Strony

poniedziałek, 16 marca 2015

Rozdział Jedenasty

Czułam jak gorące powietrze osadza się w gardle tworząc ogromną gulę uniemożliwiającą mi normalne oddychanie, a chude palce mej dłoni zaciskają się na odkrytym kolanie siedzącej obok Cornelii. Zaskoczony mężczyzna obdarzył mnie przelotnym spojrzeniem i rozchylił usta próbując wytłumaczyć wiwatującej publiczności fakt, że siedząca po jego lewej stronie suka zdecydowanie nie jest kobietą, która ma prawo całować. Jesteś zazdrosną zołzą Chloe. Pierwszy raz w życiu przyznam memu umysłowi rację, myśl, że jej parszywe usta mogłyby dotknąć miękkich warg chłopaka przyprawiała mnie o mdłości. Głośny huk syreny uderzył w me ciało zmuszając sylwetkę do przyjęcia bardziej dostojnej pozycji. Pragnęłam by niebieskie krzesełko , na którym siedziałam okazało się krwiożerczym potworem, który wchłonie me ciało ratując mnie przed oglądaniem najbardziej drastycznego widoku tego dnia.
-Przepraszam ,ale ..- słyszałam jak szatyn próbuje przekrzyczeć tłum podekscytowanych kibiców próbujących zmusić go do pocałowania Natalie.
- Mamo, mamo patrz jesteśmy w telewizorze! - dziwił mnie fakt, że do moich uszu dotarł jakikolwiek dźwięk i musiałam zwrócić swój wzrok na rząd za nami by dostrzec podekscytowanego chłopca wskazującego na swoje odbicie widniejące na ogromnym ekranie uwieszonym nad boiskiem. Ojciec blondyna najwyraźniej chciał unieść dziecko do góry kiedy nagle trzymany w jego dłoniach shake wyślizgnął się z drobnych palców chłopaka, a plastikowy kubek opadł na głowę Henderson pękając i rozlewając różową zawartość na jej idealnie uczesane włosy i resztę ciała. W jednej sekundzie wszelkie wrzaski ucichły by po chwili wzmocnić swą siłę i przepełnić halę śmiechem. "Całuśna Kamera" opuściła poszkodowaną "parę" i powróciła do szukania kolejnych ofiar żenującej zabawy. Wiedziałam, że chichotanie jest wyjątkowo niegrzecznym zachowaniem, lecz moja duma i zadowolenie było widoczne gołym okiem. Anastasia poderwała się do góry próbując uspokoić krzyczącą na niewinnego dzieciaka Natalie, Edward uniósł się męskością i wyprowadził poszkodowaną przyjaciółkę z obiektu.
- Chyba powinnam powrócić do roli najlepszej przyjaciółki tej suki i pobiec za nimi - niezadowolenie Cornelii było namacalne, ta sytuacja przypominała scenę dość słabej komedii romantycznej. Kiwnęłam głową i przesunęłam ciało umożliwiając jej wygodne wydostanie się z rzędu, w którym siedzieliśmy. Kiedy  czwórka przyjaciół zniknęła za ogromnymi, metalowymi drzwiami wyjścia westchnęłam niesłyszalnie. Ciężkie powietrze umożliwiające normalne oddychanie upłynęło z mych płuc, tłum dosłownie zapomniał o żenującej sytuacji sprzed kilku sekund a drużyny powróciły na boisko wprowadzając kibiców w błogi stan podekscytowania.
-Chyba potrzebuje kolejnego piwa. - to jedyne zdanie jakie opuściło jego usta i pomimo, że nie powiedział niczego zaskakującego zachichotałam. Napięcie opuściło me ciało, a umysł ponownie skupił się na obserwowaniu kilkunastu wysokich mężczyzn walczących o pomarańczową, chropowatą piłkę, która co kilka sekund uderzała w białą tablicę i opadała do kosza. Po upływie kolejnych dwudziestu minut sytuacja pomiędzy nami stała się stabilna, wypiliśmy kilka butelek słodkiego piwa i zjedliśmy cztery paczki prażonych orzeszków, które okazały się jedną z pyszniejszych przekąsek jakie kiedykolwiek miałam okazję skosztować.

Moje usta swobodnie owinęły się wokół okrągłej, różowej słomki, dzięki której słodki, waniliowy shake z łatwością docierał do  warg pieszcząc niebanalnym smakiem kubki smakowe mego języka. Widowisko sportowe zakończyło się wygraną drużyny, która dla Justina była odpowiednikiem Boga, cudu lub czegokolwiek co mogło stanowić obiekt jego westchnień. Teraz mężczyzna stawiał powolne kroki wpatrując się w niespokojną taflę oceanu uderzającego w brzeg plaży powodując delikatne obsuwanie ziarenek piasku spod swoich stóp. Czułam, że krążąca wokół nas atmosfera stała się niezwykle napięta, nie znałam powodu nagłej zmiany jego humoru. Wbiłam zęby w plastikową słomkę i chrząknęłam niepewnie chcąc zwrócić na siebie jego uwagę.
- Wydajesz się niezadowolony Justin, byłam pewna, że fakt iż twoja drużyna wygrała utrzyma twój stan podniecenia przez kolejne dwadzieścia dni.- zażartowałam nieśmiało przenosząc tęczówki na jego ledwo oświetloną twarz. Kąciki warg mężczyzny nieznacznie drgnęły co upewniło mnie w myśleniu iż jego umysł jest przygnieciony czymś niezwykle nieprzyjemnym.
-Nie  lubię tego, że jesteś tak oddalona Chlo . - jego wyznanie dosłownie uderzyło w me ciało sprawiając, że zakończenia nerwowe usytuowane w kończynach zadrżały.
-Oddalona ? - zmarszczyłam brwi używając zwrotu jaki wcześniej wypowiedział.
-Mhm.- niechętnie przeniósł wzrok na moją twarz, dopiero teraz zauważyłam brak iskierek w jego idealnie czekoladowych tęczówkach. - Nie chcę obwiniać cię za początek naszej znajomości, byłem dupkiem i uprzedzając twoją wypowiedź wiem, że wciąż nim jestem. - stłumiłam chichot chcąc zachować powagę przy tak poważnej rozmowie. - Jednak nie możesz karać mnie za to przez całe wakacje.- w jednej chwili wstrzymał ruch swego ciała zmuszając mnie do tego samego. Stanęliśmy na przeciwko siebie otoczeni błogą ciszą, ciemnością i dziwną namiętnością, która tańczyła wokół naszych rozgrzanych ciał.
- Nie jestem twoim rodzicem Justin, nie karze cię -prychnęłam oburzona odsuwając plastikowy kubeczek z daleka od swoich ust.
-Bywasz chłodna. - wyrzucił urażony. Zmarszczyłam brwi w geście niezrozumienia, ten gest zmusił go do kontynuowania swojej wypowiedzi. Widocznie zdenerwowany przeczesał wolną dłonią gęste włosy na czubku głowy by szarpnąć za ich końcówki i ponownie rzucić w moją stronę ostry wzrok. - Dlaczego nie chcesz zrozumieć, że cię lubię ?- to brzmiało tak oskarżycielsko, że sprawiło iż poczułam się na prawdę źle, nawet jeśli nigdy nie miałam zamiaru sprawić by ktokolwiek cierpiał z mojego powodu. Chyba, że mówimy o Natalie. Oh tak, wtedy ta zasada nie działa.
-Justin my po prostu się nie znamy i..
-Więc pozwól nam to zrobić. - jego duże dłonie potrząsnęły moimi ramionami przez co stałam się jeszcze bardziej skupiona. - Nie mówię, że to będzie łatwe, wiem, że mój charakter jest..
-Trudny ? Męczący ? Denerwujący ? - przerwałam zafascynowana przechylając głowę w jego stronę.
-Skomplikowany. - burknął poważnie trącając opuszkiem palca odkrytą część mej szyi. Zassałam dolną wargę próbując nie zwracać uwagi na dreszcze przeszywające me ciało w chwili gdy jego skóra bezczelnie ocierała się o poszczególne centymetry mej sylwetki.
- Czasami zachowujesz się jak kutas.-wyrzuciłam zachęcona nagłym przypływem szczerości. Moje wyznanie sprawiło ,że chłopak zachichotał. Oh dzięki Bogu, bałam się, że kompletnie utracił swe jakże słabe lecz niezastąpione poczucie humoru.
-A ty bywasz niezaspokojoną Ciotką z okresem- zszokowana rozchyliłam swe wargi wypuszczając z pomiędzy nich zszokowane westchnięcie.
-Wolę być Ciotką niż napalonym kutasem !- pisnęłam urażona wbijając nagą stopę w twardy piach pod naszymi sylwetkami.
-Uwierz mi Kotku, kiedyś pokochasz to ,że zawsze mam na ciebie ochotę. - w tym momencie jego pewność siebie powróciła w całej okazałości, jego ramię bezczelnie opadło na moje ciało i przysuwając mnie do siebie powrócił do spokojnego popijania zimnego napoju. Jego nagła chęć rozmowy była na tyle zadziwiająca i zaskakująca, że nie potrafiłam zrozumieć jej dokładnego sensu. Wiedziałam jedno, każdy minuta spędzona w jego towarzystwie była niczym nieubłagalny wir wciągający mnie w coś zakazanego i zdecydowanie zbyt niebezpiecznego. Oczywiście, mogłabym powiedzieć, że go nienawidzę i uciec z tej plaży do najbliższego klubu gdzie upiłabym się do nieprzytomności zapominając o jego oczach, dotyku, słowach i czynach. Problem w tym, że pomimo świadomości o konsekwencjach nieodpowiedzialnych czynów chciałam brnąć w to mocniej i mocniej.

Subtelne światło kilku żarówek oświetlało niewielkie, drewniane pomieszczenie wypełnione masą jasnych półek pokrytych niewielką warstwą kurzu. Pomimo mało interesującego wyglądu lokalu sklep przepełniony był klientami, wielu z nich zatrzymywało się przy poszczególnych działach muzycznych rozmawiając o ulubionych artystach, stylach czy sposobie konserwacji instrumentów muzycznych, które były oddzielnym działem obiektu handlowego. W powietrzu unosił się słodki zapach wanilii pomieszany z wonią świeżo parzonej kawy i lokalnego piwa, którego miałam okazję spróbować kilka minut temu. Zagryzłam wargę napawając umysł wspaniała atmosferą tego miejsca. Duża dłoń mężczyzny swobodnie ściskała moje lekko roztrzęsione palce sprawiając , że aksamitne ciepło rozlewało się na wewnętrzne organy mego ciała, a kąciki ust nie chciały opuścić delikatnych zagłębień, które wytworzyły w policzkach. Nieśmiało uniosłam wzrok do góry i odgarniając niepotrzebne kosmyki włosów za ucho osadziłam tęczówki na skupionej twarzy Justina, który teraz studiował ścieżkę dźwiękową najnowszej składanki  Armina Van Buurena.* Jego gęste brwi zmarszczyły się ostro tworząc jedną linię.
- Nie wiedziałam ,że preferujesz tak rozrywkowy rodzaj muzyki . - wymamrotałam zachwycona zwracając na siebie jego całkowitą uwagę. Czekoladowy wzrok szatyna sprawiała, że traciłam pewność siebie i stawałam się niewinną, małą istotą, której życie zależy od każdej minuty, w której intensywny blask jego oczu będzie oświetlał mą twarz.
- Nie wiesz o mnie na prawdę wielu rzeczy. - słodki śmiech wypłynął z pomiędzy pulchnych warg mężczyzny by po chwili musnąć fascynującym dźwiękiem me ciało i wywołać na nim gęsią skórkę.
-Cóż, nie chciałam cię znać, byłeś denerwującym dupkiem. - fuknęłam odważnie wzruszając ramionami. Jego twarz ponownie rozjaśniła się przez ogromny uśmiech w jaki wygięły się wargi szatyna.
-Nie jestem pewny czy używanie czasu przeszłego jest formą właściwą, wciąż mogę nim być - czule musnął moje czoło i zdecydowanie dumny z własnej odpowiedni odwrócił się i ruszył w stronę działu z muzyką elektroniczną. Rozbawiona ruszyłam za umięśnioną sylwetką mężczyzny.
- A ja wciąż mogę cię nie lubić.- odparłam sprytnie zatrzymując się w zaciemnionej wnęce sklepu gdzie po obu stronach przejścia ustawione były wyjątkowo wysokie półki, które uginały się pod ciężarek tysięcy kolorowych pudełeczek skrywających okrągłe płyty CD.
- Sugerujesz, że mogłabyś odepchnąć mnie od siebie tak jak zrobiłaś to w samolocie ? - jego wzrok skrywał rozbawienie, ale reszta twarzy była kompletnie napięta. Parsknęłam kiwając głową. W jednej chwili zwrócił swe ciało w mą stronę i uniósł prawą brew ku górze odkładając trzymaną w dłoni płytę na wolny obszar drewna po swojej lewej stronie. - Myślę, że nie byłabyś w stanie wytrzymać beze mnie 24 godzin. - mruknął dumnie przesuwając swą umięśnioną sylwetkę w stronę mego lekko skulonego ciała. Odruchowo wykonałam zdecydowany krok w tył. Odpowiedział kolejnym ruchem niwelując niepotrzebną przerwę pomiędzy nami.
-Tak sądzisz? - mój głos drżał zdradzając zdenerwowanie i napięcie, które nagle wypełniło zbyt ciężkie powietrze krążące wokół naszych organizmów.
-Mhm - zassał dolną wargę  pokonując kolejne centymetry, poczułam jak tętniące ciało chłopaka powolnie dotyka mojej sylwetki i sapnęłam zaskoczona przyjemnością jaką przyniósł mi ten ruch. Delikatnie pchnął mnie do tyłu sprawiając, że przylgnęłam do zimnej, drewnianej ściany. Pozwoliłam jego prawej ręce owinąć się wokół mej talii. - Nie możesz udawać, że nic nas nie łączy - wyszeptał skupiony obserwując me błękitne tęczówki, które teraz mizernie błądziły po jego oczach próbując odnaleźć jakąkolwiek oznakę żartu. Poszukiwania zostały zakończone niepowodzeniem, był szczery, kurewsko szczery.
- Wypiłeś na prawdę dużo piwa. - ciężkie słowa dotyczące "połączenia " nas w jakikolwiek sposób przygniotły me uczucia sprawiając, że pomysł wyjazdu na tę wyspę okazał się jeszcze gorszą decyzją niż kiedykolwiek podejrzewałam.
-Mógłbym spożyć cztery razy więcej alkoholu, a ty nie mogłabyś zaprzeczyć ,że to co powiedziałem jest prawdą. - kciuk chłopaka swobodnie przesunął się po mojej dolnej wardze. Westchnęłam widocznie zauroczona. - Chcę cię poznać Chloe- jego oddech swobodnie odbił się od ozdobionych rumieńcami policzków. - Zrozum, że nie odpuszczę- nachylił się nasuwając dłoń na moją szczękę, dwa z jego palców otarły się o wrażliwą skórę pokrywającą szyję. Nie mogłam zrozumieć faktu dlaczego Bóg zesłał na mnie kogoś tak czarującego w chwili gdy poznanie go było jedynie przeszkodą.
-Nie chce żebyś odpuszczał. - dopiero po upływie kilku sekund zrozumiałam, że owe zdanie na prawdę opuściło me usta. Mogłam zrzucić brak myślenia na zbyt wysoką temperaturę, obecność jakichkolwiek promili w mej krwi czy mocny stres, ale chcąc być szczera muszę uświadomić sobie, że denerwujący dupek ze zmiażdżonymi jądrami już nigdy nie będzie dla mnie jedynie bogatym dzieciakiem z Manhatanu. Widocznie zachwycony ozdobił swą twarz aroganckim uśmiechem i wpił sie w me usta sprawiając, że ponownie utraciłam rzeczywisty kontakt z otaczającym mnie światem. Przeniosłam ciężar swego ciała na palce i dodając sobie kilka centymetrów nasunęłam dłonie na jego odkryte ramiona, rozchyliłam wargi pozwalając gorącemu językowi mężczyzny wtargnąć pomiędzy nie. Całowanie go było najprzyjemniejszą czynnością jaką kiedykolwiek mogłam doświadczyć. Delikatna melodia lokalnej piosenki odbijała się w moich uszach jedynie wzmacniając wyjątkowość tej chwili. Wsunął palce w gęste kosmyki mych włosów i dosłownie wbił swe ciało w moją sylwetkę, tak jakby chciał zniszczyć wszelkie cząsteczki materii oddzielające nas od siebie. Po upływie zbyt krótkich sekund moje płuca zaczęły płonąć z potrzeby dostarczenia świeżego ładunku tlenu co zmusiło mnie do oderwania od niego swych spragnionych ust. Zdyszana oparłam czoło o górną część twarzy mężczyzny i przymknęłam powieki uśmiechając się głupkowato.
- Nie wiedziałem, że ktoś z tak zimnym sercem potrafi wykrzywić usta w tak śmieszny sposób. - skomentował wesoło na co ja zareagowałam silnym uderzeniem pięścią w jego ramię.
-Jesteś na prawdę beznadziejny, nie oglądasz filmów? Twoje powieki powinny być opuszczone gdy łapie tlen po intensywnym pocałunku. - fuknęłam urażona powracając do naturalnej pozycji w jakiej mój organizm czuł się wyjątkowo komfortowo.
-Przecież wiesz, że jestem koneserem dobrego kina. - uniósł dłonie do góry w geście obrony.
-Filmy pornograficzne nie są na tyle poważnymi produkcjami byś mógł nazywać się specjalistą w sprawie ekranizacji. - krzyżując ręce na piersiach wygięłam biodra w przód powodując, że moje ciało ułożyło się w delikatny łuk.
- Niektóre aktorki są na prawdę dobre ! - jego oburzenie dotyczące mej krytyki było wręcz.. zabawne, dlatego nie mogąc zatrzymać w sobie chichotu wypuściłam ten dźwięk.
- Twoje byłe musiały być na prawdę słabe w łóżku skoro uważasz, że to co zobaczysz w sieci jest szczytem przyjemności. - odparłam pewnie wciskając swe ciało w jego ramię. Objął mnie swobodnie powracając do przeglądania płyt.
- Chciałabyś pokazać mi swoją definicję szczytu rozkoszy ? - zaczynałam przyzwyczajać się do braku blokady w jego umyśle. Bezczelne pytania i komentarze stawały się mniej denerwujące gdy na moich wargach wciąż tkwił smak jego słodkich ust.
- To nie jest gwiazdka Justin, na wyjątkowe prezenty trzeba zasłużyć. - mruknęłam spokojnie czytając poszczególne tytuły kolejnych płyt, które oglądał.
-Mogę zadzwonić do Mikołaja z prośbą o przesunięcie Świąt, byłem na prawdę dobrym dzieciakiem, powinien wziąć pod uwagę fakt, że ceną tej przysługi jest przelecenie cholernie gorącej laski. - ukazał swój szczyt wyczucia oraz romantyzmu.
-Jesteś obrzydliwy - fuknęłam urażona. Nazwał cię "gorącą laską Chloe", powinnaś zapomnieć o małym aspekcie "przelecenia". Mój rozum zamienia się w tanią dziwkę, poważnie.
- I tak na mnie lecisz. - jeśli mam przeżyć w jego towarzystwie kolejne tygodnie wakacji będzie mi potrzebna na prawdę duża dawka narkotyków lub leków uspokajających.
-Dupek. - burknęłam cichutko skrycie przekręcając oczami w dość dziecinny sposób. Po upływie dwudziestu minut w dłoniach mężczyzny tkwiło sześć płyt różnych wykonawców, których pseudonimów nie znałam. Chłopak cieszył się z zakupu nowych zabawek niczym małe dziecko radujące się z otrzymania małego kawałka czekolady w dzień kiedy słodycze były zakazane. Niepokoił mnie fakt, że musieliśmy kupować muzykę o tak późnej porze w lokalnym sklepie, do którego żaden z reszty przyjaciół Justina by nie wszedł, jednak musiałam przywyknąć do faktu, że Bieber jest człowiekiem wyjątkowym, a jego dziwactwa są nieskończone. Poczułam jak jego kciuk czule głaszcze mą dłoń i uśmiechnęłam się wesoło próbując wstrzymać ekscytacje jaka wypełniła me ciało. Pomimo wielu wad Justin jest po prostu fenomenalny i nie wyobrażam sobie dnia, w którym będziemy musieli powrócić do przypisanych nam klas społecznych rozstając się na całe życie.

Warknęłam wściekle wpychając kolejny, niesforny kosmyk włosów w lekko roztrzepanego koka utworzonego na tylnej części mej głowy. Zegarek wskazywał 11: 30 i byłam wyjątkowo zdziwiona faktem, że potrafiłam utrzymać swój organizm w śnie przez tak wiele godzin. Niestety nocne zakupy odbiły się na moim samopoczuciu i teraz mój żołądek dosłownie umierał z potrzeby otrzymania jakiegokolwiek posiłku, dlatego odpuszczając poranny trening ograniczyłam się do szybkiego prysznica, umycia głowy, ubrania się, delikatnego umalowania i dość beznadziejnej fryzury.  Wygrywając walkę z nieposłusznymi włosami   spojrzałam w swe odbicie i uśmiechnęłam się delikatnie dostrzegając, że moja skóra wygląda na prawdę dobrze pomimo nieregularnych godzin snu, stresu i braku jakiejkolwiek pielęgnacji. Ciemnoniebieskie, podarte rurki idealnie podkreślały szczupłość mych ud, a biały, koronkowy crop top odsłaniał płaski, delikatnie opalony brzuch. Wyglądałam dobrze i wiedziałam, że nie było to spowodowane wyjątkowo drogimi ubraniami zdobiącymi me ciało, wpłynęło na to wspaniałe samopoczucie wytworzone spędzaniem czasu z niebanalnie wspaniałym szatynem. Zachichotałam wspominając smutny wyraz twarzy towarzyszący mu w chwili usłyszenia iż dzisiejszą noc spędzę we własnej sypialni. Doszliśmy do wniosku, że udawanie skłóconych znajomych będzie najlepszą formą ucieczki od masy pytań i awantur, do których doprowadziłaby łącząca nas relacja. Nie byliśmy pewni swych odczuć, a wczorajsze wydarzenia jedynie utwierdziły mnie w myśleniu, że Natalie jest w stanie zrobić wszystko by zdobyć szatyna. Zadowolona opuściłam jasną łazienkę i pokonując krótki odcinek sypialni wydostałam się na pusty, obszerny korytarz prowadzący do idealnie wypolerowanych, kamiennych schodów. Otaczająca mnie cisza okazała się wyjątkowo tajemniczym zjawiskiem. Tak późna pora wiązała się z minimalnym hałasem, jego brak był niepokojący. Pokonując długi odcinek schodów przeniosłam swe ciało do  przestronnej kuchni wypełnionej świeżym powietrzem i wonią kwiatów ustawionych na śnieżnobiałym, okrągłym stoliku usytuowanym na zachodniej ścianie pomieszczenia. Blaty lśniły czystością, nowoczesny ekspres podgrzewał kawę a kostki lodu swobodnie pływały na powierzchni pomarańczowego soku wypełniającego przezroczysty dzbanek niebanalnej wielkości. Nic nie wskazywało na to, że Natalie wpadła w szał. Spodziewałam się potłuczonych naczyń, pociętych ubrań w mojej szafie i ziemi pokrywającej jasne kafelki. Co sprawiło, że Henderson zapanowała nad swoim gniewem i zrezygnowała z potencjalnego zniszczenia kosztownych rzeczy materialnych, które tak uwielbiała. Widocznie zaniepokojona odłożyłam cienki telefon na suchy odcinek marmuru tuż obok zlewu i stanęłam na palcach wyciągając dłonie w kierunku wypełnionej kubkami półki. Kiedy opuszki mych palców otarły się o gładką powierzchnię różowego kubka poczułam jak gorąca skóra dłoni powolnie przesuwa się po moich bokach, a potem dociera na płaski brzuch pieszcząc go z niezwykłą delikatnością. Przerażona opadłam na płaskie stopy i odruchowo zwróciłam twarz w stronę stojącego za mną mężczyzny. Na twarzy momentalnie pojawił się szeroki uśmiech gdy błękitne tęczówki natknęły się na zaspaną, rozluźnioną twarz szatyna.
- To miłe, że wstałaś wcześniej by zrobić mi kawę oraz śniadanie. - wymruczał ochryple sprawiając, że wrażliwe fragmenty mego ciała zadrżały. Serce momentalnie zamieniło się w gorący wulkan buchający lawą, która w kilka sekund rozlała się po całej powierzchni mej sylwetki.
- Myślałam, że ustaliliśmy zasady funkcjonujące pomiędzy nami w towarzystwie naszych znajomych. - zdeterminowana ułożyłam palec na nagiej klatce chłopaka i zmusiłam go do odsunięcia się ode mnie.  - Nie mam zamiaru przygotowywać dla ciebie posiłku, wciąż jestem wściekła o płatki, które ukradłeś mi kilkanaście dni temu. - dodałam odważnie opierając dolną część pleców o gładki front ustawionych za mną szafek. Jego brwi momentalnie uniosły się do góry sprawiając, że jasne promienie słońca z łatwością opadły na brązowe tęczówki, które teraz przybrały barwę szlachetnego złota. Musiałam zacisnąć palce w pięści by wstrzymać jęk zadowolenia.
- Jesteś niezwykle wścibską dziewczynką Chloe.- nie pozwolił by nasze sylwetki trwały w tak dużej odległości przez więcej niż minutę. Skłamałabym mówiąc, że jego bliskość była irytująca. Prawdę mówiąc pragnęłam by opalona skóra chłopaka ocierała się o każdy centymetr mej sylwetki kiedy ja bezwstydnie lizałabym słodkie odcinki jego szyi.  Oh Chloe, poważnie ? -Wczorajsze ustalenia obowiązują jedynie w obecności reszty domowników, a biorąc pod uwagę fakt, że jesteśmy w domu kompletnie sami mogę łamać każdą z wymienionych wcześniej reguł, a ty mnie nie zatrzymasz. - wymruczał seksownie zbliżając wargi do mej rozgrzanej twarzy. Sapnęłam oczarowana wciągając jego słodki, poranny zapach. Kompletnie zapomniałam o informacji dotyczącej wyjazdu reszty "przyjaciół", dlatego dopiero po upływie kilku sekund zmusiłam swój mózg do racjonalnego funkcjonowania i wyprostowałam się nerwowo chrząkając.
- Pojechali na wycieczkę? - z udawanym opanowaniem wysunęłam sylwetkę z objęć mężczyzny i wybierając odpowiednie naczynia wypełniłam je ciemną, aromatyczną kawą.
- Edward napisał mi sms'a, że zawiózł dziewczyny do pobliskiego SPA, pytał czy chcemy do nich dołączyć, lecz odmówiłem. - czułam na sobie jego przenikający wzrok przez co wszelkie czynności wydawały się o niebo trudniejsze.
- Wychowany mężczyzna zapytałby kobiety czy nie ma ochoty na dzień wypoczynku w takim ośrodku. - zaczesałam kosmyk włosów na plecy skupiając wzrok na dolewanym do kawy mleku.
- Obawiałem się, że będziesz chciała tam pojechać. - jego odpowiedź była..zaskakująca.
-Obawiałeś się? - zdziwiona zmarszczyłam brwi i wsypałam do napojów odpowiednią ilość cukru, tak by płyn zachował swoje pobudzające właściwości nie będąc przesłodzony. Podałam jeden z kubków chłopakowi otrzymując słodki uśmiech w geście podziękowania.
-Tak, liczyłem na dzień spędzony z Tobą, dlatego zrezygnowałem z proponowania ci nudnych godzin poświęconych na śmierdzące maseczki układane na twoją twarz. - wargi mężczyzny zamoczyły się w aromatycznym płynie dzięki czemu zyskałam kilka cennych sekund na zebranie myśli. Chciał spędzić ze mną kolejny dzień, a fakt, że przerażała go myśl o moim zniknięciu był uroczy. Zdeterminowana odstawiłam jasne naczynie na gładki blat i udałam się w stronę nowoczesnej lodówki wypełnionej świeżymi, lokalnymi produktami zapakowanymi w sterylne, kolorowe opakowania. Nie wiedziałam jak wiele osób pracuje nad utrzymaniem tego domu w tak idealnym stanie, lecz domyślałam się, że muszą wykonywać swe obowiązki o na prawdę wczesnych porach kiedy każdy z bogatych domowników śpi. Nawet ja.
- W porządku, przyda nam się jeden dzień urlopu od Natalie i jej chorych pomysłów. - wybierając odpowiednie produkty ułożyłam poszczególne opakowania na drewnianej desce po lewej stronie chłodziarki.
-Zaplanowałem kilka atrakcji. - parsknęłam słysząc jego poważny ton.
-Możemy po prostu pozostać w swoich pokojach i poświęcić ten czas na edukację . - zażartowałam gładko wbijając nóż w świeżą paprykę. Przygotowywanie śniadań nie było zaskakująco męczącą czynnością, dlatego zdecydowałam się na wykonanie kanapek dla naszej dwójki. Tak bogaty dzieciak jak Justin mógłby mieć problemy z obsłużeniem noża i krajalnicy. Zakładam, że w domu nigdy nie musiał pracować, a śniadanie jadał w łóżku w towarzystwie gorącej blondynki z dużymi piersiami. Zagryzłam wargę odrzucając z umysłu obrzydliwą wizję typowego poranka bogatego nastolatka.
-Nie Chloe-  nie musiałam na niego patrzeć by wiedzieć, że teatralnie przekręcił oczami. Dupek.-Chciałbym cię lepiej poznać co oznacza, że ty powinnaś bardziej zagłębić się w mojej biografii. - Nie bądź narcyzem, twoje życie nie jest na tyle ciekawe by umieścić je na Wikipedii.- Po śniadaniu chce pokazać ci co wczoraj stworzyłem. Samotna noc była wyjątkowo męcząca - spojrzał na mnie nasuwając luźne ramiączko koszulki na moje nagie ramię.
-Jesteś artystą? Malarzem ? Tworzysz rzeźby ? - zafascynowana zassałam swą dolną wargę pozwalając tęczówką na zatopienie się w jego skupionej twarzy.
- Nie Kochanie, nie takie tworzenie miałem na myśli. - odparł rozbawiony sprawiając, że moje nogi zamieniły się w dwie galaretowate breje.
**-Oh- moje usta przybrały kształt litery O. - Więc nie mam co liczyć na odegranie jednej z tych romantycznych scen Titanica? - rzuciłam mu kuszące spojrzenie próbując skupić umysł na odpowiednim przygotowywaniu kanapek, tak jakby moje życie zależało od ich wyglądu i smaku.
- Moje rysunki nie są tak perfekcyjne jak szkice Jack'a , ale zrobiłbym wszystko by przy pomocy małego kawałka węgla odwzorować twoje piękno. - czule musnął opuszkami palców mój policzek. Słodkie mrowienie przepłynęło przez wyjątkowo rozgrzaną skórę w miejscu dotknięcia i wstrzymałam oddech zachwycając się romantycznymi słowami jakie opuściły jego pełne, różane usta.
- Nie jestem  Rose DeWitt Bukater Justinie, moje włosy nie są cudownie ogniste, a usta barwą nie przypominają dojrzałych malin. - wykonałam teatralny ruch dłonią udając, że moje ciało okryte jest drogocenną , bufiastą suknią typową dla dawnych czasów.
- Jej uroda nie jest w połowie tak wyjątkowa jak twoja Panno Chloe - musiałam zachichotać przez sposób w jaki wypowiedział me imię.
- Więc będę czekała na Pana w swojej komnacie dziś o 18 - szepnęłam dostojnie sprawiając, że owe zdanie zabrzmiało niczym rozkoszna tajemnica.
- I będziesz moją..
-modelką..
- Jak te, które widziałem..
-We Francji.- gorące powietrze mieszało się pomiędzy maleńką przestrzenią pomiędzy naszymi ciałami. Byłam oczarowana sposobem w jaki kończył me myśli, a fakt, że znał ten film tak dokładnie był .. zaskakujący.
-We Francji - powtórzył poważnym tonem ujmując w palce mą delikatną, bladą dłoń, na której odbił swe pełne usta. - I będziesz leżała przede mną ubrana jedynie w..
-Naszyjnik- dokończyłam szeptem czując jak słodki dreszcz podniecenia przebiega przez moje ledwo osłonięte ciało.  Kąciki warg chłopaka ospale uniosły się do góry, aż po kilku sekundach przywarły do moich ust sprawiając, że mój rozum zanikł w słodkiej otchłani przyjemności. Teraz pozostała mi jedynie nadzieja, że nasza relacja nie zakończy się upadkiem w lodowatą wodę wypełnioną kawałkami lodowej góry, o którą rozbił się nasz statek szczęścia.


~*~

*Armin Van Buuren - DJ
** Nawiązanie do jednej ze scen filmu "Titanic" gdzie Jack malował nagą Rose, osoby oglądające film nie będą miały problemu ze zrozumieniem owej sceny ;)
---
Dobry wieczór ! ;) Zacznę od przeprosin, wiem jak długo nie dodawałam rozdziału nie mam prawa usprawiedliwiać swojego zachowania, ale jak wspomniałam wcześniej blog jest jedynie miłą odskocznią od codziennego życia, a ostatnie dwa miesiące były przepełnione intensywną pracą co uniemożliwiło mi pisanie, dodanie etc. Bardzo przepraszam, wiem jak wiele czytelników odeszło i nie mogę się o to wściekać, mieliście prawo.
Rozdział nie jest najlepszy, zapewne jest kilka błędów, literówek ale nie pisałam na prawdę długo i mogłam się troszkę popsuć za co też przepraszam :( Jeśli moje pisanie nie będzie was satysfakcjonowało po prostu zawieszę bloga :c
Kolejny rozdział postaram się dodać szybciej.

Miłego wieczoru ;)

8 komentarzy:

  1. podoba mi się ten rozdział
    jest dobry i dosyć długi, czyli taki jaki lubię :)
    cieszę sie, że znalazłaś czas żeby napisać ten rozdział
    będę cierpliwie czekać na następny
    @Julaap1994

    OdpowiedzUsuń
  2. super rozdzial, lubie takie opowiadania w ktorych nie ma dram a bohaterownie sie czasem "powyzywaja"haha

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie możesz zawiesić bloga! Omg to by była jakaś katastrofa! Rozdział jest cudowny hxcidjdjskdjdnsksodjd nie mogdoczekać się następnego i tego czy on serio ją narysuje haha
    @PALVMCCANN

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczerze jestem zaskoczona! Mam nadzieję, że im się uda.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nawet się nie próbuj zawiesić bloga ! Bo Cię znajdę i zmuszę do powrotu !
    Boże kocham to opowiadanie i ja nigdy nie odejdę ,proszę gdybym została jedyna nadal nie możesz z tym skończyć ,ponieważ to jest arcydzieło !

    OdpowiedzUsuń
  6. Mi sie podoba i nigdzie sobie nie poszłam :D wiec czekam na nastepny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Niesamowicie romantyczny ,a Justin oczywiście niesamowicie zboczony ! <3 Kocham dosłownie wszystko w tym opowiadaniu ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jacy słodcy <3 Bardzo chcę żeby byli razem <3

    OdpowiedzUsuń