Czułam jak gorące powietrze osadza się w gardle tworząc
ogromną gulę uniemożliwiającą mi normalne oddychanie, a chude palce mej dłoni
zaciskają się na odkrytym kolanie siedzącej obok Cornelii. Zaskoczony mężczyzna
obdarzył mnie przelotnym spojrzeniem i rozchylił usta próbując wytłumaczyć
wiwatującej publiczności fakt, że siedząca po jego lewej stronie suka
zdecydowanie nie jest kobietą, która ma prawo całować. Jesteś zazdrosną zołzą Chloe. Pierwszy raz w życiu przyznam memu
umysłowi rację, myśl, że jej parszywe usta mogłyby dotknąć miękkich warg
chłopaka przyprawiała mnie o mdłości. Głośny huk syreny uderzył w me ciało
zmuszając sylwetkę do przyjęcia bardziej dostojnej pozycji. Pragnęłam by
niebieskie krzesełko , na którym siedziałam okazało się krwiożerczym potworem,
który wchłonie me ciało ratując mnie przed oglądaniem najbardziej drastycznego
widoku tego dnia.
-Przepraszam ,ale ..- słyszałam jak szatyn próbuje
przekrzyczeć tłum podekscytowanych kibiców próbujących zmusić go do pocałowania
Natalie.
- Mamo, mamo patrz jesteśmy w telewizorze! - dziwił mnie
fakt, że do moich uszu dotarł jakikolwiek dźwięk i musiałam zwrócić swój wzrok
na rząd za nami by dostrzec podekscytowanego chłopca wskazującego na swoje
odbicie widniejące na ogromnym ekranie uwieszonym nad boiskiem. Ojciec blondyna
najwyraźniej chciał unieść dziecko do góry kiedy nagle trzymany w jego dłoniach
shake wyślizgnął się z drobnych palców chłopaka, a plastikowy kubek opadł na
głowę Henderson pękając i rozlewając różową zawartość na jej idealnie uczesane
włosy i resztę ciała. W jednej sekundzie wszelkie wrzaski ucichły by po chwili
wzmocnić swą siłę i przepełnić halę śmiechem. "Całuśna Kamera"
opuściła poszkodowaną "parę" i powróciła do szukania kolejnych ofiar
żenującej zabawy. Wiedziałam, że chichotanie jest wyjątkowo niegrzecznym
zachowaniem, lecz moja duma i zadowolenie było widoczne gołym okiem. Anastasia
poderwała się do góry próbując uspokoić krzyczącą na niewinnego dzieciaka
Natalie, Edward uniósł się męskością i wyprowadził poszkodowaną przyjaciółkę z
obiektu.
- Chyba powinnam powrócić do roli najlepszej przyjaciółki
tej suki i pobiec za nimi - niezadowolenie Cornelii było namacalne, ta sytuacja
przypominała scenę dość słabej komedii romantycznej. Kiwnęłam głową i
przesunęłam ciało umożliwiając jej wygodne wydostanie się z rzędu, w którym
siedzieliśmy. Kiedy czwórka przyjaciół
zniknęła za ogromnymi, metalowymi drzwiami wyjścia westchnęłam niesłyszalnie.
Ciężkie powietrze umożliwiające normalne oddychanie upłynęło z mych płuc, tłum
dosłownie zapomniał o żenującej sytuacji sprzed kilku sekund a drużyny
powróciły na boisko wprowadzając kibiców w błogi stan podekscytowania.
-Chyba potrzebuje kolejnego piwa. - to jedyne zdanie jakie
opuściło jego usta i pomimo, że nie powiedział niczego zaskakującego
zachichotałam. Napięcie opuściło me ciało, a umysł ponownie skupił się na
obserwowaniu kilkunastu wysokich mężczyzn walczących o pomarańczową, chropowatą
piłkę, która co kilka sekund uderzała w białą tablicę i opadała do kosza. Po
upływie kolejnych dwudziestu minut sytuacja pomiędzy nami stała się stabilna,
wypiliśmy kilka butelek słodkiego piwa i zjedliśmy cztery paczki prażonych
orzeszków, które okazały się jedną z pyszniejszych przekąsek jakie kiedykolwiek
miałam okazję skosztować.
Moje usta swobodnie owinęły się wokół okrągłej, różowej
słomki, dzięki której słodki, waniliowy shake z łatwością docierał do warg pieszcząc niebanalnym smakiem kubki
smakowe mego języka. Widowisko sportowe zakończyło się wygraną drużyny, która
dla Justina była odpowiednikiem Boga, cudu lub czegokolwiek co mogło stanowić
obiekt jego westchnień. Teraz mężczyzna stawiał powolne kroki wpatrując się w
niespokojną taflę oceanu uderzającego w brzeg plaży powodując delikatne
obsuwanie ziarenek piasku spod swoich stóp. Czułam, że krążąca wokół nas
atmosfera stała się niezwykle napięta, nie znałam powodu nagłej zmiany jego
humoru. Wbiłam zęby w plastikową słomkę i chrząknęłam niepewnie chcąc zwrócić
na siebie jego uwagę.
- Wydajesz się niezadowolony Justin, byłam pewna, że fakt iż
twoja drużyna wygrała utrzyma twój stan podniecenia przez kolejne dwadzieścia
dni.- zażartowałam nieśmiało przenosząc tęczówki na jego ledwo oświetloną
twarz. Kąciki warg mężczyzny nieznacznie drgnęły co upewniło mnie w myśleniu iż
jego umysł jest przygnieciony czymś niezwykle nieprzyjemnym.
-Nie lubię tego, że
jesteś tak oddalona Chlo . - jego wyznanie dosłownie uderzyło w me ciało
sprawiając, że zakończenia nerwowe usytuowane w kończynach zadrżały.
-Oddalona ? - zmarszczyłam brwi używając zwrotu jaki
wcześniej wypowiedział.
-Mhm.- niechętnie przeniósł wzrok na moją twarz, dopiero
teraz zauważyłam brak iskierek w jego idealnie czekoladowych tęczówkach. - Nie
chcę obwiniać cię za początek naszej znajomości, byłem dupkiem i uprzedzając
twoją wypowiedź wiem, że wciąż nim jestem. - stłumiłam chichot chcąc zachować
powagę przy tak poważnej rozmowie. - Jednak nie możesz karać mnie za to przez
całe wakacje.- w jednej chwili wstrzymał ruch swego ciała zmuszając mnie do
tego samego. Stanęliśmy na przeciwko siebie otoczeni błogą ciszą, ciemnością i
dziwną namiętnością, która tańczyła wokół naszych rozgrzanych ciał.
- Nie jestem twoim rodzicem Justin, nie karze cię
-prychnęłam oburzona odsuwając plastikowy kubeczek z daleka od swoich ust.
-Bywasz chłodna. - wyrzucił urażony. Zmarszczyłam brwi w
geście niezrozumienia, ten gest zmusił go do kontynuowania swojej wypowiedzi.
Widocznie zdenerwowany przeczesał wolną dłonią gęste włosy na czubku głowy by
szarpnąć za ich końcówki i ponownie rzucić w moją stronę ostry wzrok. -
Dlaczego nie chcesz zrozumieć, że cię lubię ?- to brzmiało tak oskarżycielsko, że
sprawiło iż poczułam się na prawdę źle, nawet jeśli nigdy nie miałam zamiaru
sprawić by ktokolwiek cierpiał z mojego powodu. Chyba, że mówimy o Natalie. Oh
tak, wtedy ta zasada nie działa.
-Justin my po prostu się nie znamy i..
-Więc pozwól nam to zrobić. - jego duże dłonie potrząsnęły
moimi ramionami przez co stałam się jeszcze bardziej skupiona. - Nie mówię, że
to będzie łatwe, wiem, że mój charakter jest..
-Trudny ? Męczący ? Denerwujący ? - przerwałam zafascynowana
przechylając głowę w jego stronę.
-Skomplikowany. - burknął poważnie trącając opuszkiem palca
odkrytą część mej szyi. Zassałam dolną wargę próbując nie zwracać uwagi na
dreszcze przeszywające me ciało w chwili gdy jego skóra bezczelnie ocierała się
o poszczególne centymetry mej sylwetki.
- Czasami zachowujesz się jak kutas.-wyrzuciłam zachęcona
nagłym przypływem szczerości. Moje wyznanie sprawiło ,że chłopak zachichotał.
Oh dzięki Bogu, bałam się, że kompletnie utracił swe jakże słabe lecz
niezastąpione poczucie humoru.
-A ty bywasz niezaspokojoną Ciotką z okresem- zszokowana
rozchyliłam swe wargi wypuszczając z pomiędzy nich zszokowane westchnięcie.
-Wolę być Ciotką niż napalonym kutasem !- pisnęłam urażona
wbijając nagą stopę w twardy piach pod naszymi sylwetkami.
-Uwierz mi Kotku, kiedyś pokochasz to ,że zawsze mam na
ciebie ochotę. - w tym momencie jego pewność siebie powróciła w całej
okazałości, jego ramię bezczelnie opadło na moje ciało i przysuwając mnie do
siebie powrócił do spokojnego popijania zimnego napoju. Jego nagła chęć rozmowy
była na tyle zadziwiająca i zaskakująca, że nie potrafiłam zrozumieć jej
dokładnego sensu. Wiedziałam jedno, każdy minuta spędzona w jego towarzystwie
była niczym nieubłagalny wir wciągający mnie w coś zakazanego i zdecydowanie
zbyt niebezpiecznego. Oczywiście, mogłabym powiedzieć, że go nienawidzę i uciec
z tej plaży do najbliższego klubu gdzie upiłabym się do nieprzytomności
zapominając o jego oczach, dotyku, słowach i czynach. Problem w tym, że pomimo
świadomości o konsekwencjach nieodpowiedzialnych czynów chciałam brnąć w to
mocniej i mocniej.
Subtelne światło kilku żarówek oświetlało niewielkie,
drewniane pomieszczenie wypełnione masą jasnych półek pokrytych niewielką
warstwą kurzu. Pomimo mało interesującego wyglądu lokalu sklep przepełniony był
klientami, wielu z nich zatrzymywało się przy poszczególnych działach
muzycznych rozmawiając o ulubionych artystach, stylach czy sposobie konserwacji
instrumentów muzycznych, które były oddzielnym działem obiektu handlowego. W
powietrzu unosił się słodki zapach wanilii pomieszany z wonią świeżo parzonej
kawy i lokalnego piwa, którego miałam okazję spróbować kilka minut temu.
Zagryzłam wargę napawając umysł wspaniała atmosferą tego miejsca. Duża dłoń
mężczyzny swobodnie ściskała moje lekko roztrzęsione palce sprawiając , że
aksamitne ciepło rozlewało się na wewnętrzne organy mego ciała, a kąciki ust
nie chciały opuścić delikatnych zagłębień, które wytworzyły w policzkach.
Nieśmiało uniosłam wzrok do góry i odgarniając niepotrzebne kosmyki włosów za
ucho osadziłam tęczówki na skupionej twarzy Justina, który teraz studiował
ścieżkę dźwiękową najnowszej składanki
Armina Van Buurena.* Jego gęste brwi zmarszczyły się ostro tworząc jedną
linię.
- Nie wiedziałam ,że preferujesz tak rozrywkowy rodzaj
muzyki . - wymamrotałam zachwycona zwracając na siebie jego całkowitą uwagę.
Czekoladowy wzrok szatyna sprawiała, że traciłam pewność siebie i stawałam się
niewinną, małą istotą, której życie zależy od każdej minuty, w której intensywny
blask jego oczu będzie oświetlał mą twarz.
- Nie wiesz o mnie na prawdę wielu rzeczy. - słodki śmiech
wypłynął z pomiędzy pulchnych warg mężczyzny by po chwili musnąć fascynującym
dźwiękiem me ciało i wywołać na nim gęsią skórkę.
-Cóż, nie chciałam cię znać, byłeś denerwującym dupkiem. -
fuknęłam odważnie wzruszając ramionami. Jego twarz ponownie rozjaśniła się
przez ogromny uśmiech w jaki wygięły się wargi szatyna.
-Nie jestem pewny czy używanie czasu przeszłego jest formą
właściwą, wciąż mogę nim być - czule musnął moje czoło i zdecydowanie dumny z
własnej odpowiedni odwrócił się i ruszył w stronę działu z muzyką
elektroniczną. Rozbawiona ruszyłam za umięśnioną sylwetką mężczyzny.
- A ja wciąż mogę cię nie lubić.- odparłam sprytnie
zatrzymując się w zaciemnionej wnęce sklepu gdzie po obu stronach przejścia
ustawione były wyjątkowo wysokie półki, które uginały się pod ciężarek tysięcy
kolorowych pudełeczek skrywających okrągłe płyty CD.
- Sugerujesz, że mogłabyś odepchnąć mnie od siebie tak jak
zrobiłaś to w samolocie ? - jego wzrok skrywał rozbawienie, ale reszta twarzy
była kompletnie napięta. Parsknęłam kiwając głową. W jednej chwili zwrócił swe
ciało w mą stronę i uniósł prawą brew ku górze odkładając trzymaną w dłoni
płytę na wolny obszar drewna po swojej lewej stronie. - Myślę, że nie byłabyś w
stanie wytrzymać beze mnie 24 godzin. - mruknął dumnie przesuwając swą
umięśnioną sylwetkę w stronę mego lekko skulonego ciała. Odruchowo wykonałam
zdecydowany krok w tył. Odpowiedział kolejnym ruchem niwelując niepotrzebną przerwę
pomiędzy nami.
-Tak sądzisz? - mój głos drżał zdradzając zdenerwowanie i
napięcie, które nagle wypełniło zbyt ciężkie powietrze krążące wokół naszych
organizmów.
-Mhm - zassał dolną wargę pokonując kolejne centymetry, poczułam jak
tętniące ciało chłopaka powolnie dotyka mojej sylwetki i sapnęłam zaskoczona
przyjemnością jaką przyniósł mi ten ruch. Delikatnie pchnął mnie do tyłu
sprawiając, że przylgnęłam do zimnej, drewnianej ściany. Pozwoliłam jego prawej
ręce owinąć się wokół mej talii. - Nie możesz udawać, że nic nas nie łączy -
wyszeptał skupiony obserwując me błękitne tęczówki, które teraz mizernie
błądziły po jego oczach próbując odnaleźć jakąkolwiek oznakę żartu.
Poszukiwania zostały zakończone niepowodzeniem, był szczery, kurewsko szczery.
- Wypiłeś na prawdę dużo piwa. - ciężkie słowa dotyczące
"połączenia " nas w jakikolwiek sposób przygniotły me uczucia
sprawiając, że pomysł wyjazdu na tę wyspę okazał się jeszcze gorszą decyzją niż
kiedykolwiek podejrzewałam.
-Mógłbym spożyć cztery razy więcej alkoholu, a ty nie
mogłabyś zaprzeczyć ,że to co powiedziałem jest prawdą. - kciuk chłopaka
swobodnie przesunął się po mojej dolnej wardze. Westchnęłam widocznie
zauroczona. - Chcę cię poznać Chloe- jego oddech swobodnie odbił się od
ozdobionych rumieńcami policzków. - Zrozum, że nie odpuszczę- nachylił się
nasuwając dłoń na moją szczękę, dwa z jego palców otarły się o wrażliwą skórę
pokrywającą szyję. Nie mogłam zrozumieć faktu dlaczego Bóg zesłał na mnie kogoś
tak czarującego w chwili gdy poznanie go było jedynie przeszkodą.
-Nie chce żebyś odpuszczał. - dopiero po upływie kilku
sekund zrozumiałam, że owe zdanie na prawdę opuściło me usta. Mogłam zrzucić
brak myślenia na zbyt wysoką temperaturę, obecność jakichkolwiek promili w mej
krwi czy mocny stres, ale chcąc być szczera muszę uświadomić sobie, że
denerwujący dupek ze zmiażdżonymi jądrami już nigdy nie będzie dla mnie jedynie
bogatym dzieciakiem z Manhatanu. Widocznie zachwycony ozdobił swą twarz
aroganckim uśmiechem i wpił sie w me usta sprawiając, że ponownie utraciłam
rzeczywisty kontakt z otaczającym mnie światem. Przeniosłam ciężar swego ciała
na palce i dodając sobie kilka centymetrów nasunęłam dłonie na jego odkryte
ramiona, rozchyliłam wargi pozwalając gorącemu językowi mężczyzny wtargnąć
pomiędzy nie. Całowanie go było najprzyjemniejszą czynnością jaką kiedykolwiek
mogłam doświadczyć. Delikatna melodia lokalnej piosenki odbijała się w moich
uszach jedynie wzmacniając wyjątkowość tej chwili. Wsunął palce w gęste kosmyki
mych włosów i dosłownie wbił swe ciało w moją sylwetkę, tak jakby chciał
zniszczyć wszelkie cząsteczki materii oddzielające nas od siebie. Po upływie
zbyt krótkich sekund moje płuca zaczęły płonąć z potrzeby dostarczenia świeżego
ładunku tlenu co zmusiło mnie do oderwania od niego swych spragnionych ust.
Zdyszana oparłam czoło o górną część twarzy mężczyzny i przymknęłam powieki
uśmiechając się głupkowato.
- Nie wiedziałem, że ktoś z tak zimnym sercem potrafi
wykrzywić usta w tak śmieszny sposób. - skomentował wesoło na co ja
zareagowałam silnym uderzeniem pięścią w jego ramię.
-Jesteś na prawdę beznadziejny, nie oglądasz filmów? Twoje
powieki powinny być opuszczone gdy łapie tlen po intensywnym pocałunku. -
fuknęłam urażona powracając do naturalnej pozycji w jakiej mój organizm czuł
się wyjątkowo komfortowo.
-Przecież wiesz, że jestem koneserem dobrego kina. - uniósł
dłonie do góry w geście obrony.
-Filmy pornograficzne nie są na tyle poważnymi produkcjami
byś mógł nazywać się specjalistą w sprawie ekranizacji. - krzyżując ręce na
piersiach wygięłam biodra w przód powodując, że moje ciało ułożyło się w
delikatny łuk.
- Niektóre aktorki są na prawdę dobre ! - jego oburzenie
dotyczące mej krytyki było wręcz.. zabawne, dlatego nie mogąc zatrzymać w sobie
chichotu wypuściłam ten dźwięk.
- Twoje byłe musiały być na prawdę słabe w łóżku skoro
uważasz, że to co zobaczysz w sieci jest szczytem przyjemności. - odparłam
pewnie wciskając swe ciało w jego ramię. Objął mnie swobodnie powracając do
przeglądania płyt.
- Chciałabyś pokazać mi swoją definicję szczytu rozkoszy ? -
zaczynałam przyzwyczajać się do braku blokady w jego umyśle. Bezczelne pytania
i komentarze stawały się mniej denerwujące gdy na moich wargach wciąż tkwił
smak jego słodkich ust.
- To nie jest gwiazdka Justin, na wyjątkowe prezenty trzeba
zasłużyć. - mruknęłam spokojnie czytając poszczególne tytuły kolejnych płyt,
które oglądał.
-Mogę zadzwonić do Mikołaja z prośbą o przesunięcie Świąt,
byłem na prawdę dobrym dzieciakiem, powinien wziąć pod uwagę fakt, że ceną tej
przysługi jest przelecenie cholernie gorącej laski. - ukazał swój szczyt wyczucia
oraz romantyzmu.
-Jesteś obrzydliwy - fuknęłam urażona. Nazwał cię "gorącą laską Chloe", powinnaś zapomnieć o małym
aspekcie "przelecenia". Mój rozum zamienia się w tanią dziwkę,
poważnie.
- I tak na mnie lecisz. - jeśli mam przeżyć w jego
towarzystwie kolejne tygodnie wakacji będzie mi potrzebna na prawdę duża dawka
narkotyków lub leków uspokajających.
-Dupek. - burknęłam cichutko skrycie przekręcając oczami w
dość dziecinny sposób. Po upływie dwudziestu minut w dłoniach mężczyzny tkwiło
sześć płyt różnych wykonawców, których pseudonimów nie znałam. Chłopak cieszył
się z zakupu nowych zabawek niczym małe dziecko radujące się z otrzymania
małego kawałka czekolady w dzień kiedy słodycze były zakazane. Niepokoił mnie
fakt, że musieliśmy kupować muzykę o tak późnej porze w lokalnym sklepie, do
którego żaden z reszty przyjaciół Justina by nie wszedł, jednak musiałam
przywyknąć do faktu, że Bieber jest człowiekiem wyjątkowym, a jego dziwactwa są
nieskończone. Poczułam jak jego kciuk czule głaszcze mą dłoń i uśmiechnęłam się
wesoło próbując wstrzymać ekscytacje jaka wypełniła me ciało. Pomimo wielu wad
Justin jest po prostu fenomenalny i nie wyobrażam sobie dnia, w którym będziemy
musieli powrócić do przypisanych nam klas społecznych rozstając się na całe
życie.
Warknęłam wściekle wpychając kolejny, niesforny kosmyk
włosów w lekko roztrzepanego koka utworzonego na tylnej części mej głowy.
Zegarek wskazywał 11: 30 i byłam wyjątkowo zdziwiona faktem, że potrafiłam
utrzymać swój organizm w śnie przez tak wiele godzin. Niestety nocne zakupy
odbiły się na moim samopoczuciu i teraz mój żołądek dosłownie umierał z
potrzeby otrzymania jakiegokolwiek posiłku, dlatego odpuszczając poranny
trening ograniczyłam się do szybkiego prysznica, umycia głowy, ubrania się,
delikatnego umalowania i dość beznadziejnej fryzury. Wygrywając walkę z nieposłusznymi
włosami spojrzałam w swe odbicie i
uśmiechnęłam się delikatnie dostrzegając, że moja skóra wygląda na prawdę
dobrze pomimo nieregularnych godzin snu, stresu i braku jakiejkolwiek
pielęgnacji. Ciemnoniebieskie, podarte rurki idealnie podkreślały szczupłość
mych ud, a biały, koronkowy crop top odsłaniał płaski, delikatnie opalony
brzuch. Wyglądałam dobrze i wiedziałam, że nie było to spowodowane wyjątkowo
drogimi ubraniami zdobiącymi me ciało, wpłynęło na to wspaniałe samopoczucie
wytworzone spędzaniem czasu z niebanalnie wspaniałym szatynem. Zachichotałam
wspominając smutny wyraz twarzy towarzyszący mu w chwili usłyszenia iż dzisiejszą
noc spędzę we własnej sypialni. Doszliśmy do wniosku, że udawanie skłóconych
znajomych będzie najlepszą formą ucieczki od masy pytań i awantur, do których
doprowadziłaby łącząca nas relacja. Nie byliśmy pewni swych odczuć, a
wczorajsze wydarzenia jedynie utwierdziły mnie w myśleniu, że Natalie jest w
stanie zrobić wszystko by zdobyć szatyna. Zadowolona opuściłam jasną łazienkę i
pokonując krótki odcinek sypialni wydostałam się na pusty, obszerny korytarz
prowadzący do idealnie wypolerowanych, kamiennych schodów. Otaczająca mnie
cisza okazała się wyjątkowo tajemniczym zjawiskiem. Tak późna pora wiązała się
z minimalnym hałasem, jego brak był niepokojący. Pokonując długi odcinek
schodów przeniosłam swe ciało do
przestronnej kuchni wypełnionej świeżym powietrzem i wonią kwiatów
ustawionych na śnieżnobiałym, okrągłym stoliku usytuowanym na zachodniej
ścianie pomieszczenia. Blaty lśniły czystością, nowoczesny ekspres podgrzewał
kawę a kostki lodu swobodnie pływały na powierzchni pomarańczowego soku
wypełniającego przezroczysty dzbanek niebanalnej wielkości. Nic nie wskazywało
na to, że Natalie wpadła w szał. Spodziewałam się potłuczonych naczyń,
pociętych ubrań w mojej szafie i ziemi pokrywającej jasne kafelki. Co sprawiło,
że Henderson zapanowała nad swoim gniewem i zrezygnowała z potencjalnego
zniszczenia kosztownych rzeczy materialnych, które tak uwielbiała. Widocznie
zaniepokojona odłożyłam cienki telefon na suchy odcinek marmuru tuż obok zlewu
i stanęłam na palcach wyciągając dłonie w kierunku wypełnionej kubkami półki.
Kiedy opuszki mych palców otarły się o gładką powierzchnię różowego kubka
poczułam jak gorąca skóra dłoni powolnie przesuwa się po moich bokach, a potem
dociera na płaski brzuch pieszcząc go z niezwykłą delikatnością. Przerażona
opadłam na płaskie stopy i odruchowo zwróciłam twarz w stronę stojącego za mną
mężczyzny. Na twarzy momentalnie pojawił się szeroki uśmiech gdy błękitne
tęczówki natknęły się na zaspaną, rozluźnioną twarz szatyna.
- To miłe, że wstałaś wcześniej by zrobić mi kawę oraz
śniadanie. - wymruczał ochryple sprawiając, że wrażliwe fragmenty mego ciała
zadrżały. Serce momentalnie zamieniło się w gorący wulkan buchający lawą, która
w kilka sekund rozlała się po całej powierzchni mej sylwetki.
- Myślałam, że ustaliliśmy zasady funkcjonujące pomiędzy
nami w towarzystwie naszych znajomych. - zdeterminowana ułożyłam palec na
nagiej klatce chłopaka i zmusiłam go do odsunięcia się ode mnie. - Nie mam zamiaru przygotowywać dla ciebie
posiłku, wciąż jestem wściekła o płatki, które ukradłeś mi kilkanaście dni
temu. - dodałam odważnie opierając dolną część pleców o gładki front
ustawionych za mną szafek. Jego brwi momentalnie uniosły się do góry
sprawiając, że jasne promienie słońca z łatwością opadły na brązowe tęczówki,
które teraz przybrały barwę szlachetnego złota. Musiałam zacisnąć palce w
pięści by wstrzymać jęk zadowolenia.
- Jesteś niezwykle wścibską dziewczynką Chloe.- nie pozwolił
by nasze sylwetki trwały w tak dużej odległości przez więcej niż minutę.
Skłamałabym mówiąc, że jego bliskość była irytująca. Prawdę mówiąc pragnęłam by
opalona skóra chłopaka ocierała się o każdy centymetr mej sylwetki kiedy ja
bezwstydnie lizałabym słodkie odcinki jego szyi. Oh
Chloe, poważnie ? -Wczorajsze ustalenia obowiązują jedynie w obecności
reszty domowników, a biorąc pod uwagę fakt, że jesteśmy w domu kompletnie sami mogę
łamać każdą z wymienionych wcześniej reguł, a ty mnie nie zatrzymasz. -
wymruczał seksownie zbliżając wargi do mej rozgrzanej twarzy. Sapnęłam
oczarowana wciągając jego słodki, poranny zapach. Kompletnie zapomniałam o
informacji dotyczącej wyjazdu reszty "przyjaciół", dlatego dopiero po
upływie kilku sekund zmusiłam swój mózg do racjonalnego funkcjonowania i
wyprostowałam się nerwowo chrząkając.
- Pojechali na wycieczkę? - z udawanym opanowaniem wysunęłam
sylwetkę z objęć mężczyzny i wybierając odpowiednie naczynia wypełniłam je
ciemną, aromatyczną kawą.
- Edward napisał mi sms'a, że zawiózł dziewczyny do
pobliskiego SPA, pytał czy chcemy do nich dołączyć, lecz odmówiłem. - czułam na
sobie jego przenikający wzrok przez co wszelkie czynności wydawały się o niebo
trudniejsze.
- Wychowany mężczyzna zapytałby kobiety czy nie ma ochoty na
dzień wypoczynku w takim ośrodku. - zaczesałam kosmyk włosów na plecy skupiając
wzrok na dolewanym do kawy mleku.
- Obawiałem się, że będziesz chciała tam pojechać. - jego
odpowiedź była..zaskakująca.
-Obawiałeś się? - zdziwiona zmarszczyłam brwi i wsypałam do
napojów odpowiednią ilość cukru, tak by płyn zachował swoje pobudzające
właściwości nie będąc przesłodzony. Podałam jeden z kubków chłopakowi
otrzymując słodki uśmiech w geście podziękowania.
-Tak, liczyłem na dzień spędzony z Tobą, dlatego zrezygnowałem
z proponowania ci nudnych godzin poświęconych na śmierdzące maseczki układane
na twoją twarz. - wargi mężczyzny zamoczyły się w aromatycznym płynie dzięki
czemu zyskałam kilka cennych sekund na zebranie myśli. Chciał spędzić ze mną
kolejny dzień, a fakt, że przerażała go myśl o moim zniknięciu był uroczy.
Zdeterminowana odstawiłam jasne naczynie na gładki blat i udałam się w stronę
nowoczesnej lodówki wypełnionej świeżymi, lokalnymi produktami zapakowanymi w
sterylne, kolorowe opakowania. Nie wiedziałam jak wiele osób pracuje nad
utrzymaniem tego domu w tak idealnym stanie, lecz domyślałam się, że muszą
wykonywać swe obowiązki o na prawdę wczesnych porach kiedy każdy z bogatych
domowników śpi. Nawet ja.
- W porządku, przyda nam się jeden dzień urlopu od Natalie i
jej chorych pomysłów. - wybierając odpowiednie produkty ułożyłam poszczególne
opakowania na drewnianej desce po lewej stronie chłodziarki.
-Zaplanowałem kilka atrakcji. - parsknęłam słysząc jego
poważny ton.
-Możemy po prostu pozostać w swoich pokojach i poświęcić ten
czas na edukację . - zażartowałam gładko wbijając nóż w świeżą paprykę.
Przygotowywanie śniadań nie było zaskakująco męczącą czynnością, dlatego zdecydowałam
się na wykonanie kanapek dla naszej dwójki. Tak bogaty dzieciak jak Justin
mógłby mieć problemy z obsłużeniem noża i krajalnicy. Zakładam, że w domu nigdy
nie musiał pracować, a śniadanie jadał w łóżku w towarzystwie gorącej blondynki
z dużymi piersiami. Zagryzłam wargę odrzucając z umysłu obrzydliwą wizję
typowego poranka bogatego nastolatka.
-Nie Chloe- nie
musiałam na niego patrzeć by wiedzieć, że teatralnie przekręcił oczami. Dupek.-Chciałbym cię lepiej poznać co
oznacza, że ty powinnaś bardziej zagłębić się w mojej biografii. - Nie bądź narcyzem, twoje życie nie jest na
tyle ciekawe by umieścić je na Wikipedii.- Po śniadaniu chce pokazać ci co
wczoraj stworzyłem. Samotna noc była wyjątkowo męcząca - spojrzał na mnie
nasuwając luźne ramiączko koszulki na moje nagie ramię.
-Jesteś artystą? Malarzem ? Tworzysz rzeźby ? -
zafascynowana zassałam swą dolną wargę pozwalając tęczówką na zatopienie się w
jego skupionej twarzy.
- Nie Kochanie, nie takie tworzenie miałem na myśli. -
odparł rozbawiony sprawiając, że moje nogi zamieniły się w dwie galaretowate
breje.
**-Oh- moje usta przybrały kształt litery O. - Więc nie mam
co liczyć na odegranie jednej z tych romantycznych scen Titanica? - rzuciłam mu
kuszące spojrzenie próbując skupić umysł na odpowiednim przygotowywaniu
kanapek, tak jakby moje życie zależało od ich wyglądu i smaku.
- Moje rysunki nie są tak perfekcyjne jak szkice Jack'a ,
ale zrobiłbym wszystko by przy pomocy małego kawałka węgla odwzorować twoje
piękno. - czule musnął opuszkami palców mój policzek. Słodkie mrowienie
przepłynęło przez wyjątkowo rozgrzaną skórę w miejscu dotknięcia i wstrzymałam
oddech zachwycając się romantycznymi słowami jakie opuściły jego pełne, różane
usta.
- Nie jestem Rose
DeWitt Bukater Justinie, moje włosy nie są cudownie ogniste, a usta barwą nie
przypominają dojrzałych malin. - wykonałam teatralny ruch dłonią udając, że
moje ciało okryte jest drogocenną , bufiastą suknią typową dla dawnych czasów.
- Jej uroda nie jest w połowie tak wyjątkowa jak twoja Panno
Chloe - musiałam zachichotać przez sposób w jaki wypowiedział me imię.
- Więc będę czekała na Pana w swojej komnacie dziś o 18 -
szepnęłam dostojnie sprawiając, że owe zdanie zabrzmiało niczym rozkoszna
tajemnica.
- I będziesz moją..
-modelką..
- Jak te, które widziałem..
-We Francji.- gorące powietrze mieszało się pomiędzy maleńką
przestrzenią pomiędzy naszymi ciałami. Byłam oczarowana sposobem w jaki kończył
me myśli, a fakt, że znał ten film tak dokładnie był .. zaskakujący.
-We Francji - powtórzył poważnym tonem ujmując w palce mą
delikatną, bladą dłoń, na której odbił swe pełne usta. - I będziesz leżała
przede mną ubrana jedynie w..
-Naszyjnik- dokończyłam szeptem czując jak słodki dreszcz
podniecenia przebiega przez moje ledwo osłonięte ciało. Kąciki warg chłopaka ospale uniosły się do
góry, aż po kilku sekundach przywarły do moich ust sprawiając, że mój rozum
zanikł w słodkiej otchłani przyjemności. Teraz pozostała mi jedynie nadzieja,
że nasza relacja nie zakończy się upadkiem w lodowatą wodę wypełnioną kawałkami
lodowej góry, o którą rozbił się nasz statek szczęścia.
~*~
*Armin Van Buuren - DJ
** Nawiązanie do jednej ze scen filmu "Titanic"
gdzie Jack malował nagą Rose, osoby oglądające film nie będą miały problemu ze
zrozumieniem owej sceny ;)
---
Dobry wieczór ! ;) Zacznę od przeprosin, wiem jak długo nie
dodawałam rozdziału nie mam prawa usprawiedliwiać swojego zachowania, ale jak
wspomniałam wcześniej blog jest jedynie miłą odskocznią od codziennego życia, a
ostatnie dwa miesiące były przepełnione intensywną pracą co uniemożliwiło mi
pisanie, dodanie etc. Bardzo przepraszam, wiem jak wiele czytelników odeszło i
nie mogę się o to wściekać, mieliście prawo.
Rozdział nie jest najlepszy, zapewne jest kilka błędów,
literówek ale nie pisałam na prawdę długo i mogłam się troszkę popsuć za co też
przepraszam :( Jeśli moje pisanie nie będzie was satysfakcjonowało po prostu
zawieszę bloga :c
Kolejny rozdział postaram się dodać szybciej.
Miłego wieczoru ;)
podoba mi się ten rozdział
OdpowiedzUsuńjest dobry i dosyć długi, czyli taki jaki lubię :)
cieszę sie, że znalazłaś czas żeby napisać ten rozdział
będę cierpliwie czekać na następny
@Julaap1994
super rozdzial, lubie takie opowiadania w ktorych nie ma dram a bohaterownie sie czasem "powyzywaja"haha
OdpowiedzUsuńNie możesz zawiesić bloga! Omg to by była jakaś katastrofa! Rozdział jest cudowny hxcidjdjskdjdnsksodjd nie mogdoczekać się następnego i tego czy on serio ją narysuje haha
OdpowiedzUsuń@PALVMCCANN
Szczerze jestem zaskoczona! Mam nadzieję, że im się uda.
OdpowiedzUsuńNawet się nie próbuj zawiesić bloga ! Bo Cię znajdę i zmuszę do powrotu !
OdpowiedzUsuńBoże kocham to opowiadanie i ja nigdy nie odejdę ,proszę gdybym została jedyna nadal nie możesz z tym skończyć ,ponieważ to jest arcydzieło !
Mi sie podoba i nigdzie sobie nie poszłam :D wiec czekam na nastepny :*
OdpowiedzUsuńNiesamowicie romantyczny ,a Justin oczywiście niesamowicie zboczony ! <3 Kocham dosłownie wszystko w tym opowiadaniu ;*
OdpowiedzUsuńJacy słodcy <3 Bardzo chcę żeby byli razem <3
OdpowiedzUsuń