sobota, 8 marca 2014

Rozdział Pierwszy


Ciepłe promienie słońca oświetliły jasne,miętowe kafelki ułożone na podłodze dużego,mlecznego baru.Niewielki,srebrny dzwoneczek powieszony nad drewnianymi drzwiami zadzwonił zmuszając mnie do spojrzenia w stronę wejścia.Chuda brunetka powolnie wgramoliła się do środka rzucając mi jeden z najpiękniejszych uśmiechów na świecie.Niechętnie odwzajemniłam miły gest i zerkając na biały,okrągły zegarek westchnęłam.
-Jak zwykle spóźniona-burknęłam rozbawiona zsuwając się z wysokiego,kolorowego blatu,a moje nogi z hukiem odbiły się od czystej podłogi.
-Sally jeszcze nie ma,do otwarcia zostało dziesięć minut,więc jestem na czas Chloe-odparła odgarniając kosmyk swoich długich,brązowych włosów do tyłu.Ospale poprawiłam różową sukienkę,która służyła nam jako specjalny strój do pracy.Tak na prawdę było to zwykłe ubranie kupione za dwa dolary w jednym z lumpeksów znajdujących się dwa budynki dalej.Moja przyjaciółka delikatnie cmoknęła mój policzek na przywitanie i podśpiewując pod nosem jedną z jej ulubionych piosenek zniknęła za drzwiami przeznaczonymi jedynie dla personelu restauracji.Był sobotni poranek,godzina 8:50.Wszystkie okrągłe stoliki lśniły od liliowego płynu,którym spryskałam je zaledwie parę minut temu,a przezroczyste,wysokie szklanki stały na wysokiej pułce czekając na pierwszych klientów.Moje błękitne tęczówki powolnie przesuwały się po kolejnych częściach obszernego pomieszczenia próbując zapamiętać każdy zakątek tego wspaniałego miejsca.Dla większości dzieciaków w moim wieku stała praca jest czymś dziwnym,żadne siedemnastoletnie dziecko z Manhatanu nie dotknęłoby mopa czy szczotki twierdząc,że takie czynności należą do ich sprzątaczek.Stare,zaniedbane ulice Brooklynu powolnie zaczęły budzić się do życia.Piękna pogoda zachęciła młode matki do spaceru ze swoimi dziećmi licząc,że wczesna pora uchroni ich przed brutalnością naszej dzielnicy.Cóż,kiedy chodzi o pieniądze nie liczy się wiek ofiary.W mojej głowie pojawiło się nieprzyjemne wspomnienie morderstwa mojej dawnej znajomej z podstawówki.Miała zaledwie dziesięć lat,przeprowadziła się tu z Meksyku i nie chcąc nikogo słuchać wyszła na ulicę bawiąc się swoim telefonem.Straciła urządzenie,a za walkę zapłaciła życiem.Biedna Mendy.Westchnęłam w duchu i odliczając ostatnie minuty otworzyłam bladoróżowe,stare drzwi wpuszczając do środka świeże,rześkie powietrze,które otuliło moją zmęczoną twarz wywołując na niej delikatny uśmiech.Niewielki kalendarz powieszony na północnej,białej ścianie wyznaczał 26 czerwca.W poniedziałek udam się do szkoły by odebrać świadectwo ukończenia drugiej klasy ogólnokształcącego liceum na Brooklynie i oficjalnie rozpocznę wakacje.Zobaczyłam wysokiego mężczyznę zmierzającego w stronę naszej kawiarni i odruchowo wsunęłam się za wysoką ladę ustawiając moje chude ciało przed białą,starą kasą.
-Ciemna kawa bez cukru.Na wynos.-jego niski głos wypełnił przestrzeń w okół mnie sprawiając,że ustawiłam swój umysł na tryb pracy.Nacisnęłam zielony,okrągły guzik na srebrnym ekspresie starej daty i podstawiając pod niego plastikowy kubeczek odczekałam,aż wypełni się ciemną cieczą by podać gotowe zamówienie blondynowi.Nasza kawiarnia nie była Starbucksem,ale kiedy mieszkasz w tak biednej dzielnicy nie możesz wymagać rzeczy niemożliwych.Po dziesięciu minutach Kate dołączyła do mnie i zaczęła odbierać różne zamówienia na napoje czy najprostsze dania,które serwowaliśmy za śmieszne pieniądze.Nikt nie zarabiał tu wiele.Moja przyjaciółka była najlepszą dziewczyną na Brooklynie.Jako jedna z niewielu zawsze się uśmiechała.Miała ten pozytywny styl życia,który pozwalał jej zdobywać nowych znajomych przy pierwszym spotkaniu,ze mną nie było tak łatwo.Poznałam ją w przedszkolu kiedy niejaki Drew Hampkins usiłował pocałować mnie mamrocząc iż jestem jego dziewczyną,rozpowiedział wszystkim,że oddałam mu swoje cukierki i przez to wszyscy śmiali się ze mnie.Kate rzuciła w niego klockiem sprawiając iż na jego piegowatej twarzy pojawił się siniak.To wydarzenie doprowadziło nas do przyjaźni i dzięki głupiemu zielonookiemu gówniarzowi zdobyłam osobę,na której zawsze mogę polegać.Zaśmiałam się w duchu uświadamiając sobie,że odrzucony przeze mnie chłopak jest teraz totalnie gorący.Na szczęście nie zapamiętał owego przykrego doświadczenia i na jednej z imprez pozwolił sobie na namiętny pocałunek z moimi ustami.Moje życie nie jest łatwe.Właściwie nie sądzę by jakikolwiek mieszkaniec Brooklynu był totalnie szczęśliwy.Codziennie wieczorem oglądam wiadomości by sprawdzić czy żaden z moich znajomych nie został zamordowany,zgwałcony czy okradziony.Jeśli jesteś odważny wychodzisz z domu po 21,jednak nikt nie może zapewnić ci bezpiecznego powrotu do domu.Nie jestem grzeczną dziewczynką i często kręciłam się na dworze nocą,ale nigdy nie robiłam tego sama.Dochodziła godzina 11,a połowa stolików była zajęta.Poczułam lekkie dźgnięcie w bok i spojrzałam na Kate,która palcem zasugerowała mi zerknięcie na drzwi.Christian.
-Hej Chloe-powiedział radośnie,a jego różowy język niewinnie zwilżył pełne wargi chłopaka.
-Christian-udałam wesoły ton.-miło cię widzieć.-dodałam nieszczerze szybko spoglądając na jego strój.Ubrany był w krótkie spodenki i obcisłą bluzkę na ramiączka,w której często trenował z naszą szkolną drużyną koszykówkę.Był seksowny i kochał się we mnie od paru lat,jednak przeleciał połowę dziewczyn z naszej szkoły.Nie chciałam być kolejną łatwą dziwką do łóżka,nawet jeśli nie jestem już dziewicą.
-Co tam?-spytał słodko opuszczając oczy na mój dekolt.Dupek.
-Całkiem dobrze,chciałeś coś ode mnie?Jestem w pracy i nie powinnam poświęcać swojego czasu dla klientów na ciebie.-mruknęłam próbując brzmieć miło nawet jeśli nie wyszło to najlepiej.
-Myślałem czy nie pojechałabyś ze mną w środę na Manhatan,gramy tam mecz z jakimiś bogatymi dzieciakami i chciałbym żebyś zobaczyła jak ich pokonujemy-powiedział pewny siebie sprawiając,że głośno westchnęłam.Nienawidzę zarozumiałych ludzi prawie tak bardzo jak tych bogatych z dzielnicy,do której chciał zabrać mnie brunet.
-Wybacz Chris,ale Chloe w poniedziałek wyjeżdża na Bahamy-wyśpiewała szczęśliwa Kate odstawiając brudne szklanki na blat po mojej prawej stronie.
-Bahamy?-prychnął widocznie uważając słowa przyjaciółki za nieśmieszny żart.Niestety ona nie kłamała.
-Tak,moja ciotka postanowiła zbliżyć się do rodziny i w tym celu zabiera mnie na wspaniałe wakacje.-syknęłam chcąc sprawić by on po prostu stąd zniknął.Czemu interesuje się moim życiem?Powinien skupić się na swoim pieprzonym  kutasie,który już odlicza minuty do spotkania z pierwszą łatwą blondynką,która wypiła o kieliszek za dużo na imprezie,która zapewne odbędzie się pierwszego dnia wakacji.Przekręciłam oczami i rzucając mu chłodne spojrzenie zabrałam brudne naczynia w celu umycia nich.Cokolwiek by być daleko od tego pacana.Kate porozmawiała z nim chwilę wypytując o skład drużyny,która wybiera się na Manhatan i upewniając się,że nie będzie tam mojego brata zrezygnowała z wycieczki.Cóż,może okłamywać cały świat,ale ja wiem,że leci na Harrego.
-Bez Loczka nie idziesz?-zachichotałam podstępnie patrząc na nią zbyt słodkim wzrokiem.Jej mała dłoń mocno uderzyła w moje odkryte ramię na co zaśmiałam się nieco głośniej.
-Dlaczego twoja ciotka nie weźmie was obojga na wyspę?Ma kasy jak lodu,może to zrobić.-spytała zdziwiona brunetka mocząc żółtą ścierkę by wytrzeć blaty,które musiały być idealnie czyste.
-Chciała,ale Harry nienawidzi jej jak każdej osoby mieszkającej w wielkiej willi z basenem.Wiesz jaki jest-westchnęłam.-w domu wybuchła kłótnia i dopiero po godzinie udało mi się wszystkich uspokoić.Ostatecznie postanowili,że pojadę tam sama wmawiając ciotce,że brunet nie może przerwać pracy.-wyjaśniłam spokojnie odstawiając mokre szklanki na ogromną,metalową suszarkę powieszoną tuż nad moją głową.Kate jedynie kiwnęła głową i posyłając mi pocieszający uśmiech powróciła do pracy.Sally była spokojną kobietą po czterdziestce z burzą kruczoczarnych włosów,które zawsze otaczały jej pulchną twarz sprawiając iż wyglądała jak dziecko.Nigdy nie była dla nas zła i ze spokojem znosiła nasze pogaduszki czy niewielkie spóźnienia.Tak na prawdę dbałyśmy o to by kawiarnia funkcjonowała na najwyższym poziomie,na który pozwala Brooklyn.Wszyscy potrzebowaliśmy pieniędzy.W końcu po dwóch długich godzinach kawiarnia opustoszała i zostałam w niej jedynie z roześmianą przyjaciółką.Jej drobne ciało opadło na jedną ze starych,lekko zniszczonych kanap.
-Będę tęskniła za tym miejscem.-mruknęłam szczerze wsuwając tyłek na pustą ladę za mną.Nie byłam osobą wysoką dlatego moje nogi swobodnie zwisały dając stopom zasłużony odpoczynek.
-Zazdroszczę ci tego wyjazdu,chciałabym spędzić cały miesiąc na beztroskim opalaniu się i popijaniu słodkich drinków zamiast na siedzeniu z tymi debilami,którzy jedynie myślą o dobrym seksie wieczorem-burknęłam wściekła podpierając się na łokciach tak by jej oczy mogły swobodnie obserwować moją bladą twarz.
-Dobrze wiesz,że nie chce tam jechać.Bahamy są pięknym miejscem,ale jeśli mam udać się tam z Natalie całe piękno znika,a na jego miejscu pojawia się dziwka.-wymamrotałam niezadowolona układając palce na swoich kolanach.Natalie Henderson aka największa suka na świecie,teoretycznie jest moją kuzynką,ale jeśli spojrzeć na to z drugiej strony darzymy się ogromną nienawiścią.Jej matka,Anna jest siostrą mojej mamy.Dwanaście lat temu wyszła za Gregora i smakując dostojnego życia bogaczy zapomniała o reszcie rodziny.Nie wiem co stało się z rodzicami mojej mamy ale nigdy ich nie poznałam.Tak czy owak ciotka Anna raz na pięć lat rzuca w nasza stronę pomocną dłoń chcąc ponownie zbliżyć ku sobie nasze rodziny.Ze strony technicznej to nigdy nie wychodzi.Kiedy ona zaprasza nas do siebie Harry nigdy nie ma czasu,nawet jeśli w jego planach jest nudny mecz z kumplami lub kilkugodzinne palenie papierosów.Matka stara się wiązać koniec z końcem dlatego praktycznie nigdy nie bierze wolnego,ja nie mam ochoty uczestniczyć w sztucznych spotkaniach gdzie musiałabym udawać ogromną miłość do osób,których praktycznie nie znam,a ojciec jest wiecznie pijany.Czasami myślę,że Bóg mnie nienawidzi.W zasadzie,to chyba prawda.
-Ugh nienawidzę jej.Pamiętasz jak kleiła się do Charliego?Ohyda!-pisnęła brązowooka wyrzucając swoje zadbane dłonie w powietrze w geście oburzenia.Poznała Natalie na moich urodzinach rok temu.Ta suka przyszła na nie tylko po to by udowodnić,że jest lepsza ode mnie i zabrać mi chłopaka,któremu oddałam praktycznie wszystko włącznie z moim sercem i dziewictwem.Dwa tygodnie później kopnęła go w dupę dla bogatego pedała z BMW i złotym IPhonem.Żałosne.
-Nie ważne Kat-machnęłam ręką zeskakując z blatu.Dochodziła dwudziesta,a ja nie chcąc wracać do domu w kompletnym przerażeniu ruszyłam w stronę szatni gdzie trzymałam swoje ubrania.Moja przyjaciółka odniosła pieniądze do gabinetu Sally i po chwili dołączyła do mnie zdejmując z siebie okropny różowy strój.
-Zazdroszczę ci tego tyłka.-burknęła wykrzywiając swoje usta w grymas,a ja przekręciłam oczami słysząc to zdanie już siódmy raz w tym tygodniu.
-Wystarczy parę ćwiczeń Kate-odparłam łagodnie wsuwając na siebie czarne rurki.
-Nie.Ćwiczę codziennie i nawet czasami biegam.By mieć taki tyłek trzeba być tancerką-syknęła niemiło mierząc mnie wzrokiem.Brunetka zawsze strzelała mi ten wykład kiedy widziała mnie w samej bieliźnie.Twierdziła,że moje ciało jest nienaturalnie apetyczne i jeśli kiedyś nie osiągnie takiego efektu będzie zmuszana mnie zabić dla tytułu tej najseksowniejszej.Oh ja nie noszę takiego tytułu.
-Nie jestem tancerką-warknęłam poddenerwowana nie chcąc nawet pamiętać tamtego okresu mojego życia.Kate jedynie przekręciła oczami i zbierając swoje rzeczy rozczesała włosy.
-Pa Sally ! Do zobaczenia za dwa miesiące!-krzyknęłam głośno przechodząc przez ciemne pomieszczenie,które jeszcze godzinę temu tętniło życiem.
-Miłych wakacji Dzieciaki!Dbajcie o siebie!-odkrzyknęła właścicielka,a my równo zachichotałyśmy z jej ksywki.Nienawidziłam gdy ktokolwiek mówił na mnie w ten sposób,ale Sally nigdy nie była wścibska i raczej używała tego zwrotu w celu rozpieszczenia nas.Dobrze znała nasza sytuację w domu i stworzyła ciepłą atmosferę w pracy byśmy mogły poczuć się tak dobrze jak nigdzie.Były tylko trzy miejsca,w których zawsze byłam sobą.Kawiarnia,sala ćwiczeń i Ritos.
-Chcesz?-łagodny głos dziewczyny dobiegł do moich uszu przerywając chwilę zamyślenia i dopiero teraz zauważyłam,że brunetka zapaliła papierosa.
-Jasne-odparłam cicho i łapiąc peta w dwa palce dosunęłam go do ust by wsunąć między wargi i zaciągnąć się gęstym dymem.Nie byłam uzależniona,paliłam po to by się odprężyć,jednak robiłam to rzadko.Oddałam rurkę w ręce przyjaciółki  i w ciszy zaczęłam pokonywać kolejne metry chodnika.
-Myślisz,że poznasz tam jakiegoś fajnego chłopaka?-spytała ciekawa idąc blisko mnie.
-Nie sądzę,wiesz,że nie jestem najmilszą osobą.Nikt się mną nie zainteresuje-odparłam spokojnie mrucząc pod nosem jedną z latynowskich piosenek,którą usłyszałam podczas wypadu do Ritos.
-Jesteś piękna,przestań rozpamiętywać Charliego-burknęła brunetką strzepując szary popiół na popękane płyty pod nami.Ktoś powinien wyremontować...cały Brooklyn,jednak nikt nie przejmuje się tą dzielnicą.Wolą zasadzić kolejne drzewka w Central Parku zamiast pomóc tym najbiedniejszym.Dbajmy o pieprzony park,niech małe dzieciaki umierają z głodu.Ponownie wspomnienie o moim byłym spowodowało ostre pieczenie mojego gardła.
-Przestań o nim pieprzyć,to idiota,nie rozpamiętuje go.-warknęłam wściekła wsuwając dłonie do ciasnych kieszeni na moich udach.Tak na prawdę myślałam o nim w każdej wolnej minucie,ale Kate nie musiała o tym wiedzieć.
-I właśnie dlatego odrzucasz każdego chłopaka,który stara się zaprosić cie na randkę?-rzuciła retoryczne pytanie kończąc papierosa i wyrzucając go za siebie.Kocham ją,ale zaraz zapłaci za swoje gadanie życiem.
-Nie znalazłam tego odpowiedniego-prosta wymówka,która nie zaspokoiłaby nawet mnie.
-Chrzanisz-zachichotała ponuro,a kiedy jej nie odpowiedziałam postanowiła ponownie zacząć temat.-więc jutro pójdziesz z nami do Ritos?-spytała ciekawa spoglądając na mnie spod długich,idealnych rzęs.Uśmiechnęłam się szeroko.
-Jasne,wiesz,że uwielbiam tam chodzić.-przypomniałam jakby na prawdę nie wiedziała o mnie kompletnie wszystkiego.
-Zabierzesz Harrego?-nadzieja w jej głosie sprawiła,że moje serce rozpłynęło się oblewając gorąca mazią resztę narządów znajdujących się w moim ciele.Totalnie zakochana.
-Postaram się-odparłam tajemniczo.Moja stara kamienica wyłoniła się zza bardziej zadbanego bloku sprawiając,że wyglądała jak rozpadający się budynek po ataku wojennym.
-Do jutra Skarbie-mruknęłam słodko cmokając jej zarumieniony policzek.
-Zadzwonię Chloe!-krzyknęła radośnie biegnąć przed siebie i znikając za drzwiami prowadzącymi do budowli,w której znajdowało się jej mieszkanie.Zaśmiałam si w duchu i pokonując dwa wykruszone schodki znalazłam się w śmierdzącej klatce schodowej.Ignorując śpiącego pod ścianą pijaka sprawdziłam skrzynkę pocztową i zabierając z niej jakieś ulotki powolnie zaczęłam wchodzić po schodach w górę.Mój dom znajdywał się na czwartym piętrze,ale zawsze pokonywałam tę drogę jakbym wchodziła na samą górę.W końcu moje stopy stanęły na starej,brudnej wycieraczce ułożonej przed obdrapanymi,białymi drzwiami.Niechętnie nacisnęłam klamkę i ściskając usta weszłam do środka.Ostry zapach alkoholu uderzył w moje ciało informując mnie iż ojciec jest w domu.
-Chloe to ty?!-krzyknęła matka wyłaniając się z kuchni i wycierając dłonie w zieloną ściereczkę.Uśmiechnęłam się do niej delikatnie po czym zsunęłam z nóg stare,czarne trampki z lumpeksu i ustawiłam je równo pod ścianą.Żyjemy biednie,ale dbamy o porządek i szanujemy to co mamy.
-Jak było w pracy?-spytała kobieta badając mnie zmęczonymi oczami.Pracowała na prawdę ciężko byśmy mieli na czynsz i podstawowe potrzeby,od kiedy ojciec stracił pracę robiła wszystko.Ja z Harrym starałam się dokładać do rodzinnego budżetu,ale nasze pensję nie były zbyt wysokie.Mama zawsze sprawdzała czy wracam do domu cała,podobnie jak oglądała Harrego,który od zawsze burczał Jestem dużym chłopcem,umiem o siebie zadbać.Miał rację.Od kiedy skończył czternaście lat zaczął ćwiczyć i grać w kosza tak dużo jak nigdy.Już wtedy pracował w warsztacie wujka,a praca przy samochodach tylko pomogła mu w zdobyciu mięśni.Cóż,gdyby nie był moim bratem uznałabym go za na prawdę przystojnego chłopaka,jednak jest w mojej rodzinie i sądzę,że jest obrzydliwy.
-Miło-odparłam krótko rozglądając się dookoła.W domu panował zaduch,w salonie grał telewizor co oznaczało,że ojciec znów zajmuje kanapę.Z kuchni dobiegały odgłosy skwierczenia oleju,mama smażyła kotlety,a w pokoju brata świeciła się mała lampka.Rodzina w komplecie.
-Jest pijany?-szepnęłam na tyle cicho by tylko ona mnie usłyszała.Nie musiała odpowiadać,wyraz jej twarzy był wszystkim czego potrzebowałam.Wkurzona ominęłam jej drobne ciało i wkroczyłam do salonu.
-Możesz podnieść swoją leniwą dupę i wziąć się do roboty ?-warknęłam nie zwracając uwagi na fakt,że rzucam tak niegrzeczne słowa w stronę własnego ojca.Jego ciężkie ciało leżało na zielonej kanapie z dziwnego,drapiącego materiału.Ubrany był w jakieś stare skarpety,spodenki i przepocony podkoszulek z dużymi plamami od piwa i chipsów.Ohyda.
-Zasłaniasz mi mecz Suko-syknął wściekle pakując do ust kolejną garść Laysów.Kilka okruszków opadło na kanapę i podłogę.
-Pieprzony leń -wymamrotałam pod nosem i rzucając w niego poduszką opuściłam zasmrodzone pomieszczenie.Nie było dnia kiedy w naszym domu nie unosiła się woń alkoholu.Zdenerwowana zabrałam swoją torbę i zaciskając palce w pięści zamknęłam się w swoim małym,szarym pokoju.Przejechałam dłonią po chropowatej powierzchni ściany i odnajdując pstryczek włączyłam światło.Cisnęłam torebką o podłogę i uderzając dłonią w ścianę stłumiłam w sobie ogromny gniew.Nienawidziłam tego miejsca,nienawidziłam ojca,nienawidziłam swojego życia i nienawidziłam Boga za to,że ukarał mnie za nic.Kiedyś byłam bardzo związana z Jezusem i całą wiarą,ale kiedy moje życie zamieniło się w istny koszmar odsunęłam się od kościoła.Skoro nie pomógł mi w tak trudnych chwilach nie chce tam chodzić.Smutna opadłam na twarde łóżko,które zaskrzypiało pod ciężarem mojego ciała.Rozejrzałam się po pokoju badając każdy zniszczony mebel kompletnie nie pasujący do innego.Biała komoda od ciotki,szafa po babci,czarne biurko złożone z desek znalezionych na śmietniku,to wszystko mnie dobijało.Duże okno koło łóżka miało starą,drewnianą obudowę,która wpuszczała do środka wiatr,deszcz i śnieg.Tu zawsze było zimno.Nie chciałam wychodzić z pokoju,aż do rana.Miałam dość widoku pijanego ojca i zapłakanej matki,która stara się wmówić nam,że jej mąż ma jedynie małe załamanie po utracie pracy,którą tak bardzo kochał.Czy ona myśli,że jesteśmy debilami?Ojciec stracił pracę przez to,że zaczął pić,więc raczej powinna starać się usprawiedliwić go za sięgnięcie po pierwszą butelkę wódki,na którą każdy z nas musi ciężko pracować.Mój tata popadł w alkoholizm przez sytuację,która ogarnęła nasza rodzinę.Nigdy nie byliśmy bogaci,ale ostatnie pięć lat wpędziło nas w totalny dół,z którego tak trudno wyjść.Przestał sobie z tym radzić,a kiedy jego wizja idealnej rodziny upadła on także się poddał.Nienawidzę go właśnie za to,że zostawił nas w najtrudniejszym momencie i jedyne co robi to wydawanie pieniędzy na alkohol.Nawet nie chciałam już o nim myśleć więc mocno zacisnęłam oczy próbując wyobrazić sobie jakąś przyjemniejszą sytuację.Przeleżałam dobrą godzinę,a kiedy wszystkie odgłosy w domu ucichły zabrałam swój ręcznik i udałam się do łazienki.Zamknęłam drzwi na słaby zamek i rozebrałam się do naga by sekundę później stanąć pod prysznicem,z którego gorąca woda oblała moją kremową skórę.Potrzebowałam tego.Moje mięśnie odprężyły się,a ogromne napięcie buzujące w moim umyśle i ciele zniknęło jak za dotknięciem magicznej różdżki.Nie mogłam pozwolić sobie na długi prysznic więc po zaledwie dwóch minutach zaczęłam nacierać skórę aromatycznym żelem.Zakręciłam kurek z wodą wywołując głośny brzdęk w rurach.To także powinno zostać naprawione.Dokładnie wysuszyłam wilgotną skórę by szybko się ubrać i powrócić do pokoju.Cicho zamknęłam za sobą drzwi,a uliczna lampa rozświetliła wnętrze mojej małej klitki pozwalając moim oczom dostrzec siedzącego na łóżku Harriego.
-Myłaś włosy?-spytał krótko powolnie podnosząc się do góry.Był wysokim,umięśnionym mężczyzną.Przy pierwszym spotkaniu można uznać go za zamkniętego w sobie dziwaka,jednak jeśli poznasz go głębiej zobaczysz jak zabawny i otwarty jest.
-Nie,możesz otworzyć okno-odparłam dokładnie wiedząc jaki cel miało jego pytanie.Brunet delikatnie kiwnął głową po czym rozchylił szyby szeroko wpuszczając do środka chłodne powietrze.To było dobre,nie czułam już odoru wódki.Wsunęłam na ramiona ciepły sweter i powolnie wygramoliłam się na zewnętrzny,szeroki parapet,na którym on już siedział.
-Uważaj-ostrzegł mnie tak jakbym jeszcze nigdy tu z nim nie siedziała.Tak na prawdę robiliśmy to każdej nocy kiedy rodzice poszli spać,często spędzaliśmy tu całe noce rozmawiając o naszych życiu,szkole,chłopakach,nałogach.Podkuliłam nogi pod swoją brodę i spojrzałam na rozluźnioną szczękę bruneta.
-Będę za tobą tęskniła,wiesz?-szepnęłam szczerze przenosząc wzrok na ciemne niebo.Duży,okrągły księżyc świecił wysoko sprawiając,że czarna płachta nad nami wyglądała cudownie,delikatnie i w pewnym sensie romantycznie.Harry jest jedyna osobą w rodzinie,którą kocham bezgranicznie,zawsze i wszędzie.
-Ja za tobą też Pszczółko-odparł radośnie wywołując nagły skok mojego ciśnienia przez sposób,w jaki mnie nazwał.Dobrze wiedział,że nienawidziłam tej ksywki.Kiedy byłam mniejsza wyjechałam z nim na obóz harcerski do lasu oddalonego 200 kilometrów od Brooklynu.Biegałam po lesie i nieuważnie stawiałam stopy na miękkiej ziemi,aż nagle jedna z nich wpadła w niewielki dołek,który później okazał się ulem.Stado pszczół goniło mnie przez parę metrów i kompletnie zmasakrowało moje ciało.
-Obiecaj,że będziesz o nią dbał.Nie pozwól by ojciec zniszczył ten dom do końca,będę do ciebie pisała.-mruknęłam poddenerwowana całym wyjazdem i opuszczeniem rodziny.Nienawidziłam tego mieszkania,ale bałam się zostawiać to na głowie mamy i brata.Moja pensja pomagała,mało,ale zawsze coś.
-Chloe nie mieszkam tu od wczoraj.Zajmę się nią-burknął rozbawiony wyciągając z kieszeni paczkę papierosów.Wysunął jedną rureczkę z opakowania po czym włożył ją między usta i odpalił.On zdecydowanie był uzależniony.
-Wiem Harry,po prostu nigdy nie opuszczałam domu na tak długo.Musisz zrozumieć moje zdenerwowanie.Dobrze wiesz,że nie chce tam jechać,nienawidzę ich wszystkich prawie tak mocno jak ty.-syknęłam załamana odgarniając kosmyk moich jasnobrązowych włosów za ucho.
-Po prostu pamiętaj o jednym Pszczółko-szepnął wydmuchując gęsty dym na moją czystą twarz.Zmarszczyłam brwi chcąc dać mu do zrozumienia,że nie mam pojęcia o czym mówi.-Nie zadawaj się z tymi bogatymi dzieciakami z Manhatanu.To nic dobrego-wyszeptał patrząc prosto w moje niebieskie tęczówki.Harry traktował ludzi z tej dzielnicy jako swoich wrogów i chciał zabić ich wszystkich za to,że po prostu są bogaci.Jest bardzo zacięty i nawet nie naprawia aut jeśli zobaczy,że pochodzą z tamtej okolicy.
-Pamiętam-odparłam po chwili zdecydowanie kiwając głową.



Obudziłam się o dziewiątej rano wypuszczając z ust głośne westchnięcie niezadowolenia.Wtuliłam się bardziej w miękką poduszkę pod moją twarzą,ale nie chcąc zawodzić dzieciaków po prostu zwlekłam się z łóżka.Ospale uniosłam dłonie do góry by rozciągnąć swoje ciało,które było totalnie zmarnowane po paru godzinach niespokojnego snu.Nie potrafię przespać całej nocy w jednej pozycji,bez żadnego koszmaru.Sytuacja w domu przerasta mnie i jedyne o czym myślę to to czy damy radę.Co jeśli komornik wkroczy do naszego mieszkania chcąc zabrać reszki niewielkiego dobytku,o który tak bardzo dbamy?Nie wiem co zrobię gdy któreś z nas straci pracę.Boje się,że możemy skończyć na ulicy jak tysiące innych rodzin,które zostały wciągnięte w wir biednego świata Brooklynu.Odrzuciłam od siebie koszmarne myśli i zdejmując z ciała piżamę wsunęłam na siebie świeżą bieliznę.Następnie założyłam także te same czarne jeansy i jakąś cienką koszulę z rękawem 3/4.Wrzuciłam do swojej dużej torby leginsy oraz obcisłą bluzkę na ramiączka i związując włosy w wysokiego koczka opuściłam swoja małą oazę spokoju przygotowując się na zderzenie z okrutną rzeczywistością jaką przygotował dla mnie ojciec.
-Nie ma go w domu-burknął Harry wsuwając na stopy swoje brudne adidasy.
-Poszedł do sklepu?-jęknęłam załamana mocno zagryzając wnętrze policzka tak,że po chwili poczułam na języku metaliczny smak krwi.Brunet jedynie kiwnął głową nie chcąc nawet rozmawiać o tym nierobie.Poszedł po wódę,to było jasne.
-Do zobaczenia wieczorem w Ritos Księżniczko-szepnął spokojnie muskając swoimi ustami mój rozgrzany policzek.
-Do zobaczenia-powtórzyłam smutno odwracając się na pięcie i wchodząc do kuchni.Przygotowałam dla siebie lekkie śniadanie składające się z płatków kukurydzianych oraz ciepłego mleka,który przyjemnie rozmiękczył chrupki sprawiając,że miały moją ulubiona konsystencję.Po posiłku sprzątnęłam miskę myjąc ją dokładnie i odstawiając na zmywarkę,a następnie wsunęłam na nogi moje zużyte buty.Chwyciłam w palce sportową torbę i zgarniając z półki pęk kluczy opuściłam mieszkanie.Nie obchodziło mnie czy ojciec będzie miał czym otworzyć drzwi,to jego zasrany problem.Kiedy upewniłam się,że dokładnie zamknęłam mój dom wsunęłam do uszu białe słuchawki,które podłączyłam do starego modelu Samsunga.Nie było dotykowy,ani nie posiadał super klawiatury QWERTY,ale pozwalał mi kontaktować się z przyjaciółmi i słuchać muzyki.Nie potrzebowałam do tego IPhona.Głośna piosenka The Vamp zabrzmiała w moich uszach sprawiając iż na prawdę miałam ochotę przeżyć ten dzień w dobry sposób.


I talk a lot of shit,
When I'm drinkin' baby,
I'm known to go a little to fast
Don't mind all my friends,
I'm know they're all crazy,
But they're the only friends that I have,

I know I don't you but I'd like to
Skip the small talk and romance,girl
That's all i have to say so baby
Can We dance?


Słowa wyciekały z moich bladoróżowych ust kiedy szybkim krokiem pokonywałam kolejne metry brudnego chodnika na jednej z biedniejszych ulic Brooklynu.Wysokie,rozpadające się kamienice oblepione były starymi plakatami promującymi darmowe szczepionki lub pomoc dla osób z uzależnieniami takimi jak alkohol czy narkotyki.Projekty znikały prawie tak szybko jak się pojawiały.Ludzie tutaj nie potrafią przyznawać się do swoich błędów czy słabości.Żaden nastolatek nie stwierdzi,że palenie papierosów jest szkodliwe dla jego zdrowia.Oni twierdzą,w tym mój brat,że palenie pomaga im w przeżyciu,zaś alkohol daje szanse wyluzowania się i zapomnienia o problemach codziennego życia.Po dziesięciu minutach stałam już przed niskim budynkiem studia tanecznego,które sprawiało,że na mojej twarzy pojawił się szczery,niewinny uśmiech.Pokonałam kilka wysokich schodków i witając się z siedząca na recepcji Mandy wkroczyłam do małej szatni przeznaczonej jedynie dla trenerów.Owszem byłam instruktorem tańca towarzyskiego dla małych dzieci i dorosłych par oraz ćwiczyłam grupę nastoletnich dziewcząt w Dancehallu.Czasami układałam jakieś choreografie w hip-hopie,ale głównie pracuje tu dla przyjemności nie pieniędzy.Przebrałam się w czarne leginsy,które idealnie opięły moje szczupłe nogi,zaś na górę wsunęłam cienką koszulkę bez rękawów.Stare tenisówki zastąpiłam specjalnymi butami do tańca w kolorze karmelu.Związałam włosy w wysokiego koka i podpięłam wystające końcówki złotymi wsuwkami tak by żaden z kosmyków nie przeszkadzał mi podczas lekcji.Złożyłam ubrania w idealną kostkę i upewniając się,że zostawiam pokój w idealnym porządku wyszłam do ogromnej sali treningowej.Na jednej ze ścian znajdowały się wysokie lustra,zaś na przeciwnej okna,które dawały pomieszczeniu ogromną przejrzystość.Dzieciaki jeszcze nie przybyły na zajęcia więc samotnie stanęłam na środku śliskiego parkietu i spojrzałam na siebie.Byłam niższą,chudą dziewczyna z niewyobrażalnie jasnymi oczami koloru błękitu oraz szczupłą figurą i pełnymi ustami.Czy byłam piękna?Zdecydowanie nie mogę skomplementować się,aż tak bardzo,jednak nie chcę oceniać siebie także zbyt słabo.Wzięłam głęboki oddech wpuszczając do ust kolejna porcję świeżego powietrza.Obciągnęłam palce u prawej stopy przesuwając ją w stronę drzwi i schodząc do przysiadu.Wyprostowałam się i rozgrzałam także drugą nogę.Ponownie stanęłam prosto przed lustrem włączając do pracy moje biodra i brzuch.Taniec był moja pasją i skrytą miłością.Kiedy poruszałam swoim ciałem wczuwałam się w to całkowicie,a bezlitosny świat za oknem nie istniał.Byłam tylko ja,muzyka i spokojny ruch mojego ciała.Dlaczego nie tańczę zawodowo?Pewna historia z lat dziecięcych odsunęła mnie od marzeń na temat kariery w tej dziedzinie.Znienawidziłam występy publicznie tak samo jak mojego poprzedniego partnera i wszystko się skończyło.


Wsunęłam na siebie czerwoną,letnią sukienkę na cienkich ramiączkach.Moje włosy były rozpuszczone i delikatnie zakręcona zaś stopy zdobiły te same buciki,które służyły mi parę godzin temu podczas treningu z dzieciakami.Spędziłam dziś na sali parę godzin ćwicząc jeden z prostszych układów cha-chy.Maluchy były zawiedzione informacją iż zostawiam je na całe trzydzieści dni,ale obiecały,że będą ćwiczyć i gdy wrócę pokażą mi jak świetne są.W zasadzie wiem do czego są zdolni.Uśmiechnęłam się delikatnie na wspomnienie uśmiechniętych,pulchnych twarzy i wpięłam w malutkie dziurki w uchu delikatne kolczyki.Chciałam wyglądać dobrze,szczególnie dlatego,że to ostatnie spotkanie ze znajomymi w tak przyjemnym miejscu.Na miesiąc opuszczę brudne ulice Brooklynu by wyjechać z bogatą kuzynka na ekskluzywne wakacje na wyspę.Brzmi wspaniale,więc dlaczego nie odczuwam silnej ekscytacji i uczucia szczęścia?Większa przyjemność sprawiało mi chodzenie do pracy niźli wyjazd z tą suką.Westchnęłam w duchu i stojąc przed wysokim lustrem obciągnęłam sukienkę w dół tak by idealnie zakrywała moje uda.Harry nie lubi gdy pokazuje zbyt dużo.Nałożyłam na usta wiśniową pomadkę i pyknęłam ustami by rozłożyć ją równomiernie.
-Chloe jesteś goto...O mój Boże-wymamrotał brunet wchodząc do mojego pokoju bez kompletnego zapukania.Co jeśli byłabym naga?-Wyglądasz tak pięknie siostrzyczko-szepnął zachwycony podchodząc do mnie i dociskając moje ciało do swojego.Oh braterski uścisk?Zaśmiałam się słodko nie wiedząc,że aż tak zachwyca go mój strój.
-Mówiłeś mamie,że wychodzimy ?-spytałam ciekawa powolnie odsuwając się od niego i odrzucając jeden z loków na plecy.
-Tak.Wzięła nocą zmianę w klinice by nie siedzieć w domu jedynie z ojcem-odparł spokojnie obserwując jak poprawiam swój wygląd po raz setny.Kiwnęłam zadowolona z jej decyzji dotyczącej odpowiednich godzin pracy na ten dzień.Nie ufałam ojcu,kiedy był pijany bywał agresywny i często groził mi pobiciem.Co zrobiłby mamie?Zgwałciłby ją?Odrzuciłam od siebie tę obrzydliwą myśl i przełączając mój umysł na tryb imprezowy złapałam rękę brata i wyprowadziłam go z naszego obskurnego mieszkania.Zadowoleni zbiegliśmy po schodach i wydostając się ze z kamienicy ruszyliśmy w stronę Ritos.Byłam cholernie podekscytowana.Głośna muzyka dotarła do naszych uszu już dwie ulice wcześniej,ale dopiero po ostatnim zakręcie dostrzegłam najlepsze miejsce na świecie.Niewielka,drewniana knajpka ustawiona na wybrzeżu lśniła od żółtych lampeczek owiniętych w okół słupów podtrzymujących budowle.Czerwony napis "Ritos" dumnie stał na dachu budynku,a okrągłe srebrne stoliki uginały się od ciężaru butelek z piwem ustawionych na nich.Na dworze siedziało kilku starszych panów grających w szachy czy karty,jednak wiedziałam,że to w środku panuje prawdziwa zabawa.Uśmiechnęłam się promiennie i łapiąc nadgarstek brata po prostu zaciągnęłam go w stronę wejścia.Kiedy moje stopy przekroczyły wysoki próg gorąc bijący od ciał uderzył we mnie sprawiając,że poczułam się na prawdę dobrze.Ciepłe oświetlenie dodawało temu miejscu romantyzmu i otaczało go specjalną aurą.Aurą Ritos.
-Mówiłam ci,to miejsce ma duszę!-krzyknęłam w stronę Harrego,a wzrokiem szukałam Kate.W końcu dostrzegłam jej opaloną sylwetkę przy barze.
-Kate!-wrzasnęłam głośno,a kiedy jej brązowe oczy zobaczyły mojego brata uśmiechnęła się tak szeroko jak jeszcze nigdy.Dziewczyna podeszła do mnie przeciskając się między tłumem tańczących ludzi.W jej dłoniach tkwiły dwie butelki naszego ulubionego,cytrynowego piwa.
-Ciesze się,że was widzę!-jej słowa były głównie skierowane do mojego brata,ale nie przejmowałam się tym.Ci zakochani.Ew.Pierwszą godzinę przesiedzieliśmy razem przy jednym z tych drewnianych stolików,który aż kleił się od rozlanych napój i sosów.W każdym innym miejscu taki nieporządek obrzydzałby mnie,ale nie tutaj.Tu było moje miejsce.W końcu temperatura w lokalu sięgnęła do zenitu i słysząc jedną z moich ulubionych piosenek po prostu podniosłam się do góry.Kate była zajęta obserwowaniem mojego brata zaś on najwidoczniej nie zauważył mojej nagłej reakcji.Typowe.Powolnym,dostojnym krokiem skierowałam się w stronę parkietu licząc,że dostrzegę jakąś znajomą twarz,która zechciałaby oddać mi się na moment jedynie do tańca.Nagle poczułam delikatny uścisk na nadgarstku,który zmusił mnie do odwrócenia się.Ogromny uśmiech pojawił się na mojej twarzy kiedy zrozumiałam,że stoi przede mną syn właściciela restauracji,słodki,dwudziestoletni Hiszpan,którego imienia nie potrafię zapamiętać.Jednym,zwinnym ruchem docisnął mnie do swojego ciała i zaczął prowadzić w stronę centrum parkietu.Jego biodra idealnie trafiały w rytm,a nogi wręcz płynęły po lśniących deskach.Był cudownym tancerzem.Szybko złapałam jego ruchy i zaczęłam wczuwać się w muzykę oddając swoje ciało w wir szalonej muzyki i ruchów ciał tak bardzo zsynchronizowanych i dokładnych jakby partnerzy byli jednością.Kochałam to.



~~

Stałam przed ogromną,zdobioną bramą domu państwa Henderson.Wysokie,złote H lśniło na jednym z filarów długiego ogrodzenia zbudowanego z kremowych i brązowych kamieni.Na bogato.Wzruszyłam ramionami i biorąc głęboki oddech nakierowałam swój palec na odpowiedni przycisk przy jednym z tych nowoczesnych domofonów.Na Brooklynie tego nie było.Tam wchodziłeś gdzie chciałeś,o każdej porze dnia i nocy.Miałam jeszcze dwie godziny do wylotu i robiłam wszystko by przedłużyć mój pobyt w domu.Na prawdę,spędziłam w łazience pół godziny tak po prostu siedząc na pralce i myśląc.Zostawiłam mamie połowę zarobionych pieniędzy,drugą wzięłam ze sobą by mieć drobne na jakieś własne wydatki.Tak jakbym miała zamiar cokolwiek tam kupować.Spodziewałam sie ciotki wyskakującej z domu w jednej z tych śliwkowych,obcisłych sukienek,które uwielbiała tak bardzo,więc śmiało mogę usprawiedliwić ogrom zdziwienia kiedy zauważyłam pędzącą w moją stronę Natalie.
-Później nie mogłaś?-warknęła sarkastycznie odrzucając swoje długie,wyprostowane włosy na plecy.Nie zmieniła się,może trochę przytyła.Wciąż używała tej ciemnej,czerwonej szminki robiąc ze swoich ust wargi starszej pani.Zachichotałam w duchu,ale uspokoiłam się gdy zobaczyłam jak zdenerwowana jest.
-Mamy jeszcze dwie godziny -burknęłam spokojnie zaczesując kosmyki moich rozpuszczonych włosów za uszy.
-Czy ty widzisz jak wyglądasz?-pisnęła oburzona łapiąc mój nadgarstek i wciągając mnie na posesję trzasnęła furtką.Suka.-Nie możesz pokazać się w tym przy moich znajomych-słowa opuściły jej  usta i byłam pewna,że mają w sobie jad.Oh od kiedy jesteś wężem Natalie?
-Jacy znajomi ?-spytałam zdziwiona wręcz biegnąc za jej ciałem,które sekundę później zaprowadziło mnie do ogromnego holu jej domu,w którym byłam może dwa razy.
-Myślałaś,że pojadę na wakacje z tobą?-prychnęła niemiło unosząc swoje słabo wyregulowane brwi do góry.-Umarłabym z nudów-dodała poważnie rzucając we mnie jakimiś miękkimi ubraniami.
-Z przyjemnością wykopałabym dla ciebie dół.-odparłam z szerokim uśmiechem,a jej złość jedynie wzrosła.Karma sukoo.
-Ubieraj się w to!Natychmiast-warknęła dorzucając pod moje ciało jakieś baleriny.Jej wzrok był tak ostry jak noże w kuchni dobrego szefa restauracji.Wiedziałam,że nie wpuści mnie na wyższe piętra domu więc po prostu zdjęłam z siebie swoje ubrania i zastąpiłam je jakimiś markowymi szmatami.W zasadzie były to zwykłe,białe rurki,jakaś cienka niebieska koszula z ćwikami i baleriny,ale jestem pewna,że kosztowały dwa razy więcej od mojej całej walizki.
-Przygotowałam dla ciebie resztę ubrań na cały wyjazd.Zapomnij o swoich niemodnych szmatach,matka odwiezie je do twojej...nory-praktycznie podeszłam do niej by uderzyć ten wysmarowany fluidem policzek,ale powstrzymałam się-weźmiesz tą walizkę-wskazała na torbę dwa razy większą-masz tam kosmetyki i ubrania,masz je nosić-wymamrotała nerwowo wpychając mój właściwy bagaż do jakiegoś składzika.Wyjęła z kieszeni białego IPhona i wcisnęła go w moją dłoń.
-Wymień karty i schowaj swojego grata gdzieś głęboko.-warknęła wściekła.W tym momencie w całym domu rozległ się głośny dźwięk dzwonka do drzwi.Praktycznie zamarłam.
-Popraw te włosy-upomniała mnie na co odruchowo przeczesałam je palcami nie do końca wiedząc co takiego się dzieje.Czarnowłosa podeszła do drzwi i złapała ich klamkę.
- Oh i Chloe-na moment odwróciła się w moją stronę-Nie mów,że jesteś z Brooklynu.Przez ten miesiąc jesteś moją bogatą kuzynką z Florydy.-warknęła,a ja niepewnie kiwnęłam głową.Z jej obrzydliwych ust wyciekło ciche westchnięcie po czym szeroko otworzyła drogie szklane drzwi ukazując mi piątkę kompletnie nieznajomych ludzi.


~*~
Dobry wieczór !
Przepraszam,że czekaliście na ten rozdział tak długo,ale mówiłam,że najpierw chcę skończyć tamto opowiadanie.Dziękuje za tyle komentarzy pod prologiem! Jejciu to takie cudowne,że wciąż chcecie ze mną być!Oh i przepraszam za to,że rozdział jest krótki i...nudny?To początek,bedzie lepiej.Chyba :)

Kilka spraw organizacyjnych.
1.Czy ktoś chciałby bym informowała na Twitterze?Zrobię to z przyjemnością,więc jeśli będą osoby chętne proszę napisać to w komentarzu podając swój nick:)
2.Skończyłam EAJ,ale zaczęłam Other Worlds i jeszcze jedno opowiadanie,którego jestem współautorką.
Będę się bardzo starała by dodawać rozdziały systematycznie,ale pamiętajcie,że mam szkołę :)
3.Prosze abyście komentowały i takie tam,to dla mnie na prawdę ważne :)

Mam nadzieję,że pokochacie tą historię tak samo jak kochałyście opowieść o Justinie i Emily.
Kocham ! :3






36 komentarzy:

  1. kocham kocham kocham kocham kocham cie!! !!!!!! wiesz ze to ja skarbie ;* sorrki ze pisze z anonima ale niestey na tel nie chce mi sie logowac xd dobra nie wazne. wracajac do rozdzialu jest boksi i kurwa... kocham i czekam na dalsza czesc!!♥♥ ----oliwka ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest genialny! Dziwne gdyby nie był skoro ty go napisałaś ;) czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. moglabys zrobic zakladke `informowani`?

    OdpowiedzUsuń
  4. Oh cudowny jak zawsze <3. Tylko zdziwiło mnie zdanie "Był cudownym tańczeniem" ? Chyba tancerzem ;)) ale nie czepiam się, nie jesteś maszyną ;3 Kocham twoje opowiadania :* zarówno EAJ jak i to <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne informuj mnie na tt @believeyoucanx3

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny rozdział *_*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu dodaj szybko drugi rozdział <3 Kocham już ten blog !!! :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniały rozdział, wspaniałe opowiadanie, wspaniałe wszystko!! <3 Czekam na następny :* /nunka14

    OdpowiedzUsuń
  9. Aaaaaaa to jest cudowne !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Mistrzostwo <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowny *______________*

    OdpowiedzUsuń
  12. To dopiero pierwszy rozdział tego bloga a ja już się w nim zakochałam <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialny rozdział czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudooooooo :3

    OdpowiedzUsuń
  15. TO JEST GENIALNE *__*

    OdpowiedzUsuń
  16. Wspaniały rozdział ♥ Już zaczynam zakochiwać się w tym opowiadaniu ♥♥♥ ;) Czekam nn;*

    OdpowiedzUsuń
  17. brak mi słów, wybacz <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Podoba mi się:) Kurde, jak ty to robisz, że już pierwszy rozdział tak wciąga?
    Z niecierpliwością czekam na nn:)

    Wcześniej na EAJ komentowałam z http://carmenblue.bloblo.pl

    KC <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Cudoowny *__*

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie mogę doczekac się następnego świetnie piszesz :*

    OdpowiedzUsuń
  21. Cudowne nie mogę się doczekać kiedy będzie następny (:

    OdpowiedzUsuń
  22. Dziękuję, że to piszesz ♥ jestem fanką Twoich opowiadań ♥ KOCHAM CIĘ

    OdpowiedzUsuń
  23. Jezu już kocham ten blog dodawaj szybko rozdział 2 !!! :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Super kochanie masz ogromny talent :*

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetny blog ! na pewno będę stałym czytelnikiem:* I NIE JEST NUDNY, JEST WSPANIAŁY <3

    OdpowiedzUsuń
  26. Uwielbiam, kocham! sbfvsivdgbsorug jesteś najlepsza dziewczyno!!!
    gdybyś mogła informować o nowych rozdziałach to mój twitter: @4ever_mine_

    OdpowiedzUsuń
  27. cudo, cudo i jeszcze raz cudo! :*
    Czekam na następny rozdział :) Masz już stałą czytelniczkę <3

    OdpowiedzUsuń
  28. Kocham! Kocham i jeszcze raz kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  29. Świetny <3 Mam pytanie: Sama robiłaś szablon czy ktoś Ci robił? Jeśli ktoś to kto? Bo jest cudowny fnsihfisjnaid *c* ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robiła mi to szabloniarnia,ale ich blog został skasowany :c

      Usuń
  30. Jeeeeej to opowiadanie mnie tak wciągnęło,że chce następny rozdział już ♥ czekam na nn i mam nadzieje,że będziesz częściej dodawać :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Świetnie piszesz i uwierz w to w końcu, rozdział jak zawsze wspaniały! <3

    OdpowiedzUsuń
  32. uuu uratuje ją <3 dkfjsdkjfsdfs

    OdpowiedzUsuń