poniedziałek, 30 listopada 2015

Rozdział Dwudziesty Drugi

Strach. Zdenerwowanie. Szok. Zdziwienie. Głuche bicie serca, szum krwi opływającej najdrobniejsze elementy organizmu. Gorący oddech zderzający się z lodowatymi cząstkami powietrza, nikła chmura pary tworząca słabą barierę chroniącą moją duszę przed surowym spojrzeniem miedzianych tęczówek. Ostrożnie przesunęłam rząd zębów po chropowatej powierzchni spierzchniętej wargi, moje palce zdrętwiały, a nogi przypominały dwa słupki wtopione w szarą płytę spękanego chodnika. Niepewnie uniosłam powieki ku górze, lodowaty podmuch wiatru utwierdził mnie w twierdzeniu, iż sytuacja, w której się znalazłam nie jest maleńkim wycinkiem nocnych koszmarów, przerażających snów gdzie jego usta ponownie wypowiadają serię raniących słów. Potrzebowałam kilkudziesięciu  sekund by zrozumieć, że stojąca przede mną postać nie jest mistycznym stworem, lecz mężczyzną, dla którego moje serce zmieniało tempo uderzeń. Chłopakiem, który potrafił zmienić moje życie w przepiękną baśń o królewnie by następnie zepchnąć jej główną bohaterkę w otchłań bólu i rozpaczy.
-Chloe.- Jego głos przeciął otaczającą nas ciszę. Z trudem chwyciłam haust świeżego powietrza wypełniając okryte płomieniami płuca życiodajnym tlenem. Zacisnęłam zeschnięte wargi w cienką linię, ten gest pozwolił mi na zatrzymanie słonych kropel łez pod powiekami piekących oczu. -Musimy porozmawiać.- Dodał po chwili zbliżając się do mnie o kilka niewielkich kroków. Odzyskując władzę nad kończynami cofnęłam się. Zachowanie odległości było moją jedyną obroną.
-Nie.- Panicznie pokręciłam głową pozwalając by wąskie kosmyki jasnych włosów zakryły zaczerwienione policzki.- Twoje starania są bezsensowne Justin, wyznałeś swoje prawdziwe uczucia do mnie, kontynuowanie tej znajomości byłoby czystym szaleństwem, próbą oszukania przeznaczenia lub katorgą dla każdej ze stron.- Mój głos przypominał nieprzyjemne skrzypienie. Bolesna chrypa okrywająca struny głosowe utworzyła gulę, której zadaniem było uniemożliwienie wypowiadania kolejnych zdań.- Twoja obecność tutaj jest zbędna, nie boisz się, że dostaniesz zakażenia? Przebywasz w miejscu niedozwolonym, w imperium ludzi biednych, gorszych. Powinieneś wyposażyć się w białą maseczkę osłaniającą usta.- Wygięłam usta w fałszywym uśmiechu przekręcając głowę na jedną stronę, nie znałam źródła swojego gniewu, ani czynnika, przez który z pomiędzy moich ust wyciekły jadowite słowa pogardy.
-Przestań.- Warknął wściekle niwelując kolejne centymetry oddzielającej nas przestrzeni. Wplątał szczupłe palce w gęstwinę jasnych włosów unoszących się tuż nad krańcem jego czoła.- To była pomyłka. Błąd, którego konsekwencje otaczają moją szyję pętlą cierpienia. -Przerwał wsłuchując się w brzdęk metalu odbijanego od spękanej ściany pomarańczowej kamienicy oddalonej o kilka metrów od naszych ciał. Zagryzłam wargę dostrzegając grupkę zadowolonych przyjaciół przemierzających puste ulice Brooklynu w celu odnalezienia niewinnych osób, w których kieszeniach odnajdą drobne pieniądze lub drogocenne pamiątki stanowiące źródło ich utrzymania.
- Wybrałeś nieodpowiedni moment i miejsce Justin. -Burknęłam z niezadowoleniem zaciskając zmarzniętą dłoń na rączce niewielkiego bagażu. - Nasza dzielnica nie jest oazą bezpieczeństwa, szczególnie dla osób takich jak ty.-Wyjaśniłam oschle ściszając swój głos.
-Sądzisz, że pozwolę by kilku pijanych osiemnastolatków przerwało naszą rozmowę? Próbowałem skontaktować się z tobą od dnia, w którym zniknęłaś. Możemy przenieść się do mojego samochodu, zaparkowałem w odległości dwóch ulic od tego miejsca.- Zamknął wargę w ścisłym uścisku zębów sprawiając, że delikatnie różowa skóra zmieniła swą barwę na intensywną czerwień. Chryste.
-Jesteś totalnym idiotą. Możesz zacząć się modlić by twoje drogie auto nie zostało rozebrane na części i sprzedane.- Pokręciłam głową w żałosnym geście rozpaczy. Moje serce pragnęło jego bliskości, praktycznie opuszczało moją pierś by opaść na brudny chodnik niczym oddana dziwka, umysł natomiast utrzymywał mnie w  bezpiecznej sferze wściekłości.- Nie potrzebujemy kolejnej rozmowy.- Owinęłam ramiona dookoła zmarzniętego ciała skupiając wzrok na drobnym, czerwonym odłamku cegły balansującym na krańcu krawężnika.
-Spójrz na mnie.- Jego dłoń znalazła się na mojej talii. Ciepłe opuszki palców mężczyzny otarły się o moją brodę unosząc ją delikatnie ku górze, odnalazłam blask ciemnobrązowych oczu pozwalając by przecudowna głębia tęczówek całkowicie pozbyła się resztek oporu, które tliły się w moim umyśle. -Byłbym głupcem pozwalając ci odejść, potrzebujesz wyjaśnienia, wytłumaczenia i przeprosin. Nie odpuszczę.- Kciukiem zbadał strukturę mojej dolnej wargi sprawiając, że niespodziewany jęk zadowolenia opuścił moje ściśnięte gardło. Jesteś kompletną idiotką Chloe.
-Masz dziesięć minut.- Oznajmiłam krótko wywołując na jego perfekcyjnie gładkiej twarzy uśmiech zadowolenia.- Spróbuj nie być Dupkiem przez sześćset sekund.- Dodałam licząc, że nieprzyjemny ton zmusi go do utraty wrodzonej pewności siebie.
-Uważam, że powinniśmy zdecydować się na rozmowę w samochodzie, potrzebujemy odrobiny prywatności. - Skinęłam głową pozwalając by jego duże palce owinęły się dookoła drobnego bagażu opartego o lewą stronę mojego ciała. W ciszy udaliśmy się równoległej ulicy Brooklynu będącej złączeniem sieci ciemnych zakamarków. Z łatwością odnalazłam auto bruneta, była to jedyna maszyna, której lakier lśnił piękniej od gwiazd zdobiących ciemnogranatowe niebo.  Zajęłam miejsce pasażera zatapiając obolałe plecy w miękkim oparciu okrytym ciemnoczerwoną skórą. Auto było definicją klasyki połączonej z dozą przepychu oraz młodzieńczego szaleństwa, w pewnym stopniu opisywało złożony charakter brązowookiego chłopaka, którego wytatuowane ramię znajdowało się w odległości kilkunastu centymetrów od mojego serca. Zbyt blisko bym mogła odnaleźć w sobie nakłady opanowania oraz złości. Przełknęłam ślinę obserwując maleńkie krople deszczu spływające po idealnie gładkiej powierzchni szyby. Nie byłam gotowa na jakąkolwiek bliskość z tym mężczyzną.
-Nie jesteś mistrzem kamuflażu.-Syknęłam oschle skupiając swoje tęczówki na cienkiej nitce odstającej od szwu jego spodni.
-Potrzebowałem transportu, nie znam planu metra w tej części miasta.- Odpowiedział spokojnie unosząc ramiona ku górze.
-Cornelia powiedziała ci gdzie może mnie znaleźć?- Spytałam podejrzliwie nie ukrywając swojej wściekłości.
-Nie. Pozwoliłem sobie na niewinne kontrolowanie sposobu w jaki spędza czas.- Wyjaśnił.
-Śledziłeś ją ?!- Wrzasnęłam zszokowana uderzając dłońmi w plastikowy kokpit maszyny. - Oszalałeś? To naruszenie ludzkiej prywatności !- Z niedowierzeniem pokręciłam głową. Ten chłopak był szaleńcem.
-Musiałem cię odnaleźć! Chciałbym przypomnieć, że zniszczyłaś pieprzoną kartę uniemożliwiając mi skontaktowanie się z tobą! Nie wspomnę o ucieczce z wyspy !- Podniósł głos ukazując prawdziwe emocje. Był złamany, czułam jego niezdecydowanie, niepewność przepełniającą każde słowo.
-Oh więc to moja wina? Tak jakbyś kilka godzin przed wyjazdem nie nazwał mnie nędznym robakiem i dziwką !- Moja pięść z trudem uniknęła spotkania z rozgrzanym policzkiem mężczyzny.
-Nie kontrolowałem swoich emocji ! To wszystko było zbyt zagmatwane ! W jednej chwili tuliłem twoje nagie ciało pod ciepłą powłoką kołdry, a w drugiej dowiadywałem się o waszym chorym kłamstwie !- Uderzył dłońmi w kierownicę wywołując jej delikatny obrót.
-Dlatego uwierzyłeś tylko jej ?! Nie potrzebowałeś moich wyjaśnień ? Uznałeś jej wersję za właściwą odbierając mi dosłownie wszystko ! Myślisz, że tego chciałam ?! Byłam przy niej nikim, rozumiesz? Nikim, przeciwstawienie się jej było porównywalne do wzięcia udziału w wojnie bez karabinu!- Kilkukrotnie poruszyłam powiekami próbując powstrzymać słone łzy zbierające się w kącikach oczu.
-Przestań sądzić, że jest lepsza od ciebie ! Nie wiem dlaczego to zrobiłem, ale żałuję każdej sekundy tamtej nocy ! Nie chcę żeby głupie nieporozumienie zniszczyło naszą więź !- Ryknął spoglądając na mnie ze skupieniem. Chwyciłam małą porcję powietrza wpatrując się w jego ciemne tęczówki.
-Więc proszę, wyjaśnij mi to.- Wyszeptałam słabo kojąco masując mały odcinek swojego uda.
- Byłem zagubiony. Pojawiłaś się w moim życiu w najmniej oczywistym momencie, wystarczyło kilka sekund, uchwycenie błękitnej głębi twoich powalających tęczówek by wszystko co do tej pory było dla mnie priorytetem runęło. Ludzie nazywają to przeznaczeniem, sądzą, że odnajdą swoją przyszłość na cienkiej kartce skrytej w twardej skorupce chińskiego ciasteczka, próbują zmienić swój los, odnaleźć bratnią duszę, która wypełni każdą kolejną sekundę nędznego życia. Nigdy nie ufałem romantycznym filmom, to było dla mnie niemożliwe. No wiesz, rezygnowanie ze spotkań z kumplami, ograniczanie w imprezach, spędzanie czasu z tą samą dziewczyną przez więcej niż kilka miesięcy. Nie potrafiłem poradzić sobie z uczuciem jakim cię darzyłem, stawiałem małe kroczki. Ekscytowałem się twoim uśmiechem, dziewczęcym chichotem, nieśmiałym ruchem bioder kiedy pokonywałaś kolejne metry piaszczystej plaży. Zachwycałaś mnie małymi gestami, sposobem w jaki marszczyłaś brwi kiedy próbowałem zjeść twoje śniadanie, wściekłością podczas oglądania meczu. Chryste Chloe- Odchylił głowę wplątując palce w gęstwinę jasnych końcówek. Wypuścił z pomiędzy warg głośne westchnięcie przenosząc swój wzrok na moją skupioną twarz.- Straciłem dla ciebie głowę już w pierwszym tygodniu wyjazdu. Byłem w stanie zrobić wszystko byś zatrzymała na mnie wzrok przez dłużej niż jedną sekundę. Znałem Natalie zbyt długo by sądzić, iż jej zauroczenie mną może być tak wielkie. Nie zwracałem uwagi na jej nieprzyjemne komentarze dotyczące twojej osoby, traktowałem tę dziewczynę jak swoją przyjaciółkę. Jestem ufnym głupcem, który wziął czynny udział w niemoralnej intrydze, którą uknuła. Nazwij mnie dupkiem, obij moją twarz, wbij kij w moje jądra. Pozwalam byś zrobiła każdą z tych rzeczy, ponieważ wiem, że nic nie będzie boleć bardziej od twojego zniknięcia.- Wstrzymałam oddech zaciskając palce na szczupłym kolanie okrytym cienką warstwą jeansu. Moje uszy przepełniał nieprzyjemny szum krwi napływającej do mojego umysłu, byłam praktycznie pewna, że zbyt szybkie tętno serca doprowadzi mnie do wybuchu. - Pozwoliłem by zawładnęła moim umysłem, by przejęła kontrolę nad wszystkimi zmysłami. Nie potrafię wytłumaczyć swojego zachowania, nie mam dla niego usprawiedliwienia, byłaś jedyną pewną osobą mojego życia. Nie możemy pozwolić by to co nas łączy zniknęło, nie kiedy moje serce wybija rytm twojego oddechu.- Powolnie przesunął palec po długości mojego rozgrzanego policzka pozostawiając na skórze palący szlak pragnienia. -Jesteś dla mnie cholernie ważna.- Wyszeptał słabo zmniejszając dzielącą nas przestrzeń.- Żadne z wypowiedzianych wtedy słów nie było prawdą, myślałem jedynie o zranieniu cię na tyle mocno by twoje serce rozpadło się na tysiące kawałków, tak jak moje gdy Henderson wyjawiła prawdę.- Panicznie pokręcił głową zagarniając niesforny kosmyk jasnobrązowych włosów za moje ucho.- Nie chcę cię stracić.- Czułam drżenie jego dłoni, panikę w głosie, desperację w każdym geście.
-Nie mogę zapomnieć sposobu w jaki mnie potraktowałeś.- Odparłam ostrożnie przesuwając palce po liniach jego ciemnych tatuaży. Skinął głową składając nikły pocałunek w kąciku mych pełnych, spragnionych warg.
-Proszę jedynie o wybaczenie. Popełniliśmy kilka błędów, one powinny być naszą nauką, doświadczeniem, dzięki któremu staniemy się silniejsi. Potrzebujesz czasu ? -Otaczająca nas przestrzeń zmalała. Powietrze stało się zbyt gęste, jego zapach zawładnął moimi zmysłami niczym narkotyk przejmujący kontrolę nad najdrobniejszymi funkcjami organizmu.
-Nie twierdzę, że jestem niewinna.- Przyznałam skruszona zaciskając w palcach miękki skrawek rękawa. - Uważam, że powinniśmy zachować ostrożność. Pewnego rodzaju dystans, mamy zbyt wiele sekretów do wyjaśnienia.- Mruknęłam napawając się ciepłem powietrza opuszczającego różane usta brązowookiego.
- Chcesz ustalić nowe reguły?- Uniósł brwi ku górze ukazując swoje zdziwienie. Skinęłam głową powstrzymując kąciki ust przed delikatnym wygięciem.-Czy pocałowanie cię będzie naruszeniem tych zasad?- Mruknął subtelnie zagryzając dolną wargę. Parsknęłam śmiechem potwierdzając prawdziwość jego podejrzeń.
-Dystans.- Powtórzyłam łagodnie trącając palcem jego drobny nos.
-Dystans.- Splunął z obrzydzeniem kręcąc głową w geście niezadowolenia. Wystarczyło kilka minut bym poczuła słodkie ciepło zalewające moje posklejane serce.

*­-*
Tak, wiem, to chyba najgorszy rozdział jaki mogłam Wam dać po tak długiej przerwie, chyba najkrótszy, najbardziej bezsensowny.
Jednak pozwólcie mi to wyjaśnić.
Nie daję już rady, jestem w klasie maturalnej, nauczyciele wymagają 100 razy więcej niż w ubiegłych latach, wieczne sprawdziany, kartkówki, matury, prace domowe, wracam do domu gdy jest ciemno i próbuję nad wszystkim zapanować, na prawdę. Nie myślę o ponownym zostawieniu opowiadania, ta myśl nawet nie przeszła przez mój umysł. Po prostu nie potrafię określić dalszych terminów rozdziałów, możecie mieć pewność, że się pojawią i błagam znajdźcie w sobie cierpliwość. Z góry dziękuje.

Co do rozdziału
To było trudne, napisanie tej kłótni, ich ponownego spotkania, rozmowy.Jasne, część jest krótka i może bezsensowna, ale to jedyne na co było mnie teraz stać. Przepraszam jeśli was zawiodłam, nigdy nie chciałam tego zrobić :c


Chciałabym podziękować za wszystkie gwiazdki i komentarze ! Są niezwykłą motywacją i natchnieniem. Uwielbiam Was ! Dziękuje !

8 komentarzy:

  1. Jestem zakochana w tym ff :) cudowny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest super ;) czekam na następny ;) mam nadzieję że od czerwca zaczniesz produkować jeden po drugim!!! :D jeśli mogę coś zaproponować to czekam na więcej akcji :) mam na myśli jakąś bijatyke, omdlenia Chole, wizyta Justina w domu chloe i będzie super ;) to takie wskazówki jeśli mogę zaproponować :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie zawiodłaś. Rozdział jest naprawdę świetny i nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo ucieszyłam się jak zobaczyłam, że go dodałaś. To jest jedno z moich ulubionych ff i za każdym razem z niecierpliwością czekam aż pojawi się coś nowego. Genialny blog @Alex41789

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi się i tak podoba :) nie mogę się doczekać kolejnego

    OdpowiedzUsuń
  5. Niesamowity *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudooo ,twoja twórczość jest tak niesamowita ,że mogę ją czytać w kółko ! Czasami ich wypowiedzi są niczym zdania wypowiedziane przez jakąś arystokrację ,albo szlachtę co mnie troszkę rozprasza w tej przepięknej atmosferze ,bo nie oszukujmy się mało kto tak mówi (: Ale po mimo wszystko uwielbiam to co tu tworzysz i trzymam kciuki ,aby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń