wtorek, 7 kwietnia 2015

Rozdział Czternasty

*Teksty zaznaczone kursywą są retrospekcjami, wspomnieniami Chloe*


-Chloe? - spokojny, zachrypiały głos mężczyzny dotarł do moich uszu zmuszając mój umysł to zaprzestania zawziętej walki dobra ze złem. Uniosłam głowę do góry rzucając mu jedno z najbardziej niewinnych spojrzeń na jakie mogłam sobie pozwolić.
-Hmm? - mruknęłam niedbale unosząc się do góry. Jego jasna twarz wyglądała na spiętą i zestresowaną, powinnam mu powiedzieć. Prawda będzie odpowiednim wyjściem. Zawsze nim jest.
- Dlaczego zniknęłaś? Coś się stało?- owinął dłoń wokół mojego ramienia i przyciągnął mą sylwetkę do swojego ciała. Jego zapach swobodnie otulił me zmysły. Nie chce psuć tego na co zapracowaliśmy, nawet jeśli rozumiem iż błądzimy na cienkiej linie nicości.
-Em...-jęknęłam nieśmiało zasysając dolną wargę. Powiedz mu. Nie, Chloe nie rób tego.
-Źle się czujesz?- szepnął troskliwie gładząc palcem mój rozgrzany policzek. Pokręciłam głową próbując zebrać w sobie siłę.
-To nie to, po prostu.. - zaczęłam niepewnie wciskając dłoń w jego duże palce. Teraz albo nigdy.
Wciągnęłam nosem nasączone słodkim zapachem róż powietrze pozwalając mojemu umysłowi zdobyć kilka cennych sekund na złożenie racjonalnego wyjaśnienia sytuacji w jakiej się znalazłam. Czułam jak moje dłonie pocą się, a końce palców zamieniają się w pozbawione zdolności do ruchu drżące galaretki. Nie sądziłam, że rozmawianie z nim może być tak stresujące. Rozchyliłam usta chcąc wydobyć z nich pierwszy dźwięk słodkich słów umożliwiających mi wyzwolenie się z ciężkich lochów kłamstwa kiedy nagle głośny dźwięk piosenki Guetty przeciął drobne cząsteczki powietrza krążące wokół nas. Widocznie wściekły szatyn wcisnął swoją dużą dłoń do kieszeni ciasnych spodni opinających jego dość zgrabne, męskie uda. Z pomiędzy malinowych warg brązowookiego wypłynęło ciche warknięcie, a następnie uniósł palec do góry przesuwając opuszkiem po gładkiej powierzchni ekranu złotego IPhona. Sprawnie przycisnął cienkie urządzenie do skóry swojej twarzy i opuścił rozmowę rzucając krótkie "Tak tato?"  Sfrustrowana wplątałam swe kościste palce w splątane kosmyki jasnych, długich włosów, które teraz nie przypominały spokojnej tafli wody lecz wzburzony ocean wzniesiony przez napływ zbyt dużej ilości cieczy w jedno miejsce. Dlaczego jego ojciec nie mógł powstrzymać się od zadzwonienia przez kolejne dwie minuty? Sto dwadzieścia sekund było moim wyzwoleniem, teraz zamieniło się w otchłań żałosnej rozpaczy i zdenerwowania. Czułam jak moje płuca zgniatają obolałe serce przy każdym oddechu starając się zniszczyć każdą drobinkę niezwykle ukrwionego mięśnia czerwonej barwy. Modliłam się by wypełnione pęcherzem worki znalazły w sobie siłę zabicia mnie. Cicha śmierć okazałaby się moją ucieczką, błogim wyzwoleniem, nagrodą za wszelkie zła, których doświadczyłam. Jeśli Bóg istnieje powinien zapisać unicestwienie mojej jednostki na pierwszym miejscu długiej listy grzeszników czekających na spotkanie z nicością, jeśli Wielki Stwórca nie żyje spośród chmur będę zmuszona odnaleźć seryjnego zabójcę, który jednym sprawnym strzałem zakończy katorgę mego istnienia. Głośne chrząknięcie przerwało dość intensywny napływ myśli przez co przeniosłam zziębnięty wzrok na spiętą twarz Bieber'a. Uwydatniona na jego szyi żyła pulsowała intensywnie, a szczęka tkwiła w mocnym uścisku uświadamiając mnie w fakcie, że poziom jego zdenerwowania jest ogromny.
-Justin czy wszy..
- Nigdy nie sądziłem, że ta banda nafaszerowanych pieniędzmi gówniarzy będzie miała rację ! - Jego nagły wybuch sprawił, że zachłysnęłam się własną śliną wykonując stonowany krok w tył tworząc między nami bezpieczną przerwę. Znałam chamskiego Justina, kojarzyłam jego słodkie, zmęczone, podekscytowane oblicze lecz nigdy nie widziałam by jego sylwetką szargała tak wielka nienawiść i wściekłość. Skłamałabym mówiąc, że nie był w tym momencie najbardziej przerażającą istotą w tym parszywym otoczeniu. Z trudem przełknęłam ślinę pokonując ogromną gulę uniemożliwiającą mi stałą wymianę gazową. Zmarszczyłam brwi próbując zasugerować mu zagadkowość sytuacji w jaką mnie wprowadził. - Próbowałem być łagodny, ale kiedy pieprzony dzieciak z Brooklynu narusza spokój mojej rodziny nie potrafię pozostawać obojętny !- Wrzasnął wściekle uderzając pięścią w drewnianą bal będącą podstawą niewielkiej altany, w której staliśmy. Kilka chwil temu to miejsce wyglądało jak przepiękna sceneria wyrwana z jednego z tych słodkich filmów o miłości, teraz zbiór jasnych desek wywoływał u mnie uczucie grozy niosące ze sobą nieprzyjemny ścisk żołądka.
-Na prawdę nie potrafię zrozumieć dlaczego jesteś tak bardzo zły, proszę uspokój się i..
-Żartujesz?!- Ponownie przerwał mą próbę wypowiedzi sprawiając, że płynąca w mych żyłach krew zawrzała. Widocznie zdenerwowana zacisnęłam usta formując z nich na prawdę cienką linię. - Sugerujesz mi zachowanie powagi kiedy banda biedaków napadła na mojego brata zabierając mu wszelki dobytek materialny i zdrowy wygląd jego twarzy ?!- Mężczyzna wykonał kilka niebezpiecznych ruchów zmniejszając spokojną przestrzeń, którą wcześniej utworzyłam. Cholera. Jego naturalnie czekoladowe tęczówki zmieniły swoją barwę na ciemniejszą, praktycznie czarną sprawiając, że rosnący we mnie lęk zapanował nad każdą komórką tworzącą mój organizm.
-Rozumiem twoje poruszenie, ale proszę nie bądź taki wściekły, proszę Justin uspo..
-Nie! - Jego pięść uderzyła w gładką powierzchnię zadbanego drewna po prawej stronie mej głowy. Niebezpiecznie blisko mej twarzy. Niebezpiecznie blisko mych uczuć. Zachłysnęłam się powietrzem odczuwając w poszczególnych cząsteczkach ostry zapach jego perfum. Moje duże, błękitne oczy błądziły po jego wściekłej sylwetce obserwując poszczególne cząsteczki napiętej sylwetki mężczyzny. Wyglądał na niebezpiecznego drapieżnika pragnącego dostać się do najbardziej wewnętrznych części swojej ofiary. Problemem był fakt, że chciał bym to ja stała się jego krwistym obiadem. Skrywając dłonie na pokrytymi potem plecami ścisnęłam je silnie próbując dodać sobie odrobiny otuchy. - Jakiś pieprzony pojeb z Brooklynu zaatakował mojego kurwa brata, rozumiesz co do ciebie mówię? - Wysyczał jadowicie pozwalając mojej skórze poczuć każdą drobinkę tlenu opuszczającą jego wargi. - Policja jak zwykle udaje, że odnalezienie sprawcy jest cholernie trudną sprawą, ale nie potrzebujemy dowodów by określić dzielnicę z jakiej pochodził ten dupek.  Jestem gotów wrócić do pieprzonego Nowego Jorku, wykupić zapas benzyny i spalić każdą jednostkę tworzącą ten parszywy zakątek świata nazywany Brooklynem. - Ostry sztylet jego słów wbił się w moje serce rozdzierając je bezlitośnie. Wstrzymałam oddech tracąc chwilowy kontakt z otaczającym mnie światem, byłam przerażona, załamana, zniesmaczona jego osobą i samą sobą. Kilka drobnych łez powolnie opuściło me powieki by ospale przesunąć się po gładkiej powierzchni zaczerwienionego policzka. Mężczyzna wyprostował się nerwowo i rozchylił usta chcąc jak sądzę rozpocząć kolejną nagonkę na ludzi najgorszej klasy. Ludzi takich jak ja. Zauważając jego chwilową nieuwagę panicznie szybko wyminęłam silną sylwetkę bruneta i biegiem powróciłam do ogromnej rezydencji. Jestem gotów wrócić do pieprzonego Nowego Jorku, wykupić zapas benzyny i spalić każdą jednostkę tworzącą ten parszywy zakątek świata nazywany Brooklynem. Gratuluję Justin, twoja misja unicestwienia każdego mieszkańca Brooklynu została rozpoczęta. Nie potrzebowałeś benzyny do spalenia mnie.


Moje tęczówki swobodnie obserwowały ruch drobnych kropelek wody osuwających się po gładkiej powierzchni szyby, która stała się moim przyjacielem na resztę owego feralnego dnia. W moim kubku tkwił zapas apetycznej, płynnej czekolady, której nazwy nie potrafiłam zapamiętać. Cornelia upewniła mnie iż podany przez nią napój należy do grupy najlepszych pocieszycieli na świecie, chciałam wyrwać z piersi serce by sprawdzić czy zatopienie go w wonnym naparze złagodzi ogromny ból. Pociągnęłam nosem przesuwając wewnętrzną stronę dłoni po niepotrzebnie zwilżonej twarzy. Cornelia okazała się świetną znajomą, a jej sweter posłużył mi jako aksamitna koszulka kiedy niczym maleńka dziewczynka łkałam w jej ramię opowiadając o ostrych słowach jakich użył wobec moich sąsiadów, a także nieświadomie mnie. Dziewczyna próbowała ratować naszą relację tłumacząc jego zachowanie nagłą złością i napływem troski wobec brata, na prawdę próbowałam w to wierzyć. Dziękowałam Bogu za fakt, że Justin nie pojawił się przed moimi oczami w każdej kolejnej minucie dzisiejszego dnia. Bałam się jego furii, jadu w głosie i zbyt bliskiego uderzenia w drewno. Okrągły księżyc błyszczał na jasnym niczym diament zdobiący jedwabną dłoń bogatej kobiety zachwycającej swym wyglądem grupę bogatych biznesmenów. Pozwoliłam mej głowie opaść w tył, ściana ponownie stała się moim oparciem i powodem, dla którego mojego żałosne ciało wciąż tkwiło na parapecie zwinięte w małą kulkę. Do moich uszu dotarł niechciany dźwięk sms-a, nie mogąc powstrzymać ciekawości chwyciłam drobne urządzenie w swe lekko roztrzęsione ręce by po chwili odblokować jego ekran i dostrzec kolejną wiadomość od kontaktu o nazwie Justin.
Skarbie... porozmawiajmy. Nawaliłem, chce cię zobaczyć, potrzebujemy rozmowy, pozwól mi do ciebie przyjść.
Wstrzymałam oddech analizując krótką notkę. Pragnęłam go ujrzeć prawie tak mocno jak  bałam się spotkania z nim. Gorący płomień rozpaczy gaszony przez słodką wodę pragnienia, wewnętrzna wojna wykańczająca moje zmysły, niszcząca me wnętrze. Zagryzłam wargę klikając na opcję odpowiedzi.
Boję się.
Nie miałam powodu by ponownie go okłamywać, moje serce było zniszczone, a ostatnią rzeczą jakiej pragnęłam było zniknięcie tego bezczelnego Dupka z mojego życia. Przerażał mnie fakt, że on pragnie unicestwienia mnie bardziej niż tego bym była jego.
Czego ?
Westchnęłam słabo mrużąc oczy na zbyt ostry blask bijący od dużego ekranu telefonu.
Ciebie.
Krótka wiadomość będąca sztyletem wysłała mi potwierdzenie dotarcia do jego urządzenia. Potrzebował niecałej minuty by zjawić się w moim pokoju ubrany jedynie w swoje szare dresy opinające jego perfekcyjnie uwydatnione biodra. Zszokowana odwróciłam ciało ku północnej części pomieszczenia pozwalając moim nogom swobodnie zawiesić się w powietrzu.
-Co ty..
-Kochanie nie, nie bój się mnie. - Błyskawicznie pokonał krótką odległość oddzielającą jego silną sylwetkę ode mnie. Pomimo faktu iż siedziałam na parapecie jego głowa znajdowała się kilka centymetrów nad moją. Dostrzegłam ogrom bólu i zdenerwowania skrywający się w jego oczach. - Nie bój się mnie. - Wyszeptał desperacko nasuwając swe dłonie na moje osłonięte swetrem boki. - Przepraszam, przepraszam za to, że na ciebie krzyczałem, za to, że nie pozwoliłem ci dokończyć swoich myśli, za to, ze twoje piękne oczy wypuściły na policzki kilka tak bolesnych łez i za to, że wystraszyłem cię tak mocno. Nie chciałem tego Chloe, ostatnią rzeczą jakiej pragnę jest zranienie ciebie, rozumiesz? Chcę cię chronić, nie potrafię pozbyć się strachu przed straceniem ciebie. Zachowałem się jak Dupek, byłem rozdrażniony, potraktowałem sprawę zbyt osobiście. - Jego kciuk czule otarł się o powierzchnię mej delikatnie drżącej wargi. Obserwowałam jak zachłannie wpatrują się w moją spiętą twarz i z trudem przełknęłam nagromadzoną w ustach ślinę.- Oh Kochanie, jesteś taka niewinna, tak strasznie cię przepraszam. - Jego ramiona owinęły się wokół mnie sprawiając, że nakład ciepła jakim emanował otulił mą zgarbioną sylwetkę. Widocznie zagubiona oparłam głowę o jego niespokojnie unoszącą się klatkę piersiową, pozwoliłam cząsteczką słodkiego zapachu dostać się do moich nozdrzy. Słodkie bezpieczeństwo powolnie otworzyło przede mną swe bramy uświadamiając mi, że mężczyzna stał się moim narkotykiem. Oazą i piekłem, dobrem połączonym ze złem. Ale pragnęłam go tak cholernie mocno by zacisnąć drobne dłonie na jego talii i wtulić się w niego jak gdybym nigdy nie wypowiedział okropnego zdania dotyczącego spalenia mnie. Moje wątpliwości dotyczące wyjawienia prawdy zniknęły. Byłam pewna, że muszę ukrywać swoją tożsamość tak długo jak będzie to możliwe.

Tydzień Później


-Justin otwórz te cholerne oczy - burknęłam zdenerwowana opierając swe świeżo wypielęgnowane dłonie na nagiej skórze pokrywającej jego szerokie ramiona. Głośny jęk opuścił malinowe wargi mężczyzny powodując, że palący oddech opadł na moją opaloną, drobną sylwetkę pieszcząc obecne w niej receptory. Fuknęłam wściekle obserwując jak powolnie zmienia pozycje leżenia swobodnie rozkładając swe długie ręce na obie strony łóżka. Czy ten leniwy Dupek nie może być posłuszny chociaż raz ? Bezwstydnie zsunęłam ze stóp jasnoróżowe, cienkie buty i wdrapując się na wysoki materac objęłam jego biodra swoimi udami. Odrzuciłam długie kosmyki niezwiązanych włosów na plecy i pochyliłam się nad jego sylwetką składając krótki pocałunek na zadartym nosie szatyna.  Pomimo ogromnej listy przeszkód i jeszcze większego spisu grzechów jakie popełniam nawiązując z nim relacje ten tydzień był najlepszym okresem mojego życia. Totalnie. Uśmiechnęłam się wesoło wplątując palce w końcówki jego niedorzecznie miękkich włosów.
-Justin na prawdę się tego boję.- Szepnęłam przerażona skrywając swą małą głowę pod warstwą grubej pościeli pokrytej satynową powłoczką niebieskiej barwy. Cichy pisk ponownie opuścił moje gardło w chwili gdy krwiożerczy błysk rozjaśnił granatowe niebo za oknem. Burza była jednym z najgorszych zjawisk jakie Bóg mógłby kiedykolwiek stworzyć.
-Skarbie jest druga nad ranem, na prawdę nie dasz rady zapaść w sen ? Nie mam siły na zdjęcie z siebie jakiegokolwiek nakrycia. - Sapnął ochryple, a do moich uszu dotarł dźwięk szelestu prześcieradła. Jak sądzę ponownie przeciągnął się leniwie.
-To tylko pieprzona kołdra Justin, bądź mężczyzną i przyjdź do mnie. - Syknęłam wściekle zaciskając drobne palce na powierzchni miękkiej poduszki. Czułam jak słone łzy powolnie wypełniają przestrzeń przed powiekami co spowodowało ostry ból głowy i nasady nosa, nie odpowiadałam za dziwne reakcje mojego organizmu na niektóre sprawy.
- Mówiłem żebyś została ze mną na noc. -Odruchowo przekręciłam oczami wyobrażając sobie srogi wyraz twarzy jaki przybrał przy wymawianiu tego zdania. - Pozwól mi się ubrać, będę u ciebie za mniej niż dwie minuty. Możesz ogrzewać drugą połowę łóżka.- Dodał nieco łagodniej sprawiając, że część paraliżującego strachu opuściła me ciało.
-Odpuść sobie zakładanie koszulki, wszyscy są przyzwyczajeni do widoku ciebie w bokserkach. - Jęknęłam niewinnie zaciskając zęby na puszystym opuszku mego kciuka.
-Nie mam na sobie nawet ich. - Po tych słowach zakończył połączenie pozostawiając mnie z dość niegrzecznym obrazem jego nagiego ciała. Spał bez jakiejkolwiek części garderoby ?! I mnie nie było obok ?! Głośny grzmot przywrócił mi zdrowe myślenie i rozsądek, przerażona podkuliłam nogi pod brzuch. Wykonałam kilka dogłębnych wdechów i zmusiłam umysł do skupienia się na bardziej przyjemnych wyobrażeniach.
-Hej Maleńka, już jestem, przestań zachowywać się jak galaretka. - Poczułam jak jego ciało ostrożnie wsuwa się pod grubą powierzchnie kołdry, a ramiona mężczyzny powolnie otulają me sparaliżowane ciało. Widocznie zachwycona jego obecnością silnie wtuliłam się w umięśniony tors bruneta wypuszczając z pomiędzy warg jęk zachwytu.
-Nie wiedziałam, że sypiasz nago.- Odezwałam się po chwili wplątując palce w jego duże, męskie dłonie.
- Nie sądziłem, że zaciekawi cię coś tak niegrzecznego Kochanie. - Odparł wesoło podsuwając ramię pod mój rozgrzany policzek. - Mogę się dla ciebie rozebrać jeśli tak bardzo pragniesz poczuć moją szorstką skórę ocierającą się o twoje jędrne, gładkie poś..
-Nie, zapomnij o tym temacie Justin. - Przerwałam jego podnieconą wypowiedź sprawiając, że z pomiędzy apetycznych warg chłopaka wydobył się słodki chichot. - Dobranoc Justin. - Dodałam po chwili przesuwając palce po kilku czarnych tatuażach na jego nadgarstku.
-Dobranoc Skarbie. - Moje serce ponownie wzrosło do rozmiarów nieba rozrywając swym szczęściem wszelkie komórki odpowiedzialne za rozsądne myślenie. Cholernie go uwielbiałam i nie było niczego co mogłoby sprawić bym zrezygnowała z tego nieludzko wspaniałego mężczyzny.
Uśmiechnęłam się dziewczęco analizując wspomnianą wcześniej chwilę, był jedynym człowiekiem, który potrafił odepchnąć ode mnie strach związany z burzą. Jedynym, którego pragnęłam całować w każdej drobnej chwili swego życia i jedynym, dla którego byłam skłonna rozpocząć kolejną wojnę z Natalie Henderson będąc świadoma swej przegranej pozycji. Westchnęłam słabo osuwając sylwetkę na mały odcinek wolnego materaca tuż obok jego ciała. Zachęcona uwodzicielskim zapachem mężczyzny owinęłam swe dłonie wokół jego torsu i oparłam głowę o miejsce gdzie czarna korona zdobiła jego obojczyk.
- Czy to sprawia, że nie masz na mnie ochoty?- Spytał zmartwiony podwijając mój zielony top do góry tak by jego palce mogły swobodniej pielęgnować mój obolały brzuch i zmasakrowane podbrzusze.
-Tak Justin do cholery ! W okres nie mam ochoty oddychać, a co dopiero mówić o pieprzeniu się z tobą. - Sapnęłam oburzona wciskając swą zmęczoną twarz w zgięcie jego ręki. Błagałam by zniknął, a jednocześnie pragnęłam by jego dłoń wciąż delikatnie głaskała obolałe odcinki mego kompletnie zwiotczałego ciała. Miesiączka była najgorszą skazą każdej młodej kobiety.
-Przepraszam. - wypuścił z ust ciężkie powietrze i złożył na mym nagim ramieniu ciepły, uspokajający pocałunek. Leżałam dociśnięta do jego rozgrzanego ciała odziana jedynie w bawełniane ciemne majtki z kokardką i krótki crop top zgniłej barwy. Pierwszy dzień krwawienia był dla mnie początkiem śmierci, ale tym razem odczuwałam niewielką pomoc  z jego strony złożoną z delikatnego masażu mej skóry. Po prostu nigdy nie przestawaj Justin, nigdy.
- Kiedy to się skończy ? - Spytał ciekawie odgarniając kilka mokrych kosmyków włosów przylepionych do mojego policzka.
-Za jakieś trzy dni. - Szepnęłam słabo wbijając palce w jego dłoń utrzymującą nas w ścisłym węźle.
- Mogę spędzić każdą minutę tych 72 godzin na głaskaniu twojego podbrzusza Kochanie, nie chce byś odczuwała jakikolwiek ból. - Pomimo cierpienia kąciki mych suchych warg uniosły się do góry tworząc w policzkach delikatne dołeczki. To było zdecydowanie romantyczne.
-Gdzie znalazłeś to zdanie? - Mruknęłam podejrzliwie analizując jego wcześniejsze zachowanie, bądźmy szczerzy, Justin nie należał do wyjątkowo uroczych chłopaków. Jego słodkość ograniczała się na rzucaniu krótkich komplementów dotyczących jędrności moich pośladków.
-W poradniku " Jak opanować zrzędzenie twojej dziewczyny kiedy jej pochwa przeżywa wojnę domową "- Odparł poważnie zyskując delikatnego kopniaka i dźwięk głośnego chichotu, który wydarł się z pomiędzy moich warg.
-Na szczęście nie jestem twoja. - Burknęłam żartobliwie osłaniając zaczerwienioną twarz warstwą gęstych włosów.
-To kwestia czasu Słoneczko. -Nigdy nie stracił swojej bezczelności, ale to jedynie utwierdzało mnie w pewności, że na prawdę go lubiłam. Takiego jakim był.
Swobodnie osadziłam jeden z długich palców na powierzchni jego jasnoróżowej, dolnej wargi badając jej strukturę i gładkość. Po krótkiej sekundzie śnieżnobiałe zęby mężczyzny zacisnęły się wokół miękkiego opuszka będącego zakończeniem mej dłoni sprawiając, że pisnęłam z rozbawieniem.
- Czy mam zadzwonić po policję? Twoje zachowanie podchodzi pod molestowanie. - Rozchylił ciężkie powieki spoglądając na mnie karcąco. Musiałabym być ślepą idiotką by nie dostrzec kilku iskierek szczęścia błądzących po czekoladowych tęczówkach szatyna, znałam go zbyt dobrze by przestać nabierać się na jego żarty.
-Chciałbyś bym została twoją gwałcicielką. - Odparłam pewnie wpychając swe dłonie pod rozgrzany policzek, na którym leżałam.
-Owszem, ale wyglądałabyś cholernie gorąco zapięta w kajdanki przez jakiegoś złego policjanta o nazwisku Bieber. - Chrypa z jaką wypowiadał kolejne słowa sprawiała, że drżałam, a poszczególne komórki mego ciała ustawiły się w gigantycznej kolejce prowadzącej do stanowiska, w którym umysł zbierał podpisy na petycji pt. " Daj mu się przelecieć." Moje ciało potrafi być prawdziwą dziwką. Skrycie przekręciłam oczami składając pośpieszny pocałunek na jego wciąż rozchylonych ustach.
- Ignorując twoje grubiańskie komentarze przejdę do przedstawienia powodu, dla którego znalazłam się w twojej sypialni. - Chcąc uniknąć kolejnych zbliżeń zmusiłam ciało do zmienia pozycji i opuszczenia miękkiego łóżka, na którym jego ciało wyglądało jak podany na tacy tort. Wystarczy jedynie wysunąć dłoń by dotknąć słodkiej rozkoszy, która zabierze cię do nieba.  Chłopak przeciągnął się seksownie by po chwili wsunąć dłonie pod głowę i zatopić palce we włosach, kompletnie gorąca pozycja Dupku.
-Twój strój wskazuje na to, że pragnęłaś pobudzić me zmysły chcąc zmusić mnie do włączenia jednego ze zwierzęcych zmysłów, dzięki któremu rzucę cię na swój materac i przelecę tak dokładnie jak jeszcze nikt nigdy tego nie zrobił. - Odruchowo przeniosłam swe lekko powiększone tęczówki na części garderoby, które sprawnie okrywały najbardziej intymne części mego drobnego, wysportowanego ciała. Jaskraworóżowy stanik sprawnie opinał me pełne piersi, a czarne spodenki zakrywały uda, pośladki oraz niewielką część brzucha, był to zwykły strój do biegania, w którym nie potrafiłam odnaleźć jakiejkolwiek skazy sugerującej mu seksualny podtekst mojej wizyty. Zmarszczyłam swe świeżo wyregulowane brwi spoglądając na niego jak na idiotę.
- Powinieneś zdobyć numer do jednego z psychologów Natalie, jakiś dobry lekarz z pewnością pomoże ci z nadmiernym pobudzeniem. Proponuję także wizytę u ginekologa. - Fuknęłam zmęczona opierając długie palce na twardych biodrach.
- Masz ochotę pobawić się w moją słodką Doktorkę? Spróbuję załatwić dla ciebie jakieś krótkie wdzianko i te śmieszne słuchawki. - Zacisnął zęby na swe pulchnej wardze bezczelnie analizując kolejne centymetry mego spiętego ciała. Jeszcze chwila, a przebije te jego nabrzmiałe jądra widelcem. Ten chłopak ma poważny problem z własną seksualnością !
-Nie potrzebuję erotycznego przebrania by przedstawić ostrą diagnozę przedstawiającą tragiczny stan twojego organizmu oraz umysłu Justinie. - Zacisnęłam usta w cienką linię sprawiając, że wyraz mojej twarzy stał się bardziej nieprzyjemny. - Ku twojemu zaskoczeniu nie przybyłam tu by błagać cię o szybką penetrację. - Skarciłam się za tak obrzydliwy dobór słów i wypuściłam z płuc porcję palącego tlenu zmieszanego z dwutlenkiem węgla. - Pomyślałam, że mógłbyś potowarzyszyć mi przy porannych ćwiczeniach. - Zestresowana oparłam ciało o białą, zimną framugę drzwi i wlepiłam w niego swój ciekawy wzrok zmuszający go do udzielenia mi szybkiej, zdecydowanej odpowiedzi. Nienawidziłam biegania po zatłoczonej plaży czy przepełnionych chodnikach, preferowałam wypełnianie wszelkich aktywności fizycznych w bardziej prywatnych miejscach. Wczesna pora umożliwiała mi swobodne utrzymywania ciała w dobrym stanie, dzisiaj pragnęłam przybliżyć nas do siebie jeszcze bardziej proponując mężczyźnie nieco zdrowszy sposób spędzenia wakacyjnego poranka.
-Oh - Jego różane usta przybrały kształt literki O przez co mężczyzna wyglądał jak zdziwione niemowlę lub zagubiony dziesięciolatek.- Z przyjemnością będę twoim towarzyszem Kochanie, nie pozwolę by grupka napakowanych gości napawała się widokiem twoich skaczących piersi kiedy mnie nie ma obok. Stanę się twoim prywatnym ochroniarzem. - Wyznał poważnie podnosząc się do pozycji siedzącej. Uniósł dłonie do góry przeciągając się leniwie, zmusiłam wszelkie zmysły do zatrzymania reakcji podniecenia spowodowanych widokiem jego apetycznej sylwetki. Uśmiechnęłam się ciepło proponując spotkanie w dolnej części domu, gdy chłopak potwierdził moją myśl krótkim pocałunkiem opuściłam jego pokój i pokonując masę marmurowych schodów przedostałam się na parter willi. Swobodnie wsunęłam sylwetkę do przepełnionej światłem kuchni i wydobywając z szuflady dwa bidony wypełniłam naczynia zimną, czystą wodą bez dodatku jakichkolwiek konserwantów czy zbędnych bąbelków powietrza, które od zawsze sprawiały, że czułam dyskomfort w przełyku.

Zmęczona opadłam na zimny odcinek ciemnego piachu oddalonego od linii wody o kilka krótkich metrów. Moje ciało swobodnie wtopiło się w powierzchnie maleńkich drobinek pozwalając przyjemnie chłodnej bryzie pieścić rozgrzaną skórę sylwetki pokrytej kilkoma kroplami potu.
- Początek tego dnia tłumaczy dlaczego jesteś tak chuda, muszę zacząć wpychać w ciebie więcej niezdrowych pokarmów, zginiesz w moich oczach Skarbie. - Jego ciepły głos zmusił mnie do zachichotania, nie potrafiłam oprzeć się urokowi jakim dysponował i zachęcona wplotłam drobną dłoń pomiędzy jego szerokie palce. Uśmiechnął się widocznie zachwycony moim rzadkim gestem. Musiał zrobić na prawdę wiele bym okryła go swoim zaufaniem, nawet jeśli nasza relacja opierała się na kompletnie szarych, nieszczerych fundamentach. Każdego ranka bałam się zniszczenia naszego małego szczęścia, próbowałam odciągnąć mężczyznę od spędzania czasu z resztą przyjaciół i odpowiadałam na jego pytania w sposób jak najbardziej szczery. Nie mogłam znieść  bolesnego kolca kłamstwa wbitego w moje drobne serce.
- Jeśli chcesz bym była gruba. - Żartobliwie wzruszyłam ramionami układając dłoń na swych czole, tak by część palców sprytnie zasłoniła me oczy przed silnym blaskiem żółtego słońca będącego ozdobą błękitnego nieba unoszącego się nad naszymi głowami.  Kilka czarnych ptaków przecięło puszystą taflę chmur ukazując nam swoją wolność. Pragnęłam być jak ona. Odciążona od wszelkich błędów, unosząca się ponad innymi, spokojna, znająca swój bezpieczny cel. Zagryzłam wargę.
- Myślę, że leciałbym na ciebie nawet gdybyś ważyła ponad 150 kg. - Odparł wesoło zaczesując kilka kosmyków mych włosów za prawe ucho. Uśmiechnęłam się wdzięcznie przyjmując jego słowa jako nieudany komplement.
- Chciałbym porozmawiać z Tobą o twoich planach dotyczących reszty wakacji po powrocie z wyspy. - Wyszeptał niepewnie gładząc opuszkami palców mój spocony, kompletnie czerwony. Spięłam się nerwowo słysząc jego wypowiedź, moje plany ? Ciężka praca w kawiarni, znoszenie smrodu alkoholu i strzepywanie szarego popiołu papierosa z moich spodni. Zagryzłam wargę udając kompletną obojętność.
-Hmm?- Jęknęłam cicho licząc, że odpuści sobie kontynuowanie wywiadu.
- Nie chce żeby nasza znajomość zakończyła się na wakacyjnym romansie Chloe. - Oh. - Wiesz, że nie możemy stwierdzić iż pomiędzy tkwi miłość, to uczucie jest zbyt silne bym mógł określić jego stan po niezbyt długim okresie przebywania z tobą, ale na prawdę cię lubię Kochanie. Nie chcę myśleć o utracie twojego małego serduszka po opuszczeniu samolotu w Nowym Jorku, mam nadzieję, że rozumiesz co mam na myśli. - Skłamałabym mówiąc, że moje serce nie zamieniło się w ciepłą breję gdy wyznał część skrywanych uczuć, które były przeznaczone jedynie dla mnie. Uśmiechnęłam się dumnie unosząc nagle ciężkie powieki ku górze, widok jego skupionej twarzy był wszystkim czego potrzebowałam.
- Postaram się odnaleźć dla ciebie czas w moim przepełnionym mężczyznami grafiku. - Próbowałam zepchnąć poważną rozmowę na dno głębokiego oceanu piętrzącego się pod naszymi stopami, nie byłam gotowa na podjęcie tak drastycznych decyzji jakimi było dalsze kłamanie dotyczące spraw związanych z zakończeniem błogich wakacji na Bahamach. Pakując swe torby moim największym problemem było dokładne skrycie kilku banknotów stanowiących oszczędności na gorszą godzinę życia pozostających w domu członków rodziny, byłam zbyt przejęta ich sytuacją by zabrać ze sobą wszelkie zarobione pieniądze. Nie sądziłam, że moje życie odnajdzie kolejne przeszkody na głupim miesięcznym urlopie będącym próbom pogodzenia naszych rodzin. Tak jakby ciotka na prawdę sądziła, że Harry kiedykolwiek spojrzy w jej oczy bez krzty pogardy i obrzydzenia. Jego gęste brwi zmarszczyły się tworząc ścisłą linię krótkich włosów otaczających jego niebezpiecznie piękne oczy.
-Jestem jedynym mężczyzną widniejącym w twoim pieprzonym kalendarzyku Chloe. - Warknął zdecydowanie wykonując krótki ruch umożliwiający mu znalezienie się ponad moją sylwetką. Sapnęłam zaskoczona czując jak przygniata niektóre odcinki mego zmęczonego ciała. - Powiedz to.- Burknął rozbawiony trącając nosem moją szyję.
-Hmm?- zachichotałam dziewczęco udając, że w moim umyśle nie istnieje jakiekolwiek zdanie, o które prosił.
-Powiedz, że jesteś moja.- Jego zazdrość była wręcz namacalna, osadził dłonie na nagich bokach mego brzucha by po chwili wessać się w moją gładką skórę. Jęknęłam z zachwytem pozwalając plecom wygiąć się w delikatny łuk.- Powiedz.- Powtórzył niecierpliwie wbijając we mnie twarde palce.
-Jestem Twoja.- Wyszeptałam posłusznie czując jak jego usta wyginają się w arogancki uśmiech. Zęby mężczyzny otarły się o wrażliwe miejsce, które przed chwilą przybrało rolę jego lizaka.


Słodki zapach ananasowego sosu dotarł do moich nozdrzy kiedy przepełniona dobrym humorem zajęłam wolne miejsce pomiędzy Justinem i Anastasią, którzy przybyli na kolację kilka minut wcześniej. Nie obwiniajcie mnie, próbowałam zakryć ogromną malinkę, którą ten Dupek przypieczętował moją przynależność do niego. Nie ważne jak okropnie to brzmi, kochałam fakt bycia jego.  Ignorując wścibski wzrok Natalie nałożyłam na swój talerz dużą porcję sałatki dodając do niej porządny kawałek kurczaka w cieście. Byłam widocznie spragniona. Kątem oka dostrzegłam delikatny uśmiech pojawiający się na jego twarzy od chwili gdy wpił się w moje usta pięć minut temu.  Jeśli nie przestanie obawiam się, że ten głupkowaty wyraz twarzy zostanie przy nim do końca życia.
- Justin nie mogłam skontaktować się z Tobą przez cały dzień, gdzie się ukrywałeś Kochanie? - Jej obrzydliwie perfidny głos zaburzył me szczęście sprawiając, że srebrny widelec zatopił się w mięsnej kulce o wiele mocniej niż zamierzałam.
-Om.- mężczyzna wepchnął do ust zbyt dużą porcję chleba chcąc zyskać kilka cennych minut pozwalających mu odnaleźć w umyśle racjonalne wytłumaczenie. - Postanowiłem popracować nad swoją kondycją, tutejszy kucharz jest zbyt dobry.- Wymamrotał niedbale ocierając swe usta barwną serwetką. Natalie wypuściła z ust przesłodzony śmiech. Zabrzmiała jak błogi szum spuszczania wody w toalecie, tylko mówię.
-Jestem pewna, że twoje ciało utrzymuje nienaganną formę, a smoking jedynie podkreśli twoje mięśnie podczas jutrzejszego wieczoru. - Słucham ? Mężczyzna zachłysnął się ciemnoczerwonym winem z trudem unikając zaplamienia swoich ubrań. Cornelia spojrzała na mnie współczująco układając sztućce na boku swego talerza.
-Zapomniałem o czymś ? - Spytał nieśmiało ponownie sprawiając, że jej chichocik wypełnił całe pomieszczenie.
-Oh Głuptasku.- Nie mówisz do małpy Szmato. -Jak mogłeś zapomnieć o bankiecie? Rozmawialiśmy o tym przy jednym z obiadów w moim domu Justin, zgodziłeś się na bycie moją parą podczas balu dotyczącego rozrostu sieci Hotelu mego ojca. - Wymamrotała wesoło sprawiając, że wszelkie dobre emocje dosłownie opuściły me ciało. Jest jej parą. Parą. Parą. Parą.

~*~
Dobry wieczór
Na początku chciałabym przeprosić wszystkich, których zawiodłam tym rozdziałem. Rozumiem, że nie należy on do prac z najlepszej półki, ale nie było mnie stać na nic bardziej profesjonalnego. Bardzo przepraszam.
Kolejną sprawą jest kolejny rozdział, nie mam pojęcia kiedy będę skłonna go napisać. Jest bardzo ważny, wymaga ogromnego skupienia i nastroju, aktualnie powracam do szkoły, nauka wygląda na prawdę przerażająco, ponownie rozpoczęłam treningi i wygląda na to, że jedynym czasem kiedy będę w stanie zastanowić się nad kolejną notką są weekendy. Niestety (zależy dla kogo) w tym tygodniu mam aż dwie osiemnastki i jestem praktycznie pewna, że nie będę w stanie napisać czegokolwiek. Dochodzi do tego trudna sytuacja emocjonalna w jakiej się znajduje, moje serce jest złamane, musicie to zrozumieć bo jest mi na prawdę ciężko.

Dziękuje za całe 21 komentarzy ! Boże! Jesteście dla mnie najlepsi ! Cholernie doceniam wasze wsparcie i poświęcenie kilku chwil na pozostawienie dla mnie kilku słów ^^ Kto wie, może teraz dobijemy do 25 ? : xx
Jesteście ciekawi jak potoczą się sprawy owego bankietu ? Natalie to szmata, zrobi wszystko by oddalić ich od siebie.

Miłego tygodnia !

P.S Rozdział nie był sprawdzany, z góry przepraszam za wszelkie błędy.

28 komentarzy:

  1. Rozdział cudowny!

    OdpowiedzUsuń
  2. O jaki długi rozdział! Mnie sie podoba. XO

    OdpowiedzUsuń
  3. O jaki długi rozdział! Mnie sie podoba. XO

    OdpowiedzUsuń
  4. oo nowy rozdział jak super!
    nie wiem może źle zrozumiałam sens zdania ale chłopaki nie chodzą do ginekologa ich lekarz nazywa się bodajże urolog czy coś takiego
    podoba mi się to co piszesz no może pomijając te, nie mam pojęcia jak je opisać, mądrościowe (?) teksty, "zbędnych babelkow powietrza które sprawiały że czułam dyskomfort w przełyku "
    nie lubię w bohaterce tego że jest taka zaborcza w stosunku do Justina
    z jednej strony ją rozumiem ale sama powiedziała że nie są razem !
    chciałam się cofać do poprzednich rozdziałów żeby sprawdzić czy ją zapytał czy nie
    to pewnie wina tego że zapominam o szczegółach a to z kolei wina tego że rozdziały dodawane są tak często jak są
    ale nie winie Cię za to
    cieszę się że wgl postanowiłaś dalej pisać
    przysięgam ja myślałam że mu powie prawdę
    pewnie będą razem będą się kochać i wgl i on się dowie prawdy prawdopodobnie od Natalie wiec ona wróci do domu i DA DA DADAM będzie drama ale on przyjedzie do niej i będą się kochać itp itd
    A jeżeli będzie 2 część to pewnie będzie o tym jak oni są razem pomimo tych różnic i wgl
    taaak
    nie rozpisuje się już więcej hahaha
    czekam na następny @Julaap1994 xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz wybaczyć nadmiar "mądrościowych" tekstów,czytam zbyt wiele takich książek i podręczników od Biologii Skarbie, nie wiń mnie za to ^

      Usuń
  5. Oh♡ Oni są tacy słodcy :3 Mam nadzieje ,że jak Juss się dowie to jej nie zostawi :/ Jak ja się ucieszyłam jak zobaczyłam nowy ♥ Ochoch ^^ Dziękuję , że piszesz tego bloga.Uwielbiam Cię. Mam nadzieję ,że następny dodasz szybko :* Do następnego xoxoxo

    OdpowiedzUsuń
  6. Co ty pieprzysz! Ten rozdział jest super! Proszę cię w ogóle nas nie zawiodłaś! Jest jeszcze długi a to ogromny plus!
    Jeju na początku rozdziału naprawdę myślałam, że Chloe powie Justinowi prawdę! Już w sumie było tak blisko!! Omg nie mogę opisać swoich emocji! Jestem ciekawa co z tym bankietem ew
    Powodzenia skarbie przy następnym rozdziale i ogólnie życzę szczęścia!
    @PALVMCCANN

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże... te ff jest idealne, naprawdę. Kocham je. Rozdział wyszedł Ci świetnie. Reakcja Justina jak dowiedział się o tym napadzie na jego brata była po prostu straszna. Wcale nie dziwię się Chloe, że się go bała. Zachował się okropnie. Ale mimo wszystko i tak cieszę się, że się pogodzili, bo uwielbiam ich razem i shippuję. Zastanawia mnie kiedy Chloe wreszcie powie Justinowi całą prawdę i jak on na to zareaguje. Chciałabym żeby wreszcie zostali parą. A co do Natalie to szczerze jej nienawidzę. Nie zawiodłaś nas, a przynajmniej nie mnie :) Rozdział jest naprawdę genialny i już nie mogę doczekać się kolejnego. Trzymaj się i życzę weny przy pisaniu @Alex41789

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak to rozdział nie jest profesjonalny każdy taki twój rozdział jest uwierz mi !!! Genialny i z niecierpliwością czekam nn ;) Wkurwia mnie Natalie szuka wszystko zrobi żeby ich rozdzielic , jestem jeszcze ciekawa jak zareaguje Justin gdy dowie się że Chole jest z Brooklynu oby niczego nie odjebal ale coś mi się wydaje że to zrobi :*** no nic to chyba na tyle

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny ,bajeczny ,niesamowity ,zachwycający !
    Takie właśnie jest ten rozdział i nie wciskaj nam kitów ,że nie jest z najwyższej półki ,bo jak czuje jakby był. Naprawdę nie mam żadnych zastrzeżeń do tego rozdziały ,jestem mega szczęśliwa ,że go dodałaś i kocham to w jaki sposób oni się dopełniają !
    Mam nadzieje ,że nie będziemy musieli ,aż tak długo czekać ,ja będę tu do końca i nie ważne co się stanie będę kochać i wspierać to opowiadanie, więc błagam nie zapomnij ,że są takie osoby dl których warto pisać i niech to cię natchnie <3
    życzę Ci mnóstwo weny i dobrej zabawy na 18-tkach możesz czerpać inspirację z każdej sytuacji w twoim życiu ! Kocham i z niecierpliwością czekam na dalsze losy !
    Molly.

    OdpowiedzUsuń
  10. meeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeega ,zarąbiste !!!
    czekam na nn !

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham Ciebie i to opowiadanie !
    Ten rozdział jest idealny !
    Czekam na nn !

    OdpowiedzUsuń
  12. Super rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialny! Czekam na następny! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. świeetne <3
    Jejku koocham te opowiadanie <3
    Jak dla mnie jest to jedno z lepszych opowiadań jakie czytała <333 /Szylkaa

    OdpowiedzUsuń
  15. Cuuudo! <3 Boże czekam na kolejny rozdział! ;*

    N.

    OdpowiedzUsuń
  16. Boski rozdział, kiedy kolejny? ;* Zapraszam do mnie! http://change-me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. O boże kocham to opowiadanie znalazłam dzisiaj i jest cudowny! Czekam na następny rozdział<3

    Kate ^^

    OdpowiedzUsuń
  18. Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award ;) wszystkie informacje znajdziesz na moim blogu http://change-me.blogspot.com/2015/04/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  19. Kocham! <3 Nie moge sie doczekac nastepnego! :D

    OdpowiedzUsuń
  20. CUDOWNY ROZDZIAŁ!!! KOCHAM ICH, kocham ten blog, Ciebie no jeju, super! <3
    Czekam nn:***

    OdpowiedzUsuń
  21. OMG! Zrobili to!!! Rozdział jak zwykle genialny. To jest jedno z moich ulubionych ff, a przeczytałam ich już naprawdę sporo. Kocham to opowiadanie. Justin i Chloe są idealni. Po prostu stworzeni dla siebie. Mam nadzieję, że szybko dodasz kolejny rozdział. Już nie mogę się doczekać. Naprawdę nie masz za co przepraszać, bo wszystko wyszło perfekcyjnie. Cudownie piszesz... nie zapominaj o tym @Alex41789

    OdpowiedzUsuń