Słodki zapach cytrusów pieścił me nozdrza w chwili gdy
gładka powierzchnia warg zetknęła się z kwaśną cząstką grejpfruta. Nikła kropla
jasnoczerwonego soku swobodnie odbiła się od dolnej części ust by opaść na bladoróżowy materiał cienkiej
sukienki okrywającej me zrelaksowane ciało. Niewielka plamka nie potrafiła
zburzyć muru otaczającego szczęśliwe emocje kłębiące się w moim umyśle. Jasne
promienie słońca odbijały się od gładkiej struktury idealnie czystej szyby,
przy której siedzieliśmy, jedynie niektóre z przebłysków opadały na okryte
ciemnymi rysunkami ramiona mężczyzny.
- Kiedyś zastanawiałem się nad przejęciem firmy ojca,
analizowałem wszelkie plusy posiadania stałej, dobrze płatnej posady, dokładnie
rozumiem jego zmartwienie związane z niewłaściwym torem przyszłości jaki
obrałem. Artyści nigdy nie byli ludźmi stabilnymi, mam na myśli to, że każdy z
ich dni jest kompletną zagadką, nie podążają do ciasnego biura otoczonego
kartonowymi ściankami, nie wybierają tej samej suchej kanapki serwowanej w obskurnym
barze korporacji i nie potrzebują ścisłego planu dnia, który przeznacza każdą
minutę ich życia na oddanie się dobru społeczeństwa. Myślę, że są ludźmi
wolnymi, właśnie to sprawiło, że zapragnąłem skosztowania odrobiny szaleństwa
związanego z muzyką, nuty dosłownie tworzyły mój organizm, umysł składał się, z
krótkich melodii, których połączenie tworzyło wspaniałe kawałki, niezmiernie
trudno jest opowiadać o swojej pasji. - Skwitował ciężko wzdychając. Odsunęłam
od siebie przepełniony owocami talerz by zniwelować dzielącą nas przestrzeń i
czule zaczesać jego jasne włosy ku górze.
- Ten świat opiera się na ludziach szalonych Justin, nie
możemy tkwić w wiecznie bezpiecznym, stałym miejscu. - Wzruszyłam ramionami
opierając drobne dłonie na jego okrytych cienką koszulkach bokach. - Firma
twojego ojca jest pewnego rodzaju oazą, żadna minuta twojego życia nie będzie
niespodzianką, codzienne czynności staną się przyzwyczajeniem, a radość opuści
twe serce. Musisz podjąć niezwykłą decyzję, wybrać rodzinne poświęcenie lub
własne marzenia. - W moim życiu podejmowanie decyzji było błahostką, nie
kierowałam się pragnieniami, lecz rozsądkiem, który zmuszał mnie do
postrzegania rzeczywistości poprzez pryzmat pomocy matce. Zazdrościłam
Justinowi rzeczy tak głupich jak swoboda.
- Mój penis sprawia, że twój mózg zamienia się w małą
encyklopedię ?- Męski, zachrypły śmiech opuścił jego usta w chwili gdy długie
palce chłopaka otarły się o nagą powierzchnię mych gładkich kolan. Odruchowo
wzniosłam oczy ku niebu próbując zignorować nieprzyzwoitą uwagę.
-Nie. - Odparłam krótko osuwając prawą dłoń na jego kark.
-Nie jesteś superbohaterem- Zachichotałam radośnie czując jak jego ciało zmusza
mnie do ułożenia się na podłużnym, szerokim parapecie.
-Oh, jesteś tego pewna?- Z widocznym rozbawieniem uniósł swe
brwi ku górze, odpowiedziałam delikatnym skinięciem głowy. Jasne promienie
słońca otoczyły rozluźnioną twarz bruneta rozświetlając niemoralnie złote
tęczówki, które teraz wpatrywały się we mnie z zaciekawieniem. - Mógłbym
pokazać ci moje moce.- Poczułam jak jego perliste zęby otarły się o moją szyję
na co zareagowałam cichym piskiem.
- Nie mam zamiaru pozwolić ci dobrać się do moich majtek po
raz kolejny ! - Głośny śmiech wypełnił jasne pomieszczenie, w którym
przebywaliśmy kompletnie przykrywając ostrość wypowiedzianych słów. Długie,
rozgrzane palce mężczyzny bezczelnie uniosły jasnoniebieską spódniczkę ku górze
by ostatecznie osadzić się na koronkowym materiale fikuśnej bielizny.
Wystarczyła minuta bym zapomniała o poważnej rozmowie sprzed kilku minut, jego
gorący, miętowy oddech musnął czuły odcinek skóry tuż za linią szczęki
doprowadzając me zmysły do granicy wytrzymałości. Jego intensywne spojrzenie
zbadało każdy skrawek nowoodkrytej skóry po czym pochylił się składając krótki
pocałunek na wewnętrznej stronie prawego uda. Gorąca porcja tlenu wypłynęła z
pomiędzy mych warg wytwarzając cichy jęk zadowolenia, z zaciekawieniem
obserwowałam jego niespokojne, zdecydowane ruchy próbując ukryć swe podniecenie
poprzez nadmierne zagryzanie dolnej wargi.
- Nawet nie wiesz jak dobrze wyglądasz w stanie tak
seksownego poruszenia.- Malinowe wargi brązowookiego zassały centymetr
porcelanowej skóry górnej części mej nogi tworząc w tym miejscu krwistą
malinkę, porzuciłam liczenie ilości podobnych siniaków pokrywających me
ciało.
-Justin.- Jego imię zamieniło się w błagalną, cichą melodię
co jedynie zwiększyło poziom pewności siebie jaką emanował. - Nie wiem czy
powinniśmy ponownie..
-Shh. - Nie byłam w stanie kontynuować swej wypowiedzi kiedy
jego palce z nienaganną delikatnością zsunęły cienką koronkę kompletnie mnie
obnażając. - Pokochasz to. -Kilka sekund później nowe doznanie doprowadziło
mnie do błogiego świata rozkoszy, a cisza wypełniająca niewielkie pomieszczenie
została przerwana przez mój nienaturalnie wysoki głos i krótkie oddechy.
Upewniłam się w twierdzeniu, że ten jasnowłosy mężczyzna odebrał mi wszelkie
szlabany otwierając przede mną zupełnie nowy, lepszy świat, próbowałam
zapomnieć o czarnych korzeniach kłamstwa wbijających mą dusze w groźna otchłań
wyrzutów sumienia.
-Ich wieczna nieobecność zaczyna mnie martwić.- Przymknęłam
powieki rozkoszując się delikatnym wiatrem pieszczącym moje zaczerwienione,
pulchne policzki. Białe okulary pokryte kwiatowym wzorem umożliwiły mi obserwację
lazurowego nieba przepełnionego grupami niewielkich ptaków. Zagryzłam wargę
smakując słodkiego smaku malinowej pomadki okrywającej cienką skórę pulchnych,
aktualnie delikatnie rozchylonych warg.
-Opuszczają dom gdy do ich uszu docierają twoje słodkie jęki
i westchnięcia.- Jego słowa wywołały nagłą zmianę temperatury mojego ciała, a
czerwone plamy zastąpiły porcelanowy odcień policzków ukazując poziom
zażenowania.
-Justin!- Pisnęłam oburzona osłaniając twarz tomem
"Wichrowych Wzgórz", twarda, kwiecista okładka sprawnie osłoniła
dowód żenujących uczuć pozwalając mojemu umysłowi na pozostanie w loży
zwycięzców.
-Oh tak, zapomniałem o wspaniałym dźwięku mojego imienia w
chwili gdy twoja sylwetka wygina się w ten cholernie seksowny sposób, a twoje
pośladki...- Wysunęłam stopę w przód zadając mu bolesny cios. Nie potrafiłam
odnaleźć lepszego sposobu na przerwanie sprośnej relacji, mój odruch sprawił,
że z jego gardła wyrwał się nienaturalnie głośny śmiech co doprowadziło mnie do
szału.
- Jeszcze słowo, a powtórzę naszą grę w golfa.- Zmarszczyłam
brwi burcząc z oburzeniem, robiłam wszystko by zachować fałszywie wściekłą
minę, lecz delikatne dołeczki zdobiące jego policzki zalewały mój umysł falą
zadowolenia i szczęścia. Z trudem przełknęłam ślinę powracając do niezwykłej
lektury przenoszącej moją wyobraźnię w ciemne kąty tajemniczej rezydencji
Wichrowych Wzgórz. Po trzydziestu minutach odczułam wyraźną potrzebę zwilżenia
gardła orzeźwiającym, owocowym napojem przygotowanym przez obserwującego mnie
szatyna. Mimowolnie chrząknęłam odkładając dzieło na idealnie zielony trawnik
po lewej stronie barwnego hamaka, na którym odpoczywaliśmy.
-Miałaś rację. - Uniosłam brwi do góry potwierdzając ogrom
zdziwienia jakie ogarnęło mój umysł w chwili gdy mężczyzna wyznał zachwyt
związany ze sposobem mego myślenia. Spójrzmy prawdzie w oczy - Justin nie
należał do jednostek wybitnie pokornych, przyznanie się do winy graniczyło z
cudem, warto zrozumieć poruszenie jakim emanowałam. - Nie powinienem opierać
życia na pewnych filarach, nie sądziłem, że drobna niebieskooka dziewczyna może
odnaleźć drogę do mego umysłu. - Zagryzł wargę nerwowo przeczesując włosy.
Mimowolnie westchnęłam urzeczona sposobem w jaki jasne końce poszczególnych
kosmyków unoszą się do góry odbijając jasne promienie pomarańczowego słońca
rozświetlającego błękitną przestrzeń nieba. - Mam wrażenie, że poczucie winy
jakim obarczy mnie surowy wzrok ojca będzie uczuciem zbyt bolesnym. Nigdy nie
rozpoczynałem rodzinnych sprzeczek, nie byłem kompletnie grzeczny, lecz moje
przewinięcia nie osiągały granic kompletnie zabronionych.- Niedbale wzruszył
ramionami udając, że jego wypowiedź jest sprawą kompletnie błahą, próbował
ukryć swe zdenerwowanie poprzez nieeleganckie gesty. - Ta myśl jest najgorsza,
wizja ogromnego rozczarowania jakie spłynie na moją rodzinę w chwili gdy
oznajmię niechęć do kontynuowania swej edukacji. Nasze nazwisko niesie ze sobą
pewne zobowiązania, nie znam osoby, która nie podejrzewałaby mnie o pragnienie
przejęcia wysokiego stanowiska ojca. To pozornie idealna gwarancja zapewniająca
mi dostojny byt, lecz jeśli zwrócimy uwagę na duchowe aspekty jednostki
dostrzeżemy ogromne cierpienie skryte za grubą warstwą fałszywego uśmiechu oraz
tonami drogich materiałów oznaczonymi maleńkimi skrawkami włókien z wyżłobionym
nazwiskiem producenta. Na tym polega każdy weekend mojego życia, nużące
spotkania, korepetycje ekonomiczne, koncentrowanie się na kontrolowaniu zysków
i strat korporacji, śledzenie milionów niewielkich cyferek, która zamieniają
się w twoje koszmary. Oh Chloe- Poczułam nieprzyjemne dreszcze w chwili gdy jego przepełniony bólem głos
dotarł do moich uszu.- Nigdy nie próbowałem opowiadać o swych uczuciach przed
kimś kompletnie obcym. Bałem się odtrącenia, banalnej zdrady czy ujawnienia
najskrytszych lęków przed innymi członkami otaczających nas jednostek. -
Wyjaśnił powolnie masując opuszkiem palca nagą skórę mej łydki.
- Powinieneś odnaleźć w sobie zaufanie Justin.- Powolnie
uniosłam się do góry by zsunąć swe zrelaksowane ciało z hamaka. Moje bose stopy
zatopiły się w jasnozielonej trawie by po chwili ponownie unieść się ku górze
bym wtuliła swą sylwetkę w jego gorący tors. Oboje potrzebowaliśmy wsparcia,
bliskości i nieograniczonej, bezwarunkowej miłości. Byłam cholernie pewna, że
otaczające nas uczucie jest czymś więcej niż zwykłym zauroczeniem. - Świat
skrywa w sobie wiele zła, ludzie wypełniają pustki duszy nienawiścią, lecz nie
możesz oznaczać każdego organizmu jedną etykietą. Doskonale rozumiem strach
związany z wyjawieniem sekretów.- Mój umysł mimowolnie wyświetlił listę
grzechów jakie popełniłam od chwili poznania brązowookiego chłopaka. Z trudem
zignorowałam ból serca przebitego sztyletem rozczarowania samą sobą. Prawda od
zawsze była wyborem lepszym, jedynym problemem był fakt ,iż w tym przypadku
oznajmienie jej wiązało się z utratą jedynego słońca rozjaśniającego me życia.
- Jestem zaszczycona ogromem zaufania jakim mnie obdarzyłeś. - Rozchyliłam
powieki zatracając się w blasku jego miedzianych tęczówek. Poczułam jak jego
kciuk obrysowuje kształt mych ust, bada ich strukturę oraz miękkość. Byłam
kompletnie gotowa na test smaku.
- Zasługujesz na dostęp do każdego zakamarka mego umysłu.
Głównie przez fakt , iż wypełniasz dominującą część mych myśli. - Zachichotałam
dziewczęco tkwiąc w błogim zadowoleniu.
-Chcę być twoją oazą.- Oparłam dłoń na delikatnie rumianym
policzku mężczyzny wykonując kciukiem kojące, koliste ruchy.- Będę twoim wsparciem,
nie ważne jak wielka przepaść pojawi się przed naszymi stopami. Jeśli
zapragniesz chwili grozy skoczę w nicość wraz z twoją duszą, powinieneś
zrozumieć, że odnalazłeś swój punkt pewności Kochanie. - W skupieniu zassałam
dolną wargę.
- Byłaś moim ratunkiem w chwili gdy blask twych szafirowych
tęczówek przedostał się pomiędzy ramionami przyjaciół uderzając w me serce z
niewyobrażalną siłą. Pamiętam delikatny grymas zdenerwowania, maleńką
zmarszczkę na czubku nosa i czerwoną barwę policzków. Przypominałaś kruchą
istotę, twoja cera była niczym drogocenna porcelana okryta niepotrzebnymi
płótnami. Potrzebowałem kilku sekund, znikomej jednostki czasu by zrozumieć, że
jesteś moim pragnieniem. - Wychylił się poza powierzchnię lnianego łóżka by
chwycić jasnoróżowy, maleńki kwiatek zakończony barwną łodyżką. Z czułością wsunął filigranową roślinę w me
włosy wykrzywiając swe usta w delikatny, niezwykle uroczy uśmiech.
- Życie bywa wielką niespodzianką, prawda? Nigdy nie
pomyślałabym, że wytatuowany dupek brudzący mą książkę kwaśną posypką żelek
może przejąć kontrolę nad moim sercem.- Zagryzłam wargę wspominając
nieprzyjemne minuty lotu spędzone na modlitwach przepełnionych prośbami o
szybkiej śmierci.
- Próbowałem złamać twój mur jedzeniem. - Parsknął złośliwie
odgarniając kosmyki mych kasztanowym, długich włosów do tyłu. Pociągnął za
jedną z garści zmuszając mnie do odchylenia głowy w tył, złożył na mych wargach
soczysty pocałunek.
- Nienawidzę kwaśnych żelek. - Szepnęłam subtelnie nasuwając
palce na jego rozgrzany kark. Miękkie wargi szatyna rozchyliły się, lecz ja sprawnie zakończyłam
rozmowę zatapiając nasze zmysły w chwili namiętności. Melodyjny śpiew morskich
ptaków wypełniał otaczającą nasz przestrzeń zamieniając zwykły ogródek w
miejsce przepełnione romantyzmem. Palce mężczyzny otarły się o moje biodra by
kilka sekund później przejąć kontrolę nad ułożeniem mej sylwetki. Nagle zimna
kropla wody odbiła się od mojego ramienia ciągnąc za sobą sznur reakcji.
Wystraszeni oderwaliśmy się od swoich ciał by dostrzec mgłę nienaturalnej rosy
stworzonej poprzez sieć zraszaczy skrytych pomiędzy miękką pokrywą ziemi. Z
pomiędzy moich warg wydobył się wrzask przerażenia, impulsywnie odsunęłam się
od jego ciała opadając na jasnozielony dywan zieleni amortyzujący niebezpieczny
upadek. Mężczyzna wysunął swą twarz poza
grube, barwne nicie kloszowatego łoża by dostrzec najpiękniejszy obraz o jakim
mógłby kiedykolwiek marzyć. Jej różane usta wykrzywione w delikatnym uśmiechu,
nikłe zagłębienia policzków i intensywna barwa porcelanowej skóry. Poczuł jak
jego żyły napinają się, a serce zwiększa prędkość swej pracy, charakterystyczny
ścisk klatki piersiowej uniemożliwił prawidłową wymianę gazową. Wpatrując się w
nią wiedział, że odnalazł swe szczęście w lazurowym blasku jej wesołych tęczówek.
Jednak ogrom miłości nie był w stanie uchronić ich przed ciemnym spojrzeniem
zawiści burzącym otaczający ich spokój.
Zestresowana
dziewczyna ponownie sprawdziła doskonałość swego wyglądu w wysokim lustrze
szafy, przed którą stała. Osunęła obcisłą, bladoróżową sukienkę w dół sądząc,
że osłonięcie centymetra ud pomoże jej z odzyskaniem odwagi. Odgarnęła kilka
loków na tył swych pleców i pokryła usta lepkim błyszczykiem malinowej barwy.
Nie potrafiła odnaleźć w swej sylwetce niedoskonałości, Cornelia zadbała o to
by tego wieczora Chloe przemieniła się w księżniczkę. Nawet jeśli przypisała
temu spotkaniu szorstki plan ujawnienia swego prawdziwego oblicza. Dom
przepełniony był zapachem musu truskawkowego oraz płynnej czekolady,
przytłumione rozmowy przyjaciół odbijały się od jej uszu w chwili gdy opuściła
bezpieczną oazę swego pokoju. Wykonując schematyczne ruchy pokonała pokryty
miękkim dywanem korytarz oraz śliskie, marmurowe schody. Obawiała się
nieszczęśliwego wypadku, który jedynie utwierdziłby ją w twierdzeniu, że
przyznanie się do kłamstw nie jest tak wyśmienitym pomysłem. Była zdenerwowana
i podekscytowana, nie potrafiła zrozumieć, że czarujący mężczyzna pokroju
Justin zwrócił na nią swą uwagę. A jednak. Posyłając przyjaciołom delikatny
uśmiech uzyskała kilka uprzejmych odpowiedzi. Stanęła przed wysokimi drzwiami,
które były jedyną barierą oddzielającą jej drobne ciało od wiatru letniej nocy.
-Zrozumie, na pewno
cię zrozumie. - Powtórzyła niepewnie upewniając się, że w jej umyśle znajduje
się mentalna lista krzywd, do których będzie musiała się przyznać. Ostatecznie
opuściła ciepłą kryjówkę salonu dostrzegając w oddali dwie sylwetki.
Zmarszczyła brwi zmuszając organizm do
zwiększenia tempa kroków. Jasnoniebieska
woda wypełniająca brzegi obszernego basenu chwytała ich nerwową rozmowę tworząc
historię najgorszego dnia życia nieświadomej brunetki. Czarnowłosa piękność
uderzył w okryty marynarką bark wściekłego chłopaka kilkukrotnie powtarzając
słowa obrażające jej siostrę.
-To zwykła szmata
próbująca zdobyć względy bogatego chłopaka !- Uniosła głos realizując brutalny
plan zemsty. Chloe zatrzymała się w chwili gdy jego lodowaty wzrok przebił jej
serce.
- Jak kurwa mogłaś?!-
Wrzasnął oskarżycielsko niwelując dzielącą ich przestrzeń. W jego umyśle nie
było nic poza słowami bolesnej prawdy związanej z prawdziwą naturą stojącej
przed nim brunetki. Czuła na swej twarzy jego lodowaty, miętowy oddech,
potrafiła zauważyć jak każdy mięsień jego ciała tkwi w napięciu.- Ty tania dziwko!-
Ułożył dłonie na drobnych ramionach Chloe odpychając ją do tyłu.
~*~
Dobry wieczór
Chciałabym przeprosić za niewielką ilość stron rozdziału, moją krótką
nieobecność ( spowodowaną szkołą, zajęciami dodatkowymi, sprawami osobistymi
oraz oczekiwaniem na większą ilość komentarzy ), a także niewysoką jakość
rozdziału.
Jestem w trakcie czytania "Wichrowych Wzgórz" i nagły
przeskok z czasów dawnych do teraźniejszych jest dla mnie zadaniem niełatwym,
mam nadzieję, że wybaczycie mi niewielkie niedociągnięcie :)
Następny rozdział pojawi się najprędzej po 9 sierpnia, jutro wyjeżdżam
do Francji i odrzuciłam od siebie pomysł zabierania laptopa. Potrzebuje
odpoczynku od wszystkiego co elektroniczne, a także od ludzi. Postaram się
odnaleźć natchnienie i następnym razem przynieść do was nieco ciekawszą notkę !
Oh, szczęście Chloe I Justina osiągnęło swój koniec :(
Zachwycające !
OdpowiedzUsuńŚwietny
OdpowiedzUsuńgenialny :3
OdpowiedzUsuńWybacz ale ja się zgubiłam. To były realia czy tylko jakiś wymysł?
OdpowiedzUsuńZawsze uważałam, że to co piszesz jest takie romantyczne, może nawet w nadmiarze, ale lubiłam to. Niestety po przeczytaniu tego rozdziału nie mam pojęcia o co chodzi... Pogubiłam się troszeczkę. Rozdział jest fajny, ale nie do końca go rozumiem. Może w następnym się coś wyjaśni
Do następnego
Rozdział świetny :)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i
Zapraszam na mojego bloga o Justinie, który jest sławny:
http://lovemeharder-justin.blogspot.com/
Pokłócą się? Rozstaną?
OdpowiedzUsuńTe ukosy to sen? Mam nadzieję, że tak bo nie chcę, żeby był to jakiś tragiczny koniec! O.o
OdpowiedzUsuńO jezu.... Nie on nie może jej tak odtrącić... To nie tak ma być... Justin jest chujem bo powiedział co mu ślina na język przyniesie... Na 100% będzie tego żałował....
OdpowiedzUsuńAaa tak poza tym rozdział świetny :) Piszesz na prawdę świeetnie...Kocham To opowiadanie .... i Ciebie <3 <3 <3 <3 <3 <3
Wspaniały
OdpowiedzUsuńŚwietny i czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńZapomniałaś o nas? :(
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńRozdział świetny
Ciekawi mnie co będzie dalej :)
Życzę weny *.*
I zapraszam na moje ff o Justinie, który jest piosenkarzem i o Pii, która jest członkinią gangu
lovemeharder-justin.blogspot.com/
Oraz na ff o Zaynie i Pii dangerouszaynmalik.blogspot.com/
Hej! Rozdział cudowny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :))
Kiedy wrócisz???
OdpowiedzUsuńczekam nn *.*
OdpowiedzUsuń