niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział Czwarty

Nerwowo zaczerpnęłam powietrza i wypuszczając srebrny kij z mocnego uścisku mej dłoni zamarłam.Moje serce dosłownie zatrzymało się przerywając pracę wszystkich organów i narządów w mym ciele,które w tej sekundzie było kompletnie sparaliżowane.Sylwetka chłopaka przeturlała się na plecy,a jego głowa odchyliła się do tyłu ukazując mi idealnie zaciśniętą szczękę,gdyby nie fakt,że znajdujemy się w dość dziwnej i kryzysowej sytuacji uznałabym,że napięcie jego skóry w tym miejscu jest niezwykle seksowne.Nagle do moich uszu dobiegł nieprzyjemny krzyk i dopiero po paru sekundach uświadomiłam sobie iż owy dźwięk pochodził z jego ust.Ocknęłam się.
-O mój Boże Justin przepraszam.-to były pierwsze słowa,które przypłynęły na mój język i zdecydowanie powinnam zacząć od podstawowych pytań dotyczących jego stanu,jednak bądźmy szczerzy,uderzyłam go kijem golfowym w krok,jego samopoczucie nie może być dobre.-Bardzo cię boli?-głupie pytanie Chloe,skarciłam się w myślach opadając kolanami na zieloną,idealnie skoszoną trawę zaraz przy ciele chłopaka.Fakt,że czasami mnie denerwował nie oznaczał,że chciałam go zranić,szczególnie w tak ważnym miejscu dla męskiej populacji.
-Kurwa zmiażdżyłaś mi jaja,myślisz,że to nie boli?!-wrzasnął niemiło,jednak w tym momencie kompletnie nie zwracałam uwagi na jego chamskie zachowanie,miał do tego prawo.Nerwowo wbiłam zęby w moją dolną,suchą wargę i przesuwając palce po jego barku osadziłam dłoń na jego plecach.
-Pomogę ci wstać okej?Zamówię taksówkę i wrócimy do domu,na pewno w lodówce znajdziemy jakieś mrożonki,przyłożysz sobie i będzie lepiej,nie chciałam,na prawdę nie miałam zamiaru cię uderzyć.-pomimo tego,że byłam niezwykle zdenerwowana,a moje ciało trzęsło się niczym ściśnięta galaretki wyjęta z chłodnego miejsca starałam się zachować spokój,wystarczy jedna panikująca osoba w tym gronie i jest nią Justin.Muszę zachować zdrowy rozsądek,zorganizować nam transport i zająć się nim w jakikolwiek sposób,który mógłby mu minimalnie pomóc.Chłopak zgodził się na mój plan nieśmiałym kiwnięciem głowy i powolnie podniosłam się do góry pociągając za sobą chłopaka,z jego ust wydobywały się ciche przekleństwa,które jedynie upewniały mnie o nasileniu bólu jaki panował nad jego ciałem.Poważnie,nie znałam niektórych z tych słów,a przecież na Brooklynie brzydkie odzywki są główną formą międzyludzkiej rozmowy.Niepewnie owinęłam palce w okół jego barku i oddychając płytko ruszyłam z nim w stronę dużego centrum klubu golfowego gdzie wcześniej Lucas wykupił karnety na grę.
-Jeszcze tylko kawałek,wytrzymasz Justin.-nie byłam najlepsza w mowach pocieszających,ale ey,to pierwszy raz gdy zrobiłam komuś krzywdę.Ponownie nie odpowiedział jedynie machając głową w górę i w dół na znak potwierdzenia,że moje słowa docierają do jego umysłu.Kiedy znaleźliśmy się pod szklaną budowlą posadziłam go na ławce,a sama wyciągnęłam z kieszeni telefon,który w końcu złapał zasięg,po czym odnajdując w internecie jakikolwiek numer do lini taksówek wcisnęłam zieloną słuchawkę.
-Moje jajka nigdy nie bolały tak bardzo-warknął przez zaciśnięte zęby wsuwając drugą dłoń w swe brązowe włosy,które teraz przypominały bardziej gniazdo dla ptaków niż jego idealną fryzurę "złego chłopca".Wiem,ze to totalnie niepoprawne,ale nagle parsknęłam śmiechem,a kąciki mych ust uniosły się do góry ukazując światu me idealnie równe,białe zęby.
-Nie śmiej się ze mnie Chloe,skrzywdziłaś mnie!-wrzasnął oburzony masując palcami swój krok.
-Przecież nie zrobiłam tego specjalnie.-powinnam się opanować,przestań się śmiać Chloe.
-Nie chichoczesz specjalnie czy mówisz o uderzeniu mnie kijem w mojego kutasa?-otworzył jedno oko unosząc prawą brew wysoko do góry.
-Zamknij się-burknęłam widocznie rozbawiona ściskając usta w cienką linię i niecierpliwie czekając,aż ktokolwiek w pieprzonej centrali taksówek odbierze moje połączenie.W końcu usłyszałam kobiecy głos po drugiej stronie i wyczytując ze ściany budynku lokalizację poprosiłam o jeden pojazd na to miejsce w jak najszybszym czasie.Cóż,mój kolega umiera,a wraz z nim jego plemniki,męskość,jądra i inne takie.Po piętnastu minutach,które były najdłuższymi minutami w mym życiu,czerwony samochód podjechał pod budowlę z logiem klubu i pakując do środka obolałego Justina oraz siebie wychyliłam się na przednie siedzenia podając ciemnoskóremu mężczyźnie adres naszego aktualnego zamieszkania.Zapięłam pasy i opierając się o obite czarną skórą oparcie wlepiłam wzrok w szatyna.
-Nie patrz na mnie gdy cierpię-jęknął oburzony unosząc dłoń do góry i machając nią w dziwaczny sposób.Uderzyłam go w głowę czy w krok?Zdziwiona zmarszczyłam brwi przez co moja twarz wyglądała co najmniej głupio.
-Przesadzasz-wymamrotałam łagodnie odwracając głowę w drugą stronę i osadzając swoje tęczówki na szybie obserwowałam ocean,który ciągnął się wzdłuż trasy,po której jechaliśmy.
-Pogadamy o tym w domu-odparł poważnie ponownie zajmując się męczeniem swej dolnej wargi przez co  jak sądzę chciał skupić swój ból w tym miejscu.
-Jeśli jest o czym gadać-odgarnęłam kosmyk włosów za moje ucho i wypuszczając z ust ciche westchnięcie pokręciłam głową.Nie jestem sadystką,z tego co wiem uderzenie w tym miejscu jest na prawdę bolesne,jednak jeśli spojrzeć na to z drugiej strony Justin stał za blisko.Nie chcę go osądzać,ale fakt faktem,mógł się odsunąć.Droga do willi trwała dłuższą chwilę,a kiedy tam dotarliśmy opłaciłam kurs i wyciągnęłam poszkodowanego,który jeszcze kilkukrotnie wypomniał mi jak bardzo go zraniłam.Opanowując swe nerwy doprowadziłam szatyna do kuchni i rozkoszując się chłodnym powietrzem panującym w domu zrzuciłam z ramienia torebkę.Justin oparł się o wysoką wyspę kuchenną ustawioną idealnie w centrum pomieszczenia.Podbiegłam do nowoczesnej,srebrnej lodówki,przed którą kucnęłam i otworzyłam mniejsze drzwiczki zamrażalnika odsunęłam jedną z szuflad szukając jakiejkolwiek mrożonki.
-Dużą czy małą?-spytałam nie mogąc się zdecydować.
-Cokolwiek,żeby kurwa było zimne-jęknął  na co ja przekręciłam oczami i sięgając po torebeczkę z mrożonym szpinakiem zamknęłam lodówkę.Odwróciłam się na pięcie powracając do miejsca,w którym stał szatyn.
-Proszę-wysunęłam ku niemu zimny przedmiot lecz kiedy chłopak nie odebrał go ode mnie uniosłam brwi do góry.-co jest?-burknęłam poddenerwowana.Chciałam mu pomóc,nie wiem w czym widzi problem.
-Muszę zdjąć spodnie.-spojrzał na mnie z przerażeniem na co parsknęłam.
-Więc to zrób,a wtedy przyłóż sobie torebeczkę-wciąż utrzymywałam pozorny spokój powtarzając w myślach iż jestem winna jego kontuzji i moim obowiązkiem jest bycie miłą oraz pomocną.
-Nie mogę-pokręcił głową.
-Dlaczego?-ścisnęłam szczękę,a zimno mrożonki przepłynęło przez moją dłoń ogarniając chłodem całą prawą rękę.
-Bo wiem,że to będzie bolało,a nie potrafię sprawić sobie jeszcze większego cierpienia.Nie jestem masochistą,musisz mi pomóc-powolnie odlepił swą dłoń od kroku i ułożył swe palce na krześle po jego prawej stronie.
-Żartujesz?-pomimo,że jego teoria miała minimalny sens liczyłam ,iż to co mi zasugerował było kawałem.Jak na złość pokręcił głową.-Jak dziecko-fuknęłam oburzona i robiąc krok do przodu odłożyłam zimny szpinak na blat za mężczyzną po czym pozornie opanowana osadziłam palce na skórzanym pasku jego czarnych rurek.
-Tylko bądź delikatna Kotku-ostrzegł obserwując mnie swymi jakże idealnymi tęczówkami z góry.Nienawidziłam faktu,że był ode mnie wyższy.Miałam wrażenie,że traktuje mnie z góry i zadowala go fakt mojego mniejszego wzrostu,a jak wszyscy wiemy,nie lubię z nim przegrywać.
-Więc mnie nie denerwuj "Kotku"-użyłam pieszczotliwego stwierdzenia tylko po to by zaznaczyć iż takie zwroty nie są moimi ulubionymi.Odpięłam pasek,a następnie guzik i rozporek,byłam ostrożna i spokojna aczkolwiek czując wspaniałe ciepło jego ciała i ten odurzający zapach perfum chłopaka zachowanie opanowania jest trudnym wyzwaniem.Bardzo powolnie,wręcz ospale osunęłam jego czarne rurki w dół pozostawiając mężczyznę w samych białych bokserkach.Kurwa.Wyglądał na prawdę dobrze.Nagle jego dłonie ponownie przesunęły się na przód i sekundę po tym jak odsunęłam się w tył jego palce wsunęły się za gumkę bielizny odchylając ją.
-To nie wygląda dobrze-burknął załamany rzucając mi nerwowe spojrzenie-chcesz zobaczyć?-ścisnął usta by po chwili wrócić nimi do idealnego kształtu.Nie wierzę,że zaproponował mi własnie to.
-Wyobraź sobie,że nie chce oglądać twojego kutasa.-sposobem na nerwowe sytuacje był głupi chichot,którego użyłam także w tym momencie.
-Jakoś trudno mi to sobie wyobrazić.-on jest na prawdę nieznośnym chłopakiem.Cwany uśmiech pojawił się na jego spiętej twarzy przez co przymknęłam powieki wyrównując swój oddech.-Boisz się,że nie opanujesz podniecenia?-tym razem jego usta wygięły się w szerszego banana tak,że dostrzegłam jego idealnie białe zęby.Jeszcze słowo i cię zabije Bieber.
-Nie mam czego opanowywać Justin.-nie mogłam zatrzymać śmiechu,to było tak niepoprawne i krępujące,że jedynym wyjściem było udawanie,że owa sytuacja jest zabawna.Punkt dla ciebie Chloe.Mentalnie przybiłam sobie piątkę i chwaląc swój spryt otworzyłam oczy obserwując jak zasłania swojego penisa i przykłada do niego mrożonkę.
-Wiesz,że nie chciałam tego zrobić,prawda?-szepnęłam smutno nerwowo zagryzając wnętrze policzka po lewej stronie.Ponownie uderzył we mnie ciepłym,bursztynowym spojrzeniem.
-Jasne,że wiem-uśmiechnął się nieśmiało przemieszczając mrożonkę tak by lepiej chłodziła jego obolałe miejsce intymne.-Jednak fakt,że zrobiłaś coś mi wyrównuje nasze szkody-uniosłam brwi do góry krzyżując ręce na mych piersiach.-Ja wrzuciłem cie do wody,a ty pozbawiłaś mnie dobrego samopoczucia w najważniejszym miejscu w moim ciele.Jesteśmy kwita-uśmiechnął się bezczelnie po czym ponownie wypuścił z ust ciche syknięcie przekręcając torebkę z zimną zawartością.
-Ty jesteś denerwującym dzieciakiem-zauważyłam błyskotliwie.
-Ale uderzenie w jajka niweluje wszystkie szkody-był przy tym taki poważny,jakby co najmniej decydował o wybuchu wojny.
-Niech ci będzie-niechętnie zgodziłam się z jego stwierdzeniem.
-Zimno mi w ręce-jęknął smutno.On jest na prawdę marudny.-Pomóż mi -poprosił,a ja wiedząc,że będę musiała wykonać wszystko o co poprosi westchnęłam.
-Co znowu Bieber?-moje niezadowolenie można było wyczuć z kilometra,jednak wiecie co?On jak zwykle uważał,że rozkoszuje się wszystkim co mogę dla niego zrobić.
-Potrzymaj tą mrożonkę trochę przy moim przyjacielu-mogłam na to wpaść.Nerwowo przekręciłam oczami i małymi kroczkami podeszłam do niego odbierając mrożonkę z jego dłoni.Byłam co najmniej..zażenowana.Niepewnie przyłożyłam zimny przedmiot do jego krocza i nie chcąc wyjść na zboczoną odwróciłam wzrok w inną stronę.
-Wstydzisz się na mnie patrzeć Kotku?-nie musiałam na niego patrzeć by wiedzieć,że uśmiecha się jak głupek.Na prawdę go nienawidzę.
-Nie-wzruszyłam ramionami utrzymując wzrok na oknie.
-Oh boisz się,że mogłabyś za bardzo rozmarzyć się o moim ogromnym przyjacielu-jego dobry humor doprowadzał mnie do szału i byłam na skraju przepaści mego spokoju.
-Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele Bieber-burknęłam przenosząc wzrok na jego już spokojną twarz.Nagle jego usta przesunęły się do mojego ucha.
-Nawet nie wiesz jakie rzeczy sobie wyobrażam,pamiętasz kobietę Kot mm?-jęknął uderzając ciepłym powietrzem w moją skórę przez co zadrżałam.Nasza rozmowa na plaży.Fuj,
-Jesteś okropny-stwierdziłam poważnie doprowadzając go do śmiechu.
-Po prostu sądzę,że wyglądałabyś na prawdę dobrze w obcisłym kombinezonie lub bez niego-wyśpiewał melodyjnie zakręcając kosmyk mych brązowych włosów na swoim palcu.
-Nie myśl o tym zbyt wiele,chciałabym ci uświadomić,że nie będziesz w stanie masturbować się przez najbliższy tydzień,w końcu nie jesteś masochistą,prawda?-Chloe 2 :Justin 0.
-Oh nie,ale skoro teraz ratujesz mnie od masochistycznych posunięć będziesz mogła robić to przez całe siedem dni.-Chloe 2 :Justin 100.Zdziwiona i zaskoczona spojrzałam na jego twarz szeroko rozchylając usta.Ponownie nie wierzę w jego słowa.Moje kończyny stały się sztywne przez co woreczek z mrożonym posiłkiem niezauważalnie wypadł z mych dłoni głośno opadając na podłogę.Byłam na tyle otumaniona iż nie zwróciłam uwagi,na to,że trzymam dłoń na jego bokserkach,a dokładniej idealnie na jego członku.Nie wiem ile trwało doprowadzenie mojego umysłu do stanu poprawnego myślenia.Opuściłam wzrok w dół i widząc,że moja ręką centralnie dotyka jego przyrodzenia pisnęłam z przerażeniem szybko ją zabierając.O cholera.Nie da się opisać ogromu zażenowania jakie ogarnęło moim ciałem.Na prawdę to zrobiłam?Moje długie palce otarły się o miękki materiał jego białych,zapewne drogich bokserek sprawiając,że poczułam się jeszcze gorzej niż wcześniej.Mój gorący oddech zatrzymał się w przepełnionych płucach,a głos utknął w gardle nie mogąc pokonać ogromnej bariery powstałej w wyniku nadmiaru stresu i zdenerwowania.Nie miałam odwagi spojrzeć w jego oczy,wciąż wpatrywałam się w swoją dłoń,która drżąc powolnie odsuwała się od jego krocza.
-Justin..-mój głos podobny był do jęku i szeptu,nie potrafiłam określić dokładnego stanu moich rozdygotanych strun głosowych.
-Chloe-to nie był normalny,arogancki ton jakiego używał.Głośno przełknął ślinę zwracając moją uwagę na swoją szyję gdzie jabłko Adama powolnie poruszyło się przez wcześniej wykonany gest.Jednym szybkim ruchem kompletnie odsunęłam swe ciało od jego sylwetki i unosząc palce w górę nerwowo odgarnęłam kilka kosmyków swych kasztanowych włosów w tył,głupi gest sugerujący moje zdenerwowanie.
-Przepraszam.-sapnęłam zażenowana próbując nie skupiać się na gorącu skumulowanym w okolicach mych policzków,które ja zgaduje są teraz purpurowe.Jego pełne usta rozchyliły się i zamknęły potwierdzając mą myśl,że nie poczuł się dobrze w zaistniałej sytuacji.-to był całkowity przypadek.-wyjaśniłam nieśmiało kucając przed nim i chwytając w palce już ciepły woreczek ze szpinakiem,który wcześniej posłużył jako kojący okład na jego obolałe ciało.Robiłam wszystko by nie spojrzeć w jego oczy,które teraz z łatwością spaliłyby moje ciało oraz duszę nie pozostawiając po mojej osobie jedynie suchy popiół.Ponownie wyprostowałam się i ściskając usta w cienką linię po raz kolejny zagarnęłam włosy za ucho.
-Nic się nie stało-jego zachrypnięty głos przerwał głuchą ciszę,która jak nigdy była niewyobrażalnie..męcząca.-Na prawdę Chloe,zachowujesz się jak zakonnica,która pierwszy raz w życiu otarła się o kutasa-jego prawa brew uniosła się do góry w bezczelnym geście,a kącik ust wygiął się w charakterystyczny dla Justina Bieber'a chytry uśmieszek.Właśnie w tym momencie powróciliśmy do nienawidzenia tego aroganckiego,bogatego dupka.
-Może nie dotykałam-warknęłam oburzona rzucając w niego rozmiękniętą paczką z ohydnymi warzywami.
-Chcesz mi powiedzieć,że jesteś dziewicą?-najbardziej denerwujący śmiech na świecie uderzył w mój umysł sprawiając,że moja krew zawrzała jeszcze bardziej.
-A może ty chcesz powiedzieć,że jesteś prawiczkiem?-skrzyżowałam swe wciąż roztrzęsione ręce na piersiach opierając cały ciężar ciała na swej lewej nodze.Nienawidzę rozmawiać z nim o intymnych tematach,jednak z tego co wywnioskowałam on nigdy nie odpuszcza a niechęć do rozmowy uznaje za swoją wygraną.Bogaty dupek.
-No wiesz-wysunął swą dłoń do przodu i układając ją na moim lekko odkrytym biodrze dosunął mnie do siebie.Jeden szybki ruch sprawił,że znalazłam się przy jego rozgrzanym ciele.Cholera.Pachniał nieziemsko.-Mogę udawać dla ciebie prawiczka jeśli to pomoże ci w odprężeniu się kiedy wylądujemy razem w łóżku-słodki szept wypełnił luki między cząsteczkami powietrza krążącymi w okół nas i docierając do moich zmysłów wprowadził mnie w błogi stan..zadowolenia?Wpatrując się w jego pulchne wargi zignorowałam mój mózg,który powolnie zaczął interpretować wypowiedziane przez chłopaka zdanie i dopiero po dobrej minucie bezsensownego wpatrywania się w jego twarz zrozumiałam tą wypowiedź.Zmarszczyłam czoło i odsunęłam się od niego na parę centymetrów co jedynie ułatwiło mi zadanie mu ciosów.
-Jesteś dupkiem!Nie potrafisz się opanować nawet wtedy gdy twój..członek jest obolały!-krzyknęłam wyrzucając swe chude ręce w powietrze tak by podkreślić moje oburzenie w tej chwili.
-Zawsze możesz go rozmasować-jego głośny śmiech wpływał na mnie niczym czerwona płachta na byka.Na jego nieszczęście nie było tu tego śmiesznie ubranego małego człowieka,który uchroniłby go przed ciosem moich rogów.
-Jesteś okropny!-tupnęłam stopą w gładką posadzkę pode mną zachowując się jak mała,rozkapryszona dziewczynka.
-Jestem szczery,to różnica-wypowiadając te słowa kiwał głową tak jakby sam przed sobą udowadniał ich słuszność.
-Nie mam zamiaru tu z tobą siedzieć,możesz spędzić resztę wieczoru w samotności marząc o tym jak wspaniale byłoby wylądować ze mną w łóżku bo wiesz co?Do tego nigdy nie dojdzie,a wizja tej sytuacji pozostanie jedynie w twoim nienormalnym,zboczonym umyśle!-nie wiem dlaczego mój głos był tak cienki i podniesiony,jednak zważając na kryzysową sytuację mogę wybaczyć sobie ten dziwny dźwięk wychodzący z moich ust.Przesuwając dłonią po gładkiej powierzchni blatu zgarnęłam do kieszeni swój biały telefon po czym bardzo majestatycznym i podniosłym gestem odwróciłam się w stronę drzwi chcąc uciec od niego jak najszybciej.Nagle poczułam jak pięć ciepłych palców owija się na moim nadgarstku uniemożliwiając mi szybką ucieczkę i uzyskanie spokoju.Warknęłam starając się odnaleźć w sobie resztki spokoju i godności,nie chce rozwalić mu jeszcze czegoś.
-Chciałbym ci przypomnieć,że niespełna godzinę temu uderzyłaś w me jądra kijem do golfa sprawiając mi okropny ból i zabierając mi możliwość pieprzenie przez następny tydzień.-Ciekawe,która zgodziłaby się na seks z tobą.Oh tak,zapomniałam o sobie.-Dlatego uważam,że jesteś mi winna wspólne spędzanie czasu i ... zrobienie kanapek.-uniosłam brwi do góry chcąc uświadomić mu jak absurdalne są jego pomysły.
-Na prawdę uważasz,że zrobię ci jedzenie tylko dlatego,że przypadkowo powaliłam cię na ziemię przy grze?Częściowo to twoja wina-wskazałam palcem na jego klatkę piersiową mrużąc swe oczy.
-Nie zrobiłem żadnego błędu,ostrzegałem byś nie machała tak bardzo-prychnął poważnie przejeżdżając swym różowym językiem po pulchnej,dolnej wardze.Cholernie seksowny gest Bieber.Zaczynam mieć wrażenie,że drużyna Justina częściej trzyma piłkę w tym meczu prowadząc mnie do kompletnej porażki.Zacisnęłam zęby starając się ugasić w sobie płomień nienawiści i zdenerwowanie wywołanego jedynie przez jego słowa.Spędziłam z nim parę krótkich dni,a denerwuje mnie bardziej niż Chris przez całe życie w liceum.Gdzie jest Kate kiedy jej potrzebuje?Gdzie mój brat,który jednym ruchem pozbawiłby Justina wszystkich zębów uniemożliwiając mu dalsze rzucanie zboczonych teksów?Gdzie jest Bóg kiedy go potrzebuje?!
-Z czym chcesz te kanapki?-wycedziłam przez ściśle zaciśniętą szczękę wywołując na jego nienagannej twarzy uśmiech.
-Z szynką i pomidorem,mało masła,duża bułka,wiele miłości-nie byłby sobą gdyby nie dodał tego ostatniego kompletnie zbędnego słowa.Ignorując durny wyraz twarzy chłopaka odłożyłam swój płaski telefon na półkę z dala od jego dłoni i podwijając rękawy swej bluzki do góry przesunęłam swe ciało w stronę nowoczesnej lodówki.Jednym ruchem otworzyłam jej lewe drzwi skąd wyciągnęłam jego ulubioną szynkę,nie jestem walniętym detektywem,po prostu widziałam,którą z nich je najczęściej.Zwracasz na niego uwagę Chloe.Kątem oka spojrzałam w stronę kuchennej wysepki,o którą oparte było jego wyrzeźbione ciało.Musiał spędzić wiele godzin na siłowni,każda kosteczka jego kaloryfera miała idealny kształt,który wręcz prosił się o dotknięcie.Opanuj się.Zatrzaskując drzwiczki urządzenia nerwowo odchrząknęłam i przygotowałam resztę produktów układając je w równej linii zaraz przy wcześniej wyciągniętej żółtej,okrągłej desce.Zawsze dbałam o porządek,nie ważne czy był to mój śmierdzący wódką dom czy praca,każde pomieszczenie zasługiwało na szacunek.Nie miałam wiele,dlatego dbałam o każdą rzecz nie znając jej ceny,jestem pewna,że ta deska kosztowała więcej niż całe wyposażenie mojej kuchni na Brooklynie.Myśląc o domu poczułam w sercu dziwną pustkę,która w sekundę zawładnęła mym umysłem i duszą,nienawidzę tego.Nigdy nie wyjeżdżałam na długo,nie zostawiałam mamy i brata,nie rozstawałam się z Kate i nie rezygnowałam z pracy jedynie dla swojej potrzeby.Byłam przyzwyczajona do trudnych warunków i czerpałam przyjemność z rzeczy bezcennych,na przykład tańca.Wiedziałam,że wyjazd tutaj jest złą decyzją,ale dopiero spotkanie z Natalie,jej zmuszanie mnie do kłamania i cała ta bajka,która jest dla mnie koszmarem.Nie znam się na jachtach,nie umiem pływać,grać w golfa,ani inne złożone gry,do których potrzebne jest coś więcej niż zwykła piłka.Jestem totalną idiotką grającą księżniczkę.
-Zrób ich więcej,mam dla nas plany.-jego ciało nagle znalazło się koło mnie i dopiero teraz zdałam sobie sprawę,że moje myśli kompletnie mnie otępiły.Kiwnęłam głową i nie mając ochoty na kolejną kłótnie wyciągnęłam z szafki dodatkową bułkę,miał rację,powinnam spełniać jego zachcianki by wynagrodzić chłopakowi ból i złe samopoczucie spowodowane moim nieodpowiedzialnym zachowaniem.
-Wszystko okej?-czułam jak moje ciało napina się nieprzyjemnie kiedy jedna z jego dłoni nieśmiało dotyka mojego nagiego ramienia.Miękki opuszek  niewinnie przejechał po kilku milimetrach mej skóry sprawiając,że moje dłonie na moment zaprzestały krojenia pieczywa.Przymknęłam powieki rozkoszując się tym ciepłem,lecz po chwili rozchyliłam je karcąc się za złe reagowanie.Nie chce myśleć o nim w dobry sposób.Nie mogę,nie powinnam,to zabronione.
-Oczywiście,że tak-skłamałam szorstko rozkładając rozkrojone pieczywo na białym talerzu ułożonym u góry blatu,zaraz przy ścianie.
-Jesteś niespokojna.-a ty denerwująco spostrzegawczy.-Chloe ja żartowałem,nie denerwuj się-zmniejszył odległość między nami o kolejne milimetry,zadrżałam.
-Nie jestem na ciebie zła-przekręciłam głowę w prawo rzucając mu fałszywie spokojne spojrzenie po czym nie chcąc zatopić się w jego oczach powróciłam do smarowania bułek.
-To dobrze.-nawet nie patrząc na niego wiedziałam,że się uśmiecha.-lubisz sport?-jego pytanie wyraźnie mnie zaskoczyło dlatego ponownie przerwałam przygotowywanie posiłku  poświęcając mu całą uwagę.
-Koszykówka jest okej-nerwowo zagryzłam wargę ściskając palcami chłodny trzonek noża.
-A hokej?-jego brwi ponownie uniosły się do góry.
-Hokej?Taki na lodzie?-jęknęłam niezadowolona uświadamiając sobie,że nigdy nie oglądałam tego rodzaju sportu.Cóż,mój brat szalał za koszem.
-Tak,dzisiaj gra moja ulubiona drużyna,a ja mam zamiar kibicować chłopakom,a ty będziesz mi w tym towarzyszyć-jego usta wygięły się w szeroki uśmiech ukazując mi śnieżnobiałe zęby chłopaka.Dlaczego on nie może być na tyle obolały by położyć się spać?Wewnętrznie westchnęłam i włączając swój mózg starałam się odnaleźć jakiekolwiek informacje o tej dyscyplinie sportu.
-Mogę przygotować ci masę kanapek i zjesz je sam kibicując im.Szczerze mówiąc nigdy nie interesowałam się hokejem,to dość brutalny sport-wykrzywiłam usta w grymas udając,że ciągłe zderzanie się z bandą otaczającą lodowisko jest nie do zniesienia dla tak delikatnej dziewczyny jak ja.
-Uważasz,że hokej jest brutalny,a twój sport?Miażdżenie penisa chłopaka,który ci się podoba jest o wiele gorsze-zachichotał łagodnie kilkukrotnie unosząc i opuszczając brwi.
-Nie podobasz mi się!-Nie kłam.-I po raz setny mówię,że nie chciałam -zakończyłam swą wypowiedź syknięciem i uderzeniem ostrzem noża w drewnianą deskę,na której już leżał czerwony,czysty pomidor.
-Nie ważne-jak zwykle zignorował moje słowa.-Musisz mi to wynagrodzić i obejrzysz ze mną ten mecz czy tego chcesz czy nie-niewinnie trącił biodrem moje biodro po czym przesunął się na drugą stronę blatu wyjmując z wysokiej,szklanej szafki dwie wysokie szklanki.
-Może zadzwoń po Natalie?Ona z przyjemnością obejrzy z tobą mecz,biegi czy nawet film erotyczny-prychnęłam poważnie przesuwając ostrzem noża po gładkiej powierzchni warzywa.
-Wiem,że zrobi dla mnie wszystko.-oh,więc zauważa jej..zafascynowanie nim.-ale nie chce oglądać tego z nią.-dodał po chwili wyjmując z małej lodóweczki schłodzoną Colę.
-Czemu?-poddenerwowana zmarszczyłam brwi,aż nagle jego sylwetka ponownie pojawiła się przy mnie.
-Bo ona nie jest tobą-seksowny,zachrypnięty głos wpłynął wprost do mojego ucha kompletnie paraliżując moje mięśnie i zmysły.Brawo Justin.Wygrałeś ten mecz.


Mocniej zaciskając palce na chłodnej powierzchni talerza starałam się utrzymać kanapki  jednym miejscu kiedy drugą,wolną dłonią prostowałam materiał swej koszulki chcąc sprawić by wyglądała przynajmniej odrobinę lepiej.Dlaczego się denerwuje?To tylko zwykły,głupi mecz,który jestem zmuszona obejrzeć w towarzystwie tego aroganckiego,aczkolwiek nieziemsko przystojnego i słodkiego dupka.Kompletnie normalna sytuacja.Przekręcając oczami westchnęłam cicho po czym zwinęłam swe palce w piąstkę i uderzając nią w drewniane,białe drzwi oznajmiłam swoje przybycie.
-Proszę!-słysząc pozwolenie opuściłam dłoń na okrągłą klamkę i przekręcając ją w odpowiednią stronę pchnęłam drzwi do przodu otwierając przed sobą kompletnie nowe,przestronne pomieszczenie.Niepewnie przesunęłam wzrokiem po każdej ścianie,aż w końcu moje tęczówki zatrzymały się na odkrytej,naprężonej skórze nieco ciemniejszej barwy pokrywającej plecy mężczyzny,który w tym momencie zawzięcie poprawiał czarną,satynową pościel,na której ułożone były różne przekąski.Nerwowo przełknęłam ślinę mając nadzieję,że to w jakikolwiek sposób ukoi moje rozgrzane miejsce.Nagle wyprostował się przekręcając swe apetyczne ciało w moją stronę przywrócił moje myśli na właściwy tor.
-Przyniosłam kanapki-wymusiłam słaby uśmiech ściskając mocno swe uda.-nie wiedziałam czy lubisz ser,dlatego nie kładłam go na każdą bułkę-dodałam szybko próbując rozładować buzujące we mnie napięcie.
-Jest okej,trochę posprzątałem,mam nadzieję,że jesteś gotowa na kolejne godziny ze mną.-ponownie pozwolił mi podziwiać swoje zęby.-kontaktowałem się z resztą paczki-na prawdę nie wierzę,że nazywa grupkę tych bogatych snobów "paczką".-poszli na obiad do tej restauracji obok klubu golfowego,pytali czy nie chcemy do nich dołączyć,ale odmówiłem mówiąc,że już mamy plany.-przynajmniej raz postąpił słusznie.Cóż,wszystko jest lepsze od spędzania czasu z Natalie i resztą dziwnych ludzi gadających o rzeczach,o których nie mam pojęcia.Kiwnęłam głową po czym wykonując kilka niewielkich kroków podeszłam do świeżo pościelonego łóżka i usiadłam na jego brzegu stawiając okrągły talerz zaraz obok siebie.
-Masz zamiar oglądać mecz w tym stroju?-jego zdziwiony,wręcz oburzony wyraz twarzy wystraszył mnie przez co odruchowo opuściłam wzrok w dół lustrując każdą część mojej garderoby.
-Tak?-moja odpowiedź brzmiała bardziej jak pytanie,na prawdę nie widziałam niczego złego w szortach i koszulce.
-Nie wierzę,że jeszcze spytałaś!-tym razem to on pisnął składając swe dłonie tak jak wtedy gdy zaczynamy się modlić.Wypuścił ze swych ust kilka głębokich wdechów by następnie podejść do wysokiej,brązowej szafy usytuowanej po prawej stronie pokoju i wyciągnąć z niej jakąś biało-niebieską koszulkę.Rzucił we mnie owym materiałem i wskazując dłonią na łazienkę oblizał usta.
-Mam się przebrać?-zachichotałam nerwowo uważając jego zachowanie za pewnego rodzaju słaby żart.
-Tak Chlo-oh zdrobnienie mego imienia brzmi tak dobrze w jego ustach.-chce żebyś kibicowała im tak mocno jak ja,skoro nie masz pojęcia o hokeju możesz przynajmniej wyglądać jak ich fanka.-majestatycznie przekręcił oczami wprawiając mnie w poczucie zażenowania i niewiedzy.Okej,w naszej dzielnicy hokej nie jest popularny,nie jestem pewna czy mamy jakiekolwiek boisko czy chociażby jeden kij do tego sportu w całym Brooklynie,dlatego nie warto być zdziwionym moją osobą,jednak z drugiej strony poczułam się nieco zakłopotana kiedy zaproponował mi taki rodzaj spędzania czasu.Chcąc czy nie chcąc,bardziej to drugie,podniosłam się do góry i rzucając mu przepraszające spojrzenie weszłam do łazienki dołączonej do sypialni bruneta,nie myliłam się mówiąc,że ten dom jest na prawdę ogromny.Niepewnie przekręciłam mały,złoty zamek blokując drzwi po czym związałam włosy w wysokiego kucyka dając swojej szyi odrobinę chłodu i poczucia komfortu.Przymknęłam powieki i opierając dłonie na swych biodrach wykonałam kilka uspokajających wdechów,które pobudziły mój układ krwionośny oraz mózg do szybszej pracy,to sposób Kate na zrelaksowanie się w czasie szkoły i pracy,nie wiedziałam,że na prawdę pomaga.Kiedy moje mięśnie rozluźniły się pozwoliłam mym oczom ponownie ujrzeć normalny obraz jakim była bogato urządzona,kremowa łazienka brązowookiego boga seksu,znanego także jako bogaty arogancki dupek i ogromny fan hokeja,doprawdy,nie mógł znaleźć czegoś innego jako ulubiony sport?Chwytając w palce rąbki swej kolorowej  bluzki jednym ruchem ściągnęłam ją przez głowę po czym zakryłam swe półnagie ciało koszulką Justina z wielkim,niebieskim logiem Toronto Maple Leafs na przodzie.Teraz przynajmniej znam nazwę drużyny,której mam kibicować.Śmiejąc się z samej siebie pociągnęłam koszulkę tak by jej dekolt nie ukazywał mojego stanika czy co gorsza piersi,ubranie było za duże o kilka rozmiarów,dlatego wyglądałam w nim jak mała dziewczynka przebierająca się w rzeczy starszego brata.Ew.Nigdy nie założyłabym ciuchów Harriego,śmierdzą i są ohydne.Moje przemyślenia przerwał głośny,charakterystyczny dźwięk szarpania za klamkę,który zadziałał na mnie niczym głośny alarm przeciwpożarowy w szkole.
-Chloe dlaczego zamknęłaś drzwi?-nie wiedziałam,że Justin potrafi być tak mało błyskotliwy.
-Bo kazałeś mi się przebrać?-odpowiedziałam pytaniem i pomimo faktu,że nie widzi mojej twarzy skrzywiłam się.
-Myślisz,że nie nigdy nie widziałem półnagiej dziewczyny?To całe zamykanie się jest niepotrzebne,otwórz te drzwi,potrzebuje czegoś z łazienki-burknął poważnie uświadamiając mi,że mam nad jego osobą niewielką przewagę.
-Mówiłeś,że jesteś prawiczkiem,nie chciałam żeby twój mały karabin podniósł się na ten widok-chytry uśmieszek wkroczył na moją rozgrzaną twarz dając jej nieco bezczelny wyraz.Chcąc zobaczyć jego reakcję powolnie przesunęłam się w stronę drzwi gdzie dłonią odblokowałam zamknięcie umożliwiając mu wejście do środka.Wystarczyła sekunda by jego ciało znalazło się w tym samym pomieszczeniu.
-Karabin?-niebezpiecznie zbliżył swe usta do mojej twarzy powodując nagłe spowolnienie pracy mych płuc i mózgu.-Skarbie,on jest wielkości armaty-proszę,zabijcie go.
-Masz słodkie marzenia Justin-moje ciało nie było skłonne do ruchu,byłam otępiała i bezwładna,musiałam grać cholernie niedostępną i chłodną,nie mogłam dać mu powodu do podwyższenia i tak już ogromnego ega chłopaka.
-Masz słodki tyłek Chloe-jęknął seksownie i owijając jedną rękę w okół mojego ciała mocno docisnął mnie do swego rozgrzanego,nagiego torsu.Zaskakująco słodkie dreszcze przepłynęły przez moje ciało kumulując swą nieziemską moc w okolicach mej przyjemności.Nie wierzę w to co się właśnie stało.Ten dupek skomplementował mój tyłek,a ja zareagowałam na to pozytywnie.Oh,to mało powiedziane!Ja praktycznie się podnieciłam!Marszcząc brwi zebrałam z podłogi resztę swej poszarpanej godności i unosząc dłoń do góry mocno zacisnęłam palce na jego lekko szorstkiej brodzie.
-Jesteś idiotą-syknęłam oburzona patrząc lodowato na jego rozbawione,brązowe oczy,które teraz mieniły się wspaniałym blaskiem,jakiego nie widziałam jeszcze nigdy.
-Nie denerwuj się Kochanie,szkoda niszczyć tak pięknej buźki.-jednym,szybkim ruchem odepchnęłam go od siebie i kręcąc głową zwróciłam swe ciało w stronę wyjścia.Unosząc głowę wysoko wymaszerowałam z małego pomieszczenia i obrażona usiadłam na miękkim,okrągłym łóżku krzyżując ręce na swych piersiach.Nie miałam ochoty na oglądanie głupiego meczu z głupim Justinem w jego głupim pokoju.
-Jesteś na prawdę nerwową dziewczyną-jego ciało opadło na kawałek miękkiego materaca tuż obok mnie,tak jakby nie miał pieprzonej drugiej połowy tego olbrzymiego łóżka.-Powinnaś wyluzować,to ja umieram na ból kutasa-zażartował łagodnie uderzając łokciem w mój bok tak jakby chciał jedynie zwrócić na siebie moją uwagę.
-Nie lubię gdy mnie wkurzasz-odparłam szczerze przekręcając swą w twarz w prawą stronę gdzie napotkałam się z jego idealnie spokojnym wzrokiem i rozluźnioną szczęką,która nawet w tej pozycji była niezwykle seksowna.
-Przyzwyczaisz się do mnie-nigdy nie dojdę z nim do porozumienia,jest zakochany w swoim bogackim stylu życia.
-To tylko dwa miesiące,mam cichą nadzieję,że w oceanie pojawi się rekin i całkiem przypadkiem to właśnie ty oraz twoja armata będziecie jego pożywieniem-fuknęłam zdenerwowana uderzając jego ciało nieco mocniej.
-O nie Kochanie,jeśli poznaje ładną dziewczynę to nie zapominam o niej po dwóch miesiącach czy innym głupim okresie czasu.A ty jesteś ładna-prawa powieka bruneta opadła w dół by po chwili ponownie unieść się do góry puszczając mi tak zwane "oczko".Świetnie.Głupi pomysł mojej ciotki skazał mnie na męczarnie z tym idiotą do końca życia,pomińmy fakt,że moje serce zabiło mocniej kiedy nazwał mnie ładną dziewczyną.Zmarnowana przekręciłam oczami i tracąc wszelkie nadzieje postanowiłam kontynuować ignorowanie jego głupoty i skupić się na sobie.Yeah,bądź samolubną suką Chloe.Kiwnięciem głowy przyznałam swojemu mózgowi rację i wsuwając swój tyłek głębiej podwinęłam nogi tak by skrzyżować je w idealnej,wygodnej pozycji.Wysoki mężczyzna w garniturze zwrócił moją uwagę kiedy dłonią wskazał na ogromne lodowisko tuż za nim,na które w tym momencie wjeżdżali zawodnicy dwóch przeciwnych drużyn.Potrzebowałam kilku sekund by odnaleźć odpowiednich graczy i stwierdzić,że Justin jest już nieziemsko podekscytowany,nawet jeśli rozgrywka nie miała swojego rozpoczęcia.Od zawsze wiedziałam,że jest nienormalny.Przybijając sobie piątkę pozwoliłam mym ustom wygiąć się w niegrzeczny,chytry uśmiech,który niczym magnes ściągnął na me ciało wzrok Justina.
-Ci niebiescy to nasi tak?-nie chciałam budować między nami gorszej sytuacji,dlatego postanowienie rozpoczęcia rozmowy było najlepszym pomysłem.
-Tak-wsunął do ust zbyt wielką garść chipsów,których okruszki swobodnie opadły na jasne,krótkie spodenki,które okrywały jego już opalone nogi.
-Mogę wiedzieć,dlaczego wybraliśmy właśnie ich?-uniosłam swą wyregulowaną brew do góry i ignorując sunące po lodzie postacie skupiłam swoje tęczówki na jego twarzy.
-Po prostu są świetni!-jego oburzenie sprawiło,że lekko zachichotałam kompletnie odrzucając od siebie złe emocje,które towarzyszą mi prawie przy każdej minucie czasu spędzanego z nim.
-Niech będzie-luźno wzruszyłam ramionami i wyciągając dłoń do przodu chwyciłam w palce jedną z przygotowanych przeze mnie kanapek.Jedzenie jest świetnym sposobem na zabicie długich sekund,które muszę przeżyć w tym pokoju.
-Kiedy będę pewny,że twoja zabójcza cześć duszy usnęła-jestem pewna,że ponownie wypomina mi przypadkowe trafienie kijem jego przyjaciela.-zabiorę cię na lodowisko i nauczę grać w hokeja,to świetna zabawa-jestem pewna,że jego podniecenie wzrosło i zdecydowanie nie jest spowodowane półnaga laską lecz grupą facetów na łyżwach.Okej,to nie brzmi dobrze.
-Moja zła strona nigdy nie śpi-uśmiechnęłam się niegrzecznie wpychając do ust ostatni kawałek pysznej kanapki.
-Jestem pewien,że polubiłbym ją w niektórych częściach mego życia-dołeczki w jego policzkach sprawiły,że moje kończyny nagle stały się miękkie.
-Yeah?W jakich?-zachichotałam ciekawa,a kiedy jego głowa lekko odgięła się w lewą stronę zrozumiałam,że gestem sugeruje mi swoje łóżko.-Ew,Bieber przestań o tym myśleć kiedy tu siedzę!-pisnęłam zażenowana czując jak moje policzki nagle robią się czerwone i płoną.
-Myślę o tym kiedy na ciebie patrzę,wybacz Skarbie,to sposób w jaki na mnie działasz-oh Panie i Panowie,chciałabym przedstawić Wam najgorętszego dupka na świecie,oto Justin Bieber.
-Jestem pewna,że mówisz to każdej dziewczynie z prostymi nogami i tyłkiem,który spełnia twoje wszelkie wymagania-próbując być opanowana przekręciłam oczami i powracając do oglądania telewizora wcisnęłam do ust garść słodkich,kolorowych żelek.
-Jeśli już mowa o twoim tyłku..-jego wypowiedź przerwał donośny dzwonek rozbrzmiewający w całej willi.Zdziwieniu rzuciliśmy sobie niespokojne spojrzenia,a kiedy Justin podniósł się do góry ja postanowiłam pójść w jego ślady i zejść na dół razem z szatynem,nie jestem mięczakiem,po prostu nie lubię gdy jakiś nieznajomy człowiek dobija się do ogromnego domu stojącego na odludziu w środku nocy.Okej,może jestem małym tchórzem.Kiedy moje stopy odbiły się od ostatniego schodka przyspieszyłam kroku tak by zrównać się z towarzyszącym mi Justinem,stanęłam tuż obok jego ciała i czując ciepło emanujące od jego skóry uspokoiłam się.Chłopak jednym ruchem przekręcił złoty kluczyk tkwiący w zamku tego samego koloru,a następnie pociągnął drzwi ku sobie wpuszczając chłodne powietrze do środka.Nie minęła sekunda kiedy praktycznie bezwładne ciało wsunęło się przez szeroką szparę między framugami i opadło na idealnie czyste,białe kafelki wytwarzając charakterystyczne,wręcz bolesny dźwięk plaśnięcia.Przerażona wtuliłam się w bok bruneta,który jak zwykle wyglądał na niezwykle spokojnego.
-Kevin?-zdziwiony głos Justina rozbił moje przerażenie zastępując go zwykłym zszokowaniem.Kim jest do cholery Kevin i dlaczego leży kompletnie nieruchomo na posadce w środku nocy?



~*~
Nie wierzę,że napisałam tak zły rozdział.
Na prawdę chciałabym przeprosić Was za tak długi okres oczekiwania na owe badziewie(nie,nie użalam się nad sobą,po prostu sądzę,że nie jest to najlepsza praca),jednak dodawałam notkę z wytłumaczeniem i takie tam dlatego musicie mi to wybaczyć :)
cóż dużo Chloe i Jusa!
Mam pomysły na kolejne rozdzialy i teraz więcej czasu,kto wie,może w końcu wezmę się za siebie
wiecie,że was kocham?
Mam nadzieję,że tak.
Dziękuje.










62 komentarze:

  1. Jak zwykle rozdzial rewelacyjny ale o tym wiesz♡♡ koham ich po prosu kocham ale moja reakcje narozdzial znasz juz z gg. Skakalm ze szczescia a bezczelny justin jest takim wkurwiajacym dupkiemale i tak go kocham. Razem sa slodcy! Kloca sie ale sa tacy skdnksks *-* z niecierpliwoscia czekam na kolejny rozdzial. I jezu po prostu nie moge wyjsc z zachwytu sksjksks *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hhahaha ale sie usmialam , rozdzial rewelacyjny jak zawsze :)
    @believeyoucanx3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialne, uwielbiam ich scenki :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj tam... jak dla mnie rozdział jest genialny. Już nie mogę doczekać się dalszych losów.

    OdpowiedzUsuń
  6. Niech oni sie w sobie już zakochają :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny rozdział <3 czekam na kolejny :))

    OdpowiedzUsuń
  8. zły rozdział ??? the best joke ever loool inglisz

    OdpowiedzUsuń
  9. fdbgsufbwebfjrbfw cudoooowny rozdział :) czekam z niecierpliwością na następny :* :)

    OdpowiedzUsuń
  10. tak bardzo to kocham! <3 / @lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  11. starasz się tak bardzo :D / @lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  12. to wszystko dla nas. ♥ / @lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  13. marnujesz swój cenny czas żeby tylko nas uszczęśliwić / @lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  14. tak bardzo Ci to wychodzi / @lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  15. masz ogromny talent <3 / @lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  16. emilyandjustin czytam już 3 raz! / @lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  17. ten blog też przeczytam 38439643204827 razy / @lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  18. Ciebie nie idzie opisać jednym słowem... / @lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  19. więc użyję kilkanaście lub kilkadziesiąt! / @lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  20. jesteś kochana <3 / @lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  21. miła :) / @lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  22. urocza! / @lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  23. urocza! / @lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  24. masz mnóstwo pomysłów! / @lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  25. te wspaniałe pomysły nigdy Ci się nie kończą :)) / @lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  26. masz strasznie bujną wyobraźnie / @lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  27. i to można zauważyć po Twoich cudownych blogach :d / @lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  28. mimo iż czasami mijają tygodnie od dodania rozdziału...... / @lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  29. dodasz go wtedy kiedy masz ochotę ii zawsze jest pełen sukces! / @lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  30. ludzie są z Tobą od początku ! / @lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  31. NIGDY SIĘ NIE PODDAJ / @lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  32. dobrze wiesz, że Cię kochamy i jeżeli będziesz miała problem możesz się do nas skierować :)) / @lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  33. jesteś ambitna! / @lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  34. wspaaaaaniała <3 / @lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  35. I WIESZ, ŻE CIĘ KOCHAMY NAJMOCNIEJ NA CAŁYM ŚWIECIE! / @lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  36. nigdy nie przestawaj pisać... / @lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  37. ludzie to doceniają wiesz.. ♥ / @lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  38. KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM / @lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  39. CIĘ. ♥ / lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  40. tak bardzo. :d / lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  41. wszyscy już chyba czekają na ten moment... / lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  42. gdy Justin jej powie co czuje / lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  43. gdy Justin zabierze na randke / lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  44. gdy tylko Justin będzie się dla niej liczył / lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  45. i wszyscy czekają na to aby było już po tym jak Justin się dowie o jej kłamstwie.. / lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  46. żeby wiesz... / lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  47. mogli żyć długo i szczęśliwie.. / lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  48. A RAZEM Z NIMI 0945739264328574305621 MAŁYCH BIEBERÓW. ♥ / lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  49. rozdział jak zawsze świetny! <3

    OdpowiedzUsuń
  50. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  51. cudowne jezu asdjksdfsadas nie moge doczekać się kolejnego! :*

    OdpowiedzUsuń
  52. Nie za bardzo przepadam za fanfiction z Justinem. Ale to jest genialne ;)) Naprawdę mimo tego że rozdziałów jest mało jest cudowne ;)) Masz talent

    OdpowiedzUsuń
  53. super rozdzial super blog super wszystko. Kiedy nowy rozdzial nie moge sie juz doczekac nie nie jestem tym anoonimowym co wczesniej dodal BAARDZO duzo komentarzy bo widzialam ile i nie wiem po co no bo pozniej piszesz ze tylko jedna osoba komentuje to. Ale wedlug mnie super zajebisty rozdzial no wszystko po prostu.

    OdpowiedzUsuń
  54. Cudowny rozdział ;-) zresztą jak każdy misiu. <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  55. Dodasz już 5 rozdział? Plosie :cc <3

    OdpowiedzUsuń
  56. Ej ja naprawdę przepraszam że cię pośpieszam i w ogóle, ale tak bardzo byłabym szczęśliwa gdyby zaistniał tu piąty rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  57. jej kiedy next ? mega! kocham ubóstwiam! hhaah<333

    OdpowiedzUsuń
  58. Noo, ju dugo nie dodajesz ;c aaa piszesz na prawde mega <3 czekam z niecierpliwoscia na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  59. Kiedy następny rozdział ? ^^

    OdpowiedzUsuń