Jasne światło opadło na moje wciąż zamknięte powieki
zmuszając mnie do cichego jęknięcia. Nie chciałam się budzić. Jego ciało
oplotło mnie niczym bluszcz, czułam go dosłownie wszędzie. Musisz powrócić do
świata żywych Chloe. Ponownie przekręciłam się na drugi bok chroniąc tym samym
moją wrażliwą twarz, poranki nie są moją ulubioną porą dnia. Ciężka ręka
bruneta szczelnie owinęła moją sylwetkę przez co moja cienka koszulka podwinęła
się do góry. Wciągnęłam nosem słodki zapach jego żelu pod prysznic i marszcząc
brwi uświadomiłam sobie co robię. Rozkoszuję się słodkim uściskiem z mężczyzną ,a
dokładniej mówiąc z Justinem .Justin Drew Bieber, jeden z najbardziej
irytujących mężczyzn na świecie przytula mnie śpiąc niczym słodkie, małe
dziecko. Z pomiędzy rozchylonych ust bruneta uciekły ciche westchnięcia, nie
mogąc się oprzeć uniosłam powieki do góry. Moje wargi niewinnie wygięły się w
półuśmiech kiedy marszcząc oczy spojrzałam na jego gładką, spokojną twarz.
Zdecydowanie nie przypominał tego Biebera, który jeszcze kilka godzin wcześniej
kłócił się ze mną. Przymykając powieki powróciłam do sytuacji z nocy.
-Jesteś pewien, że
jego serce wciąż bije?- miałam wrażenie, że ja za chwilę umrę i padnę na
kafelki tuż obok nieprzytomnego chłopaka. Kim do cholery jest ?!
-Tak-jak zwykle z jego ust ucieka nieprzyjemne warknięcie, które
z ogromną siłą odbija się w mojej psychice.-Przestań panikować Chlo- nie muszę
widzieć jego twarzy by stwierdzić, że przewraca oczami. Nienawidzę kiedy to
robi.
-Jak możesz na mnie
krzyczeć?!-uniosłam dłonie do góry gestykulując nimi zawzięcie.- To nie ja
przerwałam oglądanie meczu dzwonkiem i nie ja wpadłam do domu jako cichy
samobójca!-patrząc wprost na niego dyszałam.Dochodziła trzecia w nocy,a my
staliśmy niczym dwójka zagubionych ludzi nad ich zmarłym przyjacielem.Oh gdybym
tylko wiedziała kim jest tajemniczy Kevin.Gęste brwi Justina zmarszczyły się
dając mi sygnał o złości mężczyzny.Pieprzę to.
-On nie jest
samobójcą!-oh tak Bieber,krzycz na mnie,tłumacz trupa.-To Kevin-po raz drugi
słyszę imię tajemniczego chłopaka,pomimo tego wciąż nie wiem kim jest.Uniosłam
brwi ku górze chcąc pokazać mu,że czekam na ciąg dalszy wyjaśnień.-To kuzyn
Natalie.-i bingo!Kolejny z rodziny Hendersonów.Harry miał rację,żaden bogacz
nie jest normalny.Krzyżując ręcę na piersiach oparłam ciało o zimną ścianę tuż
obok mnie.
-No dalej Bieber,nie
karz mi czekać-tupnęłam nogą w posadzkę pode mną zachowując się jak jedna z
rozwydrzonych,małych dziewczynek.Z ust mężczyzny uciekło kolejne
westchnięcie,widocznie na prawdę zaczynam go irytować.Nie żeby zależało mi na
dobrym samopoczuciu tego kretyna.
-Jesteś
irytująca.-wzruszyłam ramionami nie przejmując się jego słowami.Jeśli chce mnie
obrazić musi postarać się nieco bardziej.Jego jabłko Adama poruszyło sie
powolnie kiedy dłoń chłopaka przeczesała jego wciąż idealnie ułożone włosy.-Kev
jest bliskim przyjacielem rodziny Hendersonów.Nie wiem czy faktycznie są
rodziną,z tego co pamiętam znają się od dzieciństwa i spędzają razem
święta.Jego rodzice to właściciele sieci salonów kosmetycznych,są bogaci i
niezwykle..starodawni.-malinowe wargi niewinnie uniosły się do góry.Z czego on
się śmieje?Nie wymagałam całej biografii Kevina,jedynie jej zarysu.Znudzona
oblizałam usta.-Mają na wyspie jakiś dom i Kev ucieka tu na wakacje by
zaszaleć.Jeśli moje przewidywania nie kłamią jego rodzina przyjechała w
odwiedziny zaś on przesadził z alkoholem.-miałam wrażenie,że dla Justina ta
sytuacja nie była zadziwiająca.Zmarszczyłam brwi.Nie wyobrażam sobie Biebera w
podobnej sytuacji.To bogaty gentelman z masą pieniędzy na koncie i drogim
zegarkiem na nadgarstku.Z tego co wiem świta
Natalie preferuje bankiety,nie dzikie imprezy.
-Nie mógł wrócić do
domu?-ścisnęłam usta w cienką linię chcąc zrozumieć obecność chłopaka
tutaj.-Chyba powinien pamiętać adres swojego mieszkania.-zmęczenie zabrało mi
trzeźwe myślenie,nie byłam w nastroju na pomaganie.Ten dzień był linią
niepowodzeń,gra w golfa,uderzenie go w jądra i ta cała bezinteresowna opieka,o
której chce zapomnieć.
-Chloe!-dlaczego on na
mnie krzyczy ?- Nie było mnie z nim,nie mam pojęcia dlaczego przyszedł właśnie
do nas.Na pewno musimy mu pomóc,ani jego rodzina ani Natalie nie może
dowiedzieć się o jego małej wpadce.Wiesz jaka ona jest -oh Panie
Bieber,zadziwia mnie Pan. Nie lubi Natalie ?! "Wiem jaka ona jest?"
Wiem? Chce wiedzieć?Przekręcając oczami kiwnęłam głową.Zrobię wszystko by być
przeciwko Natalie. Przybiłam sobie mentalną piątkę uśmiechając sie niewinnie.
-Możemy przenocować go
tutaj i dać wodę oraz środki przeciwbólowe-odbiłam się od ściany podchodząc do
bruneta.-Myślę,że nic więcej nie jesteśmy w stanie zrobić.Rano wyprowadzimy go
przez tylne drzwi,wymyśli łatwą bajeczkę dla rodziców,a Nat nie dowie się o
niczym.-bleh Chloe!Zdrobniłaś jej ohydne imię. Na twarzy Justina pojawił się
delikatny uśmiech.
-Wiedziałem,że jesteś
spoko-jego dłoń swobodnie opadła na moje ramiona obejmując mnie.Dziwne dreszcze
wstrząsnęły moim ciałem.
-Kiedykolwiek
sądziłeś,że nie jestem ?-uniosłam brwi do góry powolnie zsuwając z siebie jego
ramię.
-Może-drań.
-Dlaczego położyliśmy
go w mojej sypialni?!-trudno jest wyrazić oburzenie gdy muszę szeptać.
-Bo mamy pewność,że
Natalie do niej nie wejdzie.-warknął brązowooki nakrywając leżącego chłopaka
kocem.MOIM KOCEM.Okej,w tym momencie miał rację.
-Więc oddajemy moje
łóżko twojemu pijanemu koledze zaś ja mam spać na kanapie w salonie.Na prawdę
wspaniały pomysł Bieber.-burknęłam oburzona uderzając dłonią w drewniany stelaż
łóżka.
-Pójdziesz spać do
mojego pokoju-jego ton był tak spokojny i opanowany,że miałam wrażenie iż
rozmawiamy o kupowaniu bułek,a nie o ukrywaniu pijanego członka rodziny
Hendersonów.
-Więc ty pójdziesz do
salonu?
-Nie
-Więc kto ?
-Nikt
-Justin!-teraz
podniosłam głos uderzając ramieniem w jego ramię.Oczy chłopaka momentalnie
opadły na moją twarz rzucając mi pytające spojrzenie.Westchnęłam podirytowana
faktem,że ponownie musze mu tłumaczyć najbardziej oczywiste sprawy.-Skoro ja
mam spać u ciebie,Kevin u mnie to ty musisz spać na dole.To takie proste
Justin-warknęłam wkurzona odrzucając denerwujące kosmyki mych włosów na plecy.
-Czy oglądanie meczu
rozpuściło twój mózg?-nie mogłam uwierzyć,że tak bezczelne słowa mogły opuścić
jego usta.Marszcząc brwi rzuciłam mu najbardziej złowrogie spojrzenie na jakie
było mnie stać.
-Oh to wszystko
wyjaśnia.Ty oglądasz tak wiele meczy - syknęłam sprytnie i przechylając głowę
na prawą stronę uśmiechnęłam się złośliwie.Jeśli sędzia nie wymiękł powinien
doliczyć mi 1000 punktów ekstra ! Uśmiech bruneta zmienił swój kształt,bingo
!Zaniemówił. Przybiłam sobie piątkę i chichocząc z własnego zwycięstwa uniosłam
brew do góry.-Masz zamiar wyjawić mi swój genialny plan czy będziesz wlepiał we
mnie ten głupi wzrok przez resztę nocy? Stężenie wódki w tym pokoju robi się
nieznośne.-nie żeby w moim domu
pachniało inaczej. Myślami powracam do zielonej kanapy ustawionej na środku
niewielkiego, starego salonu sąsiadującego z kuchnią.Moja matka jak zwykle
przygotowuje obiad,a on siedzi na kanapie pijąc.Rzucam buty tuż obok trampek
Harriego i wszyscy udają wspaniałą rodzinę. Odór jest
identyczny,odrzucający,żałosny.Zamykam oczy zapomionając,nie teraz.Spoglądając
na Justina westchnęłam,zrobiłam się na prawdę zmęczona od kiedy ten palant
postanowił złożyć nam wizytę.
-Jak zwykle musisz
dorzuć swój karnister paliwa do ogniska!-yay,ktoś tu bawi się w poetę.
-Po prostu powiedz mi
co mam zrobić,a jedyne co zobaczysz to moje plecy,które znikają za
drzwiami.-odparłam sprytnie chcąc zakończyć tę kłótnie i schadzkę w pokoju,
który teraz nie należy do mnie.
-Chloe to takie
banalne-wygląda na totalnie padniętego,dlaczego musi ciągnąc ten teatrzyk?-
Udamy się do mojej sypialni,przebierzemy się i pójdziemy spać jak normalni
ludzie w jednym łóżku.- jestem pewna,że moja mina w tej chwili jest co najmniej
bezcenna.Moje usta uformowały się w kształt litery O,a oczy przypominały duże
monety.
-Nie będę z Tobą
spała! -pisnęłam oburzona czując jak resztki palącej się we mnie energii
wybuchają.-Po moim trupie Bieber,wolę spać na kanapie.-odwracając się na pięcie
ruszyłam w stronę drzwi lecz wtedy poczułam jak jego duże palce owinęły się
wokół mojego nadgarstka zatrzymując mnie.Westchnęłam widocznie
zirytowana,jednak rozpoczął mowę zanim wydobyłam z siebie krzyk.
-To ułatwi sprawę.
Natalie będzie zdziwiona jeśli znajdzie cię na kanapie.Będzie zadawała
pytania,a oboje wiemy,że jest cholernie ciekawska i będzie w stanie wynająć
detektywa by dowiedzieć się prawdy.- niechętnie kiwnęłam głową przyznając mu
rację.Nienawidziłam faktu,że jego wypowiedź miała sens,robił wszystko bym
poszła spać w jego łóżku. -Przyjdzie tutaj i zastanie Kevina,on będzie miał
problemy,a my wyrzuty sumienia.Po prostu przestańmy się kłócić,schowaj
broń,chodź do mnie i dajmy tej pijanej szuji spać.Obiecuje,że jutro powiem mu
co o tym sądzę i pozwolę ci na niego nakrzyczeć.Ale to jutro.-jego głos jest
miękki,poczułam się zażenowana.Na Brooklynie bez zastanowienia przyjęłabym
każdego pijanego kumpla dając za niego swoją rękę.Muszę postąpić słusznie.
-Okej-niepewnie
kiwnęłam głową,a głośne ziewnięcie potwierdziło ogrom mego zmęczenia.Na ustach
Justina pojawił się słaby uśmiech,jego twarz
w blasku księżyca wygląda..zjawiskowo.Okej.Powinnam pójść
spać.Odwracając się tyłem do łożka ruszyłam w stronę drzwi opuszczając
pomieszczenie.Nie musiałam spoglądać w tył by wiedzieć,że Justin idzie tuż za
mną,słyszałam jego dość głośne kroki.Wciąż byliśmy jedynymi w domu.Jak dla mnie
super.Odnajdując jego sypialnie wkroczyłam do jednego z największych
pomieszczeń w willi Hendersonów.Swoją drogą,dlaczego Justin dostał tak
ekskluzywny pokój? Żółta lampka rozpala mój umysł. Natalie na niego
leci.Odwracając się w jego stronę powolnie opadłam tyłkiem na miękki materac
pokryty ciemną, satynową pościelą.Łóżko stanowiło centrum sypialni i miało do
tego prawo,było nieziemskie.Spoglądając na zegarek westchnęłam,3: 35. Nie chce
wiedzieć do której będę spała.
-Więc?-jego głos
przerwał moje przemyślenia zmuszając mnie do spojrzenia na boską sylwetkę
chłopaka.
-Więc?-uniosłam brew
do góry nie do końca wiedząc o co mu chodzi.
-Wzięłaś sobie coś do
..przebrania?-cholera,Chloe!
-Oh -jęknęłam
widocznie przygaszona nie mając ochoty na dalsze podróże po zimnym korytarzu. -
Nie,zaraz po coś pójdę.- wzdychając podniosłam się do góry i prostując ciało ponownie
ziewnęłam.Czułam na sobie jego wzrok,aż w końcu ciało chłopaka poruszyło się
podchodząc do komody.Wyjął z niej białą koszulkę i ruszając w mą stronę wcisnął
materiał w me dłonie.Odetchnęłam z ulgą czując miękkość tkaniny.
-Dzięki-posłałam mu
łagodny uśmiech i po raz pierwszy od przyjazdu tutaj poczułam,że Justin jest
odrobinę inny.Nie twierdzę,że nie jest nadzianym bufonem myślącym o sobie jako
o Bogu.Cóż,w moich oczach zawsze będzie bogatym chłopakiem z Manhatanu,jednak
teraz wiem,że dla niego warto złamać zasadę.
Słyszałam jak
szczoteczka brzęczy w łazience dając mi znak,że mam jeszcze dobre dwie minuty
samotnego leżenia.Dziwnie czułam się zajmując kawałek jego
terytorium.Oczywiście,teoretycznie to łóżko nie należało do niego,ale sam
fakt,że spał tutaj lekko mnie..zawstydzał? Tak,to chyba najbardziej trafne
określenie.Nasuwając na ciało gorącą kołdrę westchnęłam.Jasne,duże Słońce
powolnie przebijało się przez ciemne niebo nocy rozjaśniając plaże i otaczający
nas świat.Miałam dość atrakcji jak na jeden dzień. Do moich uszu dotarł
charakterystyczny dźwięk otwierania drzwi i odruchowo odwróciłam głowę w stronę
łazienki. Stał tam. Ubrany jedynie w bokserki,przeczesał palcami swoje jasne
włosy i upewniając się,że jedno z okien jest otwarte ruszył w stronę łóżka.
Zazdrościłam mu tej pewności siebie,była denerwująca,ale sprawiał wrażenie
niezwykle silnego.Opadłam głową na poduszkę nie chcąc wyjść na kobietę,która
się gapiła. Chociaż bądźmy szczerzy, robiłam to.Nie ważne jak irytujący
bywa,jest cholernie przystojny. Niewinnie obserwowałam go zza kołdry,zgasił
lampkę,zamknął drzwi na klucz,aż w końcu usiadł na łóżku po drugiej stronie i
położył się.
-Moje jądra są
fioletowe.- nie mógł być bardziej romantyczny niż teraz.Prychnęłam widocznie
obrzydzona jego oznajmieniem.
-Na prawdę ci
współczuję.- odparłam nieszczerze przekręcając ciało na lewy bok,teraz miałam
jego sylwetkę za swoimi plecami.Czułam się bezpieczniej.
-Powinnaś. - oh
zamknij się.Przymykając powieki zignorowałam jego odpowiedź i wsunęłam swe dłonie
pod poduszkę. Nie minęły dwie minuty kiedy poczułam jak materac ugina się,a
dziwne ciepło uderza w moją zakrytą skórę.Zmarszczyłam brwi.
-Masz jakiś
problem?-nie chciałam by to zdanie zabrzmiało tak groźnie,miałam wrażenie,że
drgnął.
-Tamta połowa łóżka
jest...zimna.-gdyby nie zmęczenie wybuchnęłabym śmiechem.
-Zimna?-uniosłam brwi
do góry wiedząc,że i tak nie zobaczy tego gestu.
-Tak,zmarzłem.Ta część
należy do moich ulubionych.-z jego tonu mogłam wywnioskować,że
jest..wesoły?Gdzie podziała się jego senność?Wzdychając głośno ponownie
podniosłam się do pozycji siedzącej i uważając by nie dotykać jego ciała
przeniosłam się na drugą,pustą stronę.Ułożyłam dłonie tak jak wcześniej
wtulając się w poduszkę.
-Wiesz.-przerwał na
moment by ponownie się do mnie przysunąć.-Chyba jednak preferuję tę
część-oznajmił swobodnie tworząc w materacu wgłębienie.
-Od czego to zależy
Bieber?-warknęłam widocznie oburzona jego głupią grą.
-Od tego gdzie leżysz
ty.- i w tej chwili Justin Drew Bieber sprawił,że moje serce roztopiło się
niczym gorąca czekolada. Uśmiechnęłam się szeroko wspominając ostatnie
zdanie.Potrafi być słodki kiedy nie pracuje nad wkurzeniem mnie.Unosząc głowę
do góry odnalazłam wzrokiem duży,ścienny zegar. 10:35. To grzech spać tak
długo.Wyplątując się z jego zabójczego uścisku powolnie podciągnęłam się do
pozycji siedzącej. Cóż,spanie nie jest moim jedynym grzechem.Przygotujmy krótką
listę.
1.Przypadkowe znokautowanie nauczyciela.
2. Dotknięcie jego penisa podczas chłodzenia rany.
3.Kłotnie.
4.Więcej kłótni.
5.Jeszcze parę kłótni
6.Spanie z nim
7.Głupi uśmiech na mej twarzy w chwili kiedy był totalnie
słodki.
Jestem pewna,że nie dostanę rozgrzeszenia.Wzdychając
przetarłam dłońmi zmęczoną twarz.Słyszałam odgłos talerzy dochodzący z
dołu.Wrócili.Niechętnie odbiłam się od materaca i łapiąc równowagę pociągnęłam
krótką koszulkę chłopaka w dół.Chyba ją zatrzymam.Podoba mi się.Ponownie
przymknęlam powieki zaciągając się błogim zapachem męskich perfum.Potrafi
być..odurzający.Chichocząc głupio podniosłam z podłogi swoje szorty oraz
koszulkę.Odwracając się za siebie sprawdziłam czy brunet wciąż śpi po czym
zsunęłam z siebie t-shirt zastępując go własnymi częściami garderoby.Zgarnęłam
rozczochrane włosy w koka i wciskając niesforne kosmyki pod gumkę
warknęłam.Muszę wyglądać jak potwór.W mojej głowie pojawił się obraz miny
Natalie mówiącej "zawsze byłaś tą brzydką".Mam ogromną chęć rozbić
jej nos. Zgarniając koszulkę pod pachę rozejrzałam się po pokoju,ani śladu
mojej obceności.Taki był plan.Chwaląc samą siebie nakryłam szczelnie ciało
mężczyzny po czym ostrożnie otworzyłam drewniane drzwi.Wysunęłam głowę
sprawdzając bezpieczeństwo ,a kiedy upewniłam się,że jestem jedyną nieśpiącą
osobą na pierwszym piętrze opuściłam kryjówkę.Szybkimi kroczkami pokonałam
krótką odległość między naszymi pokojami i niczym tajny agent wsunęłam się do
własnej sypialni.Ostry zapach alkoholu uderzył w moje ciało wprawiając mnie w
złe samopoczucie i obrzydzenie.Ledwo wytrzymywałam ten odór w domu.Wstrzymując
oddech rzuciłam koszulkę chłopaka na już puste łóżko po czym przebiegłam do
okien otwierając trzy z nich.Chłodne,nadmorskie powietrze wpadło do pokoju
mieszając się z cuchnącą wonią alkoholu.Swoją drogą,gdzie Kevin?Marszcząc brwi
przebiegłam wzrokiem o całym pokoju.Poszukiwałam wiadomości,koszyka owoców jako
podziękowanie i porządku w pokoju.Nie dostałam żadnej z tych rzeczy.Burcząc
zsunęłam z łóżka pościel,nie będę pod nią spała.Wrzucając brudne materiały do
wiklinowego kosza rozebrałam się.Potrzebowałam szybkiego,orzeźwiającego
prysznica.Musiałam przemyśleć parę spraw.Naga wkroczyłam do kabiny po czym
układając palce na srebrnym pokrętle wybrałam odpowiednią na tę chwilę
temperaturę wody. Letnie krople powolnie opadły na moją skórę tworząc błogą
kurtynę spokoju.Przymknęłam powieki i
opierając czoło o chłodne szkło obudowy westchnęłam.Dlaczego tracę
rozum? Powinnam go odepchnąć,wybrać spanie na hamaku.Nie bądźmy naiwni.Mogłam
zrobić tak wiele by obronić się od spania z nim,nie zrobiłam nic.Czy powinnam
zrzucać winę na zmęczenie?Wiele osób pracuje w stresie i nie podejmują tak
irracjonalnych decyzji. Nie to,że się poddałam jest problemem,to fakt,że nigdy
nie spałam tak dobrze jak tej nocy.Czułam się bezpiecznie.To tak jakbym
odnalazła własną oazę,rozkoszny las oddalony od ludzkości.Był tylko on i ja..Do
cholery,Chloe !Gdzie twój temperament?!Chcąc się uspokoić wysunęłam dłoń po
mydło.Chwytając buteleczkę wylałam odrobinę substancji na swoją dłoń.Tarciem
dokładnie spieniłam płyn.Kiedy przesuwam dłońmi po swym ciele przyłapuję się na
myśleniu o nim.PONOWNIE! Otwieram oczy rozglądając się dookoła. Nie chcę
dopuścić do siebie myśli,że go polubiłam.To dzieciak z Manhatanu.Nie mam prawa
go lubić.
-I wtedy .. powiedział,że może załatwić nam bilety na tę
wycieczkę!Czy to nie brzmi wspaniale?!Mogłabym spędzić z nim czas,a wy
zwiedzilibyście ruiny jakiegoś zamku poznając historię!-już w połowie schodów
słyszę podekscytowany głos Anastasi.Coś,lub ktoś musiał wywołać u niej wybuch
szczęścia.Nie widziałam by kiedykolwiek była tak szczęśliwa. Pokonując ostatni
schodek podeszłam do lustra, jeansowe szorty z wysokim stanem,biały crop top z
napisem i trampki,dość wygodne i modne połączenie.Tak sądzę. Uniosłam palce do
góry i przesuwając nimi po końcówkach włosów rozczesałam maleńkie kołtuny.
Biorąc głęboki oddech odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę
przepełnionego,ciemnego pomieszczenia. Dlaczego musieli urządzać tajemnicze
zebrania kiedy byłam głodna?
-Nienawidzę zamków-ohydny głos Natalie dotarł do moich uszu
wywołując gęsią skórkę na powierzchni całego ciała.Bleh.
-Daj spokój Nat!-wow,pierwszy raz ujrzałam uczucie na twarzy
Corneli.- Gdyby chodziło o Justina
pojechałabyś na tą wycieczkę bez zająknięcia.-zmarszczyłam brwi słysząc
jej komentarz i dopiero po chwili zauważyłam,że w kuchni brakowało jedynie
szatyna.
-Cornelia!-twarz mojej siostry kolorem przypominała dojrzałą
truskawkę,byłam pewna,że dzieli ans jedynie kilka sekund od kompletnego wybuchu
tego wulkanu sztuczności.
-Cóż,ona ma rację.-mam wrażenie,że przyjaciółki kompletnie
zapomniały o obecności chłopaków i mnie w pomieszczeniu,ich kłótnia przybierała
na sile,a ja nie miałam pojęcia o co dokładnie chodziło.Przez kolejne dziesięć
minut Natalie tłumaczyła dziewczynom hierarchię ludzi bogatych i biednych
kładąc nacisk na fakt,że osoby z wyższych sfer nie mają prawa spotykać się z
mniej zamożnymi obywatelami.Czy wspominałam już o wielkości głupoty mojej
kuzynki?Nie?Marszcząc brwi wyłapywałam pojedyncze fakty i słowa,które łącząc
się układały w mojej głowie prostą historię.Wczorajszego wieczoru cała
ekipa,oprócz mnie oraz Justina,udała się na elegancką imprezę w jednym z
nowoczesnych,ekstrawaganckich klubów na wyspie. Anastasia poznała przystojnego
mieszkańca wyspy,który okazał się zwykłym,pracującym człowiekiem podobnym do
mnie lub mojego brata.Owy mężczyzna zaproponował jej romantyczną wycieczkę po
zamku,w którym pracuje jako przewodnik,zaoferował zwiedzanie dla całej paczki,a
Natalie jest kompletnie przeciwna.Yeah,powinnam być detektywem.Moje
przemyślenia przerwała para rąk owijająca się wokół mojego pasa.Zdziwiona
spojrzałam w dół i zauważając liczne tatuaże odetchnęłam z ulgą.Mój przyjaciel
od spania i ratowania pijanych dziedziców.Uśmiechnęłam się niewinnie
przybijając mojej podświadomości piątkę za całkiem niezły żarcik.
-Nie lubię gdy moje kobiety uciekają z łóżka gdy udaję,że
śpię.-ścisnęłam usta w cienką linię analizując jego zdanie.Kiedy udaje,że śpi?
-Nie jestem twoją kobietą-odparłam sprytnie kiedy
niezauważalnie wysunęliśmy się na korytarz.Teraz byliśmy kompletnie sami,znowu.
-Zawsze możemy to zmienić.-chyba nigdy nie ogarnę wielkości
jego pewności siebie.Jest olbrzymia!Zaśmiałam się nerwowo kręcąc głową.-I
powracając do ucieczek-na moment przesunął swą twarz do mojego ucha pieszcząc
gorącym oddechem wrażliwą skórę w tym miejscu.-Wyglądasz całkiem seksownie w
tych koronkowych majtkach Kochanie.-poczułam jak miękkie wargi mężczyzny
odbijają się od tylnej części mej szczęki,a kilka sekund później jego ciało
kompletnie odsunęło się ode mnie znikając w kuchni.Zostawił mnie.Kompletnie
zaskoczoną,zszokowaną i zdyszaną.Z pomiędzy rozchylonych warg uciekały ciche
oddechy,zacisnęłam oczy.Udawał!Na prawdę udawał!Cholerny dupek.Zaciskając
dłonie w pięści zebrałam w sobie całą złość.Nabuzowana ponownie wkroczyłam do
kuchni rzucając mu najbardziej złowrogie spojrzenie na jakie było mnie stać.
Zajmując jedno z wolnych miejsc oparłam głowę o zimną szybę
usytuowaną po lewej stronie mego ciała.Nie mogłam uwierzyć w fakt,że jedziemy
na wycieczkę w celu zwiedzenia nudnego zabytku na wyspie.Anastasia przebiegła
na przód autobusu i siadając obok niedawno poznanego mężczyzny uśmiechnęła
się.Chyba nigdy nie widziałam jej tak szczęśliwej.Układając torbę na kolanach
przymknęłam powieki.Dzisiejsza noc była męcząca.Rozpoczynając od oglądania
meczu poprzez wizytę pijanego kuzyna i szalonym zakończeniu czyli spaniu z
Justinem.Wciąż jestem na niego wściekła.Ten dupek udawał,że śpi tylko po to by
popatrzeć jak zmieniam ubranie !Ugh.
-Tęskniłaś za mną?- nie byłam zdziwiona obecnością bruneta
na wolnym miejscu tuż obok mnie.Chyba przywyknę do jego nachalności. Ścisnęłam
usta w cienką linię i odwracając głowę w drugą stronę zasugerowałam mu
wściekłość za złe zachowanie z rana.-Chloe,czy ty mnie ignorujesz?-jego ciepła
dłoń opadła na moje nagie kolano.Nieprzyjemne dreszcze przepłynęły przez moją
skórę kumulując się w centrum mej kobiecości.Kurwa,tyllko nie to.Przymknęłam
powieki próbując zapomnieć o mojej totalnie nieodpowiedniej reakcji.Okej,było
wiele sytuacji,w których czułam tak zwane podniecenie,jednak nie byłam gotowa
na to,że odczuję coś takiego przy nim.Cóż,nie możesz się okłamywać Chloe,Justin
jest toalnie gorący.Wbiłam swe białe zęby w miękką,dolną wargę i kumulując na
niej całą złość spojrzałam na rozbawioną twarz chłopaka.
-Dlaczego udawałeś,że śpisz?-ciekawa zmarszczyłam brwi
próbując zignorować bezczelne owady władające wnętrzem mojego
żołądka.Podniecenie,motylki..co jeszcze ?
-Bo chciałem sprawdzić jak długo przy mnie zostaniesz.-
słodki usmiech wkroczył na jego twarz kompletnie mnie rozczulając.Yay,przestań.
-Nie mogłeś mnie zatrzymać kiedy wstawałam?-uniosłam brwi do
góry wskazując na oczywistość zaproponowanej przedze mnie czynności.Nawet nie
zauważyłam,że ogromny autokar ruszył.
-Chciałem to zrobić.-wykonał dramatyczną przerwę udając,że
zastanawia się na dalszą częścią wypowiedzi.-ale wtedy ty zaczęłaś się
rozbierać-jeszcze chwila a moja ręka zderzy się z jego ramieniem.-Nie mogłem
przerwać tego pokazu Kochanie-przesunął językiem ppo swych
malinowych,apetycznych wargach nawilżając je.Kompletnie seksowny i
dezorientujący ruch.
-Jesteś obrzydliwy-fuknęłam urażona krzyżując dłonie na
piersiach.-Nigdy więcej nie spędzę z tobą nocy-dodałam poważnie chmurząc się
niczym mała dziewczynka.
-Skarbie-dlaczego mówi na mnie w ten sposób ?!-Nigdy nie mów
nigdy-jego oddech odbił się od skóry na moich uchu sprawiając,że ponownie
zadrżałam. Jego palce powolnie przesunęły się po moim kolanie w górę wkraczając
na zakazany teren mojego uda.-Masz na prawdę miękką skórę-jego usta wciąż były
blisko mojej twarzy,nie mogłam się skupić.Odchrząknęłam.
-Myślałeś,że moja skóra jest szorstka?-mój głos był cichy i
niepewny.
-Nie-pokręcił głową rzucając mi ospałe,seksowne
spojrzenie.-Kiedy w nocy wtuliłaś się we mnie-jego tęczówki wypalały dziurę w
mej twarzy. Wtulałam się w niego ?-a ja cię objąłem poczułam jak przyjemna w
dotyku jesteś.-kurwa mać. Nie wierzę w to co się dzieje. Wtulałam się w niego !
A on mnie przytulił !To nie był pieprzony przypadek!Mruknęłam cichutko
obserwując jak jego dłoń swobodnie bada centymetry mojej skóry.
-Mogłeś mnie odepchnąć-poprawiłam się na fotelu udając,że
owa sytuacja jest dla mnie jak najbardziej komfortowa.Robiłam z chłopakami złe
rzeczy,ale żaden z nich nie wpędził mnie w zakłopotanie.Żaden oprócz Justina.
-Ale nie chciałem tego zrobić-jego wargi nagle przywarły do
skóry na mej brodzie pozostawiając w tym miejscu mokry pocałunek.Niewinnie
rozchyliłam usta rozkoszujac się tym uczuciem.Spojrzałam na niego.
-To dobrze-wzruszyłam ramionami.-Bo ja także nie chciałam
byś to zrobił.-w moim gardle pojawiła się irytująca gula utrudniająca normalne
wymawianie słów.Kąciki jego ust ospale uniosły się ku górze,aż nagle chłopak
odsunął się ode mnie opierając plecy o miękki fotel,na którym siedział.Jego
ręka pozostała na mojej nodze.-Chciałbym żeby Kevin częściej zaskakiwał nas
nocą-zdziwiona zmarszczyłam brwi.-Wtedy nie potrzebowałbym innej wymówki by
zaprosić cię do swojego łóżka-zaśmiałam się nerwowo nie wiedząc jak inaczej
zareagować na jego wyznanie.Chichotanie było najprostszym wyjściem,mógł
uznać,że zrozumiałam jego słowa w świetle żartu.Zmień temat Chloe,chyba nie
chcesz utonąć w morzu paniki.
-Więc Kev wrócił do domu?-ciekawa owinęłam dłonie w okół
swej talii rzucając mu spojrzenie spod długich,ciemnych rzęs.
-Ehe-kiwnął głową rozglądając się po autobusie.-Napisał mi
smsa z podziękowaniami i przeprosinami.Jego rodzice myślą,że robił specjalny
projekt na astronomię.-yay,bogaci ludzie potrafią być na prawdę naiwni.
-Jego rodzice są idiotami ?-prychnęłam zdziwiona opierając
głowę o zagłówek.
-Nie-rozbawiony pokręcił głową.-To zapracowani ludzie,nie
maja czasu na analizowanie jego zachowań.Zapewne daliby mu szlaban jeśli
wróciłby pijany do domu,nauka jest dobrą wymówką.Inwestują w jego
edukację,sądzą,że może zostać kimś wielkim.- nie potrafiłam skupić się na jego
słowach,ciepła skóra mężczyzny ocierająca się o
moje udo była co najmniej ddezorientująca.Kiwnęłam głową udając,że
interesuje mnie jego wypowiedź.
-Słabo-wyśpiewałam słodko zaciskając palce na swych bokach.
-A twoi rodzice?-cholera,tylko nie to.Nie ważne jak
irytujący jest,nienawidzę okłamywać ludzi,a rozmawianie o mojej rodzinie zmusza
mnie do tego.Odchrząknęlam.
-No wiesz-wzruszyłam ramionami.-są dość normalni.
-Normalni ? - jego gęste brwi uniosły się do góry dając mi
znak,że wymaga czegoś więcej niż tak krótkiej odpowiedzi.
-Yep.-nagle do moich uszu dobiegł przyjemny głos
przewodnika,tego samego,z którym usiadła nasza znajoma.Wow,był na prawdę
przystojnym brunetem o ciemnej karnacji i zniewalającym uśmiechu.Anastasia ma
gust.
-Dotarliśmy na miejsce.Za dziesięć minut rozpoczyna się
nasza wycieczka po zamku. Prosze by cała grupa zebrała się pod głównym
wejściem,po przejściu całego budynku otrzymają państwo trzy godziny czasu
wolnego.Około godziny osiemnastej przewidujemy powrót.Do zobaczenia na
zbiórce.-odłożył specjalny mikrofon na uchwyt umiejscowiony przy kierownicy po
czym zabrał swój plecak i wyszedł przed autokar.
-Chcesz tam iść?-Justin przepuścił mnie w wąskim korytarzyku
umożliwiając mi szybkie opuszczenie autobusu. Zeskoczyłam z dwóch ostatnich
schodów,a moje stopy z hukiem odbiły się od piaszczystego podłoża.
-Żartujesz?-burknęłam znudzona poprawiając luźny plecak
zwisający z moich ramion.- Zabytki są najnudniejszą częścią każdej
wycieczki.-ścisnęłam usta w cienką linię przenosząc ciężar z jednej nogi na
drugą.Jeszcze nie zaczęliśmy,a ja już byłam poważnie znudzona.
-Wiesz-jego ciało ponownie znalazło się niebezpiecznie
blisko mnie.-Możemy stąd uciec.-charakterystyczny uśmiech Ba Boya pojawił się
na jego twarzy sprawiajac,że wyglądał jeszcze bardziej sexy.Oh mam ochotę
wessać się w jego wargi.Czekaj,co?
-Uciec?-rozejrzałam się dookoła sprawdzając czy nikt z
wycieczkowiczów nie przygląda się nam.
-Ehe-zadowolony kiwnął głową-Myślę,że nie zauważą nieobecności
dwóch nastolatków.-jego dłoń nagle owinęła się wokół mojego nadgarstka i
używając siły zmusił mnie do poruszenia się.Zaskoczona przebiegłam krótki
odcinek i skrywając się za autobusem przywarłam do jego pleców.
-Jest jedna osoba,która z pewnością zwróci uwagę na fakt,że
nie ma cię pomiędzy turystami.-syknęłam poważnie wpuszczając swój miękki głos
wprost do jego ucha.
-O kim mówisz?
-O Natalie!
-Kto przejmuje się Natalie?
-Ty?
-Chyba zartujesz.Nie lubię jej,jedyna kobieta,o którą się
przejmuje stoi tuż obok mnie warcząc na mnie i uniemożliwiając nam szybką
ucieczką.-kompletnie zaskoczył mnie tym
zdaniem,pomińmy fakt,że ton jego głosu był szrostki.Zdziwiona
rozchyliłam usta i wpatrując się w niego ciężko przełknęłam ślinę.
-Przejmujesz się mną?-drżałam jak galaretka.
-To nie czas na rozmowy tego typu.-ponownie przekręcił
oczami po czym wychylił głowę za autobus i przeczesując wzrokiem okolicę
upewnił się,że wszyscy z autobusu udali się pod zamek.Długie palce mężczyny
pewniej ujęły moją dłoń po czym dając mi krótki sygnał ruszył biegiem w stronę
wysokich wydm otaczających malownicze przejście w stronę miasta.Wow.Niegrzeczny
Justin.Chyba polubię to wcielenie Biebera.
Układając łokcie na metalowym blacie okrągłego stolika oparłam
brodę o swe dłonie i wlepiłam wzrok w rozluźnioną sylwetkę bruneta.
Siedzieliśmy w jednej z tych romantycznych,niewielkich kawiarni serwujących
dobre ciasta i kawy,uwielbiałam takie miejsca,miały swoją duszę.Uśmiechnęłam
się niewinnie wyobrażając sobie Justina w Ritos,jestem pewna,że taka
restauracja nie przypadłaby do gustu żadnego bogacza.
-O czym myślisz?-jego bursztynowe tęczówki przesunęły się na
moją twarz wprawiając mnie w lekkie zażenowanie.Zauważył,że się na niego gapię?
-O niczym ważnym.-wyprostowałam się chcąc wyglądać nieco
pewniej.-A ty?Nie odpowiedziałeś na moje pytanie-założyłam nogę na nogę
zerkając na niego beznamiętnie.
-Twoje pytanie?-widocznie rozbawiony uniósł brwi do góry i
splatając dłonie przed ustami zachichotał.
-Tak.Nie udawaj,że masz sklerozę Bieber,wiesz co mam na
myśli.-zacisnęłam palce na chłodnym podłokietniku krzesła wyładowując na
przedmiocie całe zdenerwowanie.
-Nie Kochanie,nie udaję.-dlaczego jego uśmiech jest taki
słodki?To jak mieszanka czekolady,miodu i słodkich różowych pianek,zbyt cukrowe
i powalające.
-Z tego co pamiętam rano bawiłeś się w aktora-przechyliłam
głowę w lewą stronę rzucając mu suche spojrzenie,cóż,wciąż byłam zła.
-Będziesz mi to wypominała?- pewna pokiwałam głową ukrywając
swoje rozbawienie.-Tak Chloe, przejmuję się tobą.-czy dzisiaj mamy dzień
zaskakiwania Chloe?
-Dlaczego?- nie planowałam wypuszczenia tego pytania z mych
ust.
-Po prostu myślę, że cię lubię, a ja zawsze przejmuję się
osobami, które darze sympatią, szczególnie jeśli chodzi o tak wyjątkowe
dziewczyny jak ty.-jedna z jego powiek opadła w dół by po chwili ponownie
unieść się do góry puszczając mi tak zwane "oczko". Wow. Chyba
powinnam uzupełnić swoją wewnętrzną listę grzechów.
1.Przypadkowe znokautowanie nauczyciela.
2. Dotknięcie jego penisa podczas chłodzenia rany.
3.Kłotnie.
4.Więcej kłótni.
5.Jeszcze parę kłótni.
6.Spanie z nim.
7.Nieplanowany striptiz jedynie dla niego.
8.Ucieczka z wycieczki tylko po to by spędzić z nim czas.
9.Rozkoszowanie się jego dotykiem.
10.Odczuwanie podniecenia przez jego obecność.
I ostanie,najgorsze. Polubienie go.
~*~
Witam !
Nie mogę nawet ująć w słowa przeprosin jakie powinniście dodać.
TAK.
Nawaliłam.Były chwile, w których zdecydowanie zostawiałam pisanie, każdego bloga, wyrzekałam się każdego zdania, które wypłynęło z mojego umysłu i wstydziłam się prac, które stworzyłam. Cóż, można nazwać mój stan głębokim załamaniem.
Nagle,to przeszło. Wczoraj/dzisiaj nie spałam całą noc pisząc ten rozdział (dlatego musicie wybaczyć mi niewinne błędy, nie mam siły czytać tego od nowa,wtedy wariuję ). Nie chce ponownie Was zostawiać, nawet jeśli ten rozdział nie należy do najlepszych, nawet jeśli uznacie, że się popsułam napiszę kolejny. W zasadzie rozdział szósty jest już praktycznie gotowy, wzięłam się za niego dopóki miałam wenę. Nigdy nie napisałam dwóch rozdziałów w tak szybkim czasie, oczywiście, że są krótsze ale to dobry sposób na pokonanie tej bariery zatrzymującej mnie.
Tak czy owak dziękuje, że niektórzy z Was wciąż ze mną są
Dziękuje za wsparcie.
Kocham Was
Za tydzień pojawi się kolejny rozdział. xoxo
Wiesz, że zawsze komentuję twoje prace i chociaż już znasz opinię napisze ją jeszcze raz. Ja ubóstwiam twoje opowiadanie! Cholera, dziewczyno jesteś Bogiem! Uwielbiam to, po prostu kocham. Zachwytu twoimi pracami nie da się opisać słowami. Twoje dzieła są tak cholernie dobre, że ja zastanawiam się dlaczego ty piszesz blogi, zamiast pisać książki! Rozdział piąty, rozdział jak zawsze idealny! Co z tego, że czytałam go przed premierą hihih:33 Ubóstwiam i będę go czytać w kółko i w kółko!! Kocham i czekam na następny. Love yea!
OdpowiedzUsuńJest wrocialas kocham to opowiadanie a Justin mnie zadziwia :D
OdpowiedzUsuń@believeyoucanx3
Uwielbiam to Opowiadanie i ciesze się że nie skończyłaś z pisaniem :p
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten rozdział *-* nie nie nie ja go kocham <3 Aww Justin był momentami taki słodki *-* a scena w autobusie kjgrbsgjkbsjgbfgbsjdgbs *-* Jak możesz mówić, że rozdział nie należy do najlepszych ? Przecież on jest GENIALNY !! Zresztą co ja mówię każde twoje rozdziały takie są. Nie ja chyba zaraz przeczytam to od nowa <3 tak strasznie mi się podoba. Pamiętaj nie przejmuj się czasem nigdy, że nie dodajesz przez jakiś czas rozdziału a inni ci trują tym dupę, bo ja na twoje dzieła mogę czekać nawet miesiącami bo z pewnością warto !! Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, pamiętaj nie śpiesz się :) Ach ciekawe co będzie dalej na małej ucieczce Chloe i Justina :D
OdpowiedzUsuńmoje ulubione ff
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział <3 awww kocham Justina jest taki irytujący :D
OdpowiedzUsuńnie po psułaś się dalej piszesz super :) czekałam z niecierpliwością na ten rozdział i się doczekałam! już nie mogę następnego :) bardzo fajnie czyta mi się twojego bloga :)kocham xoxo
OdpowiedzUsuńja nie wiem co mam pisać, jak komentować twoje rozdziały bo są zbyt cudowne <3
OdpowiedzUsuńOmg. Tak się cieszę że piszesz dalej to ff. Uwielbiam je <3
OdpowiedzUsuń~Domi ;-)
Nawet nie wiesz jak się cieszę, że nie zrezygnowałaś z pisania:-)
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie, jest super:)
Rozdział bardzo mi się podoba. Na miejscu Chloe rzuciłabym go jabłkiem czy czymś innym twardym :-)
Świetny rozdział, czekam nn:*
Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńBOŻE *-* To jest cudowne! Czekam nn! <3
OdpowiedzUsuńOmg ale się dzieje ! Cieszymy się, ze wrocilas, strasznie jestem ciekawa jak to sie potoczy dalej sishsjushs buziaki
OdpowiedzUsuńRozdział boski *-*
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się następnego rozdziału!! <3