poniedziałek, 18 maja 2015

Rozdział Szesnasty


Ciepłe wargi mężczyzny odbiły się od mojej łopatki pozostawiając na niej mokrą, krwistoczerwoną plamkę. Zachichotałam uroczo odliczając w myślach wielokrotność tego ruchu, dokładnie 23 malinki pojawiły się na moich plecach w jednostajnych odstępach umożliwiających stworzenie charakterystycznego kształtu serca. Mimowolnie zacisnęłam swe drobne palce wokół lśniącej powierzchni satynowej pościeli okrywające niemoralnie wielkie łóżko będące miejscem spełnienia grzechu. Słodka przyjemność buzowała w mym ciele zamieniając metaliczną krew w cukrową ciecz jasnej barwy, nie mogłam stworzyć dla siebie lepszego raju.
- Pachniesz na prawdę pięknie Kochanie. - Jego ciało opadło na wolną przestrzeń materaca po prawej stronie, nie chcąc odbierać mi ciepła nasunął nogę na tylną część mych nagich ud. Rozchyliłam powieki spoglądając na niego łagodnie. Ciemny wachlarz rzęs okalał bursztynowe tęczówki mężczyzny przepełnione jasnymi iskierkami szczęścia, był nielegalnie piękny, nie ważne jak gejowsko to brzmi.
-Nie sądzę by mój zapach był urzekający Justin, mam wrażenie, że wysiłek towarzyszący uprawianiu seksu równa się z energią jaką zużywa potencjalny biegacz uczestniczący w czterdziestokilometrowym maratonie. - Sapnęłam odgarniając niesforny kosmyk jasnych włosów na tył głowy.
- Po prostu przyznaj, że byłem nieziemski. - Nasunął wolne ramię na leżącą pod mą twarzą poduszkę by zmusić mnie do przesunięcia się w górę i przylgnięcia do okrytej tatuażami skóry umięśnionej klatki piersiowej mężczyzny. Spokojny rytm serca dotarł do moich uszu, zachęcona nasunęłam opuszki palców na miejsce gdzie pod grubą warstwą tkanek mieściła się skrytka najbardziej osobistych uczuć, uśmiechnęłam się usatysfakcjonowana myślą iż w małej cząstce tego mięśnia zapisane jest moje imię.
-Zaprzeczenie równałoby się z grzechem. - Zachichotałam dziewczęco czując jak jego delikatnie zaostrzona broda wbija się w czubek mej głowy. Cichy śpiew ptaków odbił się od powierzchni gładkiej szyby by wpaść do zapełnionej cieniem sypialni łagodząc nasze zmysły oraz niwelując zmartwienia. Nie do końca pamiętam moment powrotu Natalie do domu, zatracona w uczuciu własnej przyjemności skomlałam jego imię ignorując wszelkie odgłosy otaczającego mnie świata. Nie chcę tworzyć w umyśle czarnych obrazów chwili, w której Henderson odkryłaby nasz mały romans. Jej wrzask przeszyłby każdy zakątek tkwiącego w ekstazie ciała odbierając moim nerwom słodkie uczucie spełnienia połączonego z buzującym doznaniem miłości, wizyta jej rozwścieczonej osobowości oznaczałaby mój koniec. Byłam przerażona faktem, iż ponownie pojawiła się w moim życiu przyjmując wcielenie zawistnego Diabła, którego celem stało się zniszczenie ostatnich cząstek szczęścia gnieżdżących się w ciemnych zakamarkach przepełnionego żalem umysłu. Nie potrafiłam wybaczyć jej dnia, w którym jej wargi przejęły kontrolę nad ustami mężczyzny stanowiącego mój mały fundament świata. Moim priorytetem stało się odbudowanie własnej pewności siebie, praca nad zrekonstruowaniem ufności pochłonęła wiele miesięcy mego życia, czułam jak moja dusza opada w ciemną otchłań rozpaczy ciągnięta przez srogie kłamstwa jakimi otoczyłam swój charakter. Czy byłam jedynie złą karykaturą człowieka? Pomimo ogromnych trudności wywołanych tragiczną sytuacją rodzinną starałam się zachować resztki dobra, lecz jeśli moje nazwisko tkwiłoby na śnieżnobiałej kartce występków pozbawione jakichkolwiek win co byłoby powodem mego cierpienia? Trafne pytanie Chloe.
- Chciałbym przywyknąć do otulania cię swoim ciepłem każdej nocy. - Niski głos mężczyzny przeciął okalającą nasz cisze odstraszając przytłaczające myśli dręczące mój wycieńczony umysł. Mruknęłam zauroczona subtelnym wyznaniem szatyna. - Chciałabyś skorzystać z łazienki teraz czy zdecydujemy się na poranną kąpiel ? Nie jestem w stanie unieść swych nóg, sprawiłaś, że utraciłem swą charyzmę Chlo. - Z łatwością okrył nasze nagie ciała cienkim puchem pościeli po czym musnął palcami rozgrzaną skórę wystających kości biodrowych sugerując mi zmienienie pozycji leżenia. Zachęcona nasunęłam nogę na jego sylwetkę i pozwoliłam jego ramionom zbudować wokół mnie rozkoszną aurę bezpieczeństwa. Delikatne dreszcze podekscytowania otoczyły me serce zmuszając go do wysłania decydującego raportu zaadresowanego do zagubionego umysłu tkwiącego w mej głowie. Zagryzłam wargę analizując własne odczucia, poznałam go kilka tygodni temu, nienawidziłam sposobu w jaki mówił, nie potrafiłam znieść chwil, w których jego skóra ocierała się o jakikolwiek odcinek mego ciała. Kilkanaście dni zburzyło twardy mur okalający me emocje co pozwoliło mi spojrzeć na mężczyznę w nieco jaśniejszych barwach, bez potrzeby odczytywania srogiego kodeksu uniemożliwiającego jakiekolwiek kontakty z ludźmi z wyższych sfer. Tak jakby cywilizacja utknęła w martwym punkcie średniowiecza gdzie jednostki dzieliły się na pospolitych biedaków i bezdusznych bogaczy, wiedziałam iż spora część społeczeństwa zamożnego zachowuje paskudnie bolesne charaktery, ale nie potrafiłam wsadzić Justina do ogromnej szuflady opisanej karteczką "Zło ".
- Twoja propozycja jest zbyt kusząca bym mogła opuścić łóżko w celu ukojenia swych mięśni w zbyt dużej kabinie prysznicowej bez towarzystwa twojego apetycznego ciała. - Odparłam po chwili wyczuwając delikatną zmianę w ułożeniu warg mężczyzny. Złożył krótki pocałunek na mym policzku i westchnął głęboko utrzymując prawą dłoń na mym nagim udzie, utraciłam poczucie dyskomfortu i wstydu. Ten człowiek przeniósł mnie dziś na wyżyny boskiej przyjemności, unikanie dotyku byłoby najgorszą decyzją na jaką mogłam kiedykolwiek wpaść. No może oprócz zgodzenia się na układ Natalie oraz dobrowolnego wypuszczenia swojego mężczyzny na bankiet w jej towarzystwie.
- Nazwiesz mnie Cipką jeśli powiem, że nigdy nie czułem czegoś tak głębokiego w towarzystwie dziewczyny jak to co gnieździ się w moim ciele gdy twój mały uśmiech rozjaśnia twoje policzki ? - Romantyzm jakim się kierował miewał dwie strony, kompletnie słodką, doprowadzającą do rozpływu poszczególnych organów i tę zabawną doprowadzającą moje gardło do nieeleganckiego chichotu.
-Nie Kochanie, uznam, że to na prawdę rozkoszne. - Potwierdzając swe słowa czule musnęłam jego gładką brodę.
- Gdzie ukrywałaś się przez resztki mego życia? - Owinął jeden z kosmyków mych kasztanowych włosów na swoim palcu kilkukrotnie ocierając jego opuszek o powierzchnię mego ucha.
- Czekałam, aż bezczelny Dupek wejdzie w moje życie w brudnych Vansach skrywających delikatną plamę zieleni na wewnętrznej stronie. - Pomińmy fakt, że zapamiętałam najmniejszy szczegół dnia, w którym ujrzałam jego niemoralnie złote tęczówki po raz pierwszy.
- Nie byłem przygotowany na wstępną utratę płodności, to twój sposób na zbadanie wytrzymałości partnera? - Zmarszczył swe gęste brwi spoglądając na mnie surowo. Pomimo ostrej powagi głosu oraz palącego spojrzenia wykryłam zdradziecką nutkę rozbawienia drgającą w prawym kąciku jego pełnych, malinowych warg. Życie jest mieszanką nieszczęść zlepianych jasnymi przebłyskami szczęścia, nieprzewidywalne chwile wpędzają nas w ciemne korytarze zagadek. Nie potrafimy odgadnąć przyszłości, skupiamy się na chwilowych przyjemnościach doprowadzających egzystencję do upadku, nieprzemyślane decyzję stają się naszą mogiłą, która otwiera swe wieko w najmniej przewidywalnych momentach. Moje życie było perfekcyjnym przykładem żałosnej komedii przepełnionej czarnym humorem słabej jakości, jego reżyser z pewnością nie otrzyma Oscara. Niesforne zaakceptowanie tymczasowej tożsamości miało stworzyć wokół mnie cienką bańkę bezpieczeństwa, która uniemożliwi jej parszywym przyjaciołom zranienie mych delikatnych uczuć. Nie byłam przygotowana na spotkanie kogoś takiego jak On.
- Twoje jądra pracują właściwie Skarbie, nie odczułam specjalnych zmian w penisie więc przestań panikować. - Zagryzłam wargę odczuwając delikatne dreszcze muskające wrażliwe złączenie mych nóg.
- Uznam to za komplement.
-Bo to był komplement.- Splotłam swe palce z jego dłonią by wypuścić z pomiędzy warg cichy jęk zadowolenia. Jego uśmiech rozluźnił mój umysł zmuszając złe emocje do zniknięcia. - Jestem na prawdę zmęczona. - Sapnęłam cicho czując jak Morfeusz powolnie otula mą sylwetkę błogą oazą snu.
-Najpiękniejszym widokiem każdego dnia jest obraz twojego ciała w chwili gdy moje powieki opadają, a następnie unoszą się by dostrzec przepięknego Anioła skąpanego w blasku porannego Słońca. Jesteś wszystkim czego potrzebuje Chloe i już nigdy nie pozwolę Ci odejść. - Nie wiedział jak niewłaściwy tor obrały jego myśli. Ostre sidła kłamstwa owinęły się wokół jego serca niczym kajdanki okalające nadgarstki więźnia. Jedynym przestępstwem Justina było zauroczenie się w małej brunetce o niebiańsko błękitnych oczach.

Zielona limonka odbiła się od kryształowego brzegu pękatej szklanki udekorowanej śnieżnobiały logiem jednej z popularnych firm skupiających swą produkcję na wytworach wysokoprocentowych. Czarna słomka tkwiła pomiędzy moimi delikatnie różowymi wargami łącząc spragnione gardło z tkwiącą w naczyniu cieczą. Duże dłonie mężczyzny muskały odkryte odcinki mej sylwetki wywołując słodkie dreszcze podniecenia kumulujące się we wciąż spragnionej kobiecości. Ten mężczyzna zamieni mnie w żądną seksu nimfomankę. Kojący szum morza wypełniał otoczył nasze zmysły usuwając z organizmów niewłaściwe emocje co pozwoliło mi zapomnieć o zimny wzroku Natalie, która dzisiejszego ranka zamieniła kuchnię willi w wypełnioną lodem krainę zła. Widząc jej reakcję z satysfakcją wyświetliłam w swym umyśle namiętne obrazy wczorajszej nocy, ta Szmata nigdy nie odczuje czegoś tak wspaniałego ze strony Brązowookiego Boga Seksu. Kilka białych mew wzniosło się w powietrze by po chwili osunąć się w lazurową toń oceanu, nie sądziłam, że w miejscu tak przeludnionym jak Bahamy odnajdziemy cichą plażę skrytą w ostrych uwypukleniach ciemnoczerwonych skał.
- Nie sądziłam, że kilka łyżek cukru, liście mięty, cytryna oraz odrobina alkoholu mogą stworzyć tak wyrazisty smak. - Skomentowałam ze skupieniem obserwując jego umięśnione plecy pokryte grubą warstwą kokosowego olejku ochraniającego delikatną skórę przed nadmiernymi promieniami złotego słońca. - Chodzi o to, że połączenie kilku prostych składników rozpala me gardło jednocześnie je kojąc. Dziwne uczucie. - Odsunęłam pusty pojemnik po napoju nakrywając jego powierzchnię materiałem swej sukienki. Zmusiłam swe leniwe ciało do ruchu i przeniosłam ciężar na lewy bok opierając ciężką głowę o wysuniętą dłoń.
- Jestem w stanie dołączyć do Klubu Barmanów by przygotowywać Mojito każdego dnia. - Odparł wesoło się uśmiechając.
-Potrzebujesz pomocy alkoholu by zatrzymać mnie przy sobie?- Żartobliwie uniosłam brwi do góry ukazując mu swoje zdziwienie i absurdalność przedstawionego przez mężczyznę pomysłu.
-Nie.- Rozchylił powieki przesuwając bursztynowy blask tęczówek po porcelanowej skórze ozdobionej kilkoma maleńkimi piegami. Wachlarz ciemnych rzęs osłonił jego pulchne policzki rzucając delikatny cień na okalającą oczy skórę. - Wyglądasz zjawiskowo w otoczeniu delikatnego wiatru wprawiającego twoje włosy w ruch.- Czule odgarnął jeden z miedzianych kosmyków mych włosów za ucho by po chwili ozdobić swą twarz delikatny, chłopięcym uśmiechem. - Pamiętasz dzień, w którym wyznaczyłem dla nas specjalne dni ? Kilkukrotnie przebrnęliśmy przez "24 godziny na poznanie Justina", dlaczego nigdy nie rozmawiamy o Tobie? - Ostry prąd adrenaliny wystrzelił w moim ciele niszcząc nagromadzenie spokojnych komórek wypełniających mój ówcześnie zrelaksowany umysł. Rozchyliłam wargi próbując utrzymać regularny dopływ cząsteczek powietrza stanowiących fundament  odżywczy komórek mego umysłu. Skłamałabym mówiąc, że jego wypowiedź nie wpędziła mnie w ślepy zaułek, nie potrzebowałam długich analiz by wiedzieć iż ma rację. Specjalne godziny przeznaczone na wzajemne poznawanie charakterów przerodziły się w miliony sekund, podczas których wgłębiałam się w złożony charakter brązowookiego szatyna.
- Co? - Zmarszczyłam brwi udając zdziwienie. - Twoja matematyka jest na prawdę kiepska Justin.- Obróciłam stresującą sytuację w kiepski żart licząc, że takie zachowanie przyniesie błogie ukojenie dla mych zszarpanych nerwów otoczonych poprzez ostre kolce wyrzutów sumienia raniące każdy skrawek głupiego serca. Mięsisty narząd przejął odpowiedzialność za ogrom niepotrzebnych zachowań, które doprowadziły mnie na skraj ciemnej przepaści rozpaczy, która niczym żarłoczny wir wciągała kolejne skrawki mej osobowości do bezwzględnej otchłani nicości.
-Chloe.- Jego ton był szorstki, delikatna chrypa osiadła na strunach głosowych chłopaka wywołując dreszcz przyjemności muskający nerwowe zakończenia mych kończyn. - Mam wrażenie, że próbujesz uniknąć poważnych tematów dotyczących twojego życia, jedyne co wiem to fakt iż jesteś beznadziejną pływaczką, ale nadrabiasz to porannych joggingiem. Mała garstka informacji nie zaspokoi mej ciekawości. - Uniósł się do góry by przesunąć swą nienagannie opaloną sylwetkę w prawą stronę co doprowadziło do zniwelowania dzielącej nas przestrzeni. Z trudem przełknęłam ślinę przenosząc swój przerażony wzrok na zrelaksowaną twarz mężczyzny. Dziękowałam Bogu za niezwykle ciemne szkła okularów zdobiących mój nos, byłam pewna, że wszelkie uczucia niepokoju wyryły w bladoniebieskich tęczówkach kolejne literki kłamstw jakie mu przedstawiałam. Ciemna łapa goryczy ścisnęła dudniące w mej klatce piersiowej serce przynosząc mi ból i cierpienie, zasługiwałam na wszelkie konsekwencje wiążące się z grzechami jakie popełniłam.
-Jestem nudną, wręcz nieciekawą jednostką. Moje czyny nie znajdują się na wyżynie osiągnięć, nie mam pojęcia co mogłoby stanowić dla ciebie zagadkę. - Zacisnęłam swe perliste zęby na miękkiej powierzchni swej dolnej wargi pokrytej cienką warstwą bananowego balsamu z Bath and Body Works.
-Pragnę poznać najmniejsze sekrety twojego życia. - Owinął umięśnione ramię wokół mojej talii  by złożyć krótki pocałunek na rozgrzanej powierzchni mej szyi. Westchnęłam zauroczona słodkim uczuciem towarzyszącym delikatnej pieszczocie.
-Moim ulubionym jogurtem jest Jogobella z dodatkiem ananasów i kokosów. - Wyszeptałam nieśmiało wplątując długie palce w miękkie włosy przylegającego do mnie mężczyzny.
- To jedna z najcenniejszych informacji jakimi mogłaś mnie obsypać. - Wypełnił otaczającą nas przestrzeń głośnym chichotem zmuszając kąciki mych warg do uniesienia się w górę. - Ja także mam obsesję na punkcie tych żółtych owoców Kochanie, kolejny znak iż jesteśmy dokładnym dopasowaniem. - Zagryzł płatek mego ucha i zmusił mą sylwetkę do ułożenia się na różowym, gładkim ręczniku. Widocznie rozbawiony wcisnął swe biodra pomiędzy me kolana i zawisł nad moją figurą zdobiąc powierzchnie mych ramion oraz obojczyków delikatnymi pocałunkami. Przymknęłam powieki owijając swe nagie nogi wokół jego bioder, byłam przepełniona ogromem miłości  tlącej się w mym sercu, nie potrafiłam zatrzymać silnej więzi, która oplotła nasze serca złączając je w przepiękną całość.


-Shh, jesteś zbyt głośny. - Sapnęłam oburzona spychając jego długie palce walczące z plastikowym zapięciem różowo-czarnego biustonosza opinającego krągłe, jędrne piersi. Wielokrotnie przerywał wojnę by musnąć miękkimi opuszkami rozgrzaną skórę ramion, szyi czy karku. Skłamałabym mówiąc iż jego czynności nie należały do przyjemnych zachowań, słodkie dreszcze podniecenia pieściły kolejne komórki tworzące mój drobny organizm by odnaleźć punkt skumulowania pomiędzy złączeniem mych ud. Zimna powierzchnia białych kafelek schłodziła podeszwy naszych stóp by po kilku sekundach zamienić się w schowek na odzież kąpielową stanowiącą naszą garderobę przez ostatnie godziny błogiego plażowania. Nigdy nie odczuwałam tak wielkiej swobody w towarzystwie mężczyzny, nie przejmowałam się swoim wyglądem, a nagość nie wpędzała mnie w zażenowanie oraz wstyd. Bieber otaczał mnie charakterystyczną opieką i to sprawiło, że poświęciłam mu całkowity nakład zaufania, które utraciłam wiele miesięcy temu poprzez nieprzyjemną sytuację z byłym partnerem.
- Mam wrażenie, że przebywanie w mojej łazience upoważnia mnie do głośnego rozmawiania Chloe. - Zażartował gładko wygrywając batalię z małym odłamkiem sztucznego tworzywa oddzielającego go od pejzażu kompletnie nagiej figury. Mimowolnie przeniosłam swój wzrok na perfekcyjnie czystą taflę podłużnego lustra, w którym dostrzegłam nasze nagie sylwetki, był nienaganny, umięśniony, pociągający i opalony. Książkowy przykład rzeźby stworzonej przez boga miłości. A te tatuaże.. ah, przepiękne, czarne malunki symulujące trwałą biżuterię zdobiącą miękką skórę szatyna.
-Nie kiedy to pomieszczenie należy do rodziny Hendersonów. - Odparłam szorstko zwijając długie kosmyki miedzianych włosów w niesforny kok na czubku mej głowy. Kompletnie gotowa wsunęłam swe ciało do obszernej kabiny prysznicowej stworzonej z jasnobrązowych płytek okrytych srebrzystą mgiełką brokatu, pomimo oryginalnego połączenia zestawienie skrajnych przedmiotów przyniosło spektakularny efekt. - Gorący płomień czy chłodna bryza? - Owinęłam palce wokół srebrnego kurka odpowiedzialnego za wybór odpowiedniej temperatury kropel wody.
- Twoja obecność sprawia, że płonę, nie potrzebuje kolejnego czynnika wpychającego mnie w zachłanne płomienie ognia. - Czule musnął me czoło i wybrał odpowiednią opcję natrysku pozwalając drobnym kropelkom świeżej wody opaść na nasze spragnione, zmęczone ciała. Mimowolnie zachichotałam wtulając swój rozgrzany policzek w jego oplatające mnie ramiona.
- Traktuje nasz związek na prawdę poważnie. - Jego słowa przerwały błogą ciszę niszcząc aurę spokoju, która niczym mydlana bańka otoczyła me zmysły.
-Nie wiedziałam, że nasz status jest na tak oficjalnym poziomie. - Widocznie zestresowana wysunęłam dłoń w stronę szklanej półeczki utrzymującej ogrom cienkich buteleczek wypełnionych aromatycznymi płynami, olejkami oraz balsamami. Z łatwością wybrałam tubkę jasnokremowej barwy skrywającej słodki zapach wanilii, ze skupieniem opuściłam odpowiednią ilość płynu na powierzchnię swej dłoni po czym ignorując jego ciekawe spojrzenie wtarłam substancję w szyję szatyna.
- Jeśli twoje niezadowolenie związane jest z brakiem odpowiedniego miejsca oraz czasu schowaj swój kapryśny charakter do kieszeni, chciałbym zaprosić cię na kolację. - Zachwycony pozwolił mym dłoniom na kreślenie mydlanych wzorków mieszających się z czarnymi ozdóbkami klatki piersiowej oraz podbrzusza.
- Kolację? - Podskoczyłam podekscytowana zasysając dolną wargę. Schemat randek, na które zabierali mnie poprzedni partnerzy nie obejmował romantycznych posiłków, dlatego warto zrozumieć nadmiar zachwytu, który ogarnął me ciało w tej chwili.
-Mhm.- Sprawnie odwrócił mą sylwetkę zmuszając plecy do wciśnięcia sie w umięśniony, wilgotny tors. Sapnęłam zauroczona błogim uczuciem podniecenia wypełniającego najskrytsze zakamarki mego ciała. Odsunął jeden z niesfornych kosmyków za ucho by zacisnąć swe perfekcyjne wargi na płatku mego ucha. - Zasługujesz na najbardziej urocze spotkanie, przepełnione obrzydliwie słodkimi kwiatkami i niezdrowym jedzeniem, które uwielbiasz. Pragnę podarować ci największy skrawek mego świata, każdą drobinkę serca i klucz do swoich myśli. - Wypuścił haust gorących cząsteczek powietrza na moją szyję, delikatny wir lekkich atomów musnął spragnioną dotyku skórę doprowadzając mnie do szaleństwa.
-Nie potrzebuje wystawnego lokalu by uważać cię za wspaniałego mężczyznę Justin. - Odparłam subtelnie nasuwając palce na jego obejmujące mnie dłonie.
- Sądziłem, że twój umysł zanotował moje dane pod kryptonimem Dupek.- Nie mogłam nie wywrócić oczami. Prosty, dziecinny gest wpił się w mój charakter zapisując obrzydliwie niedojrzały gest rozbawienia.
-Chciałabym potwierdzić tok twego myślenia, lecz z przykrością stwierdzę, iż zrezygnowałam z tego określenia. - Ponownie zmieniłam pozycję sylwetki kierując swój błękitny, ciekawski wzrok na jego zadowoloną twarz. Nie ważne jak gejowsko to brzmi, ten mężczyzna był po prostu piękny. Czekoladowy ocean otoczony gęstym wachlarzem rzęs, delikatnie zadarty nos i wyraźne brwi zdobiące nieznacznie zmarszczone czoło. Powolnie zbadałam opuszkiem palca strukturę jasnych, długich włosów opadających na górną część twarzy po czym stanęłam na palcach łącząc nasze usta w subtelny akt uczucia. Silne dłonie chłopaka z łatwością osunęły się na moje uda po czym uniosły me ciało do góry zmuszając nogi do owinięcia się wokół jego nienagannie wąskich bioder. Z radością wplotłam palce w jego miękkie włosy ciągnąc za zadbane końcówki, w odpowiedzi otrzymałam krótki jęk zadowolenia i mocne zderzenie pleców z lodowatą powierzchnią północnej ściany. Biodra mężczyzny odbiły się od wewnętrznej strony mych ud, gorące wargi zaatakowały szczękę, zaś język pozostawił na palącej z pragnienia skórze kilka znacznych śladów.
-Jesteś Moja. - Wychrypiał twardo zaciskając palce na szczupłych bokach mej sylwetki. Odchyliłam głowę do tyłu by przymknąć powieki, utracenie kontaktu wzrokowego pozwoliło mym zmysłom skupić się na odbieraniu bodźców dotyku.
-Mhh tak, twoja, nie przestawaj. - Wymamrotałam niedbale udostępniając mu gładki szlak prowadzący ciepłe usta mężczyzny po powierzchni obojczyków oraz piersi.
-To nie było pytanie Chloe. Mój umysł nie przyjmuje możliwości stracenia kogoś tak cennego Skarbie. Nigdy Cię nie opuszczę i nie pozwolę byś Ty opuściła Mnie. - Po tych słowach naznaczył gładką skórę pomiędzy piersiami kolejną malinką i pozwolił mojej kobiecości odczuć swoje narastające podniecenie. Ten mężczyzna zamieni mnie w nimfomankę.

*NARRACJA TRZECIOOSOBOWA*
Głośny, dziewczęcy śmiech przerwał głuchą ciszę wypełniającą przepełnione drogimi przedmiotami pomieszczenia.
- Przestań ! Stajesz się nieznośny, pozwól mi się ubrać!- Pisnęła wesoło uderzając w duże dłonie szatyna, które teraz ponownie badały aksamitną powierzchnie jej porcelanowej skóry. Nie ukrywał swojego rozbawienia reakcjami szatynki, nie potrzebował słów zgody by wiedzieć, że kocha jego natarczywość prawie tak mocno jak nienawidzi nadmiernej pewności siebie jaką reprezentuje. Bezwstydnie uderzył w jej pośladki i podchodząc do wysokiej komody nasunął na siebie bieliznę.
-Sprawiasz, że moje zmysły wariują. Jestem jedynie mężczyzną, nie próbuj zmieniać natury. - Uniósł dłonie do góry przeczesując mokre kosmyki jasnych włosów zdobiących jego głowę. Szatynka fuknęła pod nosem by po chwili nasunąć na siebie krótkie spodenki oraz zwyczajny top, nie musiała czekać nawet sekundy by ponownie poczuć jego spragnione wargi na swoim karku.
-Mieliśmy zachować szczególną ostrożność.- Pomimo ostrego tonu jaki przybrała jej oczy błyszczały przepełnione iskierkami szczęścia połączonego ze słodkim uczuciem bezpieczeństwa.
- Nasz romans wciąż jest rozkoszną tajemnicą Kochanie. - Odparł zauroczony zaciągając się urzekającym zapachem skóry brunetki. Nie wiedział jak błędny tor przybrały jego myśli, ich sekret opuścił ciasne ściany małej sypialni chłopaka w chwili gdy szare oczy ujrzały ich sylwetki zatopione w niedbałym pocałunku. Jasne tęczówki zamieniły się w ciemną otchłań nienawiści paląc drobne ciało brunetki skąpanej w miłosnym uścisku mężczyzny, który nie miał prawa być jej.

*~~*
Dobry wieczór !
To pierwszy raz gdy zamierzam uniknąć bezsensownego odcinka dotyczącego przeprosin, myślę, że pewna część mnie urosła i zrozumiała niektóre z aspektów życia. Pisanie nie jest moim obowiązkiem, wasza krytyka nie musi być wyznacznikiem mojego stylu, a historię, którą przekazują mogę ubrać w najbardziej wymyślną formę, ważne by mi odpowiadał ten sposób.
To pierwszy rozdział od miesięcy, który pisałam z łatwością, lekkością i przyjemnością, sprawił mi frajdę i miałam dreszcze w niektórych momentach.
Tęskniłam za tym.

A teraz
Oh Chloe i Justin jak ja was ubóstwiam !
Niestety wszystko co dobre ma swój koniec.

Dziękuje za wszelkie komentarze i gwiazdki pod poprzednim rozdziałem, doceniam wasze opinię i proszę by było ich jak najwięcej !
Rozdział zadedykowałam przewspaniałej pennylane_7 , pomimo iż nie czyta mojej pracy postanowiłam umieścić jej konto nad notką ze zwykłej chęci podziękowania jej za pracę jaką publikuje na swoim profilu. Głównie dzięki jej opowiadaniu powróciłam do odpowiedniego myślenia, dlatego chciałabym serdecznie polecić Wam Bumber Cars. Na prawdę przepiękna powieść przepełniona cudownymi opisami i oryginalną akcją, serdecznie zapraszam !
Jeśli chodzi o kolejny rozdział to nie mam pojęcia kiedy odnajdę czas by naskrobać coś dobrego, w przyszłym tygodniu zaczynam jazdy ( Możecie budować okopy, to będzie mój pierwszy raz za kierownicą), poza tym mam ogrom sprawdzianów oraz kartkówek, nie zmienia to faktu, że postaram się odnaleźć niezbędne minuty by kontynuować historię Chloe i Justina.

Kocham Was i dziękuje za wszelkie wsparcie. 

7 komentarzy:

  1. Aw oni są tacy slodcy! Dlaczego oni jeszcze sie nie kochają? Co? Omg rozdział jest po prostu cudowny! Piszesz go tak jakbyś przeżywała to sama, idealnie! Czekam na kolejny rozdział! I naprawdę jie promuj sie krytyką, oni nie rozumieją jak to cieżko jest mieć tyle obowiązków:/
    Do następnego!
    @drugwithkhalil

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwww cudowni @believeyoucanx3

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże... jak ja kocham te ff. Jest po prostu genialne. Justin i Chloe są przesłodcy i wreszcie TO zrobili. Uwielbiam sposób w jakim to wszystko opisujesz, ich rozmowy itd. Naprawdę masz ogromny talent. Błagam... dodaj szybko kolejny rozdział, bo już nie mogę się doczekać. Ten wyszedł Ci perfekcyjnie @Alex41789

    OdpowiedzUsuń
  4. UWIELBIAM TWOJEGO BLOGA!
    Czekam nn xx

    OdpowiedzUsuń