz robił gdy dorośniesz? Przejmiesz firmę i zamienisz wszelkie marzenia na małe tabele wypełniane przez swój własny umysł ?
- Tego chce on. Moje plany i zachcianki są niczym w porównaniu do władzy jaką ten człowiek wieńczy w swych dłoniach. Codziennie przy obiedzie powtarza jak uratował nasze życie wprowadzając nas do elity dzisiejszego świata. Miota mną niczym zwykłą lalką, a ja nie mogę zawieźć jego i matki, to niemoralne. - sapnął słabo sprawiając, że mój humor uległ drastycznej zmianie. Nie chciałam wiedzieć o jego smutku i sytuacji w jakiej się znalazł, postrzeganie szatyna jako człowieka idealnie spełnionego było o wiele łatwiejsze.
- A ty ? Co ty o tym myślisz? - spytałam odważnie. Jego biografia była tragicznym scenariuszem życia nastolatka, który ograniczony rodzinnymi więzami nie ma prawa do własnego zdania, postrzegania świata i planów, które będą jego rezultatem na całe życie.
-Wiesz Kochanie-westchnął teatralnie sprawiając, że moje ciało zadrżało przez sposób w jaki mnie nazwał. - Od zawsze kochałem coś co jest kompletnie nieopłacalnie. -  gładko zawinął kosmyk mych włosów na palcu.- Pragnąłem tworzyć muzykę.- oh.
-Muzykę? -widocznie zdziwiona podniosłam się do pozycji siedzącej i zwróciłam twarz ku jego oczom chcąc wejrzeć w głębie czekoladowej przyjemności. Kiwnął podekscytowany.
-Będziesz jedyną osobą, która tego posłucha więc nie bądź wyjątkowo ostra. - mruknął nerwowo sięgając po czarny plecak, który kilka godzin temu tkwił na jego ramieniu. Zagryzłam wargę.
- Nigdy nie jestem okropna Justin. - odparłam urażona obserwując jak wysuwa z pojemnika srebrnego laptopa i dwie pary dużych słuchawek. - Na prawdę coś stworzyłeś?- wyprostowałam plecy klaszcząc w dłonie z zachwytem. Zachichotał rozbawiony moją reakcją.
-Tak, to tajemnica, dlatego twoim obowiązkiem jest zatrzymanie tego w sekrecie.  - wyszeptał konspiracyjnie układając swój palec na moich wargach. Przekręciłam oczami.
-Żartujesz? Już chce zadzwonić do Natalie by opowiedzieć jej o naszym wspaniałym wypadzie na łąkę i o tym, że doprowadziłeś mnie do ustnego orgazmu dziś rano podczas pocałunku w kuchni!- pisnęłam sarkastycznie wyrzucając swe dłonie w górę. Mężczyzna sprytnie owinął palce wokół mych nadgarstków i pociągnął me ciało na siebie sprawiając, że nasze twarze znalazły się w odległości mniejszej niż jeden centymetr.
-A więc doprowadziłem cię do orgazmu ?- zmarszczył gęste brwi leniwie się uśmiechając. Parsknęłam.
-Dlaczego zawsze zapamiętujesz najbardziej żenujące momenty moich wypowiedzi ?- delikatnie uderzyłam pięścią w jego klatkę piersiową.
-Wyłapuję twoje seksowne wyznania. - bezczelnie przesunął swe palce po mym boku i plecach by ostatecznie opaść na prawy pośladek ściskając go. Jęknęłam zaskoczona nowym dotykiem.- Chyba zakochałem się w twoim tyłku Chloe. - brzmiał przy tym tak poważnie i szczerze, że mogłabym stwierdzić iż oświadcza się mojej dupie, a nie jedynie chwali jej jędrność.
-Dupek.- ostro zepchnęłam jego ciężką dłoń ze swego ciała i podarowałam mu pocieszającego buziaka.- Okej, miałeś mi coś pokazać. - ponagliłam podekscytowana.
- Okej- z niezadowoleniem klepnął mój tyłek po raz ostatni po czym rozchylił nowoczesne urządzenie włączając go jednym z guzików. - Od kilku lat interesuje się muzyką elektroniczną, no wiesz, moim marzeniem jest granie na największych imprezach i sprawienie, że ludzie będą wrzeszczeć gdy usłyszą pierwsze nuty mojego bitu w klubie. Gorące laski kręcące tyłkami w rytm moich..-sprawnie przywróciłam jego myślenie na odpowiedni tor mocnym uszczypnięciem kawałka skóry na ramieniu. - Łączenie poszczególnych nutek, dodawanie różnych dźwięków.. to tak cholernie dobre, musiałem, spróbować. Stworzyłem kilka kawałków, ale rodzice powiedzieli, że jeżeli jeszcze raz zobaczą, że zajmuje się czymś innym niż nauką matematyki do zamienią moje życie w koszmar. - zaciekawiona zagryzłam wargę. Pragnęłam po prostu wsunąć na uszy słuchawki i zatopić się w melodii, którą stworzył. Nie da się opisać zaskoczenia jakie wywołało na mnie jego wyznanie. Muzyka elektroniczna i Justin? Okej, lubiłam słuchać kilku piosenek stworzonych przez DJ-ów, ale nigdy nie sądziłam, że ktoś tak klasyczny może być jednym z nich.
- I na prawdę chcesz pokazać to właśnie mi ?-spytałam ponownie obserwując jak powolnie wpina kabel słuchawek w mały otwór w komputerze. Kiwnął głową pociągając mnie na siebie tak bym usiadła na jego udach okrakiem, aż ostatecznie nasunął duże słuchawki na me uszy. Uśmiechnęłam się do niego promiennie wciskając wolną dłoń w jego palce, chciałam pokazać mu tym gestem iż może mi ufać i doceniam fakt, że jestem jedyną osobą, której pokazał swoją pracę oraz pasję. W końcu pierwsze dźwięki wpłynęły do moich uszu. Przymknęłam powieki chcąc skupić się jedynie na błogiej melodii wypełniającej mój umysł. Wystarczyła minuta był mogła stwierdzić, że z przyjemnością wrzeszczałabym przy usłyszeniu tej piosenki w klubie.
-Boże Justin to jest takie wspaniałe!- wrzasnęłam machając głową i kręcąc ciałem w rytm przedstawionego bitu. Jego usta poruszyły się, a ja zachichotałam.- Na prawdę świetne! Powinieneś wysłać to do radia! Masz ogromny talent! Na prawdę..- nie zdążyłam dokończyć swej wypowiedzi kiedy chłopak dosłownie zdarł słuchawki z mej głowy i popchnął mnie do tyłu zmuszając ciało do położenia się na kocu. Uniósł się nade mną oplatając me uda wokół swoich bioder, aż w końcu trącił swoim nosem mój nos. Czułam się bezradnie i seksownie, niewiarygodnie zaskakujące połączenie. Zagryzłam wargę czując jak powietrze z jego płuc śmiało opada na mą brodę.
- Jeśli  krzyczysz tak głośno podczas seksu to jestem w stanie zgodzić się na głuchotę.- wychrypiał męską zakrywając wargami me spragnione, palące usta. Mruknęłam w jego usta zaś on wykorzystując krótką chwilę ich rozchylenia wtargnął językiem pomiędzy nie. Śmiało owinęłam dłonie wokół gorącej szyi chłopaka i docisnęłam go do siebie zatracając w szatynie całe swoje serce.


Moje łóżko wydawało się okrutnie puste i duże. Musiałam wtulić sylwetkę w poduszkę by kompletnie nie zwariować. Dzisiejszy dzień został ogłoszony " Dniem poznawania Justina", mężczyzna ustalił nowoczesny system, który ustalał, że każdego dnia poznajemy się mocniej, dzisiaj to on wyznał mi część swojej osobowości, jutro należy do mnie. Zagryzłam wargę widocznie zdenerwowana myślą o przymusie kłamania. Jeśli rozegram to właściwie uniknę kłamstw i niepotrzebnych wyrzutów sumienia. To może być proste, na prawdę proste. Przekręcając się na plecy wlepiłam wzrok w jasny sufit unoszący się nad całą powierzchnią pomieszczenia. Spędziliśmy na łące cały dzień, po powrocie do domu pożegnaliśmy sie odpowiednio i powróciliśmy do chłodnych stosunków, które umożliwiły nam przeżycie wśród "przyjaciół". Czułam na sobie srogi wzrok Natalie i to zmusiło mnie do zrezygnowania z kolacji i powrócenia do pokoju . Czułam jak powolnie tracę grunt balansując nad przepaścią silnego uczucia i nienawiści. Obie rzeczy były zgubą i niosły ze sobą konsekwencję. Nagle poczułam delikatne wibracje swego telefonu. Zdziwiona wysunęłam smukłe urządzenie z tylnej kieszeni spodni, odblokowałam jego ekran jednym ruchem i zagryzłam wargę widząc nadawcę wiadomości.
Za 15 minut na basenie. Włóż bikini, lub nie, możesz być dla mnie naga. xo
Przekręciłam oczami próbując zignorować grubiański komentarz dotyczący nagości i skupiłam się na próbie rozgryzienia kolejnego tajemniczego planu. Niechętnie zsunęłam się z łóżka i udając się w stronę garderoby odnalazłam różowy kostium obszyty czarnymi paskami.  Jeśli jego pomysł narazi mnie na prawdopodobne uszkodzenie ciała przyrzekam , że zabije tego Dupka doniczką. Przebrana i podekscytowana owinęłam prawie nagie ciało puszystym ręcznikiem i gasząc światła cichutko opuściłam pokój. Ostrożnie pokonałam długi korytarz i stawiając małe kroki na schodach dotarłam do najniższego piętra domu. Byłam praktycznie pewna, że reszta domowników zapadła w sen i to zachęciło Justina do tajemniczego spotkania nad basenem. Wydostając się z domu poczułam przyjemne ciepło wieczoru, bez problemu odnalazłam kamienną dróżkę prowadzącą na wschodnią stronę rezydencji gdzie usytuowany był ogromny, oświetlony basen przepełniony błękitną, falującą wodą. Dostrzegłam opaloną, męską postać przemieszczającą się pod taflą zabójczej cieczy i sapnęłam wiedząc, że już tam jest. Ubrany jedynie w bokserki. Boże, trzymaj moją ochotę w opiece. Szybkim tempem pokonałam krótki odcinek dzielący mnie od sztucznego zbiornika i zsunęłam z siebie ręcznik stając na krawędzi chropowatej ścieżki otaczającej basen. Jego głowa powolnie wysunęła się spod tafli pozwalając mym tęczówką na bezczelne zachwycanie się jego uśmiechniętą twarzą o tak później porze. Podpłynął do brzegu ochlapując moje stopy małą ilością kropelek.
- Na prawdę liczyłem na to, że będziesz naga. - zassał dolną wargę sprawiając, że moja chęć pocałowania go stała się jeszcze intensywniejsza.
- Miło cię widzieć- odparłam oschle opierając dłonie na biodrach. - Po co mnie tu ściągnąłeś?- uniosłam brwi do góry.
-Czas przełamać twój strach. - jego oczy badały me ciało przez co poczułam jak policzki przybierają czerwoną barwę.
-Strach ?- powtórzyłam zdziwiona.
-Tak, będę uczył cię pływać Chloe.- w tym momencie moje serce dosłownie umarło, a wszelkie kończyny zdrętwiały odradzając dalszej współpracy.

~*~
Dobry wieczór !
Wiem, że to dość zaskakujące, ale chciałam zrekompensować wam czekanie na poprzedni rozdział, dlatego napisałam kolejny w tak krótkim czasie ! ;) Mam nadzieję, że jesteście zadowolone i nagrodzicie moją pracę chociaż krótkim komentarzem. To dla mnie na prawdę ważne ! :*
Z góry dziękuje ! <3
P.S Chloe i Justin >>>>>>

 

8 komentarzy:

  1. woah woah woah
    jestem taka szczęśliwa że nie porzuciłas tego !
    mmm ten rozdział naprawdę mi się podobał
    nie mogę się doczekać następnego
    ily @Julaap1994 xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow :o Nie mogę się doczekać następnego ♥ Juss jest taki slodki (3

    OdpowiedzUsuń
  3. Noo i pięknie! Oni są tacy kochani <3 ale niech Chloe powie prawde, Justin zrozumiałby to ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebiste ^^ jutro nastepny xD:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Justin i Chloe są tacy słodcy, kiedy są razem wszystko staje się magiczne. Czuć po między nimi te iskierki, wiszącą miłość <3 Mam nadzieję, że Chloe sama przyzna się do tego kim tak naprawdę jest, bo przecież Justin zakochał się w niej, prawdziwej niej i na pewno, by zrozumiał, że nie miała innego wyjścia.
    Rozdział cudowny, całe opowiadanie jest magiczne. Czekam na następny rozdział słońce <3
    PS: Dziękuję Ci za tak szybkie dodanie rozdziału :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Aw oni razem są cholernie słodcy aww! Ciekawe czy Chloe się zgodzi żeby Jusyin uczył ją pływać hahaha albo po prostu ją zmusi!
    Cudowny rozdział!
    @PALVMCCANN

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  8. KOCHAK KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM

    OdpowiedzUsuń