wtorek, 26 sierpnia 2014

Rozdział Piąty

Jasne światło opadło na moje wciąż zamknięte powieki zmuszając mnie do cichego jęknięcia. Nie chciałam się budzić. Jego ciało oplotło mnie niczym bluszcz, czułam go dosłownie wszędzie. Musisz powrócić do świata żywych Chloe. Ponownie przekręciłam się na drugi bok chroniąc tym samym moją wrażliwą twarz, poranki nie są moją ulubioną porą dnia. Ciężka ręka bruneta szczelnie owinęła moją sylwetkę przez co moja cienka koszulka podwinęła się do góry. Wciągnęłam nosem słodki zapach jego żelu pod prysznic i marszcząc brwi uświadomiłam sobie co robię. Rozkoszuję się słodkim uściskiem z mężczyzną ,a dokładniej mówiąc z Justinem .Justin Drew Bieber, jeden z najbardziej irytujących mężczyzn na świecie przytula mnie śpiąc niczym słodkie, małe dziecko. Z pomiędzy rozchylonych ust bruneta uciekły ciche westchnięcia, nie mogąc się oprzeć uniosłam powieki do góry. Moje wargi niewinnie wygięły się w półuśmiech kiedy marszcząc oczy spojrzałam na jego gładką, spokojną twarz. Zdecydowanie nie przypominał tego Biebera, który jeszcze kilka godzin wcześniej kłócił się ze mną. Przymykając powieki powróciłam do sytuacji z nocy.
-Jesteś pewien, że jego serce wciąż bije?- miałam wrażenie, że ja za chwilę umrę i padnę na kafelki tuż obok nieprzytomnego chłopaka. Kim do cholery jest ?!
-Tak-jak zwykle z jego ust ucieka nieprzyjemne warknięcie, które z ogromną siłą odbija się w mojej psychice.-Przestań panikować Chlo- nie muszę widzieć jego twarzy by stwierdzić, że przewraca oczami. Nienawidzę kiedy to robi.
-Jak możesz na mnie krzyczeć?!-uniosłam dłonie do góry gestykulując nimi zawzięcie.- To nie ja przerwałam oglądanie meczu dzwonkiem i nie ja wpadłam do domu jako cichy samobójca!-patrząc wprost na niego dyszałam.Dochodziła trzecia w nocy,a my staliśmy niczym dwójka zagubionych ludzi nad ich zmarłym przyjacielem.Oh gdybym tylko wiedziała kim jest tajemniczy Kevin.Gęste brwi Justina zmarszczyły się dając mi sygnał o złości mężczyzny.Pieprzę to.
-On nie jest samobójcą!-oh tak Bieber,krzycz na mnie,tłumacz trupa.-To Kevin-po raz drugi słyszę imię tajemniczego chłopaka,pomimo tego wciąż nie wiem kim jest.Uniosłam brwi ku górze chcąc pokazać mu,że czekam na ciąg dalszy wyjaśnień.-To kuzyn Natalie.-i bingo!Kolejny z rodziny Hendersonów.Harry miał rację,żaden bogacz nie jest normalny.Krzyżując ręcę na piersiach oparłam ciało o zimną ścianę tuż obok mnie.
-No dalej Bieber,nie karz mi czekać-tupnęłam nogą w posadzkę pode mną zachowując się jak jedna z rozwydrzonych,małych dziewczynek.Z ust mężczyzny uciekło kolejne westchnięcie,widocznie na prawdę zaczynam go irytować.Nie żeby zależało mi na dobrym samopoczuciu tego kretyna.
-Jesteś irytująca.-wzruszyłam ramionami nie przejmując się jego słowami.Jeśli chce mnie obrazić musi postarać się nieco bardziej.Jego jabłko Adama poruszyło sie powolnie kiedy dłoń chłopaka przeczesała jego wciąż idealnie ułożone włosy.-Kev jest bliskim przyjacielem rodziny Hendersonów.Nie wiem czy faktycznie są rodziną,z tego co pamiętam znają się od dzieciństwa i spędzają razem święta.Jego rodzice to właściciele sieci salonów kosmetycznych,są bogaci i niezwykle..starodawni.-malinowe wargi niewinnie uniosły się do góry.Z czego on się śmieje?Nie wymagałam całej biografii Kevina,jedynie jej zarysu.Znudzona oblizałam usta.-Mają na wyspie jakiś dom i Kev ucieka tu na wakacje by zaszaleć.Jeśli moje przewidywania nie kłamią jego rodzina przyjechała w odwiedziny zaś on przesadził z alkoholem.-miałam wrażenie,że dla Justina ta sytuacja nie była zadziwiająca.Zmarszczyłam brwi.Nie wyobrażam sobie Biebera w podobnej sytuacji.To bogaty gentelman z masą pieniędzy na koncie i drogim zegarkiem na nadgarstku.Z tego co wiem świta Natalie preferuje bankiety,nie dzikie imprezy.
-Nie mógł wrócić do domu?-ścisnęłam usta w cienką linię chcąc zrozumieć obecność chłopaka tutaj.-Chyba powinien pamiętać adres swojego mieszkania.-zmęczenie zabrało mi trzeźwe myślenie,nie byłam w nastroju na pomaganie.Ten dzień był linią niepowodzeń,gra w golfa,uderzenie go w jądra i ta cała bezinteresowna opieka,o której chce zapomnieć.
-Chloe!-dlaczego on na mnie krzyczy ?- Nie było mnie z nim,nie mam pojęcia dlaczego przyszedł właśnie do nas.Na pewno musimy mu pomóc,ani jego rodzina ani Natalie nie może dowiedzieć się o jego małej wpadce.Wiesz jaka ona jest -oh Panie Bieber,zadziwia mnie Pan. Nie lubi Natalie ?! "Wiem jaka ona jest?" Wiem? Chce wiedzieć?Przekręcając oczami kiwnęłam głową.Zrobię wszystko by być przeciwko Natalie. Przybiłam sobie mentalną piątkę uśmiechając sie niewinnie.
-Możemy przenocować go tutaj i dać wodę oraz środki przeciwbólowe-odbiłam się od ściany podchodząc do bruneta.-Myślę,że nic więcej nie jesteśmy w stanie zrobić.Rano wyprowadzimy go przez tylne drzwi,wymyśli łatwą bajeczkę dla rodziców,a Nat nie dowie się o niczym.-bleh Chloe!Zdrobniłaś jej ohydne imię. Na twarzy Justina pojawił się delikatny uśmiech.
-Wiedziałem,że jesteś spoko-jego dłoń swobodnie opadła na moje ramiona obejmując mnie.Dziwne dreszcze wstrząsnęły moim ciałem.
-Kiedykolwiek sądziłeś,że nie jestem ?-uniosłam brwi do góry powolnie zsuwając z siebie jego ramię.
-Może-drań.


-Dlaczego położyliśmy go w mojej sypialni?!-trudno jest wyrazić oburzenie gdy muszę szeptać.
-Bo mamy pewność,że Natalie do niej nie wejdzie.-warknął brązowooki nakrywając leżącego chłopaka kocem.MOIM KOCEM.Okej,w tym momencie miał rację.
-Więc oddajemy moje łóżko twojemu pijanemu koledze zaś ja mam spać na kanapie w salonie.Na prawdę wspaniały pomysł Bieber.-burknęłam oburzona uderzając dłonią w drewniany stelaż łóżka.
-Pójdziesz spać do mojego pokoju-jego ton był tak spokojny i opanowany,że miałam wrażenie iż rozmawiamy o kupowaniu bułek,a nie o ukrywaniu pijanego członka rodziny Hendersonów.
-Więc ty pójdziesz do salonu?
-Nie
-Więc kto ?
-Nikt
-Justin!-teraz podniosłam głos uderzając ramieniem w jego ramię.Oczy chłopaka momentalnie opadły na moją twarz rzucając mi pytające spojrzenie.Westchnęłam podirytowana faktem,że ponownie musze mu tłumaczyć najbardziej oczywiste sprawy.-Skoro ja mam spać u ciebie,Kevin u mnie to ty musisz spać na dole.To takie proste Justin-warknęłam wkurzona odrzucając denerwujące kosmyki mych włosów na plecy.
-Czy oglądanie meczu rozpuściło twój mózg?-nie mogłam uwierzyć,że tak bezczelne słowa mogły opuścić jego usta.Marszcząc brwi rzuciłam mu najbardziej złowrogie spojrzenie na jakie było mnie stać.
-Oh to wszystko wyjaśnia.Ty oglądasz tak wiele meczy - syknęłam sprytnie i przechylając głowę na prawą stronę uśmiechnęłam się złośliwie.Jeśli sędzia nie wymiękł powinien doliczyć mi 1000 punktów ekstra ! Uśmiech bruneta zmienił swój kształt,bingo !Zaniemówił. Przybiłam sobie piątkę i chichocząc z własnego zwycięstwa uniosłam brew do góry.-Masz zamiar wyjawić mi swój genialny plan czy będziesz wlepiał we mnie ten głupi wzrok przez resztę nocy? Stężenie wódki w tym pokoju robi się nieznośne.-nie żeby w  moim domu pachniało inaczej. Myślami powracam do zielonej kanapy ustawionej na środku niewielkiego, starego salonu sąsiadującego z kuchnią.Moja matka jak zwykle przygotowuje obiad,a on siedzi na kanapie pijąc.Rzucam buty tuż obok trampek Harriego i wszyscy udają wspaniałą rodzinę. Odór jest identyczny,odrzucający,żałosny.Zamykam oczy zapomionając,nie teraz.Spoglądając na Justina westchnęłam,zrobiłam się na prawdę zmęczona od kiedy ten palant postanowił złożyć nam wizytę.
-Jak zwykle musisz dorzuć swój karnister paliwa do ogniska!-yay,ktoś tu bawi się w poetę.
-Po prostu powiedz mi co mam zrobić,a jedyne co zobaczysz to moje plecy,które znikają za drzwiami.-odparłam sprytnie chcąc zakończyć tę kłótnie i schadzkę w pokoju, który teraz nie należy do mnie.
-Chloe to takie banalne-wygląda na totalnie padniętego,dlaczego musi ciągnąc ten teatrzyk?- Udamy się do mojej sypialni,przebierzemy się i pójdziemy spać jak normalni ludzie w jednym łóżku.- jestem pewna,że moja mina w tej chwili jest co najmniej bezcenna.Moje usta uformowały się w kształt litery O,a oczy przypominały duże monety.
-Nie będę z Tobą spała! -pisnęłam oburzona czując jak resztki palącej się we mnie energii wybuchają.-Po moim trupie Bieber,wolę spać na kanapie.-odwracając się na pięcie ruszyłam w stronę drzwi lecz wtedy poczułam jak jego duże palce owinęły się wokół mojego nadgarstka zatrzymując mnie.Westchnęłam widocznie zirytowana,jednak rozpoczął mowę zanim wydobyłam z siebie krzyk.
-To ułatwi sprawę. Natalie będzie zdziwiona jeśli znajdzie cię na kanapie.Będzie zadawała pytania,a oboje wiemy,że jest cholernie ciekawska i będzie w stanie wynająć detektywa by dowiedzieć się prawdy.- niechętnie kiwnęłam głową przyznając mu rację.Nienawidziłam faktu,że jego wypowiedź miała sens,robił wszystko bym poszła spać w jego łóżku. -Przyjdzie tutaj i zastanie Kevina,on będzie miał problemy,a my wyrzuty sumienia.Po prostu przestańmy się kłócić,schowaj broń,chodź do mnie i dajmy tej pijanej szuji spać.Obiecuje,że jutro powiem mu co o tym sądzę i pozwolę ci na niego nakrzyczeć.Ale to jutro.-jego głos jest miękki,poczułam się zażenowana.Na Brooklynie bez zastanowienia przyjęłabym każdego pijanego kumpla dając za niego swoją rękę.Muszę postąpić słusznie.
-Okej-niepewnie kiwnęłam głową,a głośne ziewnięcie potwierdziło ogrom mego zmęczenia.Na ustach Justina pojawił się słaby uśmiech,jego twarz  w blasku księżyca wygląda..zjawiskowo.Okej.Powinnam pójść spać.Odwracając się tyłem do łożka ruszyłam w stronę drzwi opuszczając pomieszczenie.Nie musiałam spoglądać w tył by wiedzieć,że Justin idzie tuż za mną,słyszałam jego dość głośne kroki.Wciąż byliśmy jedynymi w domu.Jak dla mnie super.Odnajdując jego sypialnie wkroczyłam do jednego z największych pomieszczeń w willi Hendersonów.Swoją drogą,dlaczego Justin dostał tak ekskluzywny pokój? Żółta lampka rozpala mój umysł. Natalie na niego leci.Odwracając się w jego stronę powolnie opadłam tyłkiem na miękki materac pokryty ciemną, satynową pościelą.Łóżko stanowiło centrum sypialni i miało do tego prawo,było nieziemskie.Spoglądając na zegarek westchnęłam,3: 35. Nie chce wiedzieć do której będę spała.
-Więc?-jego głos przerwał moje przemyślenia zmuszając mnie do spojrzenia na boską sylwetkę chłopaka.
-Więc?-uniosłam brew do góry nie do końca wiedząc o co mu chodzi.
-Wzięłaś sobie coś do ..przebrania?-cholera,Chloe!
-Oh -jęknęłam widocznie przygaszona nie mając ochoty na dalsze podróże po zimnym korytarzu. - Nie,zaraz po coś pójdę.- wzdychając podniosłam się do góry i prostując ciało ponownie ziewnęłam.Czułam na sobie jego wzrok,aż w końcu ciało chłopaka poruszyło się podchodząc do komody.Wyjął z niej białą koszulkę i ruszając w mą stronę wcisnął materiał w me dłonie.Odetchnęłam z ulgą czując miękkość tkaniny.
-Dzięki-posłałam mu łagodny uśmiech i po raz pierwszy od przyjazdu tutaj poczułam,że Justin jest odrobinę inny.Nie twierdzę,że nie jest nadzianym bufonem myślącym o sobie jako o Bogu.Cóż,w moich oczach zawsze będzie bogatym chłopakiem z Manhatanu,jednak teraz wiem,że dla niego warto złamać zasadę.


Słyszałam jak szczoteczka brzęczy w łazience dając mi znak,że mam jeszcze dobre dwie minuty samotnego leżenia.Dziwnie czułam się zajmując kawałek jego terytorium.Oczywiście,teoretycznie to łóżko nie należało do niego,ale sam fakt,że spał tutaj lekko mnie..zawstydzał? Tak,to chyba najbardziej trafne określenie.Nasuwając na ciało gorącą kołdrę westchnęłam.Jasne,duże Słońce powolnie przebijało się przez ciemne niebo nocy rozjaśniając plaże i otaczający nas świat.Miałam dość atrakcji jak na jeden dzień. Do moich uszu dotarł charakterystyczny dźwięk otwierania drzwi i odruchowo odwróciłam głowę w stronę łazienki. Stał tam. Ubrany jedynie w bokserki,przeczesał palcami swoje jasne włosy i upewniając się,że jedno z okien jest otwarte ruszył w stronę łóżka. Zazdrościłam mu tej pewności siebie,była denerwująca,ale sprawiał wrażenie niezwykle silnego.Opadłam głową na poduszkę nie chcąc wyjść na kobietę,która się gapiła. Chociaż bądźmy szczerzy, robiłam to.Nie ważne jak irytujący bywa,jest cholernie przystojny. Niewinnie obserwowałam go zza kołdry,zgasił lampkę,zamknął drzwi na klucz,aż w końcu usiadł na łóżku po drugiej stronie i położył się.
-Moje jądra są fioletowe.- nie mógł być bardziej romantyczny niż teraz.Prychnęłam widocznie obrzydzona jego oznajmieniem.
-Na prawdę ci współczuję.- odparłam nieszczerze przekręcając ciało na lewy bok,teraz miałam jego sylwetkę za swoimi plecami.Czułam się bezpieczniej.
-Powinnaś. - oh zamknij się.Przymykając powieki zignorowałam jego odpowiedź i wsunęłam swe dłonie pod poduszkę. Nie minęły dwie minuty kiedy poczułam jak materac ugina się,a dziwne ciepło uderza w moją zakrytą skórę.Zmarszczyłam brwi.
-Masz jakiś problem?-nie chciałam by to zdanie zabrzmiało tak groźnie,miałam wrażenie,że drgnął.
-Tamta połowa łóżka jest...zimna.-gdyby nie zmęczenie wybuchnęłabym śmiechem.
-Zimna?-uniosłam brwi do góry wiedząc,że i tak nie zobaczy tego gestu.
-Tak,zmarzłem.Ta część należy do moich ulubionych.-z jego tonu mogłam wywnioskować,że jest..wesoły?Gdzie podziała się jego senność?Wzdychając głośno ponownie podniosłam się do pozycji siedzącej i uważając by nie dotykać jego ciała przeniosłam się na drugą,pustą stronę.Ułożyłam dłonie tak jak wcześniej wtulając się w poduszkę.
-Wiesz.-przerwał na moment by ponownie się do mnie przysunąć.-Chyba jednak preferuję tę część-oznajmił swobodnie tworząc w materacu wgłębienie.
-Od czego to zależy Bieber?-warknęłam widocznie oburzona jego głupią grą.
-Od tego gdzie leżysz ty.- i w tej chwili Justin Drew Bieber sprawił,że moje serce roztopiło się niczym gorąca czekolada. Uśmiechnęłam się szeroko wspominając ostatnie zdanie.Potrafi być słodki kiedy nie pracuje nad wkurzeniem mnie.Unosząc głowę do góry odnalazłam wzrokiem duży,ścienny zegar. 10:35. To grzech spać tak długo.Wyplątując się z jego zabójczego uścisku powolnie podciągnęłam się do pozycji siedzącej. Cóż,spanie nie jest moim jedynym grzechem.Przygotujmy krótką listę.
1.Przypadkowe znokautowanie nauczyciela.
2. Dotknięcie jego penisa podczas chłodzenia rany.
3.Kłotnie.
4.Więcej kłótni.
5.Jeszcze parę kłótni
6.Spanie z nim
7.Głupi uśmiech na mej twarzy w chwili kiedy był totalnie słodki.
Jestem pewna,że nie dostanę rozgrzeszenia.Wzdychając przetarłam dłońmi zmęczoną twarz.Słyszałam odgłos talerzy dochodzący z dołu.Wrócili.Niechętnie odbiłam się od materaca i łapiąc równowagę pociągnęłam krótką koszulkę chłopaka w dół.Chyba ją zatrzymam.Podoba mi się.Ponownie przymknęlam powieki zaciągając się błogim zapachem męskich perfum.Potrafi być..odurzający.Chichocząc głupio podniosłam z podłogi swoje szorty oraz koszulkę.Odwracając się za siebie sprawdziłam czy brunet wciąż śpi po czym zsunęłam z siebie t-shirt zastępując go własnymi częściami garderoby.Zgarnęłam rozczochrane włosy w koka i wciskając niesforne kosmyki pod gumkę warknęłam.Muszę wyglądać jak potwór.W mojej głowie pojawił się obraz miny Natalie mówiącej "zawsze byłaś tą brzydką".Mam ogromną chęć rozbić jej nos. Zgarniając koszulkę pod pachę rozejrzałam się po pokoju,ani śladu mojej obceności.Taki był plan.Chwaląc samą siebie nakryłam szczelnie ciało mężczyzny po czym ostrożnie otworzyłam drewniane drzwi.Wysunęłam głowę sprawdzając bezpieczeństwo ,a kiedy upewniłam się,że jestem jedyną nieśpiącą osobą na pierwszym piętrze opuściłam kryjówkę.Szybkimi kroczkami pokonałam krótką odległość między naszymi pokojami i niczym tajny agent wsunęłam się do własnej sypialni.Ostry zapach alkoholu uderzył w moje ciało wprawiając mnie w złe samopoczucie i obrzydzenie.Ledwo wytrzymywałam ten odór w domu.Wstrzymując oddech rzuciłam koszulkę chłopaka na już puste łóżko po czym przebiegłam do okien otwierając trzy z nich.Chłodne,nadmorskie powietrze wpadło do pokoju mieszając się z cuchnącą wonią alkoholu.Swoją drogą,gdzie Kevin?Marszcząc brwi przebiegłam wzrokiem o całym pokoju.Poszukiwałam wiadomości,koszyka owoców jako podziękowanie i porządku w pokoju.Nie dostałam żadnej z tych rzeczy.Burcząc zsunęłam z łóżka pościel,nie będę pod nią spała.Wrzucając brudne materiały do wiklinowego kosza rozebrałam się.Potrzebowałam szybkiego,orzeźwiającego prysznica.Musiałam przemyśleć parę spraw.Naga wkroczyłam do kabiny po czym układając palce na srebrnym pokrętle wybrałam odpowiednią na tę chwilę temperaturę wody. Letnie krople powolnie opadły na moją skórę tworząc błogą kurtynę spokoju.Przymknęłam powieki i  opierając czoło o chłodne szkło obudowy westchnęłam.Dlaczego tracę rozum? Powinnam go odepchnąć,wybrać spanie na hamaku.Nie bądźmy naiwni.Mogłam zrobić tak wiele by obronić się od spania z nim,nie zrobiłam nic.Czy powinnam zrzucać winę na zmęczenie?Wiele osób pracuje w stresie i nie podejmują tak irracjonalnych decyzji. Nie to,że się poddałam jest problemem,to fakt,że nigdy nie spałam tak dobrze jak tej nocy.Czułam się bezpiecznie.To tak jakbym odnalazła własną oazę,rozkoszny las oddalony od ludzkości.Był tylko on i ja..Do cholery,Chloe !Gdzie twój temperament?!Chcąc się uspokoić wysunęłam dłoń po mydło.Chwytając buteleczkę wylałam odrobinę substancji na swoją dłoń.Tarciem dokładnie spieniłam płyn.Kiedy przesuwam dłońmi po swym ciele przyłapuję się na myśleniu o nim.PONOWNIE! Otwieram oczy rozglądając się dookoła. Nie chcę dopuścić do siebie myśli,że go polubiłam.To dzieciak z Manhatanu.Nie mam prawa go lubić.


-I wtedy .. powiedział,że może załatwić nam bilety na tę wycieczkę!Czy to nie brzmi wspaniale?!Mogłabym spędzić z nim czas,a wy zwiedzilibyście ruiny jakiegoś zamku poznając historię!-już w połowie schodów słyszę podekscytowany głos Anastasi.Coś,lub ktoś musiał wywołać u niej wybuch szczęścia.Nie widziałam by kiedykolwiek była tak szczęśliwa. Pokonując ostatni schodek podeszłam do lustra, jeansowe szorty z wysokim stanem,biały crop top z napisem i trampki,dość wygodne i modne połączenie.Tak sądzę. Uniosłam palce do góry i przesuwając nimi po końcówkach włosów rozczesałam maleńkie kołtuny. Biorąc głęboki oddech odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę przepełnionego,ciemnego pomieszczenia. Dlaczego musieli urządzać tajemnicze zebrania kiedy byłam głodna?
-Nienawidzę zamków-ohydny głos Natalie dotarł do moich uszu wywołując gęsią skórkę na powierzchni całego ciała.Bleh.
-Daj spokój Nat!-wow,pierwszy raz ujrzałam uczucie na twarzy Corneli.- Gdyby chodziło o Justina  pojechałabyś na tą wycieczkę bez zająknięcia.-zmarszczyłam brwi słysząc jej komentarz i dopiero po chwili zauważyłam,że w kuchni brakowało jedynie szatyna.
-Cornelia!-twarz mojej siostry kolorem przypominała dojrzałą truskawkę,byłam pewna,że dzieli ans jedynie kilka sekund od kompletnego wybuchu tego wulkanu sztuczności.
-Cóż,ona ma rację.-mam wrażenie,że przyjaciółki kompletnie zapomniały o obecności chłopaków i mnie w pomieszczeniu,ich kłótnia przybierała na sile,a ja nie miałam pojęcia o co dokładnie chodziło.Przez kolejne dziesięć minut Natalie tłumaczyła dziewczynom hierarchię ludzi bogatych i biednych kładąc nacisk na fakt,że osoby z wyższych sfer nie mają prawa spotykać się z mniej zamożnymi obywatelami.Czy wspominałam już o wielkości głupoty mojej kuzynki?Nie?Marszcząc brwi wyłapywałam pojedyncze fakty i słowa,które łącząc się układały w mojej głowie prostą historię.Wczorajszego wieczoru cała ekipa,oprócz mnie oraz Justina,udała się na elegancką imprezę w jednym z nowoczesnych,ekstrawaganckich klubów na wyspie. Anastasia poznała przystojnego mieszkańca wyspy,który okazał się zwykłym,pracującym człowiekiem podobnym do mnie lub mojego brata.Owy mężczyzna zaproponował jej romantyczną wycieczkę po zamku,w którym pracuje jako przewodnik,zaoferował zwiedzanie dla całej paczki,a Natalie jest kompletnie przeciwna.Yeah,powinnam być detektywem.Moje przemyślenia przerwała para rąk owijająca się wokół mojego pasa.Zdziwiona spojrzałam w dół i zauważając liczne tatuaże odetchnęłam z ulgą.Mój przyjaciel od spania i ratowania pijanych dziedziców.Uśmiechnęłam się niewinnie przybijając mojej podświadomości piątkę za całkiem niezły żarcik.
-Nie lubię gdy moje kobiety uciekają z łóżka gdy udaję,że śpię.-ścisnęłam usta w cienką linię analizując jego zdanie.Kiedy udaje,że śpi?
-Nie jestem twoją kobietą-odparłam sprytnie kiedy niezauważalnie wysunęliśmy się na korytarz.Teraz byliśmy kompletnie sami,znowu.
-Zawsze możemy to zmienić.-chyba nigdy nie ogarnę wielkości jego pewności siebie.Jest olbrzymia!Zaśmiałam się nerwowo kręcąc głową.-I powracając do ucieczek-na moment przesunął swą twarz do mojego ucha pieszcząc gorącym oddechem wrażliwą skórę w tym miejscu.-Wyglądasz całkiem seksownie w tych koronkowych majtkach Kochanie.-poczułam jak miękkie wargi mężczyzny odbijają się od tylnej części mej szczęki,a kilka sekund później jego ciało kompletnie odsunęło się ode mnie znikając w kuchni.Zostawił mnie.Kompletnie zaskoczoną,zszokowaną i zdyszaną.Z pomiędzy rozchylonych warg uciekały ciche oddechy,zacisnęłam oczy.Udawał!Na prawdę udawał!Cholerny dupek.Zaciskając dłonie w pięści zebrałam w sobie całą złość.Nabuzowana ponownie wkroczyłam do kuchni rzucając mu najbardziej złowrogie spojrzenie na jakie było mnie stać.


Zajmując jedno z wolnych miejsc oparłam głowę o zimną szybę usytuowaną po lewej stronie mego ciała.Nie mogłam uwierzyć w fakt,że jedziemy na wycieczkę w celu zwiedzenia nudnego zabytku na wyspie.Anastasia przebiegła na przód autobusu i siadając obok niedawno poznanego mężczyzny uśmiechnęła się.Chyba nigdy nie widziałam jej tak szczęśliwej.Układając torbę na kolanach przymknęłam powieki.Dzisiejsza noc była męcząca.Rozpoczynając od oglądania meczu poprzez wizytę pijanego kuzyna i szalonym zakończeniu czyli spaniu z Justinem.Wciąż jestem na niego wściekła.Ten dupek udawał,że śpi tylko po to by popatrzeć jak zmieniam ubranie !Ugh.
-Tęskniłaś za mną?- nie byłam zdziwiona obecnością bruneta na wolnym miejscu tuż obok mnie.Chyba przywyknę do jego nachalności. Ścisnęłam usta w cienką linię i odwracając głowę w drugą stronę zasugerowałam mu wściekłość za złe zachowanie z rana.-Chloe,czy ty mnie ignorujesz?-jego ciepła dłoń opadła na moje nagie kolano.Nieprzyjemne dreszcze przepłynęły przez moją skórę kumulując się w centrum mej kobiecości.Kurwa,tyllko nie to.Przymknęłam powieki próbując zapomnieć o mojej totalnie nieodpowiedniej reakcji.Okej,było wiele sytuacji,w których czułam tak zwane podniecenie,jednak nie byłam gotowa na to,że odczuję coś takiego przy nim.Cóż,nie możesz się okłamywać Chloe,Justin jest toalnie gorący.Wbiłam swe białe zęby w miękką,dolną wargę i kumulując na niej całą złość spojrzałam na rozbawioną twarz chłopaka.
-Dlaczego udawałeś,że śpisz?-ciekawa zmarszczyłam brwi próbując zignorować bezczelne owady władające wnętrzem mojego żołądka.Podniecenie,motylki..co jeszcze ?
-Bo chciałem sprawdzić jak długo przy mnie zostaniesz.- słodki usmiech wkroczył na jego twarz kompletnie mnie rozczulając.Yay,przestań.
-Nie mogłeś mnie zatrzymać kiedy wstawałam?-uniosłam brwi do góry wskazując na oczywistość zaproponowanej przedze mnie czynności.Nawet nie zauważyłam,że ogromny autokar ruszył.
-Chciałem to zrobić.-wykonał dramatyczną przerwę udając,że zastanawia się na dalszą częścią wypowiedzi.-ale wtedy ty zaczęłaś się rozbierać-jeszcze chwila a moja ręka zderzy się z jego ramieniem.-Nie mogłem przerwać tego pokazu Kochanie-przesunął językiem ppo swych malinowych,apetycznych wargach nawilżając je.Kompletnie seksowny i dezorientujący ruch.
-Jesteś obrzydliwy-fuknęłam urażona krzyżując dłonie na piersiach.-Nigdy więcej nie spędzę z tobą nocy-dodałam poważnie chmurząc się niczym mała dziewczynka.
-Skarbie-dlaczego mówi na mnie w ten sposób ?!-Nigdy nie mów nigdy-jego oddech odbił się od skóry na moich uchu sprawiając,że ponownie zadrżałam. Jego palce powolnie przesunęły się po moim kolanie w górę wkraczając na zakazany teren mojego uda.-Masz na prawdę miękką skórę-jego usta wciąż były blisko mojej twarzy,nie mogłam się skupić.Odchrząknęłam.
-Myślałeś,że moja skóra jest szorstka?-mój głos był cichy i niepewny.
-Nie-pokręcił głową rzucając mi ospałe,seksowne spojrzenie.-Kiedy w nocy wtuliłaś się we mnie-jego tęczówki wypalały dziurę w mej twarzy. Wtulałam się w niego ?-a ja cię objąłem poczułam jak przyjemna w dotyku jesteś.-kurwa mać. Nie wierzę w to co się dzieje. Wtulałam się w niego ! A on mnie przytulił !To nie był pieprzony przypadek!Mruknęłam cichutko obserwując jak jego dłoń swobodnie bada centymetry mojej skóry.
-Mogłeś mnie odepchnąć-poprawiłam się na fotelu udając,że owa sytuacja jest dla mnie jak najbardziej komfortowa.Robiłam z chłopakami złe rzeczy,ale żaden z nich nie wpędził mnie w zakłopotanie.Żaden oprócz Justina.
-Ale nie chciałem tego zrobić-jego wargi nagle przywarły do skóry na mej brodzie pozostawiając w tym miejscu mokry pocałunek.Niewinnie rozchyliłam usta rozkoszujac się tym uczuciem.Spojrzałam na niego.
-To dobrze-wzruszyłam ramionami.-Bo ja także nie chciałam byś to zrobił.-w moim gardle pojawiła się irytująca gula utrudniająca normalne wymawianie słów.Kąciki jego ust ospale uniosły się ku górze,aż nagle chłopak odsunął się ode mnie opierając plecy o miękki fotel,na którym siedział.Jego ręka pozostała na mojej nodze.-Chciałbym żeby Kevin częściej zaskakiwał nas nocą-zdziwiona zmarszczyłam brwi.-Wtedy nie potrzebowałbym innej wymówki by zaprosić cię do swojego łóżka-zaśmiałam się nerwowo nie wiedząc jak inaczej zareagować na jego wyznanie.Chichotanie było najprostszym wyjściem,mógł uznać,że zrozumiałam jego słowa w świetle żartu.Zmień temat Chloe,chyba nie chcesz utonąć w morzu paniki.
-Więc Kev wrócił do domu?-ciekawa owinęłam dłonie w okół swej talii rzucając mu spojrzenie spod długich,ciemnych rzęs.
-Ehe-kiwnął głową rozglądając się po autobusie.-Napisał mi smsa z podziękowaniami i przeprosinami.Jego rodzice myślą,że robił specjalny projekt na astronomię.-yay,bogaci ludzie potrafią być na prawdę naiwni.
-Jego rodzice są idiotami ?-prychnęłam zdziwiona opierając głowę o zagłówek.
-Nie-rozbawiony pokręcił głową.-To zapracowani ludzie,nie maja czasu na analizowanie jego zachowań.Zapewne daliby mu szlaban jeśli wróciłby pijany do domu,nauka jest dobrą wymówką.Inwestują w jego edukację,sądzą,że może zostać kimś wielkim.- nie potrafiłam skupić się na jego słowach,ciepła skóra mężczyzny ocierająca się o  moje udo była co najmniej ddezorientująca.Kiwnęłam głową udając,że interesuje mnie jego wypowiedź.
-Słabo-wyśpiewałam słodko zaciskając palce na swych bokach.
-A twoi rodzice?-cholera,tylko nie to.Nie ważne jak irytujący jest,nienawidzę okłamywać ludzi,a rozmawianie o mojej rodzinie zmusza mnie do tego.Odchrząknęlam.
-No wiesz-wzruszyłam ramionami.-są dość normalni.
-Normalni ? - jego gęste brwi uniosły się do góry dając mi znak,że wymaga czegoś więcej niż tak krótkiej odpowiedzi.
-Yep.-nagle do moich uszu dobiegł przyjemny głos przewodnika,tego samego,z którym usiadła nasza znajoma.Wow,był na prawdę przystojnym brunetem o ciemnej karnacji i zniewalającym uśmiechu.Anastasia ma gust.
-Dotarliśmy na miejsce.Za dziesięć minut rozpoczyna się nasza wycieczka po zamku. Prosze by cała grupa zebrała się pod głównym wejściem,po przejściu całego budynku otrzymają państwo trzy godziny czasu wolnego.Około godziny osiemnastej przewidujemy powrót.Do zobaczenia na zbiórce.-odłożył specjalny mikrofon na uchwyt umiejscowiony przy kierownicy po czym zabrał swój plecak i wyszedł przed autokar.
-Chcesz tam iść?-Justin przepuścił mnie w wąskim korytarzyku umożliwiając mi szybkie opuszczenie autobusu. Zeskoczyłam z dwóch ostatnich schodów,a moje stopy z hukiem odbiły się od piaszczystego podłoża.
-Żartujesz?-burknęłam znudzona poprawiając luźny plecak zwisający z moich ramion.- Zabytki są najnudniejszą częścią każdej wycieczki.-ścisnęłam usta w cienką linię przenosząc ciężar z jednej nogi na drugą.Jeszcze nie zaczęliśmy,a ja już byłam poważnie znudzona.
-Wiesz-jego ciało ponownie znalazło się niebezpiecznie blisko mnie.-Możemy stąd uciec.-charakterystyczny uśmiech Ba Boya pojawił się na jego twarzy sprawiajac,że wyglądał jeszcze bardziej sexy.Oh mam ochotę wessać się w jego wargi.Czekaj,co?
-Uciec?-rozejrzałam się dookoła sprawdzając czy nikt z wycieczkowiczów nie przygląda się nam.
-Ehe-zadowolony kiwnął głową-Myślę,że nie zauważą nieobecności dwóch nastolatków.-jego dłoń nagle owinęła się wokół mojego nadgarstka i używając siły zmusił mnie do poruszenia się.Zaskoczona przebiegłam krótki odcinek i skrywając się za autobusem przywarłam do jego pleców.
-Jest jedna osoba,która z pewnością zwróci uwagę na fakt,że nie ma cię pomiędzy turystami.-syknęłam poważnie wpuszczając swój miękki głos wprost do jego ucha.
-O kim mówisz?
-O Natalie!
-Kto przejmuje się Natalie?
-Ty?
-Chyba zartujesz.Nie lubię jej,jedyna kobieta,o którą się przejmuje stoi tuż obok mnie warcząc na mnie i uniemożliwiając nam szybką ucieczką.-kompletnie zaskoczył mnie tym  zdaniem,pomińmy fakt,że ton jego głosu był szrostki.Zdziwiona rozchyliłam usta i wpatrując się w niego ciężko przełknęłam ślinę.
-Przejmujesz się mną?-drżałam jak galaretka.
-To nie czas na rozmowy tego typu.-ponownie przekręcił oczami po czym wychylił głowę za autobus i przeczesując wzrokiem okolicę upewnił się,że wszyscy z autobusu udali się pod zamek.Długie palce mężczyny pewniej ujęły moją dłoń po czym dając mi krótki sygnał ruszył biegiem w stronę wysokich wydm otaczających malownicze przejście w stronę miasta.Wow.Niegrzeczny Justin.Chyba polubię to wcielenie Biebera.

Układając łokcie na metalowym blacie okrągłego stolika oparłam brodę o swe dłonie i wlepiłam wzrok w rozluźnioną sylwetkę bruneta. Siedzieliśmy w jednej z tych romantycznych,niewielkich kawiarni serwujących dobre ciasta i kawy,uwielbiałam takie miejsca,miały swoją duszę.Uśmiechnęłam się niewinnie wyobrażając sobie Justina w Ritos,jestem pewna,że taka restauracja nie przypadłaby do gustu żadnego bogacza.
-O czym myślisz?-jego bursztynowe tęczówki przesunęły się na moją twarz wprawiając mnie w lekkie zażenowanie.Zauważył,że się na niego gapię?
-O niczym ważnym.-wyprostowałam się chcąc wyglądać nieco pewniej.-A ty?Nie odpowiedziałeś na moje pytanie-założyłam nogę na nogę zerkając na niego beznamiętnie.
-Twoje pytanie?-widocznie rozbawiony uniósł brwi do góry i splatając dłonie przed ustami zachichotał.
-Tak.Nie udawaj,że masz sklerozę Bieber,wiesz co mam na myśli.-zacisnęłam palce na chłodnym podłokietniku krzesła wyładowując na przedmiocie całe zdenerwowanie.
-Nie Kochanie,nie udaję.-dlaczego jego uśmiech jest taki słodki?To jak mieszanka czekolady,miodu i słodkich różowych pianek,zbyt cukrowe i powalające.
-Z tego co pamiętam rano bawiłeś się w aktora-przechyliłam głowę w lewą stronę rzucając mu suche spojrzenie,cóż,wciąż byłam zła.
-Będziesz mi to wypominała?- pewna pokiwałam głową ukrywając swoje rozbawienie.-Tak Chloe, przejmuję się tobą.-czy dzisiaj mamy dzień zaskakiwania Chloe?
-Dlaczego?- nie planowałam wypuszczenia tego pytania z mych ust.
-Po prostu myślę, że cię lubię, a ja zawsze przejmuję się osobami, które darze sympatią, szczególnie jeśli chodzi o tak wyjątkowe dziewczyny jak ty.-jedna z jego powiek opadła w dół by po chwili ponownie unieść się do góry puszczając mi tak zwane "oczko". Wow. Chyba powinnam uzupełnić swoją wewnętrzną listę grzechów.
1.Przypadkowe znokautowanie nauczyciela.
2. Dotknięcie jego penisa podczas chłodzenia rany.
3.Kłotnie.
4.Więcej kłótni.
5.Jeszcze parę kłótni.
6.Spanie z nim.
7.Nieplanowany striptiz jedynie dla niego.
8.Ucieczka z wycieczki tylko po to by spędzić z nim czas.
9.Rozkoszowanie się jego dotykiem.
10.Odczuwanie podniecenia przez jego obecność.

I ostanie,najgorsze. Polubienie go.


~*~

Witam !
Nie mogę nawet ująć w słowa przeprosin jakie powinniście dodać.
TAK.
Nawaliłam.Były chwile, w których zdecydowanie zostawiałam pisanie, każdego bloga, wyrzekałam się każdego zdania, które wypłynęło z mojego umysłu i wstydziłam się prac, które stworzyłam. Cóż, można nazwać  mój stan głębokim załamaniem.
Nagle,to przeszło. Wczoraj/dzisiaj nie spałam całą noc pisząc ten rozdział (dlatego musicie wybaczyć mi niewinne błędy, nie mam siły czytać tego od nowa,wtedy wariuję ). Nie chce ponownie Was zostawiać, nawet jeśli ten rozdział nie należy do najlepszych, nawet jeśli uznacie, że się popsułam napiszę kolejny. W zasadzie rozdział szósty jest już praktycznie gotowy, wzięłam się za niego dopóki miałam wenę. Nigdy nie napisałam dwóch rozdziałów w tak szybkim czasie, oczywiście, że są krótsze ale to dobry sposób na pokonanie tej bariery zatrzymującej mnie.
Tak czy owak dziękuje, że niektórzy z Was wciąż ze mną są
Dziękuje za wsparcie.
Kocham Was
Za tydzień pojawi się kolejny rozdział. xoxo 



14 komentarzy:

  1. Wiesz, że zawsze komentuję twoje prace i chociaż już znasz opinię napisze ją jeszcze raz. Ja ubóstwiam twoje opowiadanie! Cholera, dziewczyno jesteś Bogiem! Uwielbiam to, po prostu kocham. Zachwytu twoimi pracami nie da się opisać słowami. Twoje dzieła są tak cholernie dobre, że ja zastanawiam się dlaczego ty piszesz blogi, zamiast pisać książki! Rozdział piąty, rozdział jak zawsze idealny! Co z tego, że czytałam go przed premierą hihih:33 Ubóstwiam i będę go czytać w kółko i w kółko!! Kocham i czekam na następny. Love yea!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest wrocialas kocham to opowiadanie a Justin mnie zadziwia :D
    @believeyoucanx3

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam to Opowiadanie i ciesze się że nie skończyłaś z pisaniem :p

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam ten rozdział *-* nie nie nie ja go kocham <3 Aww Justin był momentami taki słodki *-* a scena w autobusie kjgrbsgjkbsjgbfgbsjdgbs *-* Jak możesz mówić, że rozdział nie należy do najlepszych ? Przecież on jest GENIALNY !! Zresztą co ja mówię każde twoje rozdziały takie są. Nie ja chyba zaraz przeczytam to od nowa <3 tak strasznie mi się podoba. Pamiętaj nie przejmuj się czasem nigdy, że nie dodajesz przez jakiś czas rozdziału a inni ci trują tym dupę, bo ja na twoje dzieła mogę czekać nawet miesiącami bo z pewnością warto !! Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, pamiętaj nie śpiesz się :) Ach ciekawe co będzie dalej na małej ucieczce Chloe i Justina :D

    OdpowiedzUsuń
  5. moje ulubione ff

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny rozdział <3 awww kocham Justina jest taki irytujący :D

    OdpowiedzUsuń
  7. nie po psułaś się dalej piszesz super :) czekałam z niecierpliwością na ten rozdział i się doczekałam! już nie mogę następnego :) bardzo fajnie czyta mi się twojego bloga :)kocham xoxo

    OdpowiedzUsuń
  8. ja nie wiem co mam pisać, jak komentować twoje rozdziały bo są zbyt cudowne <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Omg. Tak się cieszę że piszesz dalej to ff. Uwielbiam je <3
    ~Domi ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że nie zrezygnowałaś z pisania:-)
    Kocham to opowiadanie, jest super:)
    Rozdział bardzo mi się podoba. Na miejscu Chloe rzuciłabym go jabłkiem czy czymś innym twardym :-)
    Świetny rozdział, czekam nn:*

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  12. BOŻE *-* To jest cudowne! Czekam nn! <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Omg ale się dzieje ! Cieszymy się, ze wrocilas, strasznie jestem ciekawa jak to sie potoczy dalej sishsjushs buziaki

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział boski *-*
    Nie mogę doczekać się następnego rozdziału!! <3

    OdpowiedzUsuń