wtorek, 23 czerwca 2015

Rozdział Siedemnasty

Słodki zapach cytrusów pieścił me nozdrza w chwili gdy gładka powierzchnia warg zetknęła się z kwaśną cząstką grejpfruta. Nikła kropla jasnoczerwonego soku swobodnie odbiła się od dolnej części ust  by opaść na bladoróżowy materiał cienkiej sukienki okrywającej me zrelaksowane ciało. Niewielka plamka nie potrafiła zburzyć muru otaczającego szczęśliwe emocje kłębiące się w moim umyśle. Jasne promienie słońca odbijały się od gładkiej struktury idealnie czystej szyby, przy której siedzieliśmy, jedynie niektóre z przebłysków opadały na okryte ciemnymi rysunkami ramiona mężczyzny.
- Kiedyś zastanawiałem się nad przejęciem firmy ojca, analizowałem wszelkie plusy posiadania stałej, dobrze płatnej posady, dokładnie rozumiem jego zmartwienie związane z niewłaściwym torem przyszłości jaki obrałem. Artyści nigdy nie byli ludźmi stabilnymi, mam na myśli to, że każdy z ich dni jest kompletną zagadką, nie podążają do ciasnego biura otoczonego kartonowymi ściankami, nie wybierają tej samej suchej kanapki serwowanej w obskurnym barze korporacji i nie potrzebują ścisłego planu dnia, który przeznacza każdą minutę ich życia na oddanie się dobru społeczeństwa. Myślę, że są ludźmi wolnymi, właśnie to sprawiło, że zapragnąłem skosztowania odrobiny szaleństwa związanego z muzyką, nuty dosłownie tworzyły mój organizm, umysł składał się, z krótkich melodii, których połączenie tworzyło wspaniałe kawałki, niezmiernie trudno jest opowiadać o swojej pasji. - Skwitował ciężko wzdychając. Odsunęłam od siebie przepełniony owocami talerz by zniwelować dzielącą nas przestrzeń i czule zaczesać jego jasne włosy ku górze.
- Ten świat opiera się na ludziach szalonych Justin, nie możemy tkwić w wiecznie bezpiecznym, stałym miejscu. - Wzruszyłam ramionami opierając drobne dłonie na jego okrytych cienką koszulkach bokach. - Firma twojego ojca jest pewnego rodzaju oazą, żadna minuta twojego życia nie będzie niespodzianką, codzienne czynności staną się przyzwyczajeniem, a radość opuści twe serce. Musisz podjąć niezwykłą decyzję, wybrać rodzinne poświęcenie lub własne marzenia. - W moim życiu podejmowanie decyzji było błahostką, nie kierowałam się pragnieniami, lecz rozsądkiem, który zmuszał mnie do postrzegania rzeczywistości poprzez pryzmat pomocy matce. Zazdrościłam Justinowi rzeczy tak głupich jak swoboda.
- Mój penis sprawia, że twój mózg zamienia się w małą encyklopedię ?- Męski, zachrypły śmiech opuścił jego usta w chwili gdy długie palce chłopaka otarły się o nagą powierzchnię mych gładkich kolan. Odruchowo wzniosłam oczy ku niebu próbując zignorować nieprzyzwoitą uwagę.
-Nie. - Odparłam krótko osuwając prawą dłoń na jego kark. -Nie jesteś superbohaterem- Zachichotałam radośnie czując jak jego ciało zmusza mnie do ułożenia się na podłużnym, szerokim parapecie.
-Oh, jesteś tego pewna?- Z widocznym rozbawieniem uniósł swe brwi ku górze, odpowiedziałam delikatnym skinięciem głowy. Jasne promienie słońca otoczyły rozluźnioną twarz bruneta rozświetlając niemoralnie złote tęczówki, które teraz wpatrywały się we mnie z zaciekawieniem. - Mógłbym pokazać ci moje moce.- Poczułam jak jego perliste zęby otarły się o moją szyję na co zareagowałam cichym piskiem.
- Nie mam zamiaru pozwolić ci dobrać się do moich majtek po raz kolejny ! - Głośny śmiech wypełnił jasne pomieszczenie, w którym przebywaliśmy kompletnie przykrywając ostrość wypowiedzianych słów. Długie, rozgrzane palce mężczyzny bezczelnie uniosły jasnoniebieską spódniczkę ku górze by ostatecznie osadzić się na koronkowym materiale fikuśnej bielizny. Wystarczyła minuta bym zapomniała o poważnej rozmowie sprzed kilku minut, jego gorący, miętowy oddech musnął czuły odcinek skóry tuż za linią szczęki doprowadzając me zmysły do granicy wytrzymałości. Jego intensywne spojrzenie zbadało każdy skrawek nowoodkrytej skóry po czym pochylił się składając krótki pocałunek na wewnętrznej stronie prawego uda. Gorąca porcja tlenu wypłynęła z pomiędzy mych warg wytwarzając cichy jęk zadowolenia, z zaciekawieniem obserwowałam jego niespokojne, zdecydowane ruchy próbując ukryć swe podniecenie poprzez nadmierne zagryzanie dolnej wargi.
- Nawet nie wiesz jak dobrze wyglądasz w stanie tak seksownego poruszenia.- Malinowe wargi brązowookiego zassały centymetr porcelanowej skóry górnej części mej nogi tworząc w tym miejscu krwistą malinkę, porzuciłam liczenie ilości podobnych siniaków pokrywających me ciało. 
-Justin.- Jego imię zamieniło się w błagalną, cichą melodię co jedynie zwiększyło poziom pewności siebie jaką emanował. - Nie wiem czy powinniśmy ponownie..
-Shh. - Nie byłam w stanie kontynuować swej wypowiedzi kiedy jego palce z nienaganną delikatnością zsunęły cienką koronkę kompletnie mnie obnażając. - Pokochasz to. -Kilka sekund później nowe doznanie doprowadziło mnie do błogiego świata rozkoszy, a  cisza wypełniająca niewielkie pomieszczenie została przerwana przez mój nienaturalnie wysoki głos i krótkie oddechy. Upewniłam się w twierdzeniu, że ten jasnowłosy mężczyzna odebrał mi wszelkie szlabany otwierając przede mną zupełnie nowy, lepszy świat, próbowałam zapomnieć o czarnych korzeniach kłamstwa wbijających mą dusze w groźna otchłań wyrzutów sumienia.

-Ich wieczna nieobecność zaczyna mnie martwić.- Przymknęłam powieki rozkoszując się delikatnym wiatrem pieszczącym moje zaczerwienione, pulchne policzki. Białe okulary pokryte kwiatowym wzorem umożliwiły mi obserwację lazurowego nieba przepełnionego grupami niewielkich ptaków. Zagryzłam wargę smakując słodkiego smaku malinowej pomadki okrywającej cienką skórę pulchnych, aktualnie delikatnie rozchylonych warg.
-Opuszczają dom gdy do ich uszu docierają twoje słodkie jęki i westchnięcia.- Jego słowa wywołały nagłą zmianę temperatury mojego ciała, a czerwone plamy zastąpiły porcelanowy odcień policzków ukazując poziom zażenowania.
-Justin!- Pisnęłam oburzona osłaniając twarz tomem "Wichrowych Wzgórz", twarda, kwiecista okładka sprawnie osłoniła dowód żenujących uczuć pozwalając mojemu umysłowi na pozostanie w loży zwycięzców.
-Oh tak, zapomniałem o wspaniałym dźwięku mojego imienia w chwili gdy twoja sylwetka wygina się w ten cholernie seksowny sposób, a twoje pośladki...- Wysunęłam stopę w przód zadając mu bolesny cios. Nie potrafiłam odnaleźć lepszego sposobu na przerwanie sprośnej relacji, mój odruch sprawił, że z jego gardła wyrwał się nienaturalnie głośny śmiech co doprowadziło mnie do szału.
- Jeszcze słowo, a powtórzę naszą grę w golfa.- Zmarszczyłam brwi burcząc z oburzeniem, robiłam wszystko by zachować fałszywie wściekłą minę, lecz delikatne dołeczki zdobiące jego policzki zalewały mój umysł falą zadowolenia i szczęścia. Z trudem przełknęłam ślinę powracając do niezwykłej lektury przenoszącej moją wyobraźnię w ciemne kąty tajemniczej rezydencji Wichrowych Wzgórz. Po trzydziestu minutach odczułam wyraźną potrzebę zwilżenia gardła orzeźwiającym, owocowym napojem przygotowanym przez obserwującego mnie szatyna. Mimowolnie chrząknęłam odkładając dzieło na idealnie zielony trawnik po lewej stronie barwnego hamaka, na którym odpoczywaliśmy.
-Miałaś rację. - Uniosłam brwi do góry potwierdzając ogrom zdziwienia jakie ogarnęło mój umysł w chwili gdy mężczyzna wyznał zachwyt związany ze sposobem mego myślenia. Spójrzmy prawdzie w oczy - Justin nie należał do jednostek wybitnie pokornych, przyznanie się do winy graniczyło z cudem, warto zrozumieć poruszenie jakim emanowałam. - Nie powinienem opierać życia na pewnych filarach, nie sądziłem, że drobna niebieskooka dziewczyna może odnaleźć drogę do mego umysłu. - Zagryzł wargę nerwowo przeczesując włosy. Mimowolnie westchnęłam urzeczona sposobem w jaki jasne końce poszczególnych kosmyków unoszą się do góry odbijając jasne promienie pomarańczowego słońca rozświetlającego błękitną przestrzeń nieba. - Mam wrażenie, że poczucie winy jakim obarczy mnie surowy wzrok ojca będzie uczuciem zbyt bolesnym. Nigdy nie rozpoczynałem rodzinnych sprzeczek, nie byłem kompletnie grzeczny, lecz moje przewinięcia nie osiągały granic kompletnie zabronionych.- Niedbale wzruszył ramionami udając, że jego wypowiedź jest sprawą kompletnie błahą, próbował ukryć swe zdenerwowanie poprzez nieeleganckie gesty. - Ta myśl jest najgorsza, wizja ogromnego rozczarowania jakie spłynie na moją rodzinę w chwili gdy oznajmię niechęć do kontynuowania swej edukacji. Nasze nazwisko niesie ze sobą pewne zobowiązania, nie znam osoby, która nie podejrzewałaby mnie o pragnienie przejęcia wysokiego stanowiska ojca. To pozornie idealna gwarancja zapewniająca mi dostojny byt, lecz jeśli zwrócimy uwagę na duchowe aspekty jednostki dostrzeżemy ogromne cierpienie skryte za grubą warstwą fałszywego uśmiechu oraz tonami drogich materiałów oznaczonymi maleńkimi skrawkami włókien z wyżłobionym nazwiskiem producenta. Na tym polega każdy weekend mojego życia, nużące spotkania, korepetycje ekonomiczne, koncentrowanie się na kontrolowaniu zysków i strat korporacji, śledzenie milionów niewielkich cyferek, która zamieniają się w twoje koszmary. Oh Chloe- Poczułam nieprzyjemne dreszcze  w chwili gdy jego przepełniony bólem głos dotarł do moich uszu.- Nigdy nie próbowałem opowiadać o swych uczuciach przed kimś kompletnie obcym. Bałem się odtrącenia, banalnej zdrady czy ujawnienia najskrytszych lęków przed innymi członkami otaczających nas jednostek. - Wyjaśnił powolnie masując opuszkiem palca nagą skórę mej łydki.
- Powinieneś odnaleźć w sobie zaufanie Justin.- Powolnie uniosłam się do góry by zsunąć swe zrelaksowane ciało z hamaka. Moje bose stopy zatopiły się w jasnozielonej trawie by po chwili ponownie unieść się ku górze bym wtuliła swą sylwetkę w jego gorący tors. Oboje potrzebowaliśmy wsparcia, bliskości i nieograniczonej, bezwarunkowej miłości. Byłam cholernie pewna, że otaczające nas uczucie jest czymś więcej niż zwykłym zauroczeniem. - Świat skrywa w sobie wiele zła, ludzie wypełniają pustki duszy nienawiścią, lecz nie możesz oznaczać każdego organizmu jedną etykietą. Doskonale rozumiem strach związany z wyjawieniem sekretów.- Mój umysł mimowolnie wyświetlił listę grzechów jakie popełniłam od chwili poznania brązowookiego chłopaka. Z trudem zignorowałam ból serca przebitego sztyletem rozczarowania samą sobą. Prawda od zawsze była wyborem lepszym, jedynym problemem był fakt ,iż w tym przypadku oznajmienie jej wiązało się z utratą jedynego słońca rozjaśniającego me życia. - Jestem zaszczycona ogromem zaufania jakim mnie obdarzyłeś. - Rozchyliłam powieki zatracając się w blasku jego miedzianych tęczówek. Poczułam jak jego kciuk obrysowuje kształt mych ust, bada ich strukturę oraz miękkość. Byłam kompletnie gotowa na test smaku.
- Zasługujesz na dostęp do każdego zakamarka mego umysłu. Głównie przez fakt , iż wypełniasz dominującą część mych myśli. - Zachichotałam dziewczęco tkwiąc w błogim zadowoleniu.
-Chcę być twoją oazą.- Oparłam dłoń na delikatnie rumianym policzku mężczyzny wykonując kciukiem kojące, koliste ruchy.- Będę twoim wsparciem, nie ważne jak wielka przepaść pojawi się przed naszymi stopami. Jeśli zapragniesz chwili grozy skoczę w nicość wraz z twoją duszą, powinieneś zrozumieć, że odnalazłeś swój punkt pewności Kochanie. - W skupieniu zassałam dolną wargę.
- Byłaś moim ratunkiem w chwili gdy blask twych szafirowych tęczówek przedostał się pomiędzy ramionami przyjaciół uderzając w me serce z niewyobrażalną siłą. Pamiętam delikatny grymas zdenerwowania, maleńką zmarszczkę na czubku nosa i czerwoną barwę policzków. Przypominałaś kruchą istotę, twoja cera była niczym drogocenna porcelana okryta niepotrzebnymi płótnami. Potrzebowałem kilku sekund, znikomej jednostki czasu by zrozumieć, że jesteś moim pragnieniem. - Wychylił się poza powierzchnię lnianego łóżka by chwycić jasnoróżowy, maleńki kwiatek zakończony barwną łodyżką.  Z czułością wsunął filigranową roślinę w me włosy wykrzywiając swe usta w delikatny, niezwykle uroczy uśmiech.
- Życie bywa wielką niespodzianką, prawda? Nigdy nie pomyślałabym, że wytatuowany dupek brudzący mą książkę kwaśną posypką żelek może przejąć kontrolę nad moim sercem.- Zagryzłam wargę wspominając nieprzyjemne minuty lotu spędzone na modlitwach przepełnionych prośbami o szybkiej śmierci.
- Próbowałem złamać twój mur jedzeniem. - Parsknął złośliwie odgarniając kosmyki mych kasztanowym, długich włosów do tyłu. Pociągnął za jedną z garści zmuszając mnie do odchylenia głowy w tył, złożył na mych wargach soczysty pocałunek.
- Nienawidzę kwaśnych żelek. - Szepnęłam subtelnie nasuwając palce na jego rozgrzany kark. Miękkie wargi szatyna  rozchyliły się, lecz ja sprawnie zakończyłam rozmowę zatapiając nasze zmysły w chwili namiętności. Melodyjny śpiew morskich ptaków wypełniał otaczającą nasz przestrzeń zamieniając zwykły ogródek w miejsce przepełnione romantyzmem. Palce mężczyzny otarły się o moje biodra by kilka sekund później przejąć kontrolę nad ułożeniem mej sylwetki. Nagle zimna kropla wody odbiła się od mojego ramienia ciągnąc za sobą sznur reakcji. Wystraszeni oderwaliśmy się od swoich ciał by dostrzec mgłę nienaturalnej rosy stworzonej poprzez sieć zraszaczy skrytych pomiędzy miękką pokrywą ziemi. Z pomiędzy moich warg wydobył się wrzask przerażenia, impulsywnie odsunęłam się od jego ciała opadając na jasnozielony dywan zieleni amortyzujący niebezpieczny upadek. Mężczyzna wysunął swą twarz poza grube, barwne nicie kloszowatego łoża by dostrzec najpiękniejszy obraz o jakim mógłby kiedykolwiek marzyć. Jej różane usta wykrzywione w delikatnym uśmiechu, nikłe zagłębienia policzków i intensywna barwa porcelanowej skóry. Poczuł jak jego żyły napinają się, a serce zwiększa prędkość swej pracy, charakterystyczny ścisk klatki piersiowej uniemożliwił prawidłową wymianę gazową. Wpatrując się w nią wiedział, że odnalazł swe szczęście w lazurowym blasku jej wesołych tęczówek. Jednak ogrom miłości nie był w stanie uchronić ich przed ciemnym spojrzeniem zawiści burzącym otaczający ich spokój.

Zestresowana dziewczyna ponownie sprawdziła doskonałość swego wyglądu w wysokim lustrze szafy, przed którą stała. Osunęła obcisłą, bladoróżową sukienkę w dół sądząc, że osłonięcie centymetra ud pomoże jej z odzyskaniem odwagi. Odgarnęła kilka loków na tył swych pleców i pokryła usta lepkim błyszczykiem malinowej barwy. Nie potrafiła odnaleźć w swej sylwetce niedoskonałości, Cornelia zadbała o to by tego wieczora Chloe przemieniła się w księżniczkę. Nawet jeśli przypisała temu spotkaniu szorstki plan ujawnienia swego prawdziwego oblicza. Dom przepełniony był zapachem musu truskawkowego oraz płynnej czekolady, przytłumione rozmowy przyjaciół odbijały się od jej uszu w chwili gdy opuściła bezpieczną oazę swego pokoju. Wykonując schematyczne ruchy pokonała pokryty miękkim dywanem korytarz oraz śliskie, marmurowe schody. Obawiała się nieszczęśliwego wypadku, który jedynie utwierdziłby ją w twierdzeniu, że przyznanie się do kłamstw nie jest tak wyśmienitym pomysłem. Była zdenerwowana i podekscytowana, nie potrafiła zrozumieć, że czarujący mężczyzna pokroju Justin zwrócił na nią swą uwagę. A jednak. Posyłając przyjaciołom delikatny uśmiech uzyskała kilka uprzejmych odpowiedzi. Stanęła przed wysokimi drzwiami, które były jedyną barierą oddzielającą jej drobne ciało od wiatru letniej nocy.
-Zrozumie, na pewno cię zrozumie. - Powtórzyła niepewnie upewniając się, że w jej umyśle znajduje się mentalna lista krzywd, do których będzie musiała się przyznać. Ostatecznie opuściła ciepłą kryjówkę salonu dostrzegając w oddali dwie sylwetki. Zmarszczyła brwi zmuszając organizm  do zwiększenia tempa  kroków. Jasnoniebieska woda wypełniająca brzegi obszernego basenu chwytała ich nerwową rozmowę tworząc historię najgorszego dnia życia nieświadomej brunetki. Czarnowłosa piękność uderzył w okryty marynarką bark wściekłego chłopaka kilkukrotnie powtarzając słowa obrażające jej siostrę.
-To zwykła szmata próbująca zdobyć względy bogatego chłopaka !- Uniosła głos realizując brutalny plan zemsty. Chloe zatrzymała się w chwili gdy jego lodowaty wzrok przebił jej serce.
- Jak kurwa mogłaś?!- Wrzasnął oskarżycielsko niwelując dzielącą ich przestrzeń. W jego umyśle nie było nic poza słowami bolesnej prawdy związanej z prawdziwą naturą stojącej przed nim brunetki. Czuła na swej twarzy jego lodowaty, miętowy oddech, potrafiła zauważyć jak każdy mięsień jego ciała tkwi w napięciu.- Ty tania dziwko!- Ułożył dłonie na drobnych ramionach Chloe odpychając ją do tyłu.

~*~
Dobry wieczór
Chciałabym przeprosić za niewielką ilość stron rozdziału, moją krótką nieobecność ( spowodowaną szkołą, zajęciami dodatkowymi, sprawami osobistymi oraz oczekiwaniem na większą ilość komentarzy ), a także niewysoką jakość rozdziału.
Jestem w trakcie czytania "Wichrowych Wzgórz" i nagły przeskok z czasów dawnych do teraźniejszych jest dla mnie zadaniem niełatwym, mam nadzieję, że wybaczycie mi niewielkie niedociągnięcie :)

Następny rozdział pojawi się najprędzej po 9 sierpnia, jutro wyjeżdżam do Francji i odrzuciłam od siebie pomysł zabierania laptopa. Potrzebuje odpoczynku od wszystkiego co elektroniczne, a także od ludzi. Postaram się odnaleźć natchnienie i następnym razem przynieść do was nieco ciekawszą notkę !

Oh, szczęście Chloe I Justina osiągnęło swój koniec :(

15 komentarzy:

  1. Wybacz ale ja się zgubiłam. To były realia czy tylko jakiś wymysł?
    Zawsze uważałam, że to co piszesz jest takie romantyczne, może nawet w nadmiarze, ale lubiłam to. Niestety po przeczytaniu tego rozdziału nie mam pojęcia o co chodzi... Pogubiłam się troszeczkę. Rozdział jest fajny, ale nie do końca go rozumiem. Może w następnym się coś wyjaśni
    Do następnego

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny :)
    Życzę weny i
    Zapraszam na mojego bloga o Justinie, który jest sławny:
    http://lovemeharder-justin.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Pokłócą się? Rozstaną?

    OdpowiedzUsuń
  4. Te ukosy to sen? Mam nadzieję, że tak bo nie chcę, żeby był to jakiś tragiczny koniec! O.o

    OdpowiedzUsuń
  5. O jezu.... Nie on nie może jej tak odtrącić... To nie tak ma być... Justin jest chujem bo powiedział co mu ślina na język przyniesie... Na 100% będzie tego żałował....
    Aaa tak poza tym rozdział świetny :) Piszesz na prawdę świeetnie...Kocham To opowiadanie .... i Ciebie <3 <3 <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny i czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapomniałaś o nas? :(

    OdpowiedzUsuń

  8. Rozdział świetny
    Ciekawi mnie co będzie dalej :)
    Życzę weny *.*
    I zapraszam na moje ff o Justinie, który jest piosenkarzem i o Pii, która jest członkinią gangu
    lovemeharder-justin.blogspot.com/
    Oraz na ff o Zaynie i Pii dangerouszaynmalik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej! Rozdział cudowny :)
    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy wrócisz???

    OdpowiedzUsuń